Charlotte de Witte wydaje kolejną EPkę
Belgijska gwiazda techno publikuje kolejny minialbum w tym roku. Jak brzmi jedna z najbardziej rozchwytywanych artystek w świecie muzyki elektronicznej?
Charlotte de Witte – kolejna EPka w tym roku
Charlotte nie zwalnia tempa. Po zaprezentowaniu dwóch w miarę dobrze przyjętych minialbumów – Visions w labelu Lena Fakiego Figures, oraz Return to Nowhere w jej własnej stajni – KNTXT, przyszedł czas na kolejne wydawnictwo. Dziś światło dzienne ujrzała produkcja – Rave on Time EP. Osobiście nie należę do największych fanów muzycznych osiągnieć uroczej Belgijki i tym razem nie udało jej się mnie zaskoczyć.
Charlotte de Witte – New Form III – Rave On Tim
Charlotte de Witte – Rave on Time, czyli ubogo i mało odkrywczo
Rave on Time to składająca się z czterech kawałków minialbum wydany, ponownie, nakładem KNTXT. O ile na Return to Nowhere udało się jeszcze Charlotte czymś mnie zaskoczyć, tutaj nie znalazłem absolutnie nic, co przykułoby moja uwagę na dłużej. Co tu dużo mówić, Rave on Time nie wnosi dosłownie nic. Ot co, kolejna maska wszechobecnego techno biznesu.
Słuchając tego wydawnictwa, długo zastanawiałem się czy to ze mną jest coś nie tak, czy nie stawiam zbyt wygórowanych wymagań wobec nowości. By odpowiedzieć sobie na te nurtujące mnie pytania, dla porównania, puściłem najnowszą płytę Josepha Capriatiego, o której możecie przeczytać tutaj. No i zrozumiałem, że nowe dziecko Charlotte to po prostu bardzo ubogie muzycznie wydawnictwo. Właściwie pozbawione aranżacji, wyzute z dynamiki, z tą samą, głuchą, dudniącą stopą w każdym kawałku. W tym wszystkim brakuje po prostu duszy. Nawet ostatni numer – Common Era, zdecydowanie najciekawszy, brzmi jak odrzut z poprzedniego minialbumu. No ale cóż, znając życie Rave on Time i tak wyląduje na pierwszym miejscu na Beatporcie…