Materiał na klasyka: Carl Craig – „Versus”
Bierzemy pod lupę niedawno wydane albumy, mające spory potencjał aby zostać klasykiem. Perełki na stałe wpisujące się do kanonu najlepszych wydawnictw z muzyką elektroniczną. Mistrzowskie akty spod rąk geniuszy, o których dziełach będzie można przeczytać w muzycznych encyklopediach. Czy stawianie ich już dzisiaj na jednej półce z nieśmiertelną muzyką wielkich mistrzów ma rację bytu? Naszym zdanie jest to nieuniknione. Carl Craig z albumem Versus z 2017 roku podbił świat i nasze serca. Sprawdź, dlaczego.
Carl Craig – czarodziej z Detroit
Versus jest dziełem, o którym wielu producentów muzycznych zajmujących się muzyką elektroniczną mogłaby tylko pomarzyć. Kto jest odpowiedzialny za ten wybitny album? Na czele projektu stoi Carl Craig, postać, której fanom techno przedstawiać nie trzeba. Bywają śmiałkowie, twierdzący, iż to właśnie ten reprezentant Detroit miał największy wkład w rozwój gatunku. Towarzyszy mu paryska orkiestra Les Siècles (pod dyrekcją François-Xaviera Rotha) i kochającym techno, klasycznym pianistą Francesco Tristiano. Trzy genialne tkanki muzyczne z różnych środowisk, jako najnowsza próba przeniesienia muzyki klubowej do rozrzedzonej atmosfery sali koncertowej. To pragnienie uwiodło wielu artystów w epoce nagrań – od symfonistów jazzowych po znakomitych postmodernistów jak Jeff Mills i Kendrick Lamar. To swoją drogą ciekawe zjawisko, że najbardziej zainteresowanymi próbą interpretacji techno z klasyką są ikony gatunku z Detroit.
Techno orkiestra
Wszystkie pojawiające się na albumie muzyczne powiązania nie są relacjami zbyt wygodnymi. Moritz Von Oswald słusznie okrzyknięty głównym architektem charakterystycznego dla Berlina brzmienia dub techno, był także klasycznie wykształconym perkusistą. Tristano, cudowne luksemburskie dziecko fortepianu (występujący publicznie od 13. roku życia), włączający do swojego repertuaru, pomimo początkowego buntu swoich rodziców, długo chowaną miłość do techno z Detroit. Orkiestra Les Siècles, powstała w celu weryfikacji najlepszych młodych muzyków w Paryżu. Wszystko to pod batutą Carla Craiga. Takie partnerstwa były dla niego zawsze siła napędową. Craig przez cała swoją karierę współpracował z artystami z najdalszych planet, wykorzystując sojusze do obalania dźwiękowych ortodoksji.
Versus albumem ponadczasowym
Album Versus jest zniuansowaną bestią. Połowa zawartych utworów jest elektroniczną miniaturą, gdzie na rzecz syntezatora czujemy w jej sercu symfoniczną wielkość. Nieocenioną robotę dostarcza Tristiano, który całość zaaranżował. Przede wszystkim wzmocnił klasyczne kompozycje Craiga, nadając im bardziej soundtrackowy wymiar. Jest na albumie dostarczycielem kompletnej magii za pomocą fortepianu, którego rzemiosło opanował w sposób znany tylko nielicznym.
Nie należy zapomnieć o „duchu” krążka w postaci Moritza van Oswalda, ograniczającego swoją rolę do bycia spiritual advisor – jak zostało to ujęte w opisie umieszczonym na wkładce do fizycznego wydania płyty. Brzmienie płyty powala na kolana. Zabawa formą wyczuwalna jest na każdym kroku, zaś konfrontacje automatu perkusyjnego i syntezatorów z instrumentami dętymi i majestatycznym jazzem, wprawiają w zachwyt. Naturalnie wszystko to pozbawione jest klubowej mocy – podobnie jak większość utworów Craiga, którym daleko do parkietowych sztosów. Ten album jak najlepsze artystyczne dzieła smakuje jeszcze lepiej po kolejnym przesłuchaniu. Na naszych półkach pozostanie na zawsze.