16 latek debiutuje z albumem: WYWIAD!
Jeden z najmłodszych producentów w naszym kraju, a kto wie czy i nie na świecie - Oscar Burnside, w listopadzie zaprezentuje swój debiutancki album.
Oscar Burnside to w rzeczywistości 16-letni Oskar Szafraniec. Od około 6 lat rozwija swe zainteresowania związane z muzyką techno i minimal. Pomimo, że drzwi klubów pozostają dla niego nadal zamknięte, niezrażony tym faktem, od 2007 skupił się głównie na produkcji.
Ma już na koncie kilka releasów w rodzimych i zagranicznych wytwórniach. Teraz przyszedł czas na długogrający album dla wytwórni dj’a Siasi – Dirty Stuff. ’The Suicide’ to 9 utworów utrzymanych w stylistyce techno.
Postanowiliśmy porozmawiać z Oscarem by przybliżyć Wam jego sylwetkę. W wywiadzie opowiada min. o pomyśle na album, inspiracjach i czym dla niego jest muzyka techno….
WYWIAD: OSCAR BURNSIDE (Krosno Odrzańskie)
Witaj, zastanawia mnie skąd wziął się u Ciebe pomysł na nazwę albumu. Jest dosyć mocny jak na 16-latka…
Myślę, że samobójstwo to tytuł, który niesie za sobą wiele znaczeń. Można to różnie interpretować… Jednocześnie nie jest długi i skomplikowany, a łatwy do zapamiętania. Moje skromne prace, jak pewnie zauważyłeś, nie są muzyką lekką, to raczej eksperyment mocno powiązany z techno. Każdy tytuł ma dla mnie znaczenie – pytanie jak to zinterpretują słuchacze. Zawsze robię wszystko tak jak czuję i tak jak podpowiada mi rozum. Jest to mój pierwszy album, chciałem, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik i miało sens. Trzymałem się klasycznie mrocznego, głębokiego klimatu. Samobójstwo to dość kontrowersyjny temat, który ludzie raczej pomijają. Ja po niego sięgnąłem, w albumie przewijają się również tytuly typu: F33.3, co oznacza depresję nawracającą z objawami psychotycznymi…
Powinniśmy się o Ciebie martwić?
Skądże, jak najbardziej nie! Myślę, że muzyka to oddanie własnego stanu ducha, lecz jeśli mówię o samobojstwie, nie znaczy to, że chce je popełnić
Zatem to nie przypadek, iż release albumu przypada na Święto Zmarłych?
Oczywiscie, że nie. 1 listopada został wybrany celowo. Jeśli już nawiązujemy moim albumem do samobójstwa, śmierci, mroku to dlaczego nie wypuścić go w dzień Święta Zmarłych? Myślę, że to idealny dzień na wydanie najważniejszej i najbardziej złożonej pracy w moim życiu.
Skąd u Ciebie pomysł na taką drogę życiową?
Mój tata za młodu grywał na dyskotekach, mój wujek interesuje się muzyką elektroniczną. Bardzo mi się to podobało już wtedy, lecz nie wiedziałem, że rozwinie się to do tego stopnia. Za czasów podstawówki chciałem być prawnikiem (śmiech), a tymczasem wydaję płyty i gram na imprezach od 13 roku życia. Jeżdżę, gram i świetnie się bawię z ludźmi. Występ na żywo to coś innego niż robienie muzyki w domu.
Rozumiem, że nie masz już problemu z wejściem do klubu?
Co do wstępu do klubu jako artysta nigdy nie miałem okazji tego doznać, możliwe, że jako prywatna osoba miałbym z tym niestety problem. Myślę, że mógłbym mieć problem z zagraniem poza granicami Polski ze względu na wiek. Dostawalem takie sygnały z Niemiec.
Powiedz, skąd czerpiesz inspiracje i na czym produkujesz?
Ciężko tak naprawdę powiedzieć czy odnoszę się do czegoś co zobaczyłem czy też usłyszałem wcześniej. W głowie tworzy mi się pewien klimat, zaczynają się rozmyślenia na jakiś temat i przenoszę to na dźwięki. Kocham tak naprawdę każdą muzykę niezależnie od gatunku, słucham dużo dark ambientu, muzyki klasycznej, filmowej czy oldschoolowego rapu. O techno oczywiście nie muszę wspominać. Wena przychodzi sama i po prostu jest. Do utworu 'Lord of Terror’ inspiracją były prace Krzysztofa Pendeckiego. Pół dnia przesłuchiwałem z zachwytem jego prace i stwierdziłem, że ciekawie byłoby użyć instrumentów smyczkowych na bicie 4/4. Także inspiracje są różne i nie zawsze możliwe do dokładnego określenia. Pracuję głównie na Abletonie i troche na Reasonie. Wczesniej byl to FL. Jestem w stanie stwierdzić, że soft nie robi dużej różnicy, chodzi bardziej o wygodę.
Wracając do techno, czym ono dla jest Ciebie i dlaczego akurat ten a nie inny gatunek wybrałeś?
Pokochałem techno, bo oprócz swego ciężkiego, mrocznego klimatu ma w sobie wiele energii i mocy, dzięki której sam chcę tańczyć. Jest zarazem muzyką poważną i taką, która pozwala się świetnie bawić. W klubie jest to dla mnie gatunek, który wywołuje największą euforię. Nie przepadam za odmianami typu tech house, na który panuje wielka moda. Nie wyobrażam sobie jechać na imprezę i grać coś innego. Jestem za bardzo przywiązany do technicznej muzyki, grania z płyt vinylowych i całej tej underground’owej otoczki. Trafiłem raz przez przypadek na komercyjną imprezę i do dziś nie rozumiem jak ludzie mogli się przy tym bawić. Straszne przeżycie, ale jak to się mówi – co cię nie zabije to cię wzmocni. Oprocz tego co robię, w przyszłości chciałbym robić muzykę do filmów.
A’propos przyszłości, powiedz mi jak siebie widzisz za 10 lat, jakie masz plany?
Nigdy nie chciałbym robić czegos wbrew sobie, czegoś co mnie nie ciekawi. Muzykę robię dla ludzi, którzy kierują się pasją, dla których muzyka nie jest tylko czymś co słyszą, ale tym co mogą słuchać. Wierzę, że jeszcze są takie osoby. Za 10 lat? Hmm, na pewno będę troszkę starszy (śmiech), choć na pewno będę robić wciąż to co kocham. Chciałbym zdecydowanie więcej grać, w różnych miejscach, ale przede wszystkim, aby więcej ludzi znało moją muzykę i ją doceniało. Wszystko jednak może się zmienić, życie jest nieprzewidywalne. Czas pokaże co mnie czeka.
Dzięki za rozmowę
To ja dziękuję!
Rozmawiał: Alex Kubaczewski
Oscar Burnside – The Suicide [Dirty Stuff Records]
data wydania: 01.11.2010
Tracklista:
01. Intro
02. Portray
03. The Suicide
04. Crack
05. Lord of Terror
06. F33.3
07. Plus-M_nus
08. DSM-IV
09. DSM-IV (Minimalistic Tool Without Theme)
Wcześniejsze utwory Oscara: