Terstin: Trzeba się postarać, żeby zachować świeżość i zaskoczyć odbiorców
O nowej dacie Revive Festival, odświeżeniu projektu, sukcesie imprezy Unframed, przeprowadzkach do Holandii i Berlina czy blaskach i cieniach współczesnej sceny. O niniejszych, jak i innych kwestiach, porozmawialiśmy z założycielem i głową kolektywu Revive, Terstinem.
Terstin Lichwała to postać w realiach polskiej elektroniki na tyle charyzmatyczna, że trudno przejść koło niej obojętnie. Urodzony w Opolu, jednak muzyczne ukształtowany w Holandii i Berlinie, odpowiedzialny jest za wiele muzycznych projektów i inicjatyw w naszym kraju. Najpopularniejszy i zarazem najważniejszy z nich odcisnął swoje piętno na rodzimej scenie w sposób niepodlegający dyskusji.
Celem zawsze była idea, a nie konkretne wydarzenie. Zależało nam na wniesieniu świeżości na polską scenę, co nawet wskazuje nasza nazwa Revive, czyli z angielskiego odrodzenie.
Tak w lipcu zeszłego roku Terstin i reszta ekipy Revive skwitowali swoją wypowiedź a propos docelowego kierunku obranego przez kolektyw.
Nowa data Revive Festival 2020
Czwarta edycja Revive Festival, która miała odbyć się w dniach 17-19 kwietnia w Małej Warszawie, ma nową datę. Pech chciał, że plany kolektywu Revive zostały w brutalny sposób pokrzyżowane przez wszechobecną pandemię koronawirusa. Spustoszenie spowodowane wirusem jest na tyle uciążliwe i nieprzychylne, że organizacja imprezy w kwietniu, mijałaby się z celem lub po prostu byłaby niemożliwa. Dlatego chcąc wyjść naprzeciw uczestnikom i nie czekając na decyzję rządu o zniesieniu zakazu organizacji imprez masowych, wyznaczono nową datę Revive Festival 2020 – 2-4 października.
Opole, Rotterdam, Warszawa, Berlin
W młodym wieku postanowił opuścić rodzinne Opole na rzecz Holandii. To właśnie kilkuletni pobyt w Królestwie Niderlandów pozwolił Terstinowi na poważnie zaznajomić się ze światem elektroniki. Późniejsze, chwilowe przenosiny do Warszawy, były tylko przystankiem przy obraniu kolejnego kierunku na elektronicznej mapie Europy. Przeprowadzka do Berlina okazała się dla 29-latka strzałem w dziesiątkę. Specyfika miasta i tamtejsza sceny stanowią niejako odzwierciedlenie jego współczesnych upodobań.
Revive 2020
Terstin. Revive Festival a koronawirus
Damian Badziąg: Rozmawiamy świeżo po decyzji kolektywu Revive o przełożeniu terminu nadchodzącej edycji festiwalu na październik. Braliście w ogóle pod uwagę możliwość „przeczekania” sytuacji licząc, że zawieszenie imprez masowych w Polsce zostanie zniesione? Czy pierwszą myślą było znalezienie nowego terminu?
Terstin: Na samym początku postanowiliśmy poczekać na rozwój wydarzeń. Po bardzo krótkim czasie uznaliśmy jednak, że przeniesienie festiwalu na późniejszą datę to jedyna słuszna decyzja. Nawet jeśli rząd zniesie ograniczenia, to na tę chwilę nie ma żadnych przesłanek, że w połowie kwietnia będzie całkowicie bezpiecznie. Do tego dochodzi ryzyko odwołanych lotów, a co za tym idzie odwołanych występów.
Damian Badziąg: Cały line-up był już ogłoszony poza szczegółami dotyczącymi Revive Fatality. Czy mając już nową datę możemy spodziewać się jakichkolwiek zmian w składzie artystów nie mówiąc o ewentualnych niespodziankach wynikających z dodatkowego czasu na przygotowania?
Terstin: Przenoszenie festiwalu przebiega niespodziewanie łatwo, już teraz mogę potwierdzić, że w programie nie zajdą znaczące zmiany. Na te chwilę udało nam się przenieść około 70 procent line-upu i lada moment potwierdzać będziemy resztę. Jedyne odwołane bookingi do tej pory to K.O.D. i Slope Unit live, ale z pewnością znajdziemy dla nich alternatywę i godne zastępstwo. Ponadto, zdecydowaliśmy się dorzucić do line-upu coś ekstra, tak by zrekompensować Wam kolejne miesiące czekania.
Terstin. Polskie debiuty
Damian Badziąg: Mieszkasz z w Berlinie, więc chcąc nie chcąc śledzisz na bieżąco tamtejsza scenę. Jak wygląda kwestia imprez masowych i klubowych u naszych zachodnich sąsiadów?
Terstin: Niemcy ogólnie podchodzą do całego tematu dużo bardziej spokojnie. A może i do życia ogólnie? Cały czas wprowadzane są pewne ograniczenia, ale nie aż tak rygorystyczne jak w Polsce. Z paniką się tutaj nie spotykam i gdybym nie miał dostępu do internetu to pewnie nawet nie zauważyłbym, że coś się dzieje. Może dopiero pod Berghain w którąś niedzielę.
Damian Badziąg: Jak bardzo jesteś zadowolony z obecnie wyglądającego line-upu?
Terstin: Mamy w Polsce coraz więcej imprez i trzeba się postarać, żeby zachować świeżość i zaskoczyć czymś odbiorców. Na szczęście w mojej głowie nadal roi się od pomysłów i kilka z nich udało się zrealizować, więc jestem zadowolony. Wielu artystów wystąpi w naszym kraju po raz pierwszy jak: Soho Rezanejad, Rosa Anschutz, Volruptus, Pact Infernal czy Rikhter, a kilku z nich zaprezentuje się po raz pierwszy w zupełnie innej odsłonie, np. Ancient Methods i ORPHX jako Eschaton, Drumcell i Luis Flores jako Belief Defect czy Perc i Ansome w formule live.
Eschaton (Ancient Methods & Orphx) – Age Of Iron
Terstin. Nowa formuła i rewolucja
Damian Badziąg: Nowa formuła festiwalu składać się będzie – w przeciwieństwie do poprzednich – z dwóch właściwych części imprezy. Nocnych – można powiedzieć. W trakcie dwóch poprzednich odbyły się części dzienne „Revive is Art”, a także „Revive is Science”. Jakich nowości możemy się spodziewać na tym polu w nadchodzącej imprezie?
Terstin: Tak, tym roku w piątek i sobotę będziemy się bawić w Małej Warszawie i stawiamy na sprawdzone rozwiązania. Jak zwykle poddamy je niewielkim modyfikacjom, tak by każda edycja była na swój sposób wyjątkowa. Mogę zdradzić, że w dużej mierze dotknie to sceny Explore, której dodamy trochę pazura, poprzez zwiększenie jej przestrzeni.
Natomiast jak wiecie Excite zostanie przejęta przez bardzo ceniony przez nas projekt – Tama, który doda wydarzeniu sporo koloru i radości. Wydarzenie dzienne zorganizujemy we współpracy z innym festiwalem, a informacji o tym wypatrujcie niebawem.
Damian Badziąg: Ubiegłoroczny występ OAKE do dzisiaj uznawany jest przez wielu moich znajomych i innych uczestników jako najlepszy w całej historii festiwalu Revive. Po ogłoszeniu takich artystów jak Eschaton, Pact Infernal, Belief Defect idzie dostrzec pewien trend, którym podąża Revive. Teraz to już nie tylko mocne i dynamiczne brzmienia, ale również te bardziej melodyjne, eksperymentalne, nowoczesne. Gdy dodamy do tego dwa koncerty – w tym jeden Soho Rezanejad – wyjdzie nam dość szerokie spektrum muzyczne. Gdy brałeś się za organizację pierwszego festiwalu w 2018 roku, miałeś z tyłu głowy, że taką drogę ewolucji przejdzie projekt?
Terstin: Jeśli chodzi o muzykę to nigdy nic nie zakładam. Od samego początku Revive było dla nas okazją do dzielenia się naszymi odkryciami i tym, co w danym momencie lubimy najbardziej. To było jedną z idei projektu i pozostało nią do dziś, dzięki czemu możecie zaobserwować naszą przemianę. Jeśli jutro uznamy, że najbardziej interesujący i zaskakujący jest dla nas totalnie odmienny gatunek muzyczny, to bez wahania podążymy w tym kierunku. Z nadzieją, że zainteresujemy tym naszych odbiorców.
Damian Badziąg: Trudno było zabrać się za organizację festiwalu i booking konkretnych artystów mając w pamięci wydarzenia z ubiegłego roku?
Terstin: Nie. Kochamy tę muzykę i naszą publikę. Jak mogłoby być nam trudno się za to zabrać?
OAKE – HATE Podcast 135
Terstin. Sukces Unframed
Damian Badziąg: Raczej nie trudno. W końcu nie przypadkowo powstało hasło „Music is everything” towarzyszące festiwalowi Up To Date. Impreza Unframed w Opolu, na którym Revive miało swoją scenę, tylko to potwierdza.
Terstin: To prawda, muzyka jest wszystkim. To czysta i silna energia, która jednoczy ludzi i jestem pewny, że tak pozostanie. To jedna z rzeczy której bardzo wiele zawdzięczam i trudno jest mi znaleźć jakiekolwiek „ale”. Unframed to było istne szaleństwo. W Opolu scena nie jest mocno rozwinięta, ale ludzie są bardzo otwarci i chłoną muzykę. Trochę obawiałem się odbioru naszej sceny, ale okazało się, że vibe był znakomity. Jestem dumny z mojego rodzinnego miasta.
Damian Badziąg: „Celem zawsze była idea, a nie konkretne wydarzenie.” Istnieje szansa, że Unframed przybierze formę projektu Revive i niedługo ujrzymy drugi festiwal, tym razem konkurencję dla Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu?
Terstin: Uważam, że jest duża szansa by Unframed stał się bardzo istotnym projektem na Polskiej i zagranicznej scenie. Miasto chce wspierać nowoczesne inicjatywy i widzi w tym potencjał. Jest na tego typu muzykę publika, a Centrum Wystawienniczo-Kongresowa to miejscówka na najwyższym światowym poziomie. Obiekt jest surowy, monumentalny, a modularne ściany dają możliwość modyfikowania przestrzeni, co da Wam okazje się nie raz zaskoczyć. Jeśli dodam do tego fakt, że do Opola jest blisko z wielu dużych miast, to można śmiało stwierdzić, że potencjał jest ogromny. A samo Opole od lat znane jest z festiwalu polskiej piosenki. Nie widzę przeszkód by miasto przestało być kojarzone z Marylą Rodowicz, a zaczęło z Rosą Anschutz czy Soho Rezanejad. Po „cichu” na to liczymy.
RVV046 – Soho Rezanejad
Terstin. W drodze za marzeniami
Damian Badziąg: Wielu artystów, z którymi nawiązałeś współpracę w ramach imprez Revive, poznałeś przy okazji berlińskich imprez. Poniekąd stanowią oni dla Ciebie pewnego rodzaju inspiracje, o czym wielokrotnie wspominałeś. Powód, by chłonąć to, co najlepsze z europejskiej kolebki techno jaką jest Berlin, było powodem Twoich przenosin do naszych zachodnich sąsiadów? Czy były może jednak inne pobudki?
Terstin: Powodem była chęć zamieszkania z przyjacielem, z którym dzieliłem pasję, oraz przeprowadzka bliżej Polski. Od kiedy ruszyliśmy z projektem musiałem często pojawiać się w Warszawie, a podróżowanie z Rotterdamu bywało zbyt uciążliwe. Scena elektroniczna była na trzecim miejscu, jednak wciąż była mega ważna.
Berlin oczywiście jest jedną z moich inspiracji, ale za największą uznaje Rotterdam i scenę, która w jakimś stopniu mnie muzycznie ukształtowała. Imprezy w Factory10, Peron, Transport czy wycieczki muzyczne do Amsterdamu miały duży wpływ na to, kim teraz jestem.
Damian Badziąg: Dlaczego za miejsce swojej pierwszej pierwszej przeprowadzki wybrałeś akurat Holandię?
Terstin: Od zawsze czułem potrzebę poszukiwania nowych bodźców i inspiracji. Decyzja o wyjeździe do Holandii przyszła mi bardzo łatwo i z perspektywy czasu uważam ją za niezwykle udaną. W młodym wieku znalazłem się społeczeństwie, które odpowiadało mi mentalnie i w którym mogłem poczuć się sobą. Życie zgodnie ze swoją naturą przekułem na duże pokłady pewności siebie i wewnętrznej siły, co możecie właśnie obserwować. W tamtym czasie byłem też mocno zainspirowany holenderską sceną i zapragnąłem eksplorować ją nie tylko internetowo. Było warto.
Terstin. Kultura holenderskiej sceny
Damian Badziąg: Na jakich płaszczyznach dostrzegasz różnice pomiędzy holenderską, a niemiecką sceną?
Terstin: Największą różnicę widzę w temperamencie ludzi, który ma duży wpływ na scenę. Wydaje mi się, że większość Holendrów szuka subtelniejszych wrażeń niż berlińczycy, dlatego surowe brzmienie nie jest tam tak dominujące. Zauważam też różnice w kulturze klubowej. Na co dzień do holenderskich klubów (przynajmniej tych w moim klimacie) przychodzi mniej ludzi niż w Berlinie czy nawet Warszawie.
Organizowanych jest dużo mniej imprez tematycznych, a na parkiecie można doświadczyć zupełnie inny vibe. Przede wszystkim jest mniej energiczne. Różnice można też zauważyć w tym, jak ludzie się ubierają i wyrażają siebie. W Holandii występuje mniejsza różnorodność niż w Berlinie i presja, by wpisywać się w jakiś styl czy trend jest w według mnie mniej odczuwalna.
Damian Badziąg: Nie przeszkodziło to jednak w zdominowaniu europejskiej sceny pod względem jakości i ilości imprez takich jak Unpolished, Reaktor, Intercell, czy Rotterdam Rave. Imprez nastawionych na mocny, ciężki i surowy klimat.
Terstin: Świat kocha holenderskie eventy i festiwale. Przeważnie są perfekcyjnie zorganizowane, z line-upem, sound systemem i techniką na najwyższym poziomie. To w głównej mierze przyciąga masę turystów. Sam pewnie wiesz, jak wiele osób z Polski wybiera się na nadchodzący Unpolished. To właśnie liczne odwiedziny przybyszy z zagranicy stanowią jeden z fundamentów siły holenderskiej sceny, co może też wyjaśniać czemu festiwale kręcą się lepiej niż imprezy klubowe. Pamiętam dużo imprez klubowych z takimi artystami jak np. SNTS, gdzie w klubie bawiło się około 250-300 osób, ale nie mogę przypomnieć sobie bym był na festiwalu lub dużym evencie, który świeci pustkami.
Terstin. Wartościowe inicjatywy…
Damian Badziąg: Tak jak często bywa w Polsce.
Terstin: Wydaje mi się, że wpływ na to ma gwałtowny rozwój sceny, a co za tym idzie powstanie wielu, być może na tę chwilę zbyt wielu inicjatyw. Do największych polskich miast praktycznie co tydzień przylatują znani artyści, wobec czego wybranie się na występ któregoś z nich przestało być czymś w rodzaju „must be”. Z kolei ci mniej popularni otrzymują za mało atencji. Co prawda jest kilka dużych projektów jak Up To Date, Jasna1, Projekt Lab czy Unsound, które stawiają na ciekawe brzmienie ponad markę i tym samym zachęcają ludzi do większej ekspansji muzycznej różnorodności, ale to wciąż za mało.
Damian Badziąg: Czyli można rzec, że na polskiej scenie jest za mało ludzi, którzy swoje poczynania opierają o ogólnie pojętą ideę i dobro sceny?
Terstin: Przede wszystkim musisz wiedzieć, że jestem osobą, która sceptycznie podchodzi do pojęć dobra i zła i uważa je za mocno względne. Bo czym, tak na prawdę jest dobro polskiej sceny? Czy nie jest tak, że często błędnie uznajemy, że dobre jest to co zgodne z naszymi wartościami, przekonaniami lub sprzyja tylko naszym potrzebom? Błędnie opieramy je na swojej lub co gorsza cudzej moralności, zamiast na wzajemnym wspieraniu się i nie krzywdzeniu.
To wyjątkowo wyraźnie widać w świecie muzyki elektronicznej. Wracając do tego, o czym rozmawialiśmy chwile wcześniej. Dla jednych dobre dla sceny jest bookowanie tylko największych artystów z zagranicy i pewnie znajdą się na to argumenty. Dla drugich zupełnie odwrotnie. Nie trzeba się zgadzać z wizją jednej lub drugiej strony, ale trzeba zaakceptować, że żadna z nich nie jest uniwersalnie dobra. Kontynuując wątek – dostrzegam w naszym kraju inicjatywy, których działania oparte są o piękne idee, ale podszyte nienawiścią i chęcią niszczenia. Sam czasami nie potrafię się zdecydować czy jest to dla mnie dobro czy zło i podchodzę do sprawy ambiwalentnie. Jak w takim wypadku ktokolwiek może wiedzieć co jest dobre dla ogółu?
…to nie wszystko
Damian Badziąg: Raczej wszytko to, co jest przeciwstawne wspomnianej przez Ciebie nienawiści i chęci zniszczenia. Przykładów nie trzeba szukać zbyt daleko. Spotkałeś się na zachodzie z tego typu sytuacjami w stopniu tak odczuwalnym jak w Polsce?
Terstin: Wszyscy podlegamy tym samym emocjom, niezależnie od tego kim jesteśmy, w co wierzymy i gdzie mieszkamy. Oczywiście, że nienawiść jest obecna w każdej części świata. A czy spotykam się z nią na zachodzie w takim stopniu jak w Polsce? Zdecydowanie nie. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że nienawiść nie bierze się znikąd. Sprzyjać jej może wszystko, od sytuacji gospodarczej, poprzez historię, a na pogodzie kończąc.
Nie da się ukryć, że w wielu aspektach nasz kraj nie jest w uprzywilejowanej pozycji, więc skłonność do takich reakcji jest dla mnie zrozumiała. Najważniejsze, że w Polsce jest bardzo dużo pozytywnie nastawionych osób i wierzę w to, że sytuacja stale będzie się poprawiać. Teraz w kraju grasuje koronawirus, który nie był nam do niczego potrzebny i mam nadzieję, że zniknie jak najszybciej. Ta niecodzienna sytuacja ma jednak drugie dno i pokazuje, że potrafimy być zjednoczeni. Szczególnie wtedy, gdy pojawiają się wspólne cele czy problemy. Nie wiem jak Wam, ale mi przyjemnie się na to patrzy.
Damian Badziąg: Tym pozytywnym akcentem chciałem Tobie podziękować za rozmowę. Podobnie jak Ty wierzę, że całej sytuacji polska scena podniesie się silniejsza.
Terstin: Musimy w to wierzyć i nad tym pracować. Bardzo dziękuję i do zobaczenia na szlaku.