Pasja zwycięży wszystko. DrumObsession świętuje 18. urodziny

DrumObsession 87 with DILLINJA - crowd shot - 2020 (photo credit Michał Sawina)
News Wywiad

Aż trudno w to uwierzyć, ale to prawda - DrumObsession świętuje 18. urodziny! Niewiele inicjatyw na rodzimej scenie - w tym nawet wytwórni, klubów czy festiwali - może pochwalić się takim stażem. O przeszłości i przyszłości, o highlightach i momentach zwątpienia, o wyzwaniach i pasji, która jest w stanie pokonać wszystkie przeciwności - Piotr “Alegria” Häuser w rozmowie z Muno.pl.

Didżej, producent, booker, promotor, lecz przede wszystkim klubowy aktywista, pasjonat pełną gębą i dumny ambasador sceny basowej – od prawie dwóch dekad Alegria pracuje nie tylko na swój szeroko uznany status, lecz przede wszystkim wkłada mnóstwo serca, poświęcenia i czasu, by polska basówa rosła w siłę. Jak widać, jego starania mają znaczenie i realny wpływ na krajobraz rodzimego clubbingu – DrumObsession, współtworzony przez niego wielopłaszczyznowy projekt skupiony wokół muzyki basowej w wielu jej odmianach, kończy właśnie 18 lat. By móc pochwalić się równie długim stażem, trzeba było po drodze pokonać mnóstwo wyzwań i przeciwności, a przede wszystkim zmierzyć się ze zmieniającą się sytuacją na polskiej, wciąż rozwijającej się i ulegającej trendom scenie klubowej.

O tym, a także o bezgranicznej pasji łączącej ludzi wokół muzyki, Alegria opowiedział w wyjątkowym wywiadzie publikowanym w przededniu urodzinowej imprezy DrumObsession w poznańskim Schronie.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

18 lat DrumObsession – wywiad z Alegrią

Hubert Grupa: Po pierwsze – ogromne gratulacje! 18 lat to szmat czasu – niewiele jest inicjatyw, festiwali czy klubów w Polsce, które mogą pochwalić się podobnym dorobkiem. Zadam zatem trywialne pytanie – co jest źródłem tej nieustającej zajawki? Muzyka sama w sobie, ludzie, czy może jednak świeża krew, która raz po raz musi trafić do krwioobiegu?

Alegria: Dzięki serdeczne! Myślę, że zdecydowanie to muzyka jest odpowiedzią, bo ona jest z nami zawsze, bez względu na okoliczności. Towarzyszy nam i w trudniejszych momentach i w chwilach triumfu. W ciągu ostatniej dekady pojawiło się tyle niesamowicie dobrej muzy, że aż brakuje czasu, by to wszystko zagrać na imprezach. Relacje z ludźmi, których poznaliśmy w ciągu całej naszej działalności na pewno też nie są bez znaczenia i dają nam dużo radości, natomiast ludzie przychodzą i odchodzą. Nawet osoby, które deklarują, że będą nas wspierać już zawsze, w którymś momencie zakładają rodziny albo z innych powodów przestają być aktywni jako klubowicze. Natomiast mamy to szczęście, że cały czas jakoś udaje nam się do tej tzw. świeżej krwi dotrzeć i zarazić ich miłością do muzyki. Nowe osoby w kolektywie, które dołączały do nas przez lata, też dały nam kolejną falę zajawki.

Myślę, że cały czas też napędza nas to, ile marzeń bookingowych udało nam się spełnić po drodze, dzięki czemu łatwiej jest wierzyć w siebie i spełniać kolejne!

DrumObsession 87 with DILLINJA – crowd shot – 2020 (photo credit Michał Sawina)

18 lat DrumObsession. Alegria: ,,Obecnie polska basówa ma się najlepiej od wielu, wielu lat”

18 lat to także wystarczająco długi czas, by móc przyjrzeć się rodzimej scenie basowej. W ciągu tylu lat zapewne bywały okresy lepsze i gorsze. Gdzie dziś jest polska basówa? Powyżej czy poniżej średniej swojej kondycji z tych wszystkich lat?

Tak naprawdę mam wrażenie, że kiedy w 2009 Kriss_J i Artiztix zaprosili mnie do składu, to zarówno DrumObsession, jak i cała scena była w o wiele trudniejszym momencie. Lokalne eventy nie cieszyły się wielką popularnością. Patrząc dalej wstecz, niby wczesne lata dwutysięczne z opowieści innych osób jawią się idyllicznie, poniekąd za sprawą community skupionego wokół for dyskusyjnych (takich jak np. dnb.pl aka niesławny “forun”) jeżdżącego na imprezy do innych miast nierzadko wielkimi grupami. Nie było też wtedy social mediów. No, ale nie chcę się wypowiadać na temat lat, których sam jako klubowicz nie doświadczyłem, bo wiadomo, że wiara ma też tendencję do idealizowania przeszłości, która z pewnością też wiązała się z innym zestawem problemów. Początki mojej drogi na tej scenie wspominam jednak jako trudne, wręcz bardzo wymagające i nawet jeżdżąc po innych imprezach w kraju nie zawsze widywało się pełne parkiety.

Obecnie polska basówa ma się najlepiej od wielu, wielu lat. Jest coraz więcej imprez, które lajnapowo mieszają gatunki, tempa i style i które inspirują szerszą publikę, aniżeli tylko tę z jednej niszy. Pamiętam plemienną wręcz niechęć jaka panowała między drum & bassem a dubstepem (gdzie ten drugi w latach swojego największego boomu zdawał się “wysysać” publikę temu pierwszemu) – ta sama chujowa mentalność udzieliła się wówczas także i mi. Cieszę się, że za sprawą działalności lokalnych kolektywów takich jak New Bass Order czy potem Dungeon Beats dane mi było się najpierw przekonać do, a potem wręcz zajarać dubstepem. W ogóle mamy jakieś niewiarygodne szczęście do osób na naszej poznańskiej scenie basowej, bo przez lata udało nam się wspólnie stworzyć wyjątkowy, wspierający się nawzajem ekosystem, gdzie zawczasu informujemy się nawzajem o datach imprez i staramy się – na tyle na ile to możliwe – unikać kolizji. Bez względu na to czy są to ludzie ze sceny dubowej/soundsystemowej, UK garage / grime, dubstepu, juke’u czy jungle / drum & bass – chodzimy nawzajem na swoje imprezy, promujemy je wzajemnie na naszych socialach. Coraz więcej takiej kooperacyjnej mentalności widać też w innych miastach w Polsce, a przynajmniej tam, gdzie panuje ta otwartość gatunkowa między kolektywami.

Innym ogromnie ważnym aspektem, który na szczęście przez lata się zmienia, jest skład lajnapów, które przez wiele lat były prawie wyłącznie domeną mężczyzn, a nieliczne kobiety nie miały za wiele do powiedzenia. Nadal oczywiście istnieje sporo imprez, gdzie promotorzy kompletnie nie widzą tego problemu, zasłaniając się jakimiś kuriozalnymi tekstami typu “chodzi o muzykę, płeć nie ma znaczenia”, ale nie jest to już tak przytłaczająca większość, jak dawniej. Coraz więcej utalentowanych didżejek i osób identyfikujących się jako kobiety przebija się do świadomości publiki (albo wręcz tworzy własne kolektywy, cykle imprez) i zmieniają scenę na lepsze.

22 APPOINTMENT W/ BAMBI UZI

18 lat DrumObsession. Alegria o pożegnaniu Projektu LAB, przeprowadzce do Schronu i nowym otwarciu

W międzyczasie miała miejsce ważna zmiana – wobec zamknięcia się Projektu LAB, czekały Was przenosiny. Nie bałeś się wówczas, że ta zmiana może się nie udać lub po prostu osłabić DO? Z perspektywy czasu wydaje się jednak, że przeprowadzka do Schronu była dla Was nowym otwarciem i powiewem świeżości, który finalnie przyniósł sporo korzyści.

Obawiałem się tej przeprowadzki bardzo, ale nie pod kątem jakiegoś hipotetycznego osłabienia DO. Po prostu w Schronie nie miałem prawie w ogóle doświadczenia z organizacją imprez, ale na szczęście to miejsce okazało się strzałem w dziesiątkę. Chyba pomógł też nam paradoksalnie fakt, że klub nie miał do czasu naszego przybycia żadnego rezydenckiego cyklu skupionego w stu procentach na basie, a i my wjechaliśmy tam zmotywowani, żeby zaprezentować się jak najlepiej i zaliczyliśmy jeden z najmocniejszych sezonów w naszej historii (przypomnę: Seba z setem “past to present”, Tim Reaper b2b Bambi Uzi, LSB i Survey, wreszcie Synkro i Sweetpea).

Jest dokładnie tak, jak mówisz – to było nowe otwarcie i powiew świeżości do tego stopnia, że osoby z naszego kręgu, które otwarcie mówiły, że nie przepadają za Schronem, przekonały się do tego miejsca. Liczę też, że bywalcy klubu, którzy (przypadkowo lub też nie) wylądowali na naszych imprezach, poczuli tę atmosferę i być może również przekonali się do tej muzyki. Choć bez względu na miejsce robilibyśmy po prostu swoje, to czuję mocne dopasowanie między nami a Schronem jeśli chodzi o wyznawane wartości i pewną misję. Od jakiegoś czasu też coraz więcej jest tam nacisku na zrównoważone lajnapy oraz budowanie bezpieczniejszej przestrzeni dla osób w klubie, więc to niesłychanie cieszy.

18 lat DrumObsession. Alegria o highlightach

18 lat to dobry moment na podsumowania. Na początek zapytam o highlighty – które imprezy czy bookingi wspominasz najlepiej? Co było dla Ciebie absolutnym spełnieniem marzeń, o których nawet nie śniłeś, gdy rozpoczynaliście przygodę z DO?

Tak naprawdę to przez lata spełniliśmy tyle marzeń bookingowych, i w ogóle mam tyle niesamowitych wspomnień z tych imprez, że chyba musielibyśmy osobny wywiad poświęcić tylko temu aspektowi! Z reguły na tego typu pytanie odpowiada mi się najtrudniej, więc postaram się wyszczególnić największe perełki. Z pewnością 11. urodziny DO, gdzie Kid Drama i dBridge zagrali u nas najpierw osobne sety, a potem wspólnego – jako Heart Drive (po raz drugi gdziekolwiek na świecie!). To właśnie ten ostatni set był najlepiej przyjęty przez publikę, choć obawialiśmy się, jak ten autonomic vibe siądzie i celowo zaplanowaliśmy go na końcu, po solowych występach. Panowie zaś złapali taki flow oraz dostali tyle miłości od publiki, że zamiast godziny Heart Drive’u polecieli aż dwie, a potem jeszcze pozwolili nam opublikować to nagranie na Mixcloudzie dBridge’a! Mam wrażenie, że opowiadam o tym w co którymś wywiadzie, ale nigdy mi się to nie znudzi, to był jeden z tych dumnych momentów promotorskich, które zostaną ze mną już na zawsze.

Heart Drive @ DrumObsession 11th Birthday

Rok później, na 12. urodzinach po raz pierwszy na świecie seta b2b zagrali u nas Special Request z Om Unitem i to był też moment, kiedy świadomie otworzyliśmy się na formułę multi-tempo i daliśmy headlinerom wolną rękę. Oni zaś skrzętnie z tego skorzystali, zaczynając gdzieś w okolicach 130 bpm i połamanych basowych tematów czy warehouse’owych klasyków takich jak LFO – LFO, budując to przez dubstep i hardcore aż do jungle i drum & bassu. Biorąc też pod uwagę, że Om Unit już nie gra setów z tymi szybszymi tempami, to mamy szczęście, że coś tak wyjątkowego wydarzyło się właśnie u nas. To był ogromny punkt zwrotny pod kątem formatu naszych imprez, gdzie coraz częściej zaczęły pojawiać się też wolniejsze basowe tempa na głównej scenie.

Okrągłe edycje zawsze były dla nas ważne i tak naprawdę od 50-tki (którą z dBridgem i Hydro świętowaliśmy jeszcze w Cafe Mięsna), 60tka z Loxym, 70-tka z Kidem Dramą, 80tka z Amitem i śp. Spiritem to za każdym razem było coś niesamowitego. Na 90-tce udało nam się zrobić coś wyjątkowego, bo dBridge i Paradox obaj zagrali live acty (co nadal na naszej scenie nie jest aż tak powszechną sprawą). Ja dodatkowo wspominam tę edycję jako mega highlight, bo otwierając scenę przed dwoma moimi bohaterami, zagrałem po raz pierwszy w życiu seta złożonego w stu procentach z moich własnych produkcji, collabów, remiksów czy bootlegów. No i siadło to jak złoto, a mi osobiście dało spory zastrzyk pewności siebie.

Jaram się też naszym konceptem na wspólne sety b2b z gośćmi z zagranicy, gdzie ktoś z naszej ekipy staje się współ-headlinerem imprezy. Zdarzały się już sytuacje, że headlinerzy zostawali z nami do końca imprezy i brali udział w naszym finałowym b2b “po godzinach”, a Seba przy swoim pierwszym secie dla nas też zaprosił mnie do b2b. Natomiast gdy możemy oficjalnie promować takie połączenie sił, jak do tej pory między Fracture miał ze mną, a potem Tim Reaper z Bambi Uzi… no serce rośnie. Czuję, że to wniosło nasze imprezy na kolejny poziom. Po drodze jeszcze Impakt miał grać b2b z Fujem, który niestety z przyczyn osobistych nie mógł dotrzeć na imprezę, ale ten set jeszcze się kiedyś odbędzie. Do tego planujemy kolejne takie akcje z pozostałymi osobami z naszego kolektywu i dobrze dopasowanymi do nich muzycznie gośćmi z zagranicy. Niejednokrotnie mówi się o tym, że polskie osoby DJskie nie mają absolutnie powodów do kompleksów w kwestii skilla i selekcji względem zagranicznych gwiazd i u nas jak do tej pory za każdym razem wcielamy te słowa w czyny, dając ludziom bezpośrednie tego przykłady.

DrumObsession #93 with TIM REAPER b2b BAMBI UZI (fot. Szymon Kavka)

18 lat DrumObsession. Alegria o chwilach zwątpienia

Skoro były górki, musiały być też dołki. Czy były takie momenty czy imprezy, po których brakowało motywacji do działania? Czy pojawiały się myśli o zawieszeniu działalności?

Tak naprawdę to cały pierwszy okres naszej działalności, gdy rezydowaliśmy jeszcze w (nieistniejącym już) IQ Clubie na rogu Wrocławskiej i Koziej, wspominam jako bardzo trudny pod wieloma względami i frekwencja potrafiła w tamtych latach bywać mocno demotywująca. Na pewno jedno z najgorszych wspomnień mam z imprezy ze Strayem (który obecnie tworzy bardzo hajpowy duet Ivy Lab, a którego wówczas znało i muzycznie kumało niezbyt wiele osób w Polsce), gdy przyleciał do nas w grudniu 2010 roku, dosłownie na miesiąc po wprowadzeniu zakazu palenia w klubach. Już sama frekwencja na tej imprezie była słaba, ale gdy większość parkietu potrafiła jeszcze wyjść w tym samym czasie do palarni – i to podczas seta headlinera! – to była jakaś masakra. Pamiętam też awarię nagłośnienia w Cafe Mięsna w połowie seta Commixa w styczniu 2014… Na szczęście on sam zachował się jak profesjonalista, odwrócił odsłuchy w kierunku parkietu i dokończył seta, a dla nas to już była dosłownie ostatnia impreza w tym miejscu przed przenosinami do LABu. I trochę też jakiś taki znak, że czas najwyższy był z tego miejsca uciekać.

Chociaż w LABie złapaliśmy chyba największy wiatr w żagle na tamten moment i zaliczyliśmy tam sporo naszych najlepszych sezonów, to też nie brakowało zgrzytów. Przy niektórych słabszych frekwencyjnie imprezach, gdy widziałem ile wiary przesiaduje w niesławnym blue room backstage’u na górze, podczas gdy parkiety na dole pustoszały, łapał mnie też konkretny wkurw. Zresztą do tej pory nie cierpię tej “kultury backstage’u” (ha-tfu) i w Schronie już nie pozwalamy na takie akcje. Backstej za mainem jest dla grających i ich +1 oraz personelu, a ten przy dolnej scenie na szczęście nie jest na tyle pojemny, żeby zabrać tak wiele osób z parkietów. Zresztą tak jak już wspominałem, nasz pierwszy sezon rezydencji w Schronie był jednym z najmocniejszych w historii, także pod kątem frekwencji.

Wracając jeszcze do Twojego pytania, nie było nigdy u mnie myśli o zawieszeniu działalności, nawet w najtrudniejszych dla mnie finansowo czasach. DrumObsession od lat daje mi tyle motywacji, że nawet okazjonalne lekcje pokory nie potrafiły zatrzymać tego, co robię i myślę, że większość ekipy mogłaby się podpisać pod tym stwierdzeniem.

DrumObsession 78 with IVY LAB – crowd shot 2 – 2017 (photo credit Kamlot)

18 lat DrumObsession. Alegria o debiucie

Jeśli zapytam Cię o najstarsze wspomnienie związane z DO, to co przychodzi Ci na myśl?

To akurat najprostsze pytanie i odpowiem – mój debiut na DO w czerwcu 2009 roku! Pamiętam zdziwko Krzycha i Grzegorza, gdy przyszedłem ze swoimi CDJ400, bo grałem wówczas z USB, co było na tamten moment totalną rzadkością (a i nierzadko w klubach nie było w ogóle CDJów!), zagrałem warmup i gdyby nie moi przyjaciele i znajomi, którzy licznie przybyli na tego seta, to w klubie pewnie o tej porze nie pojawiłby się pies z kulawą nogą. To nie były łatwe czasy dla lokalnych bibek drum & bassowych w Poznaniu, o czym przekonałem się na kolejnych imprezach, już oficjalnie jako część kolektywu, a warmupowe sloty grane do nierzadko pustych parkietów uczyły dużo pokory. Tym bardziej z perspektywy czasu cieszy mnie to, że zbudowaliśmy zaufanie u naszej publiki, która potrafi zrobić kolejkę do drzwi jeszcze przed ich otwarciem, żeby tych naszych warmupów posłuchać.

Pamiętam też, że gdy przygotowywałem się za DJką do tego debiutanckiego seta wypadły mi z pudełka stopery, ale na szczęście udało mi się je znaleźć. Brak stoperów na imprezie to dla mnie prosta droga do tego, żeby kompletnie zepsuć sobie noc i jeśli czyta to ktoś, kto jeszcze w ochronę słuchu nie zainwestował – weź się ogarnij i leć kup dobre stopery. Thank me later.

MWTG 358: Alegria

18 lat DrumObsession. Alegria o sukcesach

DO to dziś marka sama w sobie – dla jednych to filar polskiej basówy, dla drugich stempel jakości jeśli chodzi o imprezy, dla trzecich okno na światową scenę. Co uznajesz za największy sukces DO, prócz samego faktu, że przygoda ta trwa już 18 lat?

Przemiło słyszeć takie słowa, dzięki! Z pewnością jesteśmy dumni ze znakomitej większości naszych bookingów i z tego, że sporo z zaproszonych artystów właśnie w Poznaniu zaliczyło swój polski debiut, a część z nich wprost mówiła, że występ u nas dał im nowy zastrzyk zajawki lub wiary w siebie! My zaś mamy poczucie, że nigdy nie zboczyliśmy z naszej ścieżki i konsekwentnie trzymamy się tego, co najbardziej na dany moment jara nas muzycznie na scenie.

Na pewno też cieszy, że mogliśmy mieć tak duży wkład w rozwój lokalnej sceny, społeczności basowej i tej mentalności wzajemnego wsparcia, który dość mocno wyróżnia Poznań na tle innych miast. Niezmiernie jara nas to, jak rozwijają się lokalne kolektywy i ścieżki muzyczne osób, które niejako “wychowywały się” na DO. Czuję, że też dołożyliśmy cegiełkę do budowania bardziej zróżnicowanych lajnapów i dyskusji na ten temat na scenie. Zapewne na rozwój polskiej sceny też mamy wpływ, ale na ten temat musiałbyś chyba zapytać osoby z innych miast czy kolektywów.

Występy ludzi z naszej ekipy na takich festiwalach jak Audioriver czy Up To Date to za każdym razem powód do dumy, tak samo jak występy zagraniczne, których w ostatnich latach było w naszym crew coraz więcej. Jako jeden z największych sukcesów na tym polu na pewno wspomniałbym nasz DrumObsession showcase na chorwackim Membrain Festivalu, gdzie zagraliśmy razem z Bambi Uzi, k.o oraz Impaktem rok temu. Może w nadchodzących latach polskie festiwale też wpadną na podobny pomysł? 😉 (hint hint)

DrumObsession 88 with FRACTURE b2b ALEGRIA – 2021 (photo credit Szymon Kavka)

18 lat DrumObsession. Alegria o kluczu do długowieczności

Przygotowując te pytania, naszła mnie pewna refleksja. Scena basowa, jakkolwiek nigdy nie uznawana za jedną z dominujących w polskim clubbingu, jak choćby techno czy house, ma pewną swoją specyfikę, poza którą nie wychodzi – mowa o imprezach, ludziach, klubach, itd. Zastanawiam się czy właśnie to trwanie w swego rodzaju niszy – choćby w stosunku do techno czy house’u – i skupienie wokół siebie bardzo konkretnych ludzi, nie jest właśnie tym najważniejszym kluczem do sukcesu i długowieczności. Nie sposób znaleźć w Polsce równie długoletnią inicjatywę związaną z takimi gatunkami jak techno czy house, które przez tych 18 lat zaliczały wzloty i upadki popularności, a co za tym idzie, dopływy i odpływy fanów. Dodajmy, że w międzyczasie nurty te ewoluowały i w ich obrębie zmieniały się wiodące trendy – wystarczy spojrzeć na obecną dominację hard techno nad nieco wolniejszymi odmianami, które święciły triumfy nieco ponad dekadę temu.

Ja myślę, że kluczem do sukcesu i długowieczności zawsze będzie miłość do muzyki i konsekwencja w działaniu. Nie wiem na ile niszowość gatunków basowych mogła im w tym pomóc, a na ile przeszkodzić. Może to ona sprawia, że ciężko czasem o zainteresowanie mediów, które często biorąc temat na tapet mówią o jakichś “odrodzeniach gatunku” kompletnie ignorując to wszystko, co od lat działo się i dziać się będzie w undergroundzie? Do TikTok techno na pewno nie ma co się porównywać, bo tu znowu jest jakiś czynnik hajpu, którego nie kompletnie nie rozumiem.

Rozumiem za to fakt, jak ważna jest społeczność zgromadzona wokół muzyki, bo to o doświadczanie tego społecznego aspektu w dużej mierze chodzi. No i o to nieporównywalne z niczym innym uczucie, kiedy na parkiecie wokół Ciebie są osoby, które tak samo jak Ty jarają się tą muzyką, drą ryja kiedy słyszą, że do miksu wchodzi jakiś track, który potrafią czasem rozpoznać po jednym riffie, fragmencie breaku czy wokalu. O poczucie, że wszyscy dookoła są częścią tej energii, o bassface na twarzy, o gunfingery w powietrzu, o rewind, który w dobrym momencie zrobi osoba grająca (gdy ta energia osiągnie odpowiedni poziom).

Co do ewolucji głównych nurtów elektroniki, to jungle / drum & bass też ją przeżywają od lat, cyklicznie różne style i podgatunki zyskują większy hajp, ale nas osobiście te najbardziej hajpowane tematy niespecjalnie interesują. Nie uświadczysz na DrumObsession bookingów typu jakieś big room odmiany EDM-dnb ani plastikowo brzmiących brzmień. Na szczęście nasi headlinerzy stronią też od tej plagi cheesy popowych editów, która zdała się opanować szeroko pojętą scenę muzyczną w ostatnich paru latach. O wiele bardziej cenimy sobie tematy, których będziemy słuchać jeszcze przez wiele lat w przyszłości. Ta muzyka jest bogata w utwory jeszcze z poprzednich dekad, które wciąż robią robotę na parkietach i w naszych setach, a i po dziś dzień powstaje tyle dobrej i ponadczasowo brzmiącej muzyki, że nie sposób podczas jednej imprezy zagrać wszystkiego, czym się jaramy. Taka trochę klęska urodzaju, ale to problem z typu tych dobrych!

DrumObsession 76 with KIMYAN LAW – crowd shot – 2017 (photo credit Kamlot)

18 lat DrumObsession. Alegria o urodzinowej imprezie

Zbliża się rocznicowa odsłona Waszego cyklu. Czy możemy mówić o line-upie marzeń? A może kogoś zabrakło?

Na cały skład Club Glow czailiśmy się już od dłuższego czasu, ale z rozmaitych przyczyn nie doszło to do skutku. Ubiegli nas też z polskimi debiutami najpierw Trap Door, którzy zaprosili do Opola Denhama Audio na swoje 10. urodziny (miał też grać Borai, ale nie doleciał!), a potem ekipa Splot zaprosiła Mani Festo do katowickiego CELu dokładnie w tę samą noc, gdy odbywała się nasza 90tka z dBridgem i Paradoxem w LABie. Nieomal doszłoby też do tego, żeby któregoś zawodnika z tej czwórki zaprosiłaby ekipa BassTrip, ale na szczęście porozumieliśmy się z nimi, zdradzając im zawczasu nasz plan na Club Glow i chłopaki poszli nam na rękę wstrzymując się z tym pomysłem (za co jesteśmy im ogromnie wdzięczni!), bo jednak co czterech kozaków naraz, to nie jeden!

Bez względu na to, czy spojrzymy na Boraia, Denhama Audio, LMajora, czy Mani Festo, każdy z nich wnosi coś ciekawego muzycznie na tę breakbeatowo-raveowo-junglową scenę, a ich połączenie sił jako kolektyw Club Glow, czy label który wspólnie tworzą już teraz można uznać za jeden z ważniejszych momentów dla tej sceny. Odpowiadając na Twoje pytanie wprost – tak, to jest lajnap spełniający jedno z naszych marzeń!

Na pewno też kontynuujemy nim naszą ścieżkę otwierania gatunkowego tego, co dzieje się u nas na mainie, bo już de facto dawno przestaliśmy być kolektywem zamkniętym w szufladce “jungle / drum & bass”. Każde z nas ma szeroką paletę tego, czym się muzycznie jara i ma to często odzwierciedlenie w naszych setach (i za każdym razem jestem wdzięczny promotorom z innych klimatów, którzy bookują kogoś z DO na niedramenbejsowy występ!). Lubimy zaskakiwać muzycznie i w związku z tym lubimy też zapraszać artystów, którzy niekoniecznie ludziom kojarzą się ze stereotypowym postrzeganiem naszych eventów czy naszego kolektywu.

Club Glow

18 lat DrumObsession. Alegria o przyszłości polskiej sceny basowej

W niedawno opublikowanym felietonie na Muno, Bambi Uzi roztaczała dość optymistyczną wizję dotyczącą polskiej sceny basowej, na której w ostatnich latach pojawiło się sporo jasnych punktów – nowe postacie, większa obecność w line-upach rodzimych festiwali i klubów, interesujące bookingi zagraniczne. Basówa faktycznie będzie rosła w siłę?

Zdecydowanie tak i na pewno nie bez znaczenia są tu połączenia sił osób i kolektywów z często pozornie różnych stron tej sceny. Wszelkie formy współpracy, collaby i wzajemnego wsparcia budują tę siłę u podstaw, a prędzej czy później coraz bardziej liczebna będzie też publika, która będzie się przy tych brzmieniach bawić. Coraz więcej jest też osób, które produkują naprawdę jakościową muzykę basową (a nierzadko ukazuje się to też w bardzo szanowanych zagranicznych labelach) i to też przekłada się na coraz większe zainteresowanie tymi gatunkami. Jest tyle osób, które mógłbym tu wymieniać, że aż strach kogoś pominąć, więc tym razem po prostu odeślę czytelników do felietonu Oli i towarzyszącej mu playlisty. Warto sprawdzać też nasze rodzime labele, bo dzieje się coraz więcej i coraz lepiej.

Co do większej obecności w line-upach rodzimych festiwali, to wszystko zależy od tego, czy dany festiwal traktuje muzykę basową poważnie i choć sporo się pod tym względem poprawiło, to jeszcze jest tu moim zdaniem sporo do poprawy. Praca u podstaw wykonywana przez osoby zaangażowane w kulturę klubową jednak nie pozostaje niezauważona przez festiwalowych bookerów i na pewno to też ma wielki wpływ na to, że coraz częściej takie osoby dostają szansę zagrania na festiwalach.

k.o @ Audioriver Festival 2019

Skoro tak dobrze wygląda skład 18. urodzin DO, to kogo życzyłbyś sobie sprowadzić na 20-lecie działalności?

Nice try, ale znasz mnie – dopóki nie dojdziemy do tego punktu w naszej działalności, to nie ma opcji, żebym komukolwiek zdradził plany, które nie są w żadnym stopniu jeszcze poparte przelewami do agencji czy nawet podpisanymi dokumentami. Jedno jest pewne, na pewno postaramy się zorganizować coś, czego polska scena undergroundowa długo nie zapomni. Zresztą po drodze czeka nas jeszcze kolejny niezwykle kamień milowy – setna edycja i tu już też trwa coraz mocniejsza burza mózgów w ekipie!

Droga osobo czytająca ten tekst, wbijaj w sobotę do Schronu na nasze 18. urodziny i wspieraj nas regularnie, żebyśmy mogli kolejne edycje robić w jeszcze grubszym stylu.

18 lat DrumObsession – 19 października, Schron, Poznań

Przypominamy – 18. urodziny DrumObsession świętować będziemy w sobotę, 19 października, w poznańskim klubie Schron. Zagrają:

CLUB GLOW
Borai I Denham Audio I LMajor I Mani Festo
Alegria I Artiztix I Bambi Uzi I Impakt I k.o I STC
Grażyna Biedroń I Monster I Yankoveeaq Live I Zoo-E

Bilety dostępne na bramce.

DrumObsession 18th Birthday with CLUB GLOW I Schron 19.10.2024 I Design & copyright: yakowsky.com


Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →