Poezja jako język kryzysu. Mano Le Tough i jego album, który być może przeoczyliście
Ucieczka do Szwajcarii i ponad rok koncertowej posuchy. Wszystko po to, by w spokoju przygotować nowy materiał i skupić się na nowo założonej rodzinie. Pełen nadziei w niepewności związanej z pandemią, mógł wydać swój pierwszy od 6 lat album, a my nie chcąc udawać, że nie wiemy o jego istnieniu, przypominamy o jego egzystencji. Mano Le Tough i jego At The Moment, o którym być może nie słyszeliście.
Nie wszystko złoto, co się świeci, tak samo, kariera artysty muzycznego od początku nie musi być usłana różami. Początki z muzyką sięgające przełomu lat 2009/2010 były jednym z najtrudniejszych okresów w życiu Mano Le Tougha. Był spłukany, pracował w irlandzkim barze w Berlinie, nie widząc lepszych perspektyw na dalsze życie. Ponurość miejsca pracy i przytłaczające doświadczenia zmotywowały go jednak do pracy nad swoim rzemiosłem i skoncentrowania się na tworzeniu muzyki. Wydane w tamtym czasie epki Warhorn, Eurodancer, Baby, Let’s Love, Oblique czy In My Arms, doprowadziły do wydania pierwszego albumu Changing Days, będącego w zasadzie początkiem sukcesu Irlandczyka. Dekadę później, mieszkający do dzisiaj u naszych zachodnich sąsiadów artysta, przechodził przez podobnie burzliwy, naznaczony niepewnością okres w życiu:
Ten album jest dla mnie muzycznym odrodzeniem, ale też w pewien sposób powrotem do korzeni. Przez kilka lat przed Covid-19 walczyłem z moim kierunkiem, nie czułem się zbytnio podekscytowany muzyką, którą tworzyłem. Teraz czuję, że znalazłem dobry kierunek. Na At The Moment chodzi o to, żeby wrócić do właściwego miejsca z moim procesem twórczym, żeby poczuć się dobrze z tym, co tworzę.
Mano Le Tough – At The Moment
Mano Le Tough. Ewoluujące sposoby ekspresji
At The Moment pokazuje, że nie tylko sam Mano, ale sposoby jego ekspresji, również ewoluują. Syntezatory i wspólne dla wcześniejszych utworów rytmy, są teraz uzupełniane o mniej znane dźwięki i wpływy. Artysta łączy nakładające się na siebie melodie i podkłady z soundtracków science-fiction z hip-hopowymi bitami, tworząc hipnotyczny kawałek rodem retro-futuryzmu.
Mam wrażenie, że czasami, kiedy jest zbyt dobrze, mogę popaść w samozadowolenie, potrzebuję walki i strachu przed porażką, aby się zmotywować. Nie jestem pewien, czy to bardzo zdrowy sposób na pracę, ale tak właśnie pracuję. At The Moment było w pewnym sensie takie samo – egzystencjalne ryzyko wirusa w połączeniu z niewiedzą czy scena muzyczna to przetrwa, stymulowało moją kreatywność. Kolejną warstwą kryzysu/stresu było bycie ojcem i odczuwanie presji, by zapewnić byt mojej rodzinie…
– tłumaczy Mano Le Tough
Innym „znakiem czasu” ewolucji Mano są wykorzystane w otwierającym album Man of Aran słowa „On stormy nights… if you start to pray”, które pochodzą z filmu o życiu na Wyspach Aran, jednym z bardziej odległych zakątków Irlandii. Głos użyty w utworze należy do jednego z miejscowych, który wyraża stoicyzm mieszkańców swojej wyspy, ludzi, którzy znają niebezpieczeństwa izolacji i niepewność życia w nieprzewidywalnym świecie. To niejako pieśń na znak determinacji w czasach kryzysu, wytrwałości w niepewnych czasach.
Fot. Mano Le Tough / Facebook
Mimo, iż At The Moment powstał w jeden rok, Mano nie chce nazywać go albumem koncepcyjnym. Hipnotyzujący od początku, zwinnie przemierza style i gatunki, przeskakując ton i nastrój na przestrzeni całego krążka. Jest to pierwszy album Manniona od czasu Trails z 2015 roku, a także pierwszy długogrający krążek dla cenionej wytwórni Pampa należącej do DJ Koze’a.