14 maja mija dwadzieścia lat od chwili premiery płyty, która zmieniła bardzo dużo, choć… na dość krótko. Równo dwie dekady temu Andrzej Smolik zaprezentował solowy debiut, a brzmienie z pogranicza chilloutu i trip-hopu przeskoczyło z niszy do mainstreamu, z którego gdy zniknęło, to zniknęło w ogóle i powinniśmy coś z tym zrobić.