Podsumowanie 2015 – Łukasz Napora (Audioriver, Czwórka)
Artykuł
"Wiem, że są tacy, dla których nigdy nie będę „prawdziwym DJ-em”, bo przecież korzystam z laptopa i nie potrafię zgrywać winyli, ale nie spędza mi to snu z powiek. Wracanie do techniki kamienia łupanego w erze koparek, byłoby dla mnie czymś sztucznym i robionym na siłę" - stwierdza Łukasz Napora w swoim "didżejskim" podsumowaniu 2015 roku.
To było dla mnie bardzo specyficzne 12 miesięcy i takie też będzie to podsumowanie. W 2015 roku praktycznie nie słuchałem albumów, dużo rzadziej niż zwykle zaglądałem poza elektronikę, a w grudniu nie sprawdziłem podsumowań ważnych mediów, by nadrobić przegapione wydawnictwa. Nie robiłem tego, bo najzwyczajniej nie miałem czasu. Grałem dwa razy częściej w klubach niż w roku poprzednim i po raz pierwszy piszę tekst dla Muno.pl bardziej z pozycji DJ-a niż dziennikarza.
Wiem, że są tacy, dla których nigdy nie będę „prawdziwym DJ-em”, bo przecież korzystam z laptopa i nie potrafię zgrywać winyli, ale nie spędza mi to snu z powiek. Wracanie do techniki kamienia łupanego w erze koparek, byłoby dla mnie czymś sztucznym i robionym na siłę. Każdy gra, jak lubi i dużo ważniejsze jest to, czy potrafi rozgrzać i utrzymać parkiet, niż to, jak to robi. DJ, który jest świetny technicznie, ale beznadziejny muzycznie, jest niestety beznadziejnym DJ-em. Ja wolę być dobry muzycznie i skupiać się na poszukiwaniu wartościowych brzmień i łączeniu ich w ciekawą opowieść. To pochłania ogrom czasu: zarówno przed występem, jak i podczas niego. Przed przyjazdem do klubu zawsze ściągam od kilkudziesięciu do ponad setki nowych utworów, aby po pierwsze – zaskakiwać publiczność nieznanymi wydawnictwami, a po drugie – być elastycznym pod względem gatunku, jaki będę grał. Z kolei podczas występu, niemal cała moja uwaga skupiona jest na obserwowaniu parkietu, planowaniu kolejnych utworów i długim ich miksowaniu. Więc jeśli ktoś myśli, że grając z laptopa, poszedłem na łatwiznę i na DJ-ce spędzam czas głównie na piciu drinków, to jest w ogromnym błędzie.
Innym powodem, dla którego miałem mniej czasu na albumy i inne brzmienia niż elektronika, były godziny, jakie poświęciłem na naukę produkowania własnej muzyki. I tu znów pojawia się wątek technologiczny. Być może jestem po prostu słaby i brak mi talentu, ale jak słyszę teksty, że „dziś produkowanie muzyki jest banalnie proste”, to drapię się po głowie. Nie mam wiele czasu na siedzenie w studiu, bo przecież Audioriver, Czwórka i DJ-owanie to łącznie ze dwa etaty i pozajmowane weekendy, ale trochę już tych godzin z Abletonem spędziłem, a wciąż moje tworzone do szuflady utwory nie mają „profesjonalnego brzmienia”. Może produkcja jest łatwa dla tych, którzy korzystają z gotowych loopów oraz płatnej pomocy doświadczonych inżynierów, ale dla kogoś, kto uczy się sam, od zera i od początku do końca chce tworzyć własne kompozycje, to jest to naprawdę mnóstwo wysiłku. Nie widzę wielkiej różnicy między osobą, która przez lata uczy się gry na instrumencie od tej, która przez lata poznaje tajniki produkcji. Na pewno jest dziś łatwiej niż 10 czy 20 lat temu, ale to wciąż nie jest banał.
Ostatnim elementem zajmującym moje uszy, było współtworzenie programu Audioriver oraz kompilacji, jaką wydaliśmy na 10. edycję festiwalu. Oczywiście line-up to praca kolektywna kilku osób, ale – dla mnie – przypominająca trochę tworzenie audycji w Czwórce: żeby znaleźć i wskazać jednego dobrego artystę, muszę przesłuchać kilkudziesięciu innych. Nie mi oceniać, jak ostatecznie wyszedł festiwal, ale z kompilacji jestem dumny. Udało nam się stworzyć płytę, która nie była zwykłą składanką staroci, a całe CD2 wypełniły utwory, które pojawiły się tylko u nas. Ach, no i teledysk zrobiliśmy i to do wspaniałego utworu Rubber Dots. Cieszę się, że zostawiliśmy te pamiątki po pierwszych 10 latach istnienia.
Skoro więc jestem coraz bardziej DJ-em, a mniej dziennikarzem, o samych ulubionych piosenkach 2015 roku pisać wiele nie będę. Poniżej nieuporządkowana i niekompletna lista ukochanych singli z krótkim komentarzem. Większość z nich łączy jedna, niemal najważniejsza dla mnie cecha w muzyce: wyróżniają się z tłumu i zaskakują.
Loco Dice feat. Chris Liebing – Keep It Low (Chris Liebing Version)
Wersja Chrisa różni się minimalnie od oryginału, ale obie zasługują na wyróżnienie. Rozmiękczające kolana brzmienie basu oraz niekonwencjonalne i – jakby – niechlujne podejście do aranżacji. Mistrzostwo.
Sandeman & John Monkman – French Girl In Berghain
Kocham, gdy po breakdownie, niepozorne utwory zmieniają się w prawdziwe bestie.
Breach – Dim Sum
Inny przykład metamorfozy, choć tutaj techniczna moc w pewnym momencie ustępuje miejsca rozmarzonej naturze.
Los Pastores & Aldo Cadiz – Desayuno De Campeones
Ten numer to praktycznie 9-minutowy build-up. Niszczył absolutnie każdy parkiet.
Scuba – PCP
W 2015 roku niemal w ogóle nie grałem techno, ale z niniejszego gatunku zdecydowanie muszę wyróżnić ten kawałek. Pod względem aranżacji i pomysłu nic wielkiego się tam nie dzieje, ale wystarczy mieć dobre głośniki i minimalne pojęcie o produkcji, by docenić krystaliczne brzmienie i precyzyjny subbass atakujący z prędkością karabinu maszynowego.
Erick Morillo feat. Harry Romero – The Restorer
Parkietowa bomba i chyba najczęściej grany przeze mnie kawałek. Podobnie jak wydany póżniej „Trapped”.
Hollis Parker – Too Blind To See
Utwór nie musi być mocny, żeby wywoływać gęsią skórkę. Deep house w najpiękniejszej i najczystszej postaci.
NTEIBINT feat. Stella – Owner
Dla mnie najbardziej pozytywna piosenka 2015 roku.
Maribou State feat. Pedestrian – The Clown
To także wyborna i emocjonalna kompozycja. Również w techno wersji Toma Demaca. Prezentuję właśnie ją, bo pewnie mniej osób kojarzy.
Bantu Clan vs Sarabi – Africa Ni Leo (Behr Remix)
Afryka coraz śmielej wchodzi na światowe parkiety. Pokładam w tym duże nadzieje, bo poczucie rytmu producentów i DJ-ów z tamtego kontynentu jest nieco inne niż nasze i może odświeżyć zatęchłą już trochę europejską i amerykańską atmosferę.
Na powyższej liście brakuje mnóstwa doskonałych produkcji, które grałem w wielu cudownych polskich klubach i wyjątkowych lokalizacjach. Po więcej odsyłam do mojego SoundClouda, gdzie dostępnych jest dziewięć setów zagranych w 2015 roku:
Na koniec: ogromne podziękowania dla tych, którzy zaprosili mnie na swoje imprezy oraz tych, którzy się na nich bawili. To był dla mnie wspaniały rok.
Tekst: Łukasz Napora (Audioriver Festival, Czwórka)
Zdjęcia: Patryk Bulhak
Zdjęcia: Patryk Bulhak