NarkoMerytoryka: Terapie psychodeliczne
Ketamina na depresję, marihuana na bóle, kwas na uzależnienie. Pytamy o terapie psychodeliczne. Czy psychodeliki zmienią oblicze medycyny?
Terapia z użyciem substancji psychoaktywnych miała stać się przyszłością psychiatrii. Badania nad LSD czy psylocybiną były prowadzone już w latach 50. i 60. XX wieku, jednak zostały gwałtownie wstrzymane w latach 70. Mimo ich niepodważalnego potencjału w leczeniu uzależnień i zaburzeń psychicznych, kryminalizacja substancji pokrzyżowała plany lekarzy i naukowców. Te wizje powracają jednak dzisiaj, a kolejne państwa legalizują substancje pokroju marihuany, MDMA czy psylocybiny w celach leczniczych. Jednak jakie schorzenia planujemy leczyć tymi tajemniczymi substancjami? I dlaczego nie robimy tego od dekad?
Odcięte finansowanie rewolucji
Początek współczesnych badań nad substancjami psychoaktywnymi zwyczajowo datuje się na rok 1938. To wówczas Albert Hoffman w laboratoriach firmy Sandoz zsyntetyzował po raz pierwszy LSD. Dostrzeżono, że ten wyjątkowo silnie oddziałujący na ludzką świadomość środek wywołuje w użytkowniku stan podobny do psychozy. Dzięki temu szybko zaczęto stosować go w terapii. Na początku firma Sandoz dawała psychiatrom LSD nieodpłatnie, w zamian za raporty z przeprowadzanych z jego użyciem sesji.
W latach 50. i na początku lat 60. LSD było z powodzeniem stosowane w leczeniu alkoholizmu, prawdopodobnie poprzez połączenie lat psychoterapii w jedną, intensywną, autorefleksyjną sesję, która pomagała pacjentom uzależnionym od alkoholu uzyskać nowy obraz siebie i siłę woli, by wyjść poza chorobę.
– pisze dr. Ericka Dyck.
Za wykorzystywaniem LSD w terapii uzależnień od alkoholu opowiadał się nawet Bill Wilson – założyciel Anonimowych Alkoholików.
Mimo równie obiecujących wyników, lata 70. przyniosły delegalizację kwasu i innych stosowanych wówczas środków psychoaktywnych. Wraz z nadejściem prohibicji przerwane zostały również badania. Naukowcom zaangażowanym w prace nad terapiami nie pozostawiono wielu możliwości. Większość z nich zmieniła przestrzeń badań lub przeszła do „naukowego podziemia”. Niektórzy badacze kontynuowali jednak swoją pracę nad wciąż legalnymi substancjami psychoaktywnymi, jak np. MDMA.
Współcześnie jeden z popularniejszych „narkotyków imprezowych”, został zsyntetyzowany w laboratoriach firmy Merck już w 1912 roku. Został jednak na długo zapomniany. Dopiero w latach 70. chemik Alexander Shulgin zaczął popularyzować go wśród znajomych psychoterapeutów. MDMA osłabia bowiem psychiczne bariery obronne, umożliwiając przeprowadzenie zdecydowanie bardziej intensywnych i dogłębnych sesji terapeutycznych.
Substancja szybko trafiła na rynek narkotykowy w formie tabletek ecstazy, które zyskały wyjątkową popularność w dobie kultury rave. Z tego powodu jednak MDMA bardzo szybko trafiła na listę substancji zakazanych, co ponownie wstrzymało dalsze badania.
Terapia w pigułce
Jednak jak wygląda przebieg terapii psychodelicznych? Pierwsi badacze środków psychoaktywnych sformułowali dwie podstawowe formy terapii – psychodeliczną i psycholityczną. Pierwsza zakłada dawanie pacjentom wysokich dawek substancji, które miały wywoływać skrajne doświadczenia. Osoba poddająca się terapii ma zasłonięte oczy, w tle leci muzyka, a terapeuta czuwa nad tym intensywnym doświadczeniem, prowadząc z pacjentem rozmowę. Druga opierała się na podawaniu mniejszych dawek, które miały ułatwiać przechodzenie przez kolejne etapy terapii.
Psychodeliki stosowane w terapii to przede wszystkim LSD, psylocybina, MDMA i ketamina. Ostatnią stosuje się przede wszystkim w leczeniu osób chorujących na depresję. MDMA okazuje się wyjątkowo skuteczne w walce z zespołem stresu pourazowego (PTSD). Psylocybina, obecna w grzybach halucynogennych, okazuje się zaś niezwykle skuteczna w leczeniu depresji i lęków u osób terminalnie chorych.
One small step for science. But a giant leap for veterans. First combat veteran received MDMA-assisted psychotherapy at the VA today as part of our @maps sponsored randomized clinical trial. So grateful. Hopeful. Proud of the team. @MSPsychedelics
— Rachel Yehuda (@RachelYehuda) February 4, 2022
Mimo wyjątkowo dobrych wyników istnieją wyraźne przeszkody przed popularyzacją terapii z użyciem środków psychoaktywnych. Po pierwsze, wyniki badań nie wystarczą, by cofnąć dekady stygmatyzowania użytkowników i demonizowania samych substancji. Po drugie, same wyniki mogą również okazać się problemem, a sukces psychodelików może okazać się ich porażką. Bowiem kto chciałby finansować badania nad lekiem, który zapewnia trwałą poprawę już po pierwszej sesji?
Dla dużych firm farmaceutycznych tego rodzaju podejście może być przeszkodą w generowaniu dużych zysków, więc prawdopodobnie w niewielkim stopniu będą zainteresowane terapią psychodeliczną, w której pacjent przyjmuje substancję czynną tylko raz albo kilka razy podczas całej kuracji.
– mówi Peter Gasser w rozmowie z Maciejem Lorencem, w książce Czy psychodeliki uratują świat?
Rokowania na przyszłość
Terapie z użyciem psychodelików stają się coraz bardziej popularne w Kanadzie, Stanach Zjednoczonych i Izraelu, a kolejne kraje planują dołączyć do tego ruchu. Trudno im się dziwić, wyniki coraz częściej prowadzonych w tym zakresie badań są wręcz szokujące. Gdy substancje obecnie stosowane w terapii pomagają połowie pacjentów, psychodeliki zbliżają ten wynik niekiedy do 80%.
Nie są one jednak panaceum. Stosowanie tego typu substancji w celach terapeutycznych powinno zawsze odbywać się pod okiem wyspecjalizowanego lekarza i stanowić jedynie wsparcie dla konwencjonalnej terapii.