Múm – WYWIAD DLA MUNO.PL
Wywiad
W przeddzień polskiej trasy koncertowej grupy Múm przedstawiamy wywiad, który przeprowadziliśmy z Örvarem Þóreyjarsonem Smárasonem. Przypominamy, że islandzka formacja wystąpi w Poznaniu, Warszawie oraz Wrocławiu.
Múm po piętnastu latach kariery są już instytucją na muzycznej scenie, nie tylko w rodzimej Islandii. Ponad dekadę temu okrzyknięci pionierami tzw. folkotroniki, dziś wraz z Sigur Ros, Gus Gus i Björk uchodzą za głównych ambasadorów kultury muzycznej z wyspy gejzerów.
Formacja wystąpi na trzech koncertach w Polsce w ramach trasy promującej najnowszy album „Smilewound„. Artyści odwiedzą Poznań, Warszawę i Wrocław, a bilety na koncerty możecie jeszcze zamawiać na Muno.pl i Biletomat.pl.
Miejsce: CK Zamek – Poznań
Miejsce: Basen – Warszawa
Miejsce: Alibi – Wrocław
WYWIAD: MÚM (Örvar Þóreyjarson Smárason)
Örvar Þóreyjarson Smárason
Na początek może opowiesz nam jak się poznaliście…
Poznaliśmy się z Gunnim przez wspólnego znajomego, kiedy graliśmy w innej kapeli – Andhéri. Ja śpiewałem i grałem na gitarze, a Gunni na basie. Resztę poznaliśmy tu i tam. Wielu z nas chodziło do tej samej szkoły. Naszego perkusistę – Samuli – poznaliśmy w trakcie Kitchen Motors – programu promującego muzykę improwizowaną. Byliśmy wtedy w Finlandii, połączyliśmy siły i zaskoczyło.
Co sprawia, że po tylu latach wciąż współpracujecie? Czy mógłbyś opisać relacje panujące w grupie?
Muzyka sprawia, że wciąż idziemy naprzód. Mamy także spokojne i zdystansowane podejście do tego, w jaki sposób tworzymy muzykę. Robimy sobie długie przerwy, a także pracujemy nad rożnymi projektami, co pomaga nam zachować świeżość pracy.
Czy dla Ciebie múm to kariera na długie lata? Czy jako pięćdziesięciolatek nadal będziesz należał do zespołu?
Nie widzę powodu, dla którego nie miałbym należeć. Nie miałoby to większego sensu zrywać z takim projektem, jakim jest múm. Wolelibyśmy się zahibernować i powrócić z innym rodzajem muzyki, niż to porzucić. Pracujemy także nad muzyką filmową i teatralną i wydaje mi się, że jest to coś, na czym możemy się mocniej skupić w przyszłości.
Czujesz się swobodnie z sukcesem, jaki osiągnąłeś?
Pewnie, dlaczego nie? Najważniejszą rzeczą jest to, że mam okazję pracować z otwartymi i ciekawymi ludźmi.
Czy mógłbyś nam opowiedzieć o pracach nad albumem „Smilewound”?
Trudno dokładnie określić, kiedy i jak powstał. Niektóre utwory są bardzo stare – najstarszy kawałek został skomponowany osiem lub dziewięć lat temu, a najmłodszy podczas miksowania płyty. Są one zewsząd – jesteśmy dość mobilni, kiedy nagrywamy.
Ile czasu zajmuje Ci pisanie tekstów?
Długo rozmyślam nad słowami utworów. Zazwyczaj, kiedy opuszczam mieszkanie, upewniam się, że kawałek, nad którym pracuję jest ostatnim, jakiego słuchałem przed wyjściem. To sprawia, że promieniuje on w mojej głowie, odbija się od ścian kiedy gdzieś wychodzę, spaceruję, prowadzę samochód, czy pływam, aż wreszcie formuje się tekst. Czasem powoli, słowo za słowem, a innym razem nagle pojawiają się kompletne słowa piosenki.
Czy jest coś, czego słuchasz w trakcie pracy nad albumem? Jakieś inspiracje?
Szczerze mówiąc, rzadko słucham muzyki, kiedy jestem w trakcie tworzenia albumów. Kiedy skończyliśmy nagrywać Smilewound, przesłuchałem wszystkie kawałki Stereolab pod rząd – cały katalog – i zdecydowanie to było niesamowite doświadczenie, do którego warto będzie powracać. Kiedy przesłuchałem wszystkie stare albumy, zdałem sobie sprawę jak wielką inspiracją dla nas były. Są nawet takie kawałki na Smilewound – jak One Smile – które są swego rodzaju hołdem, który im złożyliśmy.
Masz już jakieś muzyczne pomysły na następny krążek?
Wiszą już w powietrzu pewne pomysły, ale ciężko je na razie określić. Nie mam jeszcze nic konkretnego. Muzyki nie da się opisać, dopóki nie usłyszą jej słuchacze… a nawet wtedy ciężko ją zdefiniować.
Co robicie, żeby Wasze koncerty były wciąż interesujące? Jakie masz oczekiwania w stosunku do tego jak powinien wyglądać prawdziwy live show?
Nie mamy żadnych oczekiwań, po prostu wychodzimy i gramy, a potem czekamy na to, co się wydarzy. Koncerty są dla nas interesujące ze względu na ludzi, którzy się na nich zjawiają, żeby posłuchać naszej muzyki.
Planujecie wydać coś nagranego na żywo?
Daliśmy wielki koncert kilka lat temu w Krakowie w ramach festiwalu Sacrum Profanum z orkiestrą na żywo, chórem i wszystkimi naszymi znajomymi. Występ został naprawdę fajnie nakręcony i plan był taki, żeby go wydać na DVD, ale niestety nie mieliśmy okazji go zmiksować. Tak więc nie wiem kiedy i czy w ogóle się ukaże. Bardzo bym chciał, żeby się to w końcu udało.
Kiedy ostatnio byłeś na jakimś dużym festiwalu czy koncercie jako widz?
Nie sprawia mi już przyjemności uczestniczenie w tego typu wydarzeniach, tak jak kiedyś. Czasem posłucham jednego czy dwóch zespołów, kiedy gramy na festiwalach. Ostatnio miałem okazję zobaczyć w Brukseli występ Anny von Hausswolff i było to coś pięknego.
Zmieniając temat, myślisz, że obecna fala popularności muzyki elektronicznej różni się od wcześniejszych?
(Śmiech) Nie mam zielonego pojęcia, ja po prostu tworzę muzykę, nie zastanawiam się nad nią, ani nie czytam muzycznych magazynów. Nie podążam za żadną sceną muzyczną, ani falami popularności. Bardziej interesuje mnie piłka nożna i literatura.
Czy Internet stał się ważnym elementem Twojego życia i kariery?
Jasne, jest to dobry sposób na to, żeby dotrzeć do ludzi, a dla nas artystów staje się to coraz ważniejsze. Są oczywiście złe strony tego zjawiska i niestety wiele osób do tej pory nie nauczyło się zachowywać jak na ludzkie istoty przystało.
Zdarza Ci się zastanawiać nad tym, jak bardzo zmienił się sposób słuchania muzyki?
Czasami. Jest to oczywiście związane z tym, co robimy, aby przystosować się do nowych sposobów słuchania muzyki. Czasem nowe i stare przyzwyczajenia mogą się uzupełniać. Kiedy jedziemy w trasę koncertową, najpopularniejszym przedmiotem jaki sprzedajemy jest płyta winylowa i wydaje mi się, że to dlatego, że dodany jest do niej kod uprawniający do legalnego ściągania muzyki. Tak więc doświadczasz obu – piękna tego dzieła sztuki, ale i funkcjonalności, jaką daje nam kod. Spełniamy również nasze nostalgiczne potrzeby, najlepszym przykładem na to jest nasz album Smilewounds, który jako pierwsze nagranie múm zostało wydane na kasecie magnetofonowej.
Jak według Ciebie będzie wyglądała muzyka za 10 lat?
Za dziesięć lat muzyką przyszłości będzie teraźniejsza muzyka, czy jakoś tak. Nie mam pojęcia, co przyniesie przyszłość, zresztą chyba wolałbym nie wiedzieć.
Dzięki za rozmowę.
Rozmawiał: Marek Cisek
Tłumaczenie: Daria Budziosz