„Jak walijska aura”. Recenzja albumu Overmono – „Good Lies”

fot. Overmono / Facebook
Recenzje
overmono

W ostatnich latach bracia Ed i Tom Russell, znani jako Overmono, przebojowo zdobyli uznanie miłośników muzyki elektronicznej nie tylko w samej Wielkiej Brytanii. Po bardzo udanej serii singli, rozmaitych mini-wydawnictw i wyróżnień od najważniejszych mediów muzycznych, walijski duet wydał pod szyldem topowej oficyny XL Recordings długo wyczekiwany, debiutancki longplay Good Lies.

Między podziemiem, a mainstremem

Na albumie składającym się z trzynastu utworów, zespół podsumowuje swoją dotychczasową muzyczną podróż:

W ciągu ostatnich dwóch lat spędziliśmy tak dużo czasu w trasie, tworząc muzykę, kiedy tylko było to możliwe. Ciągłe poruszanie się było zawsze bardzo inspirujące i sprawiało, że dużo eksperymentowaliśmy i bawiliśmy się tym, jak tworzyliśmy akordy lub cięte i tonowane wokale. Ten album jest tak naprawdę listem miłosnym do dotychczasowej podróży i wskazuje, dokąd chcemy zaprowadzić rzeczy – przyznał duet

Good Lies przekształca i przeplata urzekające kawałki wokalne w serię wielogatunkowych elektronicznych dźwięków, które płynnie przeskakują między euforią a melancholią w czterotaktowej pętli. Album rozpoczyna hymniczny, wokalny Feelings Pain, a następnie bracia Russell wprowadzają taneczny chłód na Arla Fearn. Trzeci na liście jest utwór tytułowy, który kieruje nagranie w bardziej popowe rejony. Z każdym numerem zaczynamy dostrzegać coraz więcej nawiązań do technicznych sztuczek Buriala, czy modnych rozwiązań, które zaprowadziły na salony inny duet – Bicep. Po przesłuchaniu Walk Thru Theater oraz Cold Blooded możecie pomyśleć, że Overmono idzie w artystyczną stronę Yvesa Tumora. Próżno tu szukać parkietowych, bangerowych motywów jak Gunk. Jeden z najduższych utwór na albumie – pięciominutowy Skulled – wciąga swoją przestrzennością, niczym taniec w ogromnej mgle – gdyby GusGus grali breaki to brzmieliby podobnie… nawet z pianinem w outro. Zmiana następuje dopiero pod koniec wraz z kawałkiem Calon oraz singlem Is U, które kierują wydawnictwo w bardziej undergroundowe i parkietowe rejony. So u Kno – największy hit zespołu ostatnich miesięcy jest przedostatnim numerem na albumie, podczas gdy dynamiczny Calling Out zamyka wydawnictwo.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Good Lies to różnorodna, romantyczna, zimna, deszczowa płyta jak walijska aura płyta. Niestety, brakuje tutaj czegoś, co miało wydane prawie dziesięć lat temu Vapour City Machinedruma – spójności i wyraźnych motywów, dramaturgii w większej liczbie utworów, a także szerokiej palety aranżacji, które mogłyby zapaść w pamięć słuchacza na długo. Wiele kompozycji wypada z głowy przez zbyt duże zagęszczenie miniatur – podobnie jak w klasyku milenialsów M83Hurry Up! We’re Dreaming prowadzą one donikąd, są wyrwane z kontekstu. Zamiast nich wrzuciłbym jakiś banger pokroju Gunk, który możnaby było uzupełnić o jakieś intro/outro, by płynnie łączył się z resztą. A szkoda, bo gdy nie jesteście cierpliwi to… możecie pominąć mocną końcówkę, która (o ironio) ewidentnie jest szczytowym punktem płyty. Tutaj dochodzimy do wniosku, że odbiór Good Lies byłby znacznie lepszy, gdyby dokonać kilku roszad w kolejności utworów. Generalnie, ciekawa przygoda – warta przesłuchania i absolutnie pozycja obowiązkowa dla miłośników ambientalnych tekstur w muzyce klubowej.

Overmono – Good Lies



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →