Piosenki Jamesa Blake’a nie są tym, czym się wydają
James Blake tka swoje kompozycje z wielu drobnych elementów, a “mozaika” to zawsze pierwsze słowo, które przychodzi mi do głowy, gdy myślę o jego kawałkach. Tym razem ta mozaika jest może mniej zaskakująca niż przy poprzednich albumach. Ale nadal to świetna, pieczołowita, ale nie tylko rzemieślnicza robota.
Bo oprócz rzemieślniczego kunsztu, mamy tu przede wszystkim duży ładunek emocjonalny. A takowe James Blake potrafi sprzedawać nieoczywistymi zestawieniami dźwiękowymi jak mało kto. Twórczość muzyka od zawsze była jednorożcem na szeroko rozumianym rynku muzyki rozrywkowej.
To pierwszy od trzech lat album długogrający brytyjskiego muzyka, ale nie pierwsze nowości w tym czasie. W październiku 2020 r. wypuścił świetną, pulsującą EP-kę Before, będącą nawiązaniem do parkietowych brzmień.
James Blake – powrót do środka
Najnowszy album, Friends That Break Your Heart, to w dużej mierze introwertyczna podróż Blake’a. Artysta schodzi znów z parkietu i wraca do swojego środka, w trakcie rozprawiając się choćby z oczekiwaniami, które zostały mu narzucone. I zdaje się, że godzi z tym, że nie musi im sprostać.
Byłem normalny, byłem wykluczony, obserwowałem przez okno, gdy umierał młody ja. (…) Dałem im punchline’y, oni dali mi znaki ostrzegawcze – wymienia w Say What You Will, by później spuentować krótkim: “mów co chcesz”.
James Blake – Say What You Will
Blake nigdy nie starał się przeładowywać swoich piosenek rozbudowanymi narracjami i tak też jest i teraz. Zamiast rozwiniętych opowiadań, są zatem raczej lakoniczne przekazy, trafiające za to w sedno emocji.
Jest też nutka patosu, na przykład w snującym się Famous Last Word, ze smyczkami w punkcie kulminacyjnym. Ale ten patos u Blake’a nigdy nie boli, podany jest odmierzonej, znośnej dawce.
Blake znów idzie tropem R&B
I choć to Blake i jego emocje są tu najważniejsze, trudno nie wspomnieć o gościach, czyli na przykład o SZA. Wokalistka pojawia się w jednym z najciekawszym kawałków na płycie, tj. Coming Back. Numer jest świetnym nawiązaniem do R&B, z lekkim, zwiewnym klawiszowym tłem. Podobne tropy słychać zresztą w Life is Not The Same.
Z drugiej strony jest ciężkawy, powolny If I’m Insecure, z delikatnym ambientowym wykończeniem. Tu z kolei Blake śpiewa o stawianiu czoła swoim lękom. I tu, jak w wielu innych momentach, zamienia swój baryton na falset.
Ciekawostką na nowym albumie jest melancholijna rozkmina na temat przemijania i bycia zapamiętanym w numerze Funeral. Kilka dni po premierze płyty w sieci pojawił się teledysk do nowej wersji utworu, w której swoją zwrotkę dograł Blake’owi slowthai.
James Blake & slowthai – Funeral
James Blake już dawno skutecznie zniechęcił do szufladkowania jego muzyki i doklejania im gatunkowych łatek. Bo nazywanie jej post-dubstepem czy electro-soulem nigdy nie będzie wystarczające. Tym razem Blake może nieco oddalił się od swojej wspaniałości, ale dobrze słyszeć, że nadal konsekwentnie eksploruje swoje charakterystyczne podejście do budowania piosenek, łącząc minimalizm z soulowym zacięciem albo popowe refreny z połamanymi samplami i przetworzonym wokalem. Tym samym sprawia, że jego piosenki nigdy nie są oczywiste.