Czy elektronika doczeka się jeszcze takiego albumu? 15 lat „Untrue” Buriala
Drugie przełomowe dzieło w dyskografii Buriala, Untrue, obchodzi właśnie 15-lecie istnienia. Czy to najważniejszy album ostatnich lat? Zastanawiamy się nad fenomenem krążka, punktując, jak wiele dobrego wniósł do rozwoju undergroundowej muzyki oscylującej wokół szeroko pojętej elektroniki.
Burial. Artysta totalny
Niewiele osób mogło przewidzieć, jak potężny wstrząs na scenie wywoła premiera albumu Buriala – Untrue. Wszyscy zgodnym głosem oznajmili wówczas, że takie płyty, podobnie jak talent Igi Świątek czy Roberta Lewandowskiego, zdarzają się raz na kilkanaście, może kilkadziesiąt lat. Dźwięki brytyjskiego producenta, jego charakterystyczne, luźne i poszarpane wzory perkusyjne odbijały się echem w najlepszych podziemnych miejscówkach w całym Londynie.
Choć materiał dysponował ogromnym potencjałem parkietowym, miliony fanów Buriala na całym świecie najchętniej kosztowało jego muzykę przez słuchawki czy na domowych soundsystemach. W tych warunkach muzyka Buriala naprawdę ożywała.
Burial pozostaje artystą nieuchwytnym o nieprzemijającej atrakcyjności. W tym roku wyjątkowo nas rozpieszcza. Muzyczne aktywności w postaci współpracy przy EP-ce dla Rosalii czy wydanie dwóch wydawnictw – Antidawn i Streetlands – gdzie przybliża swoją ambientalną wrażliwość, dowodzą o jego niegasnącej wielkości. Wróćmy jednak do krążka Untrue z 2007 roku. Płyty przyniosła mu nominacje do Mercury Prize oraz nieśmiertelne uznanie wśród fanów, rówieśników i krytyków na całym świecie.
Burial x Untrue – współczesny majstersztyk
Słysząc „Burial”, myślimy o jego epokowym dziele Untrue – to naturalne. Artysta właściwie niewspółpracujący z żadną inną wytwórnią niż Hyperdub przez wiele lat pozostawał całkowicie anonimowy. Brytyjczyk w tamtych czasach reprezentował także to, o co chodziło w całej Wielkiej Brytanii – undegroundowe brzmienie w najczystszej postaci.
Czytaj także: Burial z nowym minialbumem –„ANTIDAWN”. Oto nasze wrażenia
Muzyka była wtedy o wiele ważniejsza niż DJ-skie ego, to ona tworzona w bardzo dużej ilości generowała ówczesny klimat skupiony wokół tańca. Chodziło o wielki soundsystem. Ciemny dancefloor. Żadnych stroboskopów, bajerów czy stref dla VIP-ów. Po prostu dźwięk. Burial i jego Untrue w najlepszy sposób reprezentują londyński underground sprzed 15 lat.
Album Untrue pojawił się w czasie, gdy na londyńskiej scenie muzyka pękała od innowacyjności. Zasługa w tym głównie za sprawą takich postaci jak Skream, Benga, Kode 9, Coki, Loefah czy Caspa. W tym szczególnym czasie dla jednej z najsilniejszych scen z muzyką taneczną na świecie rozkwitały brzmienia absolutnie unikalne. Brytyjska muzyka soundsystemowa przeżywała swoje najlepsze chwile. Praktycznie każdego weekendu w większości undergroundowych miejscówek można było usłyszeć utwory, których nigdy wcześniej nie słyszano. To był prawdziwy luksus.
Burial. Następca Aphex Twina
W czasach, gdy muzycy ujawniali swoje prywatne życie za pośrednictwem MySpace i Twittera, idea anonimowości wydawała się potężna – jednak tylko w wypadku wiedzy, jak ją skutecznie wykorzystać. Burial, cudowny twórca muzyki elektronicznej, wydając Untrue w 2007 roku, odmówił podania swojej tożsamości, nie wspominając o żadnej sesji fotograficznej czy udzielaniu wywiadów. To z pewnością nadało uduchowionego ujęcia kluczowego podgatunku epoki – dubstepu – dodatkowej mistyki. Dzięki temu krążkowi Buriala zaczęto nazywać następcą Aphexa Twina. Użytkownicy serwisu Discogs ocenili płytę na 4.67 w pięciopunktowej skali, a serwis internetowy Metacritic okrzyknął Untrue drugim najwyżej ocenianym albumem 2007 roku.
Burial – Archangel
Burial w końcu ujawnił się jako William Bevan, młody mieszkaniec południowego Londynu wychowany na drum’n’bass i garage z lat 90. Untrue łączy w sobie oba nurty, będąc otoczony wyjątkowo pięknym smutkiem, znakiem rozpoznawczym tamtych lat Bevana. Album przesiąka szczególnie miejską melancholią. Burial nagrał dzieło, podążając w kompletnie innym kierunku niż jego dubstepowi koledzy po fachu. Bevan wyprzedził swoich rówieśników, wyczarowując emocje z bezcielesnych sampli kobiecych wokali i starych gier wideo. Czy usłyszymy jeszcze kiedyś album, który wywróci całą scenę brzmieniem, z jakim nie mieliśmy wcześniej styczności? Czas pokaże.