Jak na Węgrzech robi się światową elektronikę. Mïus jest tego najlepszym przykładem

Bence Szemerey
News
Mius - fot. Bence Szemerey

Co mają ze sobą wspólnego muzyka i architektura? Czy chorobliwa precyzja szkodzi muzyce? Czy zapraszając polskiego wokalistę otwiera się sobie drzwi na zachód Europy? Na te wszystkie pytania stara się odpowiedzieć Gergely Álmos za sprawą swojej najnowszej płyty. Mające dziś premierę szóste wydawnictwo jego solowego projektu Mïus to dowód na to, że węgierska scena elektroniczna jest jedną z najciekawszych na Starym Kontynencie i nie tylko. Pewny Polak ma w tym swój udział.

Przychylne recenzje od Mixmaga i DJ Maga, premiery utworów w kanałach Vice i BBC Radio 6, regularna obecność na oficjalnych playlistach Spotify. Do tego świetnie przyjęte wydawnictwa, występy na całym świecie i… nieposkromiony apetyt na więcej. Być może dlatego, że na co dzień mieszkający w Budapeszcie Gergely Álmos zajmuje się architekturą, muzyka jest dla niego przestrzenią, w której ujście mają nie tylko emocje, ale i szaleństwa, na które projektant czasem nie może sobie pozwolić. Tutaj jest inaczej. Elektronika uprawiana przez Mïus mogłaby być pozbawiona ograniczeń, to jednak Álmos stawia na najwyższą jakość i precyzję. Nie ma mowy o przypadku. Jego najnowsza płyta How To jest jak spacer po wspaniale zaprojektowanym budynku, w którym „wszystko jest po coś” i do którego trudno przyczepić się choćby w najmniejszym stopniu.

Mïus. Precyzja projektowania dźwięków

Spokojnie, How To nie jest sterylnie skomponowaną płytą, na której Mïus nie pozwala sobie na „odejście od normy”. Z jednej strony to album na swój sposób potężny i monumentalny, lecz z drugiej, Álmos – niczym wytrawny artysta – pozwala sobie na przemycenie smaczków. To wszystko dodaje całości kolorytu i potwierdza producencką klasę Węgra, którą odkrywa się stopniowo, z każdym kolejnym odsłuchem płyty.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Mius - fot. Bence Szemerey

Mius – fot. Bence Szemerey

Jednak by zachować rzetelność, należy zwrócić uwagę na jeden niezwykle istotny element – How To nie jest wyłącznie płytą Álmosa. W aż czterech z dziesięciu utworów udziela się Raf Skowroński, polski wokalista, doskonale znany ze współtworzenia projektu Jóga, a obecnie stawiający coraz pewniejsze kroki na drodze solowej kariery. Jego obecność na krążku ma zdecydowanie szerszy wymiar niż „gościnna partia wokalna” w paru utworach. Swoim głosem i wrażliwością Skowroński wpuścił do idealnie poukładanego świata Mïusa nieco swobody, czułości i… elementu zaskoczenia.

Raf Skowroński

Raf Skowroński

Mïus. Odrobina czułości

Maniera, z jaką śpiewa Polak, dodaje nie tylko barw, ale również często determinuje wydźwięk całej piosenki. To wszystko dzieje się z korzyścią dla obu artystów, a finalnie także dla słuchaczy, gdyż dzięki tej współpracy How To stało się wydawnictwem bogatszym nie tylko w zakresie stylistyki, ale i nastroju budowanego w konkretnych numerach.

Mïus – Panorama

Solidną podstawą, na której oparta jest siła płyty, jest elektronika będąca miksem house’u zahaczającego o tech czy melodic, momentami też deep czy progressive, rzadziej downtempo lub trip-hop. Jednak warto tu zwrócić uwagę na to, iż materiał na How To nie ma stricte klubowego charakteru – słuchając albumu ma się wrażenie, że zdecydowanie bardziej pasowałby on, by zagrać go na pełny zespół (co zresztą ma miejsce – w przeszłości, na potrzeby koncertów, Mïus wielokrotnie przekształcał się z jednoosobowego projektu na pełnoprawną formację) na festiwalowej scenie na świeżym powietrzu niż w dusznej, indoorowej przestrzeni. Co więcej, same utwory nie należą do syntetycznie połączonych ze sobą układanek sampli – to złożone produkcje, w których cyfrowym dźwiękom towarzyszą partie żywego instrumentarium, a ponad tym wszystkim (a może „przede wszystkim”) figuruje głos Skowrońskiego, dodający jeszcze bardziej ludzkiego wymiaru całości.

Mïus. Otwarta przestrzeń

Otwierające album numery Panorama Words doskonale pasują do wspomnianego wcześniej festiwalowego anturażu. Aż chciałoby się zobaczyć i usłyszeć ich aranżacje na potrzeby występu w Cercle. Utwory odznaczają się potężną przestrzenią i hipnotyzującym vibem. Pojawienie się Rafa SkowrońskiegoFollow przypomina featuringi u Jona Hopkinsa. Brytyjski producent ma wyjątkowego nosa do zapraszania wokalistów_ek, którzy swoimi partiami potęgują wrażenia wywierane już przez same kompozycje (wystarczy wspomnieć Breath This Air z Purity Ring). Dzięki Skowrońskiemu, Follow jest jeszcze bardziej zmysłowe, duszne, tajemnicze. Stanowi nieoczywistą wyrwę w monolitycznej konstrukcji How To.

Mïus – Follow (ft. Raf Skowroński)

Dog Days to jeden z najmocniejszych akcentów na płycie i śmiało mogłoby zostać wydane nakładem Afterlife. Idealnie wpisujący się w charakter wytwórni utwór ma ogromne szanse wylądować w selekcji wielu didżejów uwielbiających głębokie, lecz niezbyt agresywne bangery.

Mïus – Dog Days

Mocno melodicowo-deepowy Detuned pasowałby do wczesnego Moderata. Smaczku kompozycji dodają wstawki żywej perkusji. Skowroński wraca w elektropowym Higher, które pędzi jak na złamanie karku. Na szczęście kolejne na trackliście Moving On pozwala (pozornie) na nieco oddechu. O ile sam kawałek jest zdecydowanie wolniejszy, to w jego warstwie dźwiękowej dzieje się zaskakująco dużo. Nil przypadnie do gustu fanom Polo & Pan. Numer stanowi dobrą rozgrzewkę przed intensywnym finałem albumu, gdzie do czynienia będziemy mieć z jednymi z najlepszych utworów na płycie.

Mïus – Higher (ft. Raf Skowronski)

Used To to zdecydowanie najdorodniejszy owoc współpracy na linii Mïus-Skowroński. Dopracowany (jak cała płyta, swoją drogą) kawałek brzmi tak, jakby został stworzony z przeznaczeniem bycia wybiegiem dla mogącego pokazać się z jak najlepszej strony Polaka. Oszczędna warstwa dźwiękowa (zwłaszcza po tym, co można było usłyszeć w Nil) jest idealnym tłem, na którym Skowroński może błyszczeć nie tylko wokalni, ale i lirycznie. Jego słowa wbijają się z dużo większą mocą niż np. w Moving On czy Follow.

Mïus – Used To

Album wieńczy Lullaby – dzieło minimalowe, nie mylić z minimalistycznym. Utwór to kolejny popis Mïus w zakresie dobierania i wyważania środków. Nie mniej i nie więcej, na dodatek dokladnie w tym miejscu. Lullaby jest trochę zwierciadłem całej płyty How To, na której żaden dźwięk nie wydaje się być przypadkowy.

Mïus – Lullaby

Mïus. Polak-Węgier…

Z jednej strony wspomniany Jon Hopkins, z drugiej Tycho, a z trzeciej wydawnictwa spod szyldu Afterlife. How To jest płytą, która może kojarzyć się z wieloma zasłyszanymi tu i ówdzie inspiracjami, lecz na koniec odłóżmy je wszystkie na bok. Gergely Álmos stworzył album niebywale świadomy, przemyślany i… jednak dość hermetyczny. Perfekcja w dążeniu do najwyższej jakości produkcji nie odjęła niczego najnowszej płycie Węgra, lecz gdyby nie obecność Rafa Skowrońskiego, którego partie wokalne zdefiniowały charakter sporej części utworów, a tym samym w pewnym sensie i płyty, to… mogłoby być ciut zbyt jałowo, by nie napisać nudnie. Na szczęście powiedzenie Polak-Węgier, dwa bratanki sprawdziło się i tym razem, dzięki czemu możemy cieszyć się niebywale udanym wydawnictwem.

Mïus – How To



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →