Nowy Jork i Los Angeles zamykają kluby i odwołują imprezy muzyczne
Kina, teatry, kluby nocne i muzyczne oraz sale koncertowe – to tylko niektóre miejsca, które wskutek rozprzestrzeniania się koronawirusa zostały zamknięte przez władze dwóch największych amerykańskich miast.
Koronawirus dotarł do USA
Tym samym Nowy York i Los Angeles dołączają do miast, które zdecydowały się na ten drastyczny ale konieczny krok.
Te miejsca to serce i dusza naszego miasta. Ale Nowy Jork stoi w obliczu bezprecedensowego zagrożenia i musimy reagować mentalnością wojenną. Tak, jesteśmy na wojnie z koronawirusem – skomentował sprawę burmistrz Nowego Jorku, Bill de Blasio.
Zamknięte są już również szkoły oraz uczelnie. Restauracje i bary oraz kawiarnie funkcjonują w miarę normalnie – jedzenie i napoje wydawane jest jedynie na wynos. Klienci odbierają zamówienia osobiście albo korzystają z oferty firm dostawczych.
Koronawirus infekuje branżę eventowo-muzyczną
Na portalach internetowych rozgorzała dyskusja nad tym, jak kryzys związany z pojawieniem się koronawirusa odbije się na amerykańskiej branży muzyczno-eventowej. Odwoływane są kolejne mniejsze i większe imprezy oraz festiwale, kluby muzyczne nie mogą generować zysków, a artyści pracować. W Nowym Jorku i Los Angeles umiejscowione są setki kubów muzycznych, z którymi współpracuje tysiące artystów. Nie wiadomo, ile z nich zbankrutuje lub ogłosi upadłość.
Ludzie zajmujący się w USA muzyką, którzy nie są megagwiazdami, są bardzo słabo chronieni w przypadku pojawienia się tak nieprzewidywalnej sytuacji, jak pandemia koronawirusa – mówi Robert Lynch, prezes i dyrektor generalny Americans for the Arts. – Będzie im bardzo ciężko przetrwać ten czas, bo nie dostają zwyczajnych miesięcznych pensji. Żyją z eventów i występów na żywo. Są więc odcięci teraz od źródeł zarobkowania. Liczę, że naród amerykański i rząd wykaże w tej sprawie solidarność i wesprze twórców – dodaje.