Róisín Murphy: „Jeśli rozumiem wszystko, co się dzieje, to staję się zbyt wygodna”

Fot. materiały prasowe
News

Nikomu jej nie trzeba przedstawiać, choć przy okazji premiery każdej kolejnej płyty to ona przedstawia się z nowej, nieznanej dotąd strony. Tak było również w przypadku jej ostatniego albumu Hit Parade, wydanego przez Ninja Tune. O przeszłości i ponadczasowości, o tempie tworzenia i miejscu muzyki we współczesnej kulturze, o Borisie Dlugoschu i DJ-u Koze. Przede wszystkim o intuicji i braku komfortu. Na kilka tygodni przed powrotem do Polski na Tauron Nowa Muzyka - Róisín Murphy w wywiadzie dla Muno.

Trzy dekady temu świat poznał ją za sprawą duetu współtworzonego z producentem i ówczesnym partnerem, Markiem Brydonem. Pięć lat później ten sam świat oszalał na ich punkcie, dzięki singlowi, a w zasadzie jego remiksowi, który dziś jest jednym z najbardziej kultowych numerów w dziejach muzyki house. Można byłoby napisać „reszta jest historią”, lecz nie jest to historia prosta do opowiedzenia.

Rozpad zespołu, kariera solowa, kolejne stylistyczne eksperymenty. Zblizając się do 51. urodzin, Róisín Murphy nieustannie jest głodna wyzwań i wrażeń, których chce dostarczać sobie i rzeszom fanów. Kobieta-kameleon, która z każdą płytą przeobraża się nie do poznania, podobnie w studiu, jak i na scenie, gdzie zaskakuje fantazyjnymi kreacjami i szalonymi aranżacjami wypracowanych przez trzydzieści lat hitów. Choć od dawna mówi się o niej w kontekście czołówki sceny elektronicznej, to tak naprawdę ostatnie dokonania scementowały jej status – najlepsza od lat płyta w postaci Róisín Machine, a następnie kontrakt w Ninja Tune i zaprezentowany rok temu ambitny album Hit Parade, współtworzony z DJ-em Koze. Irlandka nie musi już nikomu nic udowadniać, lecz zamiast odcinać kupony, nieustannie wychodzi ze strefy komfortu, by odkrywać przed sobą i wszystkimi innymi nowe pokłady własnej kreatywności.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Róisín Murphy – fot. materiały prasowe

Róisín Murphy – wywiad

Tuż przed powrotem do Polski, by wystąpić na nadchodzącej edycji Tauron Nowa Muzyka, Róisín Murphy opowiedziała o intuicji – o tym, jak szczęśliwie wjedzie ją od trzydziestu lat, o tym, jak doradza jej w dokonywaniu artystycznych i personalnych wyborów oraz wyprowadza ze stanów, w których zaczyna się czuć zbyt wygodnie.

Hubert Grupa: Chciałbym zacząć od czegoś, co wydaje się odgrywać znaczącą rolę w Twojej karierze. To intuicja. Czy stale na niej polegasz, niezależnie od okoliczności? Czy kiedykolwiek Cię zawiodła? A jeśli tak, to w jakim konkretnym przypadku?

Róisín Murphy: To dobry początek, ale i podsumowanie. Intuicja naprawdę mnie do tego doprowadziła, by być piosenkarką. Nie zdecydowałam się sama z siebie by nią zostać. Czuję, że to życie mnie wybrało, a nie na odwrót, choć kiedyś próbowałam wytłumaczyć to sobie, że moja praca wynika z mojego stylu życia. Okej, więc w pewnym sensie tak jest, w końcu od samego początku robię te rzeczy, które robię. Kiedy poznałam Marka Brydona i zaczęłam działać lokalnie, nie przypominało to wielkiego planu na życie. Po prostu tak żyłam. Byłam kreatywna. To Mark dostrzegł we mnie kreatywność i w pewnym sensie doprowadził mnie do tego wszystkiego. Byliśmy zakochani i tworzyliśmy razem. To doprowadziło do tego, że te wszystkie lata później wciąż jestem tutaj i tworzę muzykę. Tak, to było dziwne. To była dziwna ścieżka, która zaprowadziła mnie tutaj, ale masz rację – to była zasługa intuicji, nie planu.

Róisín Murphy – fot. materiały prasowe

Róisín Murphy: Remikser musi czuć, że ma coś do zaoferowania

Zapytałem o to, ponieważ kilka lat temu, gdy pisałem artykuł opisujący historię stojącą za Sing It Back, natknąłem się na jeden z Twoich wywiadów, w którym mówiłaś o tym, że od samego początku byłaś przekonana, że to remiks Borisa Dlugoscha zapewni Wam sukces, a nie Todda Terry’ego. Pomimo początkowego sprzeciwu ze strony wytwórni, ostatecznie okazało się, że miałaś rację. Domyślam się, że w tej historii było wiele emocji, czasem niekoniecznie łatwych. Jak wspominasz to dzisiaj?

Tak, to właśnie tak było. Nikt poza Borisem nie prosił o zrobienie tego remiksu. Boris to po prostu czuł. Usłyszał w tym utworze coś, co chciał rozwinąć. Wszystkie najlepsze remiksy są właśnie takie. Remikser musi czuć, że ma coś do zaoferowania. W ten sposób działają najlepsi remikserzy – nie biorą byle jakiego utworu i nie robią byle jakiego remiksu, ponieważ dostają za to pieniądze. Biorą utwór, ponieważ czują, że mają coś, co mogą do niego wnieść. Myślę, że Boris naprawdę miał wizję tego utworu, więc kiedy usłyszał, że ludzie go remiksują, zapytał, czy mógłby też to zrobić. Zgodziłam się i to była niespodzianka dla wszystkich, łącznie z wytwórnią. Oczywiście wytwórnia zapłaciła dużo pieniędzy, aby inni ludzie zremiksowali ten utwór. Todd Terry, ogromna ilość pieniędzy, ogromna ilość pieniędzy! Ale wtedy to było normalne, by ktoś taki dostał takie pieniądze. Todd zrobił dobry remiks, ale to nie było coś, co można było poczuć od razu – wiesz, że to będzie hit. Hitem było to, co zaproponował Boris – od razu to poczułam. Chociaż już wcześniej uwielbiałam Borisa za numer Keep Pushing. Dosłownie prosiłam DJ-ów, żeby to zagrali, gdy wchodziłam do klubu. (śmiech) “Proszę, zagraj to!”. Bardzo mi się to podobało. A zatem kiedy usłyszałam od Borisa, że chce remiksować Sing It Back byłam bardzo szczęśliwa, ale kiedy usłyszałam remiks byłam najszczęśliwsza. Wiesz, to było jak hologram w pokoju w Sheffield. Jak hologram mnie samej w telewizji, śpiewającej w TOPS OF THE POPS, śpiewającej dokładnie tę wersję.

Moloko – Sing It Back

Róisín Murphy o Sing It Back

Szalone i piękne jednocześnie! To wszystko się wydarzyło! A przecież wytwórnia nie chciała się zgodzić na Twoją propozycję, by to remiks Borisa był tym głównym – woleli wersję Todda Terry’ego.

Tak, to prawda, wytwórnia nie chciała go zaakceptować wersji Borisa. Przedstawili oryginalny pomysł Todda Terry’ego i nie wypaliło. W tym samym tygodniu, w którym wydali płytę z remiksem, odbyła się Miami Music Conference, wówczas bardzo wpływowa. Wszyscy grali Sing It Back w remiksie Borisa. To był ten sam weekend, w którym utwór ukazał się jako singiel z remiksem Todda. W piątek wieczorem rozmawiałam z naszym menadżerem o tym, że Pete Tong jest w Miami i będzie prowadził stąd audycję radiową na żywo dla BBC. Wszyscy jej słuchali! Powiedziałam, że musimy dać mu Sing It Back w wersji Borisa Dlugoscha. Ludzie oszaleli. Tej samej nocy, już po emisji, udało mi się porozmawiać telefonicznie z dyrektorem generalnym naszej wytwórni. Powiedziałam mu, że miałam rację i że naprawdę musimy usunąć remiks Todda w poniedziałek i zacząć wszystko od nowa. Zrobiliśmy to. Potem nakręciłam teledysk z moją przyjaciółką Dawn Shadforth. W rzeczywistości była wtedy moją współlokatorką. (śmiech) W ten sposób powstał klip do wersji Borisa. Reszta jest historią.

To niesamowite, że ten utwór wciąż jest grany. Niedawno rozmawiałam z przyjacielem na temat największych utworów wszech czasów i pojawiła się ta piosenka Bryana Adamsa (Everything I Do) I Do It for You. Wiesz, rozmawialiśmy o tym, ponieważ śpiewałam sobie to pewnego dnia i mówiłam o tym, że ten utwór był numerem jeden w Wielkiej Brytanii chyba przez 25 tygodni czy jakoś tak. Czy ten numer też był popularny w Polsce?

Oczywiście, Bryan Adams ma tu rzeszę fanów, poza tym była to piosenka z filmu (Robin Hood: Prince of Thieves – przyp. red.)

Dokładnie! No i ten utwór był jednym z najdłużej utrzymujących się numerów jeden w historii UK Single Chart. I wiesz co? Dziś nie słyszysz tej piosenki zbyt często w radiu, prawda? Słyszysz Sing It Back. Wciąż, wszędzie! W zasadzie to Sing It Back i Time Is Now mają w sobie coś długowiecznego… Te numery wciąż żyją.

Skoro wspomnieliśmy o Borisie Dlugoschu i o utworach, które wciąż żyją, to przypomnę Ci jeszcze jeden, który zrobiliście wspólnie i który wciąż znakomicie radzi sobie na parkiecie – Never Enough.

O tak, uwielbiam tę piosenkę!

Zdaża mi się ją zagrać w klubach i parokrotnie ktoś pytał czy to jakiś nowy numer Róisín Murphy albo remiks. A to przecież oryginalny utwór z 2013 roku.

Tak, zgadza się. Dawno nie słyszałam tej piosenki! [Róisín zaczyna nucić refren jakby chciała go sobie przypomnieć]

Boris Dlugosch – Never Enough (feat. Róisín Murphy)

Róisín Murphy: Muzyka nie jest w tym samym miejscu kulturowym, co kiedyś

Patrząc choćby na rankingi Beatporta, można zaobserować renesans muzyki z początku lat 00. roku, Mam wrażenie, że Sing It Back czy Time Is Now będą żyć wiecznie i docierać do młodszych pokoleń nie tylko dlatego, że są to świetne piosenki i ponadczasowe klasyki, ale także dlatego, że żyjemy w tak szybkiej rzeczywistości, że dziś nie jesteśmy w stanie tworzyć nowych klasyków i pozwolić im nabrać tego kultowego statusu. Tworzymy dziś mnóstwo muzyki, o której za moment zapominamy. Czy odczuwasz to dziś, gdy wydajesz nową muzykę, nowe albumy?

Tak, na pewno jest inaczej. Muzyka nie jest w tym samym miejscu kulturowym, co kiedyś. Nie jest aż tak ważna. Bardziej niż kiedykolwiek stała się tłem, elementem rzeczywistości, nad którym nie mamy czasu się zastanowić w codziennym pędzie. A przecież to była naprawdę najważniejsza rzecz dla kultury młodzieżowej, gdy dorastałam w Wielkiej Brytanii. Muzyka pozwalała się zdefiniować, utożsamić z artystami lub innymi ludźmi, zintegrować się wokół niej. Dziś internet, gaming, TikTok, wiesz, wszystkie te rzeczy konkurują teraz o uwagę. Myślę, że ma to wiele wspólnego z tym, jak ogromna ilość muzyki jest dziś produkowana na całym świecie dosłownie co pięć sekund. O wiele łatwiej byłoby mi być kimś, kto pracował w relacjach z artystami w wytwórni płytowej 30 lat temu niż dzisiaj. Teraz musiałbyś słuchać ogromu muzyki, żeby to przesiać. Dla Ciebie, czyli dziennikarza, przypuszczam, że musi być jeszcze trudniej. Musisz słuchać więcej. Pamiętam, że kiedyś zrobiliśmy konkurs na remiks jednej z moich piosenek. I nigdy więcej tego nie zrobię, ponieważ słuchanie tylu remiksów było po prostu niemożliwe. Ucho przestaje słyszeć różnice po 1015 remiksach, nie jest w stanie określić co jest dobre, a co złe.

Tempo konsumpcji wszystkich treści, które narzuciły nam media społecznościowe, odbija się w bardzo zły sposób na muzyce. Artyści produkują na ilość, by mieć co dostarczać ludziom na bieżąco – nie liczy się jakość, liczy się to, że masz czym zapełnić harmonogram publikacji. Dziś wrzucasz jeden utwór, za tydzień drugi, za trzy remiks i tak dalej. Nie ma szans aby utrzymać tak szalone tempo dostarczając za każdym razem dobre rzeczy.

Róisín Murphy – fot. materiały prasowe

Zaczęliśmy od tematu intuicji. Czy wydanie albumu w Ninja Tune było wynikiem intuicji? Czy czujesz, że potrzebowałaś tego na tym etapie swojej kariery? Szczerze mówiąc, jesteś już uznaną na całym świecie artystką o niekwestionowanym statusie – może po prostu chciałaś to zrobić dla siebie?

Szczerze mówiąc, po prostu zaproponowali mi bardzo dobrą ofertę. (śmiech) To był po prostu bardzo uczciwy układ pod kątem liczb. Wybacz mi tę naprawdę nudną odpowiedź, ale właśnie dlatego poszłam z nimi. (śmiech)

Doceniam szczerość!

W przypadku ostatniej płyty i wszystkich poprzednich, które nagrałam w ostatnich latach, zwykle jest tak, że zawieram umowę tylko na jedną płytę. Skończyłam nagrania, zanim starałam się o kontrakt. Wiesz, jestem samozatrudniona. Zaczynam sama, sama tworzę muzykę, sama wybieram producentów i potem znajduję odpowiednie miejsce, aby wydać tę płytę. Następnie idę dalej i robię kolejną rzecz. Nie jest już tak, że pracuję z wytwórnią od początku procesu nagrywania płyty. Nie muszę już tego robić. Mogę po prostu zacząć i skończyć, albo prawie skończyć i wtedy się podpisać.

Muszę przyznać, że decyzja o wydaniu albumu w Ninja Tune zarówno mnie zaskoczyła, jak i ucieszyła. Jaka była największa różnica w wydaniu Hit Parade w porównaniu do poprzednich albumów wydanych przez inne wytwórnie?

Z Róisín Machine BMG wykonało dobrą robotę przy promocji. Mogłabym powiedzieć, że nie zmieniło się zbyt wiele. ale jednak w międzyczasie zmieniło się wszystko. Rzeczy w branży zmieniają się cały czas w bardzo szybkim tempie. Wiesz, teraz mówi się więcej o TikToku i playlistach na Spotify. A to nie wszystko. W dzisiejszych czasach tego rodzaju rzeczy wymagają wiele energii, ale myślę, że to standard w całej branży.

Dodam też, że nie jestem już związana z Ninja Tune. Mam swój własny label. Udało mi się odzyskać płytę Hit Parade od Ninja Tune, ponieważ nie chcieli już jej promować. Prawa znów przeszły na mnie, zatem mogę zrobić z nią co chcę. Wytwórnia nazywa się Mickey Murphy’s Daughter. (śmiech)

Róisín Murphy – fot. materiały prasowe

Róisín Murphy o producentach swoich płyt

Nie da się zaprzeczyć, że stylistycznie Twoje albumy odzwierciedlają Twoje aktualne fascynacje. A jako DJ grający house i disco, absolutnie uwielbiam Róisín Machine, ale jako dziennikarz piszący o muzyce elektronicznej, bardzo doceniam Hit Parade. Czy za każdym razem czujesz potrzebę wyjścia ze swojej strefy komfortu i spróbowania swoich sił w różnych, czasem nowych brzmieniach?

Dzieje się tak, gdy pracujesz z różnymi typami producentów i wybierasz inną ścieżkę. Tak, jak powiedziałeś na początku, to kwestia intuicji. Róisín Machine brzmi właśnie tak, jak brzmi, ponieważ jej producentem był Richard Barratt aka DJ Parrot. Nie znam bardziej uczciwego człowieka. W pewnym stopniu jest częścią mojego życia. Jest częścią tego, co właściwie robię, znam go odkąd byłam nastolatką. Znam go od czasów Sheffield, od samego początku Moloko.

Wiesz, nagrywanie płyty to nie jest jak wielki plan. To dla mnie jak oddychanie. Nie myślę w stylu: “Boże, teraz muszę zrobić dokładnie taką płytę”. To samo dotyczy Hit Parade.

Nagrałam tę płytę, ponieważ Stefan (Stefan Kozalla, czyli DJ Koze – przyp. red.) pojawił się w moim życiu i zaproponował mi jej nagranie, a ja nie mogłam w to uwierzyć. Nie mogłam uwierzyć, że zaproponował mi to ktoś tak błyskotliwy jak on. Gdy się poznaliśmy, zrobiliśmy numery na jego płytę kilka lat temu (Knock Knock – przyp. red.). Potem zaproponował, że nagra płytę dla mnie, a ja na to: “Ja pierd*lę, jesteś geniuszem. Okej, zrób płytę dla mnie. Jestem taka szczęśliwa! Zróbmy to!”

Zajęło to sporo czasu. Koze to ktoś, kto pracuje w swoim własnym tempie, na swój własny sposób. Jest całkowicie wyjątkowy i to od niego zależy, jak chce pracować. Byłam bardzo cierpliwa, a i tak przyszedł w samą porę, ponieważ w tym samym czasie wydałam Crooked Machine (płyta zawierająca remiksy utworów z Róisín Machine – przyp. red.). Nie chciałam nagrywać ponownie tego samego. Nie kręci mnie to. Nie potrzebowałam nagrywać Róisín Machine II.

Róisín Murphy – CooCool

Róisín Murphy: Muszę czuć się poza moją strefą komfortu

David Bowie powiedział kiedyś, że jeśli czujemy się dobrze w naszej strefie komfortu, to znak, że powinniśmy ją opuścić, ponieważ tylko zmiana może rozwinąć nas jako artystów.

Tak, absolutna prawda, która znajduje potwierdzenie w rzeczywistości.

Wiesz, mam tak, że nie czuję się komfortowo, dopóki nie czuję się niekomfortowo. Lubię stan gdy nie czuję, że czegoś nie mogę, że czuję, że mogę się mylić. Jeśli rozumiem wszystko, co się dzieje, to staję się zbyt wygodna. Ale jeśli chcę czuć, że postępuję właściwie, to muszę czuć się niekomfortowo. Muszę czuć się poza moją strefą komfortu. Teraz wiem, że to właściwy sposób. Zawsze wiedziałam, że to właściwa droga. Od samego początku.

Intuicja!

W rzeczy samej! (śmiech)

Róisín Murphy – fot. materiały prasowe

Róisín Murphy: Zawsze bardzo wizualnie podchodzę do tego, co robię.

Wróćmy na chwilę do Hit Parade. Jestem pod ogromnym wrażeniem pracy włożonej w oprawę graficzną albumu. W poniedziałek rozmawiałem z chłopakami z BICEP i gadaliśmy o tym, że nigdy wcześniej wizualna prezentacja muzyki nie odgrywała tak znaczącej roli w jej dystrybucji i odbiorze, zwłaszcza w mediach społecznościowych. Czy był to jeden z czynników, dla których zaprosiłaś Beth Frey do współpracy?

Zawsze bardzo wizualnie podchodzę do tego, co robię. Po prostu szukałam czegoś związanego z muzyką, ale nie nazbyt dosłownie. Muzyka na Hit Parade sprawia wrażenie niesamowitej. Jest całkowicie wyjątkowa, bardzo zmysłowa, w jakiś sposób bardzo “namacalna”. Dlatego dużo rozmawiałyśmy o zmysłach. Pomyślałam, że moja muzyka ma jakiś dziwny związek z jej obrazami i nie są to wyłącznie moje wyobrażenia. Zrobiłam sobie zdjęcia, wysłałem do Beth niektóre z nich, a potem ona nałożyła te wszystkie graficzne rzeczy na mnie jak sukienkę. To było niesamowite. Patrzyłam na te prace i czułam jakbym nosiła jej sztukę jak sukienkę.

Pozostańmy na chwilę przy mediach społecznościowych. Jesteś w nich bardzo naturalna i widać, że komunikacja sprawia Ci przyjemność. Tymczasem to dość przykry obowiązek jak dla części artystów. Wielu z nich twierdzi, że artyści powinni skupić się wyłącznie na tworzeniu muzyki, a nie na dostarczaniu contentu, czego również oczekują od nich wytwórnie. Zgadzasz się z tym?

Och, skończmy z tym p***doleniem, maruderzy zawsze się o to kłócili. (śmiech) Promocja była nieodłącznym elementem muzyki odkąd pamiętam. Gdy zaczynałam nawet w latach 90., to słyszałam od innych artystów teksty w stylu “Dlaczego jesteś tak ubrana?”, “Dlaczego jesteś ekstrawagancka?”, “Dlaczego lubisz robić zdjęcia?”, “Dlaczego tworzysz teledyski?”. Wiesz, nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek celowo mi to powiedział, ale to jest rodzaj dyskusji wokół komercjalizacji muzyki, która miała miejsce zawsze. Niektórzy ludzie będą typem artystów, którzy stoją w cieniu, śpiewają z głębi serca i tak dalej, i mogą być genialni. A po drugiej stronie będą ludzie, którzy będą ociekać złotem niczym prawdziwe gwiazdy, mieć szalone ubrania, fryzury i wizualizacje, i oni też mogą być genialni. W niczym nie umniejsza to muzyce, ale po prostu dodaje do niej obraz, oprawę. Kiedy zaczynaliśmy Moloko, trzeba było być bardzo poważnym. Uznaliśmy to za nużące i chcieliśmy na to zareagować. Pewnie również dlatego zostaliśmy dostrzeżeni.

Róisín Murphy – fot. materiały prasowe

Róisín Murphy o występach w Polsce

Niedawno występowałeś w Warszawie, a tego lata wrócisz do Polski, aby zagrać na Tauron Nowa Muzyka w Katowicach. Jaka będzie największa różnica między tymi dwoma koncertami? Czy całkowicie zmienisz tracklistę, czy może zaskoczysz nas czymś innym?

Setlista będzie się różnić, zamierzamy skondensować to, co zrobiliśmy w ostatnim czasie. Tegoroczne koncerty są dużą zmianą w porównaniu do zeszłorocznych występów. Naprawdę podobało mi się ostatnio w Warszawie, za każdym razem możemy liczyć na niesamowitą publiczność tutaj. To po prostu najpiękniejsi ludzie. Przygotujemy dużo niespodzianek!

Wiesz, na festiwalu gra się dla różnych ludzi – ludzi, którzy nie znają Twojej muzyki, ludzi, którzy lubią Twoją muzykę, ludzi, którzy nie lubią Twojej muzyki, itd. Wiesz, co mam na myśli? To zupełnie inna atmosfera, ale jest to coś, z czy sobie bardzo dobrze radzimy.

Róisín Murphy – fot. materiały prasowe

Moje ostatnie pytanie dotyczy współpracy z Jessie Ware, którą naprawdę lubię i miałem okazję pogadać parę lat temu. Jak do tego doszło, że połączyłyście siły?

Cóż, poznałam Jessie, ponieważ gościłam w jej podcaście lata temu i pozostałyśmy w kontakcie. Zawsze mówiła, że “coś z tego będzie”. Potem wysłała mi ten utwór i bardzo mi się spodobał. W zasadzie nie potrzebował mnie. (śmiech) Ścieżka już była gotowa, Jessie zostawiła dla mnie trochę miejsca, żebym mogła coś napisać. Wszystko poszło bardzo łatwo. Potem zostało jedynie nakręcić z nią teledysk. To był niesamowity dzień i świetna zabawa.

Róisín Murphy na Tauron Nowa Muzyka 2024

Irlandzka artystka wystąpi podczas tegorocznej edycji Tauron Nowa Muzyka w Katowicach. Prócz niej, na imprezie zobaczymy takie postacie jak m.in. Chase & Status, DJ Krush, DVS1, Evian Christ, Hector Oaks, IAMDDB, Leftfield, Pachanga Boys czy BICEP. Bilety na to wydarzenie kupicie na Biletomat.pl.

50 for 50 – Róisín Murphy Essential – playlista Biletomat.pl



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →