Kollektiv Turmstrasse ponownie pojawi się w Polsce, tym razem w warszawskim klubie 1500X. Skorzystaliśmy z okazji i zadaliśmy chłopakom kilka pytań.
Kollektiv Turmstrasse tworzą Christian Hilscher i Nico Plagemann. Artyści poznali się w 1999 roku i połączyła ich pasja do kolekcjonowania płyt, która z czasem przerodziła się w chęć tworzenia własnej muzyki. W 2004 roku wydali debiutancką EP-kę „New Weakness”, dwa lata później album „Verrückte Welt”. Pod koniec 2010 roku na Connaisseur ukazał się kolejny longplay, genialny „Rebellion Der Traümer”. W tym roku powrócili do Diynamic z EP-ką „Sorry I’m Late”.
Kollektiv Turmstrasse już jutro, tj. 20 listopada zagrają w 1500X w Warszawie z okazji urodzin kolektywu T2P. Skorzystaliśmy z okazji i zadaliśmy chłopakom kilka pytań.
Tworzycie muzykę klubową, która oscyluję między techno i house. Trentemoller powiedział kiedyś, że woli łączyć elektronikę i alternatywnego rocka niż po prostu skupiać się na techno. Czy w tym sensie Wasze utwory też są inspirowane innymi gatunkami?
Chyba nie ma wielu muzyków, którzy są zainteresowani tylko jednym gatunkiem i to jest dopiero interesujące. My, jesteśmy bardzo otwarci na bardzo wiele różnych stylów muzycznych. Nasze kawałki są czasem popowo-tandentne, czasem deep house’owe, a czasem najbliżej im do techno. Trudno powiedzieć jaki gatunek reprezentujemy. To często zależy od aktualnej sytuacji, ale nasze korzenie to techno/deep house z wpływami muzyki klasycznej czy soul.
Wydaje mi się, że podczas występów live Waszą główną zasadą jest „mniej znaczy więcej”, ponieważ jesteście mistrzami w budowaniu napięcia. Ile z Waszej „podróży” podczas grania na żywo to improwizacja? Czy to zależy od publiczności i miejsca?
To zależy od nastroju ludzi. Na przykład w małym klubie możesz wypróbować dużo rzeczy i sporo improwizować, ponieważ ludzie są o wiele bliżej dźwięku. Możesz wtedy wychwycić wszystkie detale w naszych live’ach. Kiedy grasz na dużej scenie, czasem masz wrażenie, że stopa wystarczy do szczęścia, a wszystkie detale, które zaimprowizujemy, gdzieś się ulatniają. Najsilniejszym środkiem stylistycznym jest głownie hałas, bo czasem musisz rozwinąć akcję bardzo szybko. Kiedy tłum płonie, nie masz czasu na rozgrzewkę.
Kompozycje Kollektiv Turmstrasse są pełne klasycznych instrumentów. Czy bierzecie pod uwagę dodanie ich do Waszych występów live?
Istnieje biblioteka sampli ze smyczkami, którą prowadzimy od ponad 15 lat. Ale tak, kochamy naturalne brzmienie fortepianu, skrzypiec czy wiolonczeli, ale sinus 60 Hz też brzmi bardzo dobrze. Nasze brzmienie nie skupia się na instrumentach, ale na całym sound designie. Nie byłbyś zadowolony z ciągle tego samego brzmienia 🙂
W ostatnich latach można zauważyć powrót klimatu lat 90-tych na klubowej scenie. Techno, chicago house czy klasyczny IDM wróciły do łask. Jak Wy patrzycie na ten trend? Czy ma to wpływ na Waszą muzykę?
Możemy tylko powiedzieć… Sorry I Am Late!
Pogodziliśmy się z faktem, że zawsze jesteśmy spóźnieni jeśli chodzi o nowe trendy. Obecnie naszym sekretnym celem jest tworzenie nowych trendów. W każdym razie, obaj byliśmy nastolatkami w latach 90-tych, więc bawmy się!
Berlińska klubowa kultura jest popularna jak nigdy. Jak myślicie, co się wyróżnia na tamtejszej scenie?
Berlin? To raczej Warszawa, która ma niesamowitą publikę! BOOM…