Audioriver Festival. Rzeka zmian płynie w dobrą stronę

Fot. Tytus Duchowski dla Audioriver Festival
News

Już dawno wyjazd do Płocka nie stał pod znakiem tylu pytań. Pytań o zmiany i przyszłość. Audioriver Festival właśnie złożył jasną deklarację - deklarację rozwoju na własnych zasadach, z udziałem wypracowanego latami dorobku oraz najnowszych trendów skupionych na uczestniku, a nie na imprezie, choć i o ten aspekt zadbano jak najlepiej. Takie podejście zasługuje na szczególne słowa uznania i takie adresuję do ekipy organizatorskiej, która nie pozostawiła zbyt wiele przestrzeni do utyskiwania.

Bilety na Audioriver Festival 2024 już dostępne!
Pospiesz się i zrób sobie prezent na święta:
promocyjna cena jedynie do 15 stycznia

Audioriver Festival to nadal pod kątem skali produkcji i frekwencji jedno z największych wydarzeń w Polsce. Podejście ekipy organizacyjnej, klimat samej imprezy, logistyka na jej terenie, program oraz komunikacja sprawiły, że płocki event stał się jednak bliższy uczestnikom_czkom.

Fot. Artur AEN Nowicki

Nie będę rozwodził się tu o występach – o tych napisano już wszystko w mediach społecznościowych (wystarczy, że zajrzycie na nasz Instagram), choć kilka najciekawszych wątków wymaga osobnej publikacji. Zamiast tego, skupiłem się na tym, o czym wiele osób mówiło od pierwszego dnia Audioriver Festival i o czym dyskutuje się do teraz.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Audioriver Festival 2023 – Dzień I

„Jak było na Audioriver? Było inaczej.”

Infrastruktura festiwalu uległa zmianom, pojawiły się nowe sceny i ich lokalizacje, a ponadto doszło kilka stref. Niezależnie od tego, gdzie byliśmy, czuliśmy się jakbyśmy funkcjonowali w przestrzeni mocno odnowionej, co spotkało się z niemałym entuzjazmem wśród uczestników i uczestniczek. Audioriver Festival zyskał jeszcze bardziej przyjazne oblicze stojące w kontrze do męczącego formatu festiwali-molochów, gdzie wielkość i liczba scen oraz odległości między nimi skutecznie zabijają radość z uczestnictwa.

Fot. Artur AEN Nowicki

Włodarze wydarzenia pokazali nie tylko jak robi się festiwal w 2023 roku, lecz również jak walczy się z przeciwnościami losu i pogody. Zadaszone sceny i przestrzenie tam, gdzie tylko było to możliwe, zapewniały bezpieczne schronienie uczestnikom, ale i pozwalały na kontynuowanie zabawy niezależnie od warunków atmosferycznych.

Audioriver Festival 2023 – Dzień II

Brzmieć i wyglądać tak dobrze, jak Audioriver

Wiele pochlebnych słów zaadresowanych zostało do kwestii soundsystemów i nagłośnienia całej imprezy jako takiej, w tym separacji scen, co także udało się osiągnąć w znakomitym stopniu. O wątku oprawy wizualnej wiele pisać nie trzeba – Audioriver Festival kolejny raz zaprosiło do współpracy najlepszych specjalistów i specjalistki w tej dziedzinie, dzięki czemu mogliśmy podziwiać obłędne efekty ich pracy. Projekcje, jakie ujrzeliśmy na Main Stage, Circusie, Kosmosie czy Impakcie (wiszący nad sceną i publicznością panel był moim faworytem) wprawiały w zachwyt. Na wielkie słowa uznania zasługują również światła na scenach Pulse i Studio, które fantastycznie wpasowywały się w charakter granej tam muzyki.

Fot. Anna Rawa

Audioriver Festival 2023. O scenach

Od ogółu do szczegółu, czyli porozmawiajmy konkretnie o scenach. Ekipa organizatorska starała się zrobić co w swojej mocy, by “zmieścić” wszystkie sceny względnie blisko siebie i ograniczyć uczestnikom dalekie wycieczki (z jednym wyjątkiem, o którym później). Strategia okazała się słuszna, a jej wykonanie udane. Dodatkowo pojawienie się scen Pulse i Impakt nieco rozładowało tłum m.in. w Circusie i Kosmosie – jak na gołej dłoni było widać, że stylistyczna różnorodność tegorocznej edycji była tym, czego szukało wielu uczestników_czek, w tym zwłaszcza zwolenników_czek drum’n’bassu (Impakt) czy wszelkiej maści muzyki basowej (Pulse).

Fot. Tytus Duchnowski

Niesłabnącą popularnością cieszy się schowany wśród drzew Chill – czarodzieje i czarodziejki nastrojowych dźwięków mieli tam wspaniałe pole do popisu, a fani tego typu brzmień mogli zanurzyć się w nich, otoczeni przyrodą, instalacjami świetlnymi i półmrokiem, dodającym całości wyjątkowego klimatu.

Fot. Artur AEN Nowicki

Audioriver Festival. Płock wypełniony basem

Tymczasem to właśnie scenom Pulse i Impakt należy się określenie “debiut roku” – frekwencja na piątkowych występach przeszła najśmielsze oczekiwania, a tłumy ludzi z chęcią tańczyły nawet na wzniesieniach otaczających sceny. Niesamowita energia, jaką wypełnione był oba basowe namiot, rozlewała się po całej okolicy, co zaciekawiało kolejne osoby wędrujące tam, by zobaczyć co się dzieje. Nikt niezawodolony raczej nie wyszedł. Podział sceny Hybrid na dwie mniejsze okazał się strzałem w dziesiątkę.

Fot. Anna Rawa

Już dziś można przeczytać opinie, że zarówno Pulse, jak i Impakt, powinny w przyszłym roku rozrosnąć się do rozmiarów Circusa. Czy tak będzie? Zobaczymy. Patrząc na znakomite przyjęcie artystów_ek grających na tych scenach, rzesza polskich fanów_ek basowych brzmień na pewno się powiększy.

Audioriver Festival. (Długa) droga do leśnego skarbca

Jednym z niewielu tematów budzących mieszane uczucia była scena Studio. Z jednej strony, scena zlokalizowana w absolutnie magicznych okolicznościach przyrody, “wkomponowana” w las i gwarantująca niesamowite widoki tuż obok (wystarczyło odwrócić się od sceny, by zobaczyć urokliwe, nieprzesłonięte niczym nadbrzeże Wisły). Z drugiej, scena fantastycznie zaaranżowana scenograficznie i brzmieniowo (Funktion-One!). Z trzeciej, scena znakomicie zaprogramowana, gdyż lżejsze brzmienia pokroju disco i house’u oraz pochodnych świetnie sprawdzały się w takich warunkach. A po czwarte… scena szalenie daleko wyrzucona od centrum festiwalu.

Fot. Anna Rawa

To, co miało być w domyśle atutem (ustronna, schowana w zieleni scena), stało się barierą, przez którą wiele osób miało problemy by tam w ogóle dojść – jedni pytali gdzie jest ta scena, drudzy narzekali, że jest tak daleko (być może zabrakło oznaczenia na terenie samego festiwalu), jednak ci, którzy finalnie docierali do Studia, nie mieli powodów do narzekań. Ci, którym się to nie udało, mają czego żałować.

Fot. Tytus Duchnowski

Można żartować, że Studio było sceną typu „kto ma wiedzieć, ten wie”, lecz patrząc na frekwencję niektórych odbywających się tam występów, zwłaszcza tych topowych, czuć niedosyt. Niewielki, ale jednak.

Fot. Tytus Duchowski

Audioriver Festival. Komfort przede wszystkim

Natężenie scen powstałych we współpracy z różnymi markami było spore – dzięki temu mogliśmy zobaczyć jeszcze większą liczbę polskich DJów i DJek, a ponadto podniosło to i tak już niemałe zróżnicowane gatunkowe. Naturalnym plusem tego typu przestrzeni była gwarancja schronienia się w razie niepogody, znalezienia miejsca do odpoczynku oraz braku kolejek – wspomniane strefy skutecznie “regulowały” ruch festiwalowego tłumu, dzięki czemu nigdzie nie byliśmy zmuszeni tracić więcej czasu w oczekiwaniu na zamówione jedzenie czy napój.

Fot. Tytus Duchowski

Audioriver Festival. Taki SunDay, na jaki zasłużyliśmy

Na koniec to, co lubimy najbardziej – SunDay.

Fot. Artur AEN Nowicki

Wszyscy życzyliśmy sobie i ekipie organizatorskiej, by w tym roku pogoda nie pokrzyżowała prawdziwego święta Audioriver Festival. I tak się stało (nie licząc oberwania chmury wieczorem). Już od wczesnych godzin południowych park przy ulicy Mostowej zapełniał się niezmordowanymi tancerzami i tancerkami. Fantastyczne dźwięki dobiegające z obu scen wypełniały przestrzeń między drzewami, przez których korony przebijało się niedzielne słońce.

Fot. Artur AEN Nowicki

Niezależnie od tego, czy tańczyłeś_aś na schodach wśród mydlanych baniek, czy może leżałeś_aś na trawie podziwiając liczne instalacje rozlokowane na terenie parku, SunDay był tym, czym być powinien – niezobowiązującą, piękną w swojej oprawie i nienachalności celebracją kolejnej udanej edycji festiwalu. To właśnie ten moment wybraliśmy, by na ręce organizatora festiwalu Audioriver – Piotra Orlicza-Rabiegi złożyć statuetkę Munoludy 2022, jako wygraną w naszym plebiscycie w kategorii Festiwal Roku.

Audioriver Festival – Dzień III (SunDay)

Jeśli ekipa organizatorska starała się przemycić klimat SunDaya na cały festiwal i teren Bulwarów Wiślanych, to w tym roku wykonała spory krok w tym kierunku. Audioriver Festival zrobił wszystko, by nie męczyć uczestnika – wręcz przeciwnie. Bardziej niż kiedykolwiek dał mu swobodę, przestrzeń i możliwość wyboru. Dokładając do tego ogrom pracy wykonanej w zakresie produkcji, w tym zwłaszcza scen, ich oprawy i infrastruktury terenu, otrzymaliśmy niemal nowy festiwal. Czy lepszy? Pokuszę się o zdanie, że tak.

Fot. Anna Rawa

Audioriver Festival. We właściwą stronę

Audioriver Festival 2023 wzięło to, co najlepsze ze swojej historii i wdrożyło w nowy format, w centrum którego znajduje się komfort uczestnika oraz jego radość wynikająca z kolejnej wizyty w Płocku. Impreza idzie z duchem czasu, lecz nie odcina się od swojej przeszłości, dlatego udaje jej się osiągnąć satysfakcjonujący kompromis. To właściwa droga, którą – mam nadzieję – Audioriver Festival będzie kroczyć przez następne lata.


Zdjęcia w materiale dzięki uprzejmości ekipy Audioriver Festival oraz Mediocre Agency.
Autorzy i autorki zdjęć: Artur AEN Nowicki, Anna Rawa oraz Tytus Duchnowski



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →