’Eskulap był wypełniony po brzegi, w każdym rogu tłoczyły się młode ciała’ – Neil Landstrumm wspomina poznańskie Tresory
News
Artysta już w piątek wystąpi w klubie Projekt LAB na imprezie Technosoul. Przed tym wydarzeniem podzielił się z wspomnieniami z legendarnych imprez techno w Poznaniu z lat 90-tych.
Nadchodzi kolejny „takeover” ekipy Technosoul w Poznaniu, z kolejnym niesamowitym gościem. Tym razem jest to legendarne w Poznaniu nazwisko, Neil Landstrumm. Neil dał się poznać w stolicy Wielkopolski już w latach 90-tych, na słynnych imprezach Tresor Nights w Eskulapie. Jak artysta wspomina tamte czasy? Przekonajcie się sami…
Poproszono mnie o napisanie kilku słów o pierwszych wizytach w Poznaniu. Będąc szczerym, te wspomnienia teraz wydają się trochę smutne, połączenie bycia na pierwszej linii wojny z ecstasy i bycia w wirze nieustannej podróży po świecie, grając non-stop na imprezach techno. Byłem wtedy 24-godzinnym imprezowiczem.
Wiedziałem, że płyty z Tresor Records są dobrze odbierane w Polsce, a brzmienie no future / brighton techno cieszy się dużą popularnością. Zawsze uważałem, że to bardzo fajne, że nasze płyty były sprzedawane jako kasety na polski rynek, sam wciąż mam jedną na półce w domu. W tamtym czasie spotkałem kilku hardych Polaków, którzy podróżowali z Poznania, żeby zobaczyć mnie i Cristiana Vogela w oryginalnej tresorowej piwnicy. Te kilka przyjaznych osób, ochoczo częstujących nas wódką sprawiło, że zdecydowanie chcieliśmy pojechać do Poznania i zobaczyć jak bawią się tam ludzie.
Okazja do podróży do Polski pojawiła się jakoś w późnych latach 90-tych… może to był 1997 po wydaniu „Bedroom and Cities”, a może po „Understanding Disinformation”, nie mogę sobie przypomnieć, ale zaproszenie nadeszło, a ja byłem ciekawy jaki jest ten kraj. Postkomunistyczne państwo w Europie Wschodniej wydawało się całkiem egzotyczne dla kogoś, kto dorastał w Szkocji. Pamiętam, że pociąg z Berlina wlókł się niemiłosiernie. Host imprezy, Pan Czubala był bardzo podekscytowany na mój dj set i żeby pokazać mi co Poznań ma do zaoferowania. Eskulap był wypełniony po brzegi, w każdym rogu tłoczyły się młode ciała, a zamieszanie było ogromne. Byłem podekscytowany grając tam, dla tłumu spragnionego najbardziej eksperymentalnej, tanecznej muzyki techno jaką tylko mogłem na nich zrzucić. Nigdy nie byłem świetnym didżejem, bardziej live performerem i producentem, ale to była ta jedna okazja, kiedy czułem się jak w domu i dobrze się bawiłem, nie będąc za bardzo świadomy tego co robię. Pamiętam niekończący się strumień ludzi przedstawiających się, ściskających mnie i częstujących coraz większą i większą ilością wódki, „nie” nie było opcją. Zdecydowanie pamiętam jak piękne były polskie dziewczyny, z ich wysokimi kośćmi policzkowymi i ujmującymi uśmiechami, nie bojącymi się przywitać i zaangażować mnie w poważną rozmowę. To był szczyt popularności marki Tresor i oryginalnego klubu Tresor w Berlinie. Wtedy też producenci z UK byli na szczycie i stali za wydawnictwami Tresora, które sprzedawały się w wielkim nakładzie, płyta za płytą.
Myślę, że jedna z rzeczy, która we mnie utkwiła to jak szczerzy i rzeczowi byli ludzie z Poznania i jak szczera była ich miłość do muzyki. Była tam pasja, jak i świadomość dotycząca wydawnictw i sceny. Jasne, grałem w wielu krajach i na wielu imprezach, ale Polska ma szczególne miejsce w moim sercu.
Miło wspominam też, że następnego dnia na stacji zaczepiła mnie dziewczyna z plakatem z imprezy. Czekała w pobliżu pociągu tylko po to, żebym zostawił na nim swój autograf. Byłem tym bardzo poruszony…
Neil Landstrumm