Cinthie: Produkuję i gram dokładnie taką muzykę, jaką chcę podpisywać swoim nazwiskiem
Już 18 stycznia w Polsce zagra kobieta, która jest na najlepszej drodze, do zostania legendą. A może już nią jest? Przed Wami wywiad z Cinthie.
Od ponad dwóch dekad pokonuje drogę, w której najważniejsza jest dla niej ciężka praca. Jest producentką, didżejką i właścicielką kilku wytwórni. Co istotne, we wszystkich tych dziedzinach, jest zaangażowana na absolutne 100 procent. Cinthie to dowód na to, iż pełne oddanie się muzyce, zawsze znajdzie docenienie wśród branży i odbiorców. Nawet jeśli ciężka praca u podstaw, zamiast wrzucania śmiesznych zdjęć na Instagram, ma przynieść upragniony sukces nieco później.
Cinthie by Marie Staggat
Przed występem w Polsce, porozmawiałem szczerze o wzorach do naśladowania, pieniądzach w branży, istocie dijngu i byciu mamą-didżejką-producentką.
Cinthie – wywiad
Hubert Grupa: Pete Tong powiedział, że jesteś najbardziej zapracowaną didżejką w Berlinie. Czytałem o wielu Twoich projektach i wygląda na to, że muszę się z tym zgodzić. To naprawdę imponujące. Zdajesz się być osobą, która stale musi być w ruchu, musi robić mnóstwo rzeczy naraz, gdyż tylko wtedy potrafi być naprawdę sobą. Nicolas Jaar powiedział mi dokładnie to samo. Czy kiedykolwiek próbowałaś zamknąć niektóre swoje projekty i skupić się jedynie na określonym wycinku swojej działalności w obrębie muzyki?
Cinthie: Och tak, wprowadzenie Pete’a Tonga przy okazji zeszłorocznej premiery mojego Essential Mix dla BBC, było naprawdę miłe i prawdziwe. Jestem ogromnie pochłonięta wszystkimi moimi projektami. Uwielbiam być zajęta. Będę odpoczywać na starość. Jednak czasem czuję, że powinnam skoncentrować się na jednej rzeczy. Może na produkowaniu lub didżejce? Wiesz, może zamknąć swój sklep i wytwórnie i zająć się opieką nad córką? Jednak z pewnego powodu uważam, że nie byłoby to właściwe rozwiązanie. Wszystko przychodzi mi dość naturalnie. Byłoby mi przykro, gdybym została zmuszona, by z czegoś zrezygnować. Wolę pracować nad jeszcze lepszą organizacją swojego czasu i możliwie najlepszym jego wykorzystaniem, by ze wszystkim dać radę.
Cinthie by Marie Staggat
Jako dla fana i didżeja z okolic muzyki house, postacie takie jak Ty, Gerd Janson czy Motor City Drum Ensemble są dla mnie prawdziwymi bohaterami. Nie sposób nie docenić tego, z jaką klasą rozwijacie swoją selekcję, łącząc najnowsze produkcje z perełkami odnalezionymi gdzieś w odległej przeszłości. Robicie to z wielką łatwością, ale i wyczuciem. Czy masz jakąś ulubioną kombinację dwóch utworów – jednego starego, drugiego nowego – które lubisz ze sobą zestawiać i grać jeden po drugim w ostatnim czasie?
Cinthie: Czuję się bardzo onieśmielona Twoim zestawieniem mnie z twórcami, których sama uważam za największe wzory do naśladowania. To, za co szczególnie doceniam tych chłopaków, to za to, że są trochę ode mnie starsi, mają więcej doświadczenia i naprawdę ciężko pracowali by znaleźć się tam, gdzie są obecnie. Nie zawdzięczają tego swoimi profilom w mediach społecznościowych, a jedynie ciężkiej pracy i zaangażowaniu. Też chcę podchodzić do tego w ten sposób i być znanym z bycia osobą pełną pasji i oddania.
A co do kombinacji, o którą pytałeś. Na tę chwilę moja ulubiona to starszy kawałek Green Velvet / Alkatraz – Give me luv i stosunkowo świeży numer Montel – Make it hot (Dale Howard Remix). Świetnie do siebie pasują, co możesz usłyszeć w moim Essential Mix.
Cinthie. Daytime parties, Dekmantel i Instagram DJs
Nie mogę doczekać się chwili, gdy w Polsce zaczną być organizowane imprezy rozpoczynające się w południe i kończące się w okolicach północy. Wiesz, tak, jak ma to miejsce na Dekmantel. Co myślisz o tego typu eventach? A może jednak muzyka taneczna potrzebuje osłony nocy, być dać z siebie wszystko?
Cinthie: Uwielbiam tego rodzaju imprezy! Moim zdaniem to o wiele lepsze, gdy możesz nacieszyć się słońcem, wszyscy są uśmiechnięci, muzyka zazwyczaj radośniejsza i ogólny vibe jest o wiele lepszy niż w ciemnym klubie. Wierzę, że Dekmantel to wyjątkowy przykład i wzór dla takich imprez. Jednak z drugiej strony widzę, jak wiele organizowanych jest potężnych festiwali techno. Myślę, że daytime party to nie jest odpowiednia forma dla tego typu imprez.
Żyjemy w specyficznych czasach. Dzisiejsi producenci nigdy nie mieli tak łatwo i zarazem tak trudno jednocześnie. Wiesz, chodzi o to, iż możesz stać się gwiazdą w sekundę. Wystarczy, że doskonale znany didżej zagra Twój numer podczas setu streamowanego na cały świat, gdzie oglądają go tysiące ludzi. Jednak z drugiej strony, ogromnie trudno wyróżnić się z tłumu w czasach, gdy każdy może wydawać i promować swoją muzykę za pomocą Internetu. Nie potrzebujesz wielkiej wytwórni, by odnieść sukces. W rezultacie, setki nowych piosenek pojawiają się codziennie. Czy myślisz, że to dobrze czy źle dla samych producentów?
Cinthie: Tak, zgadzam się z Tobą, że rynek jest bardzo, bardzo nasycony. Z jednej strony łatwo stać się popularnym. Jednak z drugiej, trudniej jest, jeśli chcesz przekonać ludzi swoim talentem, a nie zabawnymi zdjęciami na Instagramie. Dla mnie jest to część całej tej zabawy. Jednak nie chciałabym pominąć czegoś wartościowego przez nawał nic nieznaczących treści. Oczywiście, to miłe, gdy widzisz, że liczba Twoich fanów rośnie. Jednak wszyscy wiemy, że lajki i popularność można sobie kupić. To, czego nie kupisz za pieniądze, to szacunek. Możesz go zdobyć tylko naprawdę ciężką pracą.
Dlatego zdecydowałam się pójść tą dłuższą drogą i ciężko pracować. Zdaję sobie sprawę, iż zabiera to więcej czasu i że czasem mam klub wypełniony tylko do połowy. Jednak dzięki takiemu podejściu wiem, że dałam z siebie wszystko i że gdy wrócę do tego klubu, to ludzi może być dwa razy więcej. To napawa mnie radością i mogę jedynie ogromnie polecić każdemu wybór właśnie tej drogi. Uwierzcie mi, to sprawi, że na końcu będziecie naprawdę szczęśliwi.
Cinthie by Marie Staggat
Cinthie: Ciężka praca zawsze się popłaci
Wracając do poprzedniego pytania i tego, co już powiedziałaś. Jesteś najlepszym przykładem na to, że o sukcesie, nie decyduje wyłącznie szczęście. Wszystko, co osiągnęłaś, zawdzięczasz samej sobie i ciężkiej pracy. Czy po ponad dwóch dekadach, w czasie których nie odpuściłaś ani na moment, możesz powiedzieć, że ten, kto zawsze daje z siebie 100 procent, w końcu zostanie doceniony, nawet jeśli miałby na to czekać kilka lat więcej?
Cinthie: Tak, absolutnie się pod tym podpisuję. Ciężka praca zawsze się popłaci. Jest także o wiele bardziej zrównoważonym podejściem w mojej skromnej opinii. Nie mówię, że osiągnięcie sukcesu zabierze Ci 20 lat. Jednak mój przypadek był szczególny.
Zaczęłam w bardzo młodym wieku. Jako 19-latka latałam już sama, by grać imprezy w różnych miejscach na świecie. Wtedy zdałam sobie sprawę, że coraz większe sceny to nie do końca moja działka. Opuściłam wytwórnię, z którą miałam kontrakt i postanowiłam sama zapracować na własne nazwisko. Studiowałam, pracowałam, urodziłam dziecko, ale nigdy nie przerwałam przygody z muzyką. Moja ciężka praca opłaciła się już w chwili, gdy założyłam Beste Modus i nagle poczułam się jakbym znów została mamą dziecka, którym muszę się opiekować i wszystko mu poświecić. To był pierwszy raz, gdy dałam naprawdę 100 procent z siebie muzyce i jestem bardzo dumna z tego, co udało mi się osiągnąć w ciągu ostatnich siedmiu lat. Ludzie naprawdę docenią to, że ciężko pracujesz.
Cinthie: Akceptacja ze strony parkietu jest wszystkim
W jednym z wywiadów powiedziałaś, że „akceptacja ze strony parkietu jest wszystkim” i że to główna weryfikacja dla piosenki. Czy wciąż stresujesz się przez zagraniem własnej produkcji po raz pierwszy?
Cinthie: Tak, dokładnie tak jest. Jestem didżejką. Produkuję i gram dokładnie taką muzykę, jaką chcę wydawać i podpisywać swoim nazwiskiem. Dlatego muszę ją testować. Muszę przyznać, że jestem bardzo pewna siebie i świadoma własnego materiału. Nie obawiam się, że ludzie nie zareagują na utwór tak, jak tego oczekiwałam. To się zdarza. Będzie lepiej na następnej imprezie lub po prostu muszę mocniej popracować nad piosenką. Jednak właśnie na tym polega djing. Grasz nowe, niewydane numery i dajesz ludziom muzykę, której nie słyszeli nigdy wcześniej.
Porozmawiajmy nieco więcej o wydawaniu muzyki i wytwórniach. Gdybyś zaczęła swoją karierę dziś, to czy zdecydowałabyś się pójść dokładnie to samą drogą, jaką kroczysz do dziś? Czy zrobiłabyś wszystkie te rzeczy tak samo, a może inaczej ze względu na zmieniające się okoliczności?
Cinthie: Tak, z chęcią przeszłabym to samą drogę, którą poszłam wiele lat temu. Może z tą różnicą, że zdecydowałabym się zacząć życie pozamuzyczne nieco wcześniej niż to zrobiłam. Przynajmniej bym spróbowała. Wierzę, że wybrałam bardzo standardowy i solidny sposób pracy, zaczynając od pracy w sklepie muzycznym, przez granie i produkowanie, aż do założenia własnych wytwórni i posiadania swojego sklepu.
Cinthie by Marie Staggat
Cinthie: Najważniejsze to miło rozpocząć rozmowę
Oprócz tworzenia dobrej muzyki, co trzeba zrobić, by zdobyć uwagę Cinthie i mieć cień szansy na wydanie swojej muzyki w jednym z Twoich labeli?
Cinthie: Zawsze byłam i jestem typem weryfikatorki. Jeśli dostanę utwór od producenta, który zachowuje się jak dupek, to nigdy nie wydam jego numeru, nawet jeśli wiem, że to hit. Po prostu wiem, że ten człowiek będzie problemem w przyszłości (śmiech).
Pytam o to, bo wielu producentów nadal popełnia wiele błędów w komunikacji z wytwórniami czy dziennikarzami, a później mówią, że „branża jest hermetyczna”. Co o tym myślisz?
Cinthie: Kompletnie to rozumiem. Jeśli miałabym dać jakieś wskazówki, to osobiście doceniałbym miło napisanego maila rozpoczynającego się od „Hello Cinthie, nazywam się X i lubię Twoją wytwórnię Y. Nagrałem kilka utworów, które wierzę, iż świetnie pasują do profilu wytwórni….” I wówczas mam nadzieję, że dostanę choćby pięć dobrym numerów. Nie trzeba nic więcej. Jeśli je rzeczywiście polubię, zawsze będę chciała więcej. Jednak potrzebuję także trochę podstawowych informacji na temat autora materiału, skąd jest, czy wydał cokolwiek do tej pory i jeśli tak, to w jakiej wytwórni. Najważniejsze to miło rozpocząć rozmowę. Wielu ludzi wysyła maile masowo i otrzymuję mnóstwo wiadomości, które były zaadresowane do innych wytwórni. To nie przejdzie.
Cinthie: To dziś bardzo powszechne, że wszystko wokół staje się nieprawdziwe
Czy przez wszystkie te lata spędzone w branży muzycznej, było cokolwiek, co w szczególny sposób Cię poirytowało, wkurzyło, zażenowało? A może wciąż coś sprawia, że czujesz się w ten sposób?
Cinthie: To biznes wart miliony dolarów i czasem wszystkie te pieniądze stają się ogromnie toksyczne dla sceny. Głównie przez ludzi, którzy chcą ugryźć jak największy kawałek tortu. To sprawia, że pojawiają się postacie będące „produktami” skrojonymi pod oczekiwania odbiorców. Dostają gotowe utwory, podpisują je swoim pseudonimem i są pchani na sam szczyt, dzięki aktywnej promocji i wpompowaniu w nią dużego budżetu. To jest niezdrowe dla sceny i staram się od tego trzymać jak najdalej. Na nieszczęście, to dziś bardzo powszechne, że wszystko wokół staje się nieprawdziwe. To okej, jeśli ludzie tak robią, ale nie wpływa to na scenę. Jednak jestem tutaj, by wspierać moją ukochaną kulturę, w której dorastałam. Na szczęście wciąż trafiają się nieoszlifowane diamenty i wspaniali, otwarci ludzie myślący podobnie.
Jak to jest, gdy w trasie jest z Tobą Marlene, Twoja córka? Czy zazwyczaj czerpie radość ze wspólnych podróży czy może czuje się nimi zmęczona?
Cinthie: Większość czasu spędza w domu, z naszą wspaniałą opiekunką. Jednak gdy czasem zabieram ją ze sobą, to naprawdę to uwielbia. To dla niej zawsze wielka przygoda. Może ze spokojem odpocząć w hotelu lub pozwiedzać ze mną miasto.
Cinthie by Marie Staggat
Cinthie. Córka, taniec i death metal
W innym wywiadzie powiedziałaś, że byłaś bardzo dumna ze swojej córki, gdy pokazała Ci kilka znalezionych przez siebie utworów na YouTube. To było coś z okolic house’u i UK garage. Marlene powiedziała, że jest „naprawdę cool”. To musiał być dla Ciebie wspaniały moment! Pochodzę z rodziny, gdzie nikt nie narzucał mi tego, co mam słuchać. Nikt też nie miał nic przeciwko temu, czego aktualnie słuchałem. Rodzice są wielkimi melomanami, ale są za to bardzo otwarci, przez co, jako młody człowiek, mogłem sam kształtować własny gust eksplorując mnóstwo gatunków. Myślę, że Marlene jest w nieco trudniejszej sytuacji niż ja. Niezależnie od tego, co zrobisz, zawsze będziesz dla niej największym autorytetem w zakresie muzyki. Czy próbujesz czasem pokazać córce kompletnie inną muzykę od tej, którą się zajmujesz? A może ona sama stara się znaleźć coś nowego, odmiennego?
Cinthie: Nie staram się wpływać na jej gust muzyczny, ale oczywiście Marlene słucha dużo mojej muzyki, gdy sprawdzam jakieś demówki czy promówki w domu. Czasem jej się to podoba, czasem nie, ale jak każde dziecko w jej wieku, jest fanką wielkich, popowych wykonawców. Co jest oczywiście okej, mogło być gorzej i mogła np. słuchać death metalu czy czegoś w tym stylu. Bardzo doceniam i szanuję jej gust. Jednak to, co jest dla niej ważniejsze, to to czy da się tańczyć do danej piosenki. Ma świetnie umiejętności taneczne, dlatego wiem, że pewnego dnia zabiorę ją do klubu, gdy będzie starsza. Wierzę, że pokocha to, jak można wyrażać siebie poprzez taniec.
Ostatnie pytanie Czy myślałaś, a może nawet marzyłaś o sytuacji, w której Ty i Marlene stoicie razem za deckami na jednej imprezie? Wiesz, niczym Floorplan?
Cinthie: Och, świetne pytanie! To byłoby naprawdę zabawne! Grałam kilkukrotnie z Floorplan i oni są tacy słodcy razem. Myślę, że moja córka będzie chciała tego kiedyś spróbować. Wtedy powiem, „czemu nie?”.
Cinthie w Polsce – kiedy?
Bohaterkę materiału usłyszycie i zobaczycie już w najbliższą sobotę, podczas imprezy Under The Vibe w klubie Tama. Prócz Cinthie, wystąpią także Longer, KRZone i Mendeler. Bilety do nabycia na wejściu. Start imprezy: 23:00.