Już się zaczyna i oczywiście chodzi o pieniądze. Nowy właściciel Bandcampa idzie na wojnę z Google
Firma Epic Games idzie na wojnę z jednym z gigantów Doliny Krzemowej. Przedmiotem sporu stała się aktualizacja sklepu Google Play, która ogranicza wybór mechanizmów płatności. Jakie niesie to konsekwencje dla Bandcampa?
Zapowiedziana przez Google na pierwszy czerwca aktualizacja sklepu z aplikacjami wprowadza wyjątkowo sprytne rozwiązanie dotyczące płatności. Od teraz użytkownicy programów na urządzenia mobilne z Androidem będą mogli dokonywać w nich transakcji jedynie za pośrednictwem Google Play. Dzięki temu gigant technologiczny będzie otrzymywał 10 procent wartości każdej płatności. Takie rozwiązanie w oczywisty sposób uderza w zarobki właścicieli aplikacji sprzedających za ich pośrednictwem produkty. Ci będą zmuszeni znaleźć sposób rekompensaty dodatkowych kosztów transakcji w swoich programach.
Jak nie wiadomo o co chodzi…
Słynny producent gier, autor popularnej na całym świecie gry Fortnite, odpowiedzialny za silnik Unreal Engine, właśnie złożył pozew przeciwko firmie Google. Postępowanie ma dotyczyć nowego systemu płatności w aplikacjach obsługujących system Android. Według Epic Games aktualizacja łamie Kalifornijskie prawo o nieuczciwej konkurencji oraz będzie narażała nowego właściciela Bandcamp „na nieodwracalną szkodę”.
To właśnie nowy nabytek producenta gier stanowi kluczowy element sporu. Użytkownicy aplikacji Bandcamp (na telefonach z systemem Android) będą mogli dokonywać w nim płatności jedynie za pośrednictwem Google Play. To zaś pobiera 10 proc. od każdej transakcji, na rzecz firmy-matki.
Jeśli zapowiedziana przez Google zmiana regulaminu faktycznie wejdzie w życie, od 1 czerwca będziemy musieli albo przerzucić opłaty Google na konsumentów (czyniąc system Android mniej atrakcyjną platformą dla użytkowników), albo przerzucić opłaty na artystów (czego nigdy nie zrobimy), albo na stałe prowadzić działalność związaną z systemem Android ze stratą, albo wyłączyć sprzedaż cyfrową w aplikacji dla systemu Android.
– komentował CEO Bandcamp, Ethan Diamond
Trudno wskazać, która możliwość jest najbardziej prawdopodobna. Przerzucenie opłaty na konsumentów byłoby absurdalne, ponieważ ten sam produkt na tej samej platformie byłby droższy w aplikacji na Androidzie. Obciążenie artystów jest sprzeczne z od lat rozwijaną renomą Bandcampa, który na wiele różnych sposobów stara się wspierać obecnych na nim twórców. Dwie ostatnie możliwości są de facto jednoznaczne z wycofaniem aplikacji z Google Play.
Koszt to jednak nie wszystko
Procent pobierany przez Google to jednak nie jedyne wyzwanie, jakie niesie ze sobą zapowiadana na 1 czerwca aktualizacja. Jak się okazuje, zmiana formy płatności wpłynie również na mechanizm przekazywania przychodów artystom. W swoim oświadczeniu CEO Bandcamp wskazywał na dotkliwe wydłużenie się okresu między dokonaniem sprzedaży a otrzymaniem przez twórcę swoich zarobków.
[…] zmiany zasad wpłynęłyby na naszą zdolność szybkich płatności artystom. Teraz, zamiast otrzymywać zapłatę po 24-48 godzinach, artyści i artystki dostaną ją dopiero po 15-45 dniach od sprzedaży.
Co ciekawe, dotychczasowe wytyczne funkcjonowania sklepu Google Play wyraźnie wskazywały, że sprzedaż muzyki jest wyłączona z obowiązku wykorzystywania wewnętrznego systemu płatności. Należała ona bowiem do grupy „treści cyfrowych, które mogą być wykorzystywane poza samą aplikacją (np. utwory, które można odtwarzać w innych odtwarzaczach muzycznych)”.
Jest to kolejny bezpodstawny zarzut firmy Epic. Wykorzystuje ona nowo nabytą aplikację Bandcamp, aby uniknąć płacenia za korzyści płynące z wykorzystywania Google Play. Od ponad 18 miesięcy w przejrzysty sposób informujemy o zasadach płatności w Play. Firma Epic jest w pełni świadoma, że Bandcamp kwalifikuje się do opłaty za usługę w wysokości zaledwie 10 proc. Tzn. mniejszej niż opłaty pobierane na ich własnych platformach.
– komentował sprawę rzecznik prasowy Google, Dan Jackson
Dla Epic Games to nie pierwszyzna
Właściciel Bandcamp już raz uczestniczył w podobnym postępowaniu. Słynna batalia sądowa między Epic Games a firmą Apple zawiera zaskakująco wiele analogii względem obecnego pozwu. Wówczas to jednak producent gier wprowadził aktualizację, która stała się przedmiotem sporu.
Tak jak planuje to robić Google, Apple wymaga w swoich aplikacjach wykorzystywania konkretnego systemu płatności. Ten rzecz jasna generuje procent dla producenta iPhone’a. Chcąc sprzeciwić się równie dyskryminującej producentów aplikacji praktyce, Epic Games wprowadziło uaktualnienie do swojej najpopularniejszej gry – Fortnite. Dzięki niemu użytkownicy mogli wybrać inną formę płatności w aplikacji.
Trwające ponad rok postępowanie, mimo fali poparcia dla Epic Games, zakończyło się zwycięstwem firmy Apple, która mogła utrzymać obecny system płatności. Jednak mimo tak wielu analogii między dwoma sprawami, trudno jednoznacznie wytypować zwycięzcę w sporze z firmą Google.