Selekcja: Johannes de Leysen dla Muno.pl: „Co tydzień zmienia mi się podejście do grania”
Promotor, producent, DJ, łowca momentów, fan hipnotycznego techno wprowadzającego w trans. Jacek Kozłowski kończy w tym roku pięć lat swojego scenicznego wcielenia o nazwie Johannes de Leysen. Czy pół dekady zleciało jak jeden dzień? Kim tak na prawdę jest? Sprawdźmy to.
Johannes de Leysen. Sen o Warszawie
Rok 2017 rokiem Józefa Piłsudskiego i Tadeusza Kościuszki. Analogicznie przypadająca sto pięćdziesiąta i dwusetna rocznica śmierci obu wielkich Polaków, zbiegła się z innym wydarzeniem nie mniej ważnym – zwłaszcza dla Jacka Kozłowskiego, który dokładnie pięć lat temu, powołał do życia swoje artystyczne alter ego – Johannes de Leysen.
Choć pochodzi z Olsztyna, swoje początki z didżejką zawdzięcza warszawskiej scenie. To w stolicy zagrał swoje pierwsze gigi, to tam skomponował obie swoje techno epki – Uranus i Striving For A Balance, czy ambientowe wydawnictwa If Tomorrow Is Sunday, Then Today Is Sunday i 20/85. To w końcu w Warszawie Kozłowski sygnuje swoim aliasem cykl imprez Trainspotting, o którym wspominaliśmy w jednej z ostatnich Selekcji z internal explorer.
Johannes de Leysen. Dwa oblicza
Johannes de Leysen, zarówno jako DJ i producent, oscyluje między brzmieniem ambientowym, a eksperymentalnym. W związku z tym, że „co tydzień zmienia się u niego podejście do grania”, jego muzyka jest nieprzewidywalna jak on sam. Jednego dnia nie widzi przeszkód, by ukoić zmysły głęboką i kojącą umył selekcją, drugiego uwielbia dorzucić do pieca czymś z pogranicza intensywnego groove’u. Prawdziwy człowiek orkiestra.
Będący dopiero na początku swojej kariery Johannes jest postacią nietuzinkową, wartą dalszej obserwacji. Dla tych, którzy dopiero teraz zapoznali się z jego osobą, mamy krótkie przesłanie – nie ma za co. Ponieważ im więcej nieszablonowych i nieprzewidywalnych artystów takich jak Jacek, tym rodzima scena będzie lepszym miejscem. Przeczytajcie, posłuchajcie, przekonajcie się sami.
Johannes de Leysen – Selekcja dla Muno.pl
Ostatni utwór/album, który kupiłeś
Cirkle – Tension
Przed każdym występem powiększam kolekcję o kilka świeżych tracków. Ten album kupiłem na granko przed Peterem Van Hoesenem we Wrocławiu. Za świeże to może to nie jest ale siadło 😀
Pierwszy utwór/album, który kupiłeś
Milena Głowacka – Radiance
Nie pamiętam jaki to był album, jeśli mowa o całym dotychczasowym życiu. W takim wypadku najprawdopodobniej były by to jakieś indie rocki albo soundtrack do krecika. Potraktuję to pytanie jako o pierwszy „świadomy” zakup do selekcji. Więc zjeżdżam na sam dół mojej bandcampowej kolekcji i jest to akurat album koleżanki Mileny Głowackiej wydany dla Islandzkiego FALK.
Utwór, który nigdy nie opuszcza Twojej torby z płytami/pendrive’a
Franz Jäger – Sonjaky
Mam dużego pendrajwa i w sumie żaden utwór go ostatnio nie opuszcza. To jest chyba w ogóle mój ulubiony utwór ever. Groove, brzmienie, klimat i każdy się na nim rozpływa. Ja najbardziej!
Ulubiony utwór grany na znudzenia na początku kariery
Vertebral – Balances [OLY019]
Powiedziałbym, ze wciąż jestem na początku kariery i jest tych traków wiele. Staram się grać nowe rzeczy, ale myślę że ogrywanie starych do znudzenia też jest spoko. Wtedy znamy track na wylot i potrafimy nim bardziej namieszać z większą swobodą. Poza tym miksujemy je za każdym razem z czymś innym, w nowych „okolicznościach przyrody”.
Utwór, który jest w stanie poderwać najbardziej oporny tłum
Backlogs – Impure Things
Uwielbiam ten track. Zawsze zrobi robotę. Zagrany w odpowiednim momencie podwaja ekstazę.
Ulubiony utwór, który grasz w ciągu ostatnich 2-3 miesięcy
Fergus Sweetland – Muffy
Odkryłem Fergusa niedawno. Tak brzmi techno, które chyba czuję w tym momencie najbardziej. Gość ma dobre podejście do tematu. To jest smaczne po prostu!
Utwór ulubionego producenta
Hitam – Trading Spurs For Wings
Było producentów wielu, ale żaden nie śmiał zagrać przy Donatim… On nie musi nic udowadniać. Wspominam tu o nim przez całokształt jako arytsty. Najchętniej wstawiłbym tu Parole, ale została już zagrana przez wszystkich. Ostatnio pod względem miksu siedzą mi najbardziej Hitam – słuchanie jego traków na słuchawkach to odlot. Świetnie operuje pogłosem i nieregularnymi wstawkami.
Ulubiony utwór na otwarcie setu
Bendik Baksaas – Våren
Na te spokojniejsze sety i warm up cacy.
Ulubiony utwór na zamknięcie setu
2030 – Metasis
Ludzie idźcie już spać!
Utwór na powrót z imprezy nad ranem
Beautiful World – In Existence
Niedawno dokopałem się do albumu mojego dzieciństwa. Jeszcze nie wypróbowałem! Zazwyczaj przy powrotach z imprezy cieszę się ciszą albo słucham discopolo z taksówkarzem.
Utwór celebrujący poranek bez kaca
The Whitest Boy Alive – Burning
Utwór, na którego prośbę o zagranie akurat się zgodziłeś
Jeszcze nie ten level (śmiech).
Guilty pleasure, którego nie masz oporów, by grać
Accroché à moi (feat. Julienne Dessagne)
Mam nadzieję, że niedługo będą to moje nowe tracki, które siedzą w szafce i czekają na przejaw mojej kreatywności. A tak na serio to będzie Accroché à moi. Zagrałem raz i nie zawaham się tego powtórzyć!
Trzy utwory, które definiują moją selekcję
Gaetano Parisio – Quake
Staring Into The Abyss
Developer – Cowards Stay Silent
Mam wrażenie, że co tydzień zmienia mi się podejście do grania i to chyba dobrze. Dziś lubię trzymać się jednego klimatu i urozmaicać go o nietypowe rozwiązania. Taki nieprzesadzony eklektyzm, bez skakania między gatunkami. Najbardziej przemawia do mnie „gęste”, hipnotyczne techno, wprowadzające w trans. Do tego lubię dorzucić coś weselszego i żwawego, a na koniec wrzucić jakiegoś „dziwoląga” dla zaskoczenia. Staram się tworzyć własne historie z tych składowych. Fajnie jest czasami sporo namieszać, a nawet „nabroić” bo wtedy docenia się ten ład, który następuje po kulminacji. Dlatego ostatnio nie boję się kombinować. Fajnie jest wrzucić coś dziwnego dla odmiany. Dla mnie to są te momenty, które lubię najbardziej jako uczestnik imprezy. Zagrać poprawnie, równiutko może dziś każdy. Ja szukam zamieszania i emocji. To znaczy, wciąż się tego uczę.
Album, który lubisz, a który nie ma nic wspólnego z tym, co grasz lub tworzysz
Bohren & der Club of Gore – Piano Nights (2014)
Do tego polecam odpalić rainymood w tle i kominek na YouTube!