Polo & Pan: Inspirujemy się pięknymi miejscami, w których nigdy nie byliśmy
Niewiele jest zespołów w obrębie świata muzyki elektronicznej, które budzą tak wiele pozytywnych emocji, co Polo & Pan. Kilka miesięcy po premierze drugiego w karierze, znakomitego albumu i w oczekiwaniu na powrót do Polski, pozozmawialiśmy z Paulem Armandem-Delille o tym, co jest w muzyce ważniejsze od znajomości jej teorii i historii, o spełnieniu życiowego marzenia i ekspolorowaniu przeszłości.
Polo & Pan mają wyjątkowy status wśród fanów muzyki elektronicznej, w tym wśród tych z Polski. Twórczość i występy Paula Armanda-Delille’a i Alexandra Grynszpana budzą prawie wyłącznie pozytywne emocje. Nawet zagorzali fani industrialnego techno znajdują w muzyce francuskiego duetu coś, dzięki czemu mogą poczuć się beztrosko. Bo takie jest właśnie ich brzmienie – beztroskie, choć jak sami mówią, dalekie od easy-listening.
Polo & Pan. Powrót do Polski i nowa płyta
Sam radośnie podskakiwałem pod główną sceną Audioriver Festival, gdy w 2019 roku Polo & Pan dali swój kapitalny występ. Od tamtego wydarzenia minęły dwa lata, a po drodze duet ogłosił powrót do Polski (choć co prawda, przesunięty ze wględu na pandemię). W międzczasie Francuzi podzielili się nowym długogrającym albumem. Wydana w styczniu płyta Cyclorama była kontynuacją i zarazem rozwinięciem tego, czym Polo & Pan zachwycili słuchaczy na debiutanckim Caravelle z 2017 roku. Kolejny raz niespieszne, skąpane w blasku słońca (i księżyca, o czym mowa później) melodie przyspieszają produkcję endorfin i pozwalają zarówno dobrze się bawić, jak i przyjemnie zrelaksować.
Paul Armand-Delille aka Polocorp (Polo & Pan) – wywiad
W oczekiwaniu na powrót do Polski, Paul Armand-Delille aka Polocorp, 1/2 duetu, opowiedział mi o tym, co jest w muzyce ważniejsze od znajomości jej teorii i historii, o spełnieniu życiowego marzenia, ekspolorowaniu przeszłości, występie w najzimniejszym miejscu, reżyserach, dla których chciałby komponować i wspólnie pozachwycał się jedną z najpiękniejszych płyt w historii nie tylko francuskiej elektroniki. Zapraszam do lekury.
Polo & Pan. Cyclorama, czyli Słońce i Księżyc
Hubert Grupa: Mój kolega ma pewny zwyczaj, który zaczął kultywować w 2018 roku. Każdego roku wrzuca na Facebooka Wasz występ z Cercle z paryskiego Serre Monumentale w Paryżu i pyta ludzi czy w międzyczasie odkryli coś bardziej pozytywnego w muzyce.
Czy właśnie ta pozytywna energia i odpowiednie nastawienie są dla Was warunkami koniecznymi do rozpoczęcia produkcji nowej muzyki? Wiesz, istnieje wielu artystów, dla których najlepszym impulsem do tworzenia jest np. smutek.
Paul Armand-Delille aka Polocorp: Być może Cyclorama nie jest bardziej pozytywna niż pierwszy album, ale z pewnością pójście w tym kierunku sprawiło nam mnóstwo przyjemności. Myślę, że w naszym przypadku to przychodzi naturalnie. Oczywiście publiczność ma na to ogromny wpływ, bo widząc jak ludzi reagują na naszą muzykę, staramy się, by przy każdym spotkaniu z nią czuli się podobnie dobrze.
Wiesz, wielu artystów tworzy piękne rzeczy w oparciu o smutne emocje, ale to zupełnie nie w naszym stylu. Inspirujemy się pozytywnymi bodźcami. Gdy produkujemy muzykę, myślimy o naszym dzieciństwie, o pięknych miejscach, w których nigdy nie byliśmy, o filmach…
Cyclorama jest nieco inna, jest w niej więcej słońca, choć pierwotnie podzieliliśmy materiał z tego krążka na dwie części – na część Słońca i część Księżyca. Jedne piosenki pasowały nam do grania w pełnym słońcu, a drugie w środku nocy, przy blasku księżyca. Niezależnie od tego, chcieliśmy by był to album bardzo marzycielski.
Polo & Pan live @ Serre Monumentale in Paris, France for Cercle
Polo & Pan. Kto jest zespołem-jednorożcem?
Wiem, że album Moon Safari nagrany przez Air, ma specjalne miejsce w Waszych sercach. Także kocham ten krążek. Niestety, dziś już nie tworzy się zbyt wiele podobnej muzyki. Niełatwo znaleźć materiał, który byłby równie udanym połączeniem łagodnego downtempo i trip-hopu, a jeszcze trudniej osiągnąć z taką muzyką sukces. Masz podobne odczucia? A może to tylko kwestia mody? Może podobnie jak wiele innych stylistyk z lat 90., takie brzmienie również powróci?
Myślę, że Air to unikalny projekt, nikt nie brzmi tak jak oni. Wielu próbowało, ale bezskutecznie. Wiesz, to taki „zespół-jednorożec” – tak wyjątkowy, że aż niemożliwy do naśladowania.
Air byli częścią boomu na muzykę lounge – wiesz, miłą i prostą w odbiorze muzykę. Myślę, że 90 procent tego typu brzmienia było złe, a jedynie te 10 procent zasługiwało na docenienie i obroniło się po latach.
Dziś scena elektroniczna jest kompletnie inna, jednak robienie muzyki w stylu easy-listening wciąż pociąga za sobą niebezpieczeństwo, że nie będzie to nic godnego uwagi. Wiesz, stąd biorą się te wszystkie skojarzenia “z muzyką do windy”, itd. Jednak nie zmienia to faktu, że to też rodzaj muzyki, która nas inspiruje. Jest wielu znakomitych artystów, jak choćby Brian Eno, który nagrał muzykę dla lotnisk (Ambient 1: Music for Airports – szósty album w dorobku B. Eno, wydany w 1978 roku – przyp. red.).
Lubimy “muzykę tła”, muzykę kinematograficzną, która nie ma za zadania ukraść show, a jedynie zbudować określony klimat. Jednak nie powiedziałbym, że akurat Cyclorama jest tego przykładem. Wiesz, to nie jest album w stylu easy-listening. Są tu zarówno taneczne kawałki, jak i te bardziej kinematograficzne, jak np. Melody. Wracając do Twojego pytania – tak, tutaj też znajdziesz inspiracje muzyką Air. Po prostu kochamy muzykę, która sama definiuje swoją wartość – nie jest muzyką tworzoną z przeznaczeniem do tańca, do filmu, do czegokolwiek. Moon Safari ma Cię po prostu dotykać i to właśnie zrobiło w moim przypadku.
Air – Moon Safari
Polo & Pan. Intuicja i emocje, potem cała reszta
Pamiętam, jak w wywiadzie dla The Playground opowiadaliście o inspiracjach stojących za epką Feel Good. Wasza znajomość i wiedza na temat historii muzyki zrobiła na mnie duże wrażenie. A to powiedzieliście, że ta piosenka jest inspirowana twórczością The Beach Boys, a to, że tutaj zrobiliście ukłon w stronę płyty Plantasia Morta Garsona, a to, że ten i tamten fragment miały przypominać muzykę Becka…
Czy znajomość historii i teorii muzyki to warunek by być dobrym producentem? Czy może to jednak tylko kwestia umiejętności i wyczucia? Znam wielu artystów, i to nawet niezłych, którzy nie bardzo interesują się muzyką – skupiają się wyłącznie na własnym brzmieniu.
To nie konieczność – to konsekwencja pracy nad muzyką od 20, 30 lat. Myślę, że to naturalne, że na początku interesuje Cię tylko brzmienie. Dopiero później pojawia się jakaś większa świadomość dotycząca zasad funkcjonowania w obrębie świata muzyki, jego historii, itd.
Nasz przypadek jest nieco inny, bo to prawda, interesujemy się muzyką jako taką, zwłaszcza tą sprzed wielu lat. To trochę przeciwieństwo współczesnych zespołów, które spoglądają na to, co dziś dzieje się na scenie. Alex (Alexander Grynszpan, drugi członek duetu Polo & Pan – przyp. red.) stworzył audycję radiową, by dzielić się naszymi wspólnymi odkryciami. Przesłuchujemy mnóstwo klasycznej muzyki, rozmawiamy o niej, analizujemy, poznajemy muzykę z różnych krajów.
Polo & Pan – Ani Kuni
Jednak wracając do Twojego pytania – wiedza na temat muzyki jako takiej naprawdę nie jest niczym koniecznym. Dużo ważniejsza jest intuicja. Wiesz, tak jak wtedy, gdy jesteś nastolatkiem i nie słuchasz muzyki ze względu na to, jak została wyprodukowana czy jaki reprezentuje styl – skupiasz się tylko na emocjach, jakie w Tobie budzi, i na brzmieniu samym sobie. Czasem tworząc coś, nie masz pojęcia czym to właściwie jest – jak nazywa się ten gatunek, z jakiej kultury pochodzi, a potem okazuje się, że ma to swoją nazwę, rodowód i to jest niesamowite.
Dla nas odkrywanie muzyki jest po prostu interesujące. To dla nas jak podróż w czasie i przestrzeni. Słuchamy muzyki z różnych okresów i zastanawiamy się, jak oni ją produkowali, jak ją rejestrowali. To wszystko można wyłapać przez samo brzmienie. Zwracając uwagę na detale możesz określić czy dana piosenka pochodzi z lat 40., z 50., czy może z 70. Umówmy się – odkrywanie muzyki z przeszłości i próba odtworzenia jej dziś może być tyle trudna, co po prostu bardzo droga. (śmiech) Zdecydowanie najtańsza muzyka w produkcji to ta z roku 2021.
Polo & Pan – Feel Good
Zapewne tak!
To oczywiste, że najtańsza i najprostsza w produkcji jest muzyka tworzona za pomocą współczesnych urządzeń. To świetna zabawa, by spróbować emulować brzmienie sprzed wielu lat, ale jeśli zabierasz się za to na poważnie, chcesz korzystać z instrumentów z danej epoki i technik nagrywania, to będzie to drogie i skomplikowane przedsięwzięcie. Jednak również bardzo inspirujące.
Polo & Pan przy minus 20 stopni Celsjusza
Wiele osób słuchających Waszej muzyki czuje… ciepło. Wasza twórczość idealnie pasuje do letnich festiwali czy imprez na otwartym powietrzu. A zatem odwrócę sprawę i zapytam Cię o coś, czego się nie spodziewasz – jakie było najzimniejsze miejsce, w jakim zagraliście?
Zagraliśmy kiedyś w Kanadzie na festiwalu iglo, przy minus 20 stopniach Celsjusza. (śmiech) I tak, ta impreza odbywała się na zewnątrz! Wszyscy bawili się na całego. Było z nami jakieś 2000 ludzi, to było szaleństwo. Ludzie byli ubrani normalnie, bez jakichś przesadnie grubych ciuchów. Za nami stał piec elektryczny, bo jednak granie DJ setu w takich okolicznościach jest zajęciem dość statycznym i po prostu czuliśmy jak zamarzają nam ręce. Ludzie pewnie wypili trochę więcej i po prostu świetnie się bawili, bez względu na warunki. My również!
Polo & Pan – Pili Pili
Polo & Pan. O pracy nad produktywnością
Rozmawialiśmy już o Waszych fascynacjach muzyką z przeszłości. Pamiętam wywiad, w którym opowiadaliście o tym, jak użyliście sampli z włoskich piosenek z lat 40., by nagrać swój pierwszy utwór jako Polo & Pan – Rivolta. Wspominacie też, że często sięgacie po muzykę francuską z lat 50. czy 60.
Gdzie szukacie sampli? Diggujecie w tonach nagrań czy może przeszukujecie inne źródła – jakieś archiwa, filmy, audycje radiowe?
Prawdę mówiąc to nie szukamy sampli, to one znajdują nas. Mam folder, w którym gromadzę różne rzeczy, które usłyszałem przypadkiem. Są tam jakieś próbki, edity, ogółem rzeczy, z którymi zacząłem już coś robić lub które mogą przydać się później.
Czasem coś wytnę z pojedynczych scratchy, czasem podigguję we wspomnianym folderze… Staram się uczyć produktywności i wciąż coś kombinować na laptopie, np. w czasie podróży oglądam filmy z lekcjami muzyki i poznaję nowe gatunki i elementy, z których się składają, np. jazz czy bossa novę. Potem próbuję znaleźć w nich coś, co mnie zainspiruje i co mogę wykorzystać we własnej muzyce.
Tak naprawdę punktów startu, by stworzyć coś nowego, jest nieskończenie wiele. Może być to pojedynczy dźwięk lub ścieżka, może być to cała melodia, którą nagrałeś na pianinie… Krążenie wokół tego i szukanie kolejnych pasujących elementów jest bardzo rozwijające. Dlatego laptop bez dostępu do internetu jest dla mnie idealnym setupem – masz jakiś sampel i budujesz cały utwór wokół niego, korzystając tylko z tego, co masz tu i teraz.
Polo & Pan – Rivolta
Polo & Pan. Współpraca w czasie pandemii
Na swoim ostatnim albumie współpracowaliście z jednym z moich ulubionych artystów w ostatnim czasie – z Channel Tres. Od czego się zaczęło? Zaprosiliście go na nagranie jako pierwsi czy może wszystko potoczyło się inaczej?
Poznaliśmy dwóch gości z Los Angeles, pracujących dla Universal Music, którzy pomagają artystom łączyć się ze sobą i nawiązywać współpracę. To było dla nas coś nowego – nigdy wcześniej nie znaliśmy nikogo, kto zajmuje się tego typu rzeczami. Z jednej strony być może po prostu tego nie potrzebowaliśmy, ale z drugiej, nie wchodziliśmy w takiej akcje i może coś straciliśmy przez to?
Ci ludzie przedstawili nas kilku artystom i zespołom. Twórczości niektórych z nich nie znaliśmy wcześniej. O Channel Tres coś tam słyszałem. Sprawdziłem jego muzykę i od razu wiedziałem, że to będzie to. To wszystko wydarzyło się na początku pandemii, więc nie dane nam było spotkać się i porozmawiać w rzeczywistości – cała nasza współpraca odbywała się przez internet. Nawet nie udało nam się nigdy porozmawiać przez telefon, bo Channel Tres jest bardzo zajętym człowiekiem. (śmiech) My wysłaliśmy mu instrumentale, on dograł wokale, wymieniliśmy parę uwag i… tyle, nagraliśmy wspólny utwór. Jesteśmy naprawdę zadowoleni z rezultatu, bo nie spodziewaliśmy się, że ten numer będzie brzmieć w taki sposób, ale ostatecznie wyszło świetnie i zaskakująco.
Polo & Pan – Tunnel feat. Channel Tres
Polo & Pan oraz… Tim Burton i Wes Anderson?
Wiem, że jesteście wielkimi fanami kina. Wspominaliście także, że Waszym marzeniem jest skomponowanie muzyki do filmu. A gdybyś mógł wybrać film, który już został nakręcony, i nagrać do niego własny soundtrack, to…?
Pierwszy na myśl przychodzi mi Czarnoksiężnik z Krainy Oz. Wielokrotnie wspominaliśmy o tym, jak ważną inspiracją jest dla nas ten film. Pozwól mi chwilę pomyśleć… Może jakiś film Tima Burtona lub Wesa Andersona? Uwielbiam Edwarda Nożycorękiego, przede wszystkim za soundtrack. Wiesz, to mógłby być jakiś wielki film, superprodukcja z mnóstwem kolorów.
Skoro wspomniałeś o Edwardzie Nożycorękim, to może masz w głowie jeszcze jakiś film, którego soundtrack szczególnie Cię zachwycił? Rozmawialiśmy o Air, więc dodam od siebie, że na myśl przychodzą mi od razu Przekleństwa Niewinności Sofii Coppoli.
Oczywiście! Pozostałbym jednak przy Edwardzie. Chciałbym zrobić coś kiedyś dla Tima Burtona. Mógłbym nagrać dla niego piosenkę na halloween. (śmiech)
Polo & Pan – Peter Pan feat. Antonin
Polo & Pan. O spełnieniu życiowego marzenia
Jesteście kolekcjonerami sprzętu – macie mnóstwo oldschoolowych instrumentów czy syntezatorów. Który z nich jest… najbardziej pojechany?
Pracowaliśmy ostatnio na nowszych sprzętach, ale skoro mowa o oldschoolowych urządzeniach to pierwszy na myśl przychodzi mi Minimoog z 1974 roku. Bardzo chciałem go mieć, bo jego brzmienie jest wszędzie słyszalne na Moon Safari. (śmiech) Długo go szukałem, aż w końcu znalazłem i kupiłem. Był dość drogi i ma parę defektów, ale korzystanie z niego to prawdziwa magia. Za każdym razem, gdy używamy go w naszych piosenkach, to brzmi on niesamowicie. Posiadanie Minimooga było moim życiowym marzeniem i udało się je spełnić.
Polo & Pan w Polsce
Paul Armand-Delille i Alexander Grynszpan powrócą do Polski w przyszłym roku. 29 kwietnia duet zagra w stołecznej Pradze Centrum, a dzień później w poznańskiej Tamie.