Flylight, czyli polska premiera w labelu Babiczstyle

News

Lubicie brzmienie labelu Babiczstyle założonego przez naszego rodaka Roberta Babicza? Świetnie! Mamy dla was premierę. Z polskim akcentem! „Dreamer” Flylighta już w sklepach.

Robert Babicz i jego label Babiczstyle

Robert Babicz to jedna z najciekawszych postaci na światowej scenie tanecznej. Urodzony w Polsce w 1973 roku, przeniósł się wraz z rodzicami do Niemiec 7 lat później. Od początku aktywny muzycznie na kolońskiej scenie, zainspirowany duchem nurtu acid-house. Robert wydawał pod wieloma pseudonimami, m.in. Colone, Rob Acid, Acid Warrior, Department Of Dance. Po założeniu własnego labelu – Babiczstyle – publikował tam głównie własne wydawnictwa oscylujące wokół muzyki acid-house, progressive i techno. A tak naprawdę będącej wypadkową tych wszystkich podgatunków – po prostu unikalny Babiczstyle!

Polska premiera w Babiczstyle – Flylight „Dreamer”

15-go września kolejna premiera w Babiczstyle – tym razem bardzo szczególna, bo ukaże się tam track polskiego producenta Flylighta – pod tym pseudonimem ukrywa się warszawiak Mateusz Kossakowski. EP-ka Dreamer składać się będzie z oryginalnego utworu oraz remiksu Roberta Babicza. Jak powiedział nam producent – ten utwór traktuje o byciu konsekwentnym w realizacji swoich marzeń.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Przekładany debiut Flylight

Mateusz Kossakowski jako Flylight zaczął produkcję muzyki klubowej już 10 lat temu, wspólnie z z przyjacielem, starając się początkowo kierować ku muzyce zorientowanej na festiwale, w mocnym big roomowym klimacie. Jak sam twierdzi: nie mając zbyt dużej wiedzy producenckiej i wsparcia kogoś, kto mógłby pomóc – wspólne tworzenie muzyki ‘do szuflady” trwało dość długo. Do tego dochodzi upór w dążeniu do celu skrzyżowany z perfekcjonizmem Flylighta – dlatego jego nagrania wciąż czekały na wydanie.

Dreamer to mój pierwszy solowy utwór, a Babicz był pierwszą osobą po mnie, która go wysłuchała. Napisałem do niego list z prośbą o odsłuch i opinie, gdyż poznałem go w 2017 na pamiętnej imprezie Warsaw Boulevard i wydał się być bardzo miłym, ciepłym człowiekiem. Nie tylko odpisał, a ponadto zakochał się w tym kawałku i postanowił go wydać, dokładając do tego remix. Pandemia sprawiła, że temat mocno się przeciągnął w czasie, nie mniej mi nigdy się nie spieszyło.

Podsumowując – Dreamer jest kawałkiem o wierze, pasji, cierpliwości i pokorze. Jest prośbą do wszystkich ludzi, by nie przestali wierzyć w swoje marzenia i nie traktowali ich jako coś utopijnego. To wydanie jest żywym dowodem tego, że marzenia się spełniają.

Flylight – wywiad

Z okazji premiery zadaliśmy Flylightowi kilka pytań.

Licząc na możliwość wydania

Artur Wojtczak: Opowiedziałeś mi, że jesteś perfekcjonistą i mimo długiego stażu w studio, wciąż zwlekałeś z oficjalnym wydaniem pierwszego utworu. Najwyraźniej warto było czekać i wierzyć w siebie, skoro debiutujesz od razu u Roberta Babicza…

Flylight: Zgadza się – dziś przez pryzmat czasu mogę przyznać, że cecha ta bywa ograniczająca i wbrew pozorom niekoniecznie musi mieć wiele wspólnego z pewnością siebie, niemniej pomogła mi wejść na odpowiedni poziom jakości w produkcji. Warto było poczekać, muzyka nie lubi pośpiechu, bez cierpliwości ciężko jest osiągnąć wyniki w jakiekolwiek dziedzinie. Minął ponad rok odkąd zrobiłem ostateczną wersję Dreamera, a niespełna dwa lata, odkąd Robert wysłuchał jej po raz pierwszy. Napawa mnie wielką dumą i radością fakt, że zaczynam w jego wytwórni. Wiele zmiennych musi się zgodzić, by sprawy miały tak wspaniały obrót. Babicz dostaje codziennie dziesiątki tracków od ludzi z całego świata z prośbą o feedback, licząc na możliwość wydania. Sukcesem dla rozpoczynającego drogę producenta jest dostać jakąkolwiek odpowiedź. Najlepiej z konstruktywną krytyką, by móc dalej się rozwijać. W tym wypadku Robert po pierwszej nutce zakochał się w tym numerze, od razu zaczęliśmy rozmawiać o wydaniu i jego remiksie. Jestem za to bardzo wdzięczny.

Live-act Babicza na Warsaw Boulevard

Impreza, na której ośmieliłeś się przedstawić Robertowi i opowiedzieć o swoich produkcjach była zaiste magiczna. Do dziś pamiętam tę energię oraz emocjonalny wywiad z Babiczem, jaki udało mi się przeprowadzić dzień wcześniej. Czy ta wyjątkowa atmosfera ośmieliła cię do pokazania swojej muzyki?

Flylight: Co ciekawe, nie byłem wielkim fanem Babicza przed tą imprezą. Mój serdeczny kolega mnie namówił na tą imprezę, a na dobre  imprezy mnie namawiać nie trzeba! (śmiech) Roberta zauważyłem siedzącego obok sceny, czekającego na swój występ. Wtedy postanowiłem podbić i się zwyczajnie przywitać. Nie miałem wtedy dla niego żadnej muzyki, produkcyjnie byłem na etapie robienia wspomnianego big room’u. Robert okazał się być bardzo miłym, ciepłym człowiekiem. Jego set na Warsaw Boulevard naprawdę wszedł mi idealnie. Do dziś bardzo dobrze wspominam tę imprezę nie ze względu na to, że dziś jest moim kolegą. Wisła, wschód słońca w trakcie jego występu, cztery godziny live’a. Ta impreza jest dla mnie jest w top 5 wszystkich, na jakich byłem.
Kawałek wysłałem mu pod koniec 2019, poznaliśmy się w połowie 2017.

Jeśli chcesz grać to, co chcesz, trzeba zrobić coś więcej – zacznij produkować

Od jakich numerów zacząłeś słuchać muzyki tanecznej i którzy artyści popchnęli cię w kierunku produkcji?

Flylight: Trudne pytanie, ale prawda jest taka, że pierwszą płytę, jaką sobie kupiłem, lub zapewne kupili mi rodzice, był Europop – Eiffel 65. Mnie, wtedy 9 letniego chłopaczka, bardzo bujała ta muzyka. Wtedy oczywiście nie podjąłem decyzji o tym, że będę tworzył. Później pojawiły się tzw. Energy Mixy, zaczął się YouTube i sety Tiesto. Bardzo na mnie zrobiła wrażenie ta „władza”, jaką ma DJ. W liceum zorganizowałem kilka imprez, na kilkudziesięciu zagrałem. Problemem było to, że na początku grałem m.in. tribale na 140 BpM. Bez szans z takim materiałem o rezydenturę w klubie w tamtym czasie. Nigdy też nie byłem skory dopasowywać się pod ludzi czy managera klubu. Stąd decyzja o rozpoczęciu produkcji – jeśli chcesz grać to, co chcesz, trzeba zrobić coś więcej.

Masteringowe dopieszczenie brzmienia

Ile wersji miało demo Dreamer, nim ostatecznie posłałeś go do labelu Babiczstyle?

Flylight: Dreamera wysłałem Robertowi w bardzo niedoskonałej wersji, jeśli chodzi o miks. Jak sam to ujął: „potrzebował on jeszcze trochę miłości”. Aranżacyjnie natomiast, nie doszło właściwie do żadnej zmiany.

W jakim kierunku chciałbyś się dalej rozwijać? Jaka muzyka obecnie inspiruje cię najbardziej?

Flylight: Pod kątem samej twórczości i kariery jako producent nie mam tego mocno sprecyzowanego. Na przestrzeni tych ponad 10 lat, odkąd zacząłem produkcję bardzo się zmieniłem jako człowiek. Na początku muzyka była dla mnie numerem jeden i chciałem bardzo dużo osiągnąć, być wysoko. Dziś natomiast bardzo sobie cenię to, że produkcja pozostaje ze mną jako miłość i pasja. Nie mam żadnych oczekiwań, co do przyszłości. Będę bardzo wdzięczny za wszystko, cokolwiek się wydarzy.

Inspiracji muzycznych mam zbyt wiele, by wymienić jedną. Ostatnio najczęściej słucham hip-hopu. Światła Miasta Grammatika pierwszy raz w życiu wysłuchałem dopiero w marcu tego roku. Nie sprawia to jednak, że zacznę robić hip hop. Muzyki słucham dla przyjemności, nie dla inspiracji. Jest ze mną codziennie, słucham wszystkiego, nie mam ulubionego gatunku. Podobnie w produkcji, robię kawałki w bardzo różnych stylach.

Mastering vs. marketing vs. social media

Czy w Twojej muzycznej szufladzie czekają już kolejne tracki i kiedy zajmiesz się nimi masteringowo oraz… marketingowo?

Flylight: Mam kilka skończonych numerów, ale nie wiem jeszcze, który z nich pójdzie następny. Zobaczymy, co pokaże przyszłość, czy zostanę na dłużej pod skrzydłami Roberta, czy pójdę w innym kierunku, tego dzisiaj nie wiem. Mastering nie jest problemem, wszystko, co związane jest z produkcją robię sam. Natomiast długa droga przede mną w kwestii marketingu, nie jestem w tym specem, nie dbam o swoje social media, ale jestem świadomy tego, że jest to nie mniej od samej produkcji ważna dziś sfera. Stąd też raz jeszcze piękne Ci dziękuje za to, że pochyliłeś się nad moją historią. Warto nadmienić, że nie byłeś jedyną osobą, do której pisałem z prośbą o pomoc w promocji.

Czego życzyć Flylightowi na sezon jesienny i nadchodzący rok?

Flylight: Jeszcze większej chęci do rozwoju, okazji do grania imprez, a ponadto zdrowia, którego z całego serca życzę Wam wszystkim.



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →