Electrum Up To Date: Festiwale to nośniki idei i społecznej zmiany, nie mogą być „tylko” imprezą [wywiad]
Tuż przed rozpoczęciem piętnastej edycji Electrum Up To Date Festival, Jędrzej Dondziło aka Dtekk oraz Tomek Hoax przeprowadzili z nami wspólną retrospekcję historii białostockiego wydarzenia, które stało się fenomenem na skalę kraju, a dziś - na kanwie własnych doświadczeń, ciągłej obserwacji i niezwykłej świadomości - wyznacza trendy wychodzące daleko poza konwencjonalne pojęcie festiwalu.
Lada moment po raz piętnasty odbędzie się Electrum Up To Date Festival – wydarzenie unikatowe, które na przestrzeni wszystkich tych lat, napisało niezwykle barwny i ważny rozdział w historii rodzimej sceny klubowej i nie tylko. „Nie tylko” nie jest tu lakonicznym dodatkiem, w którym mają mieścić się wszystkie nieokreślone pojęcia – mowa tu bowiem o niesamowicie szerokim wachlarzu działań społecznych, pokazujących jak bardzo holistyczny charakter ma białostocka inicjatywa, której nazwanie i traktowanie jako „tylko festiwal” byłoby spłyceniem głębokiej filozofii jej towarzyszącej. Electrum Up To Date Festival to projekt, który prócz dostarczania empirycznych wrażeń za sprawą organizowanych przez siebie wydarzeń muzycznych, jest zarazem swego rodzaju think-tankiem, mającym realny wpływ na kształt polskiej sceny klubowej i festiwalowej, a także postawy ludzi w nich uczestniczących.
Electrum Up To Date – wywiad
Hubert Grupa: Piętnaste urodziny to wyjątkowa okazja, by z jednej strony spojrzeć wstecz, lecz również zastanowić się co zmienić. Patrzę na Wasz program i właśnie takie mam odczucia – zmieniacie się, a zarazem jesteście wierni wielu pierwotnym ideom. Co szczególnie staracie się pielęgnować od początku UTDF? Społeczny charakter festiwalu? Autorskie i dość nieszablonowe podejście do budowania line-upu?
Jędrzej „Dtekk” Dondziło: Piętnaście lat festiwalu, piętnaście line-upów… niby niewiele, ale jak się zrobi retrospekcję to dostrzega się tony pracy: myślenia, wyborów, tworzenia koncepcji… Z dystansu widać też pewne “zrywy” i “namiętności”, jakie ówcześnie przeżywaliśmy w danych kierunkach. Mimo wszystko, wyłania się z tej historii jakaś stała narracja – zawsze staraliśmy się przesuwać granicę, być możliwie poszukujący, ale też stawiać na artystki i artystów, którzy (w naszym odczuciu) powinni odwiedzić Polskę ze względu na swój legendarny dorobek i status. Od samego początku był to festiwal kontrastów, w szczególności na linii rap – niszowa elektronika. Dziś jest to raczej bardzo szeroka różnorodność w muzyce elektronicznej, z festiwalowymi trademarkami jak zaangażowanie w promocję ambientu, klasycznego techno oraz muzyki bassowej. A społeczny aspekt Electrum Up To Date Festival to temat na dłuższą rozprawkę…
Tomek Hoax: Gdybyście nas zapytali jak to podsumować, najtrafniejszym określeniem chyba będzie festiwal “undergroundowej muzyki elektronicznej i eksperymentalnej” – taki jest stan na dziś. W jednym z press release’ów pisaliśmy, że po głośnym ‘pozdro techno’ nie ma już śladu choć to nie do końca prawda. Przez lata festiwal narzucił sobie swojego rodzaju podziały, z czego trzy główne kierunki/sceny to beats (instrumentalny hip-hop, dubstep, breakbeat, garage, drum’n’bass, breakcore, gabber, miami bass, ghetto itp.), techno (która i tak eksplorowała choćby electro w różnych odmianach) oraz ambient (gdzie coraz częściej wychodziliśmy poza granice muzyki ambientowej prezentując hałaśliwe eksperymenty). Dziś, gdy udało nam się to po tylu latach zmienić, mamy nareszcie możliwość aby prezentować muzykę, której background i wpływy są osadzone w jakimś konkretnym miejscu bez konieczności przypisywania do gatunku. Granice zacierają się w muzyce – tak samo jest na festiwalu.
Electrum Up To Date, czyli jaka jest (jedyna) droga dla festiwali?
Nie da się ukryć, że od początku UTDF jest wydarzeniem niezwykle holistycznie patrzącym na wszystko, co dzieje się wokół samego imprezy – na społeczność, lokalizację, środowisko, itd. Piętnaście lat temu mogło to wydawać się fanaberią, dziś wiemy, jak duża jest to wartość i jak realny jest jej wpływ na rzeczywistość i odbiór imprezy przez uczestników. Czy uważacie, że dzięki temu udaje Wam się z powodzeniem trwać już tyle czasu? Wszak nie jesteście uzależnieni od sponsorów, ich budżetów i oczekiwań.
Tomek: Co prawda, nie jesteśmy korporacyjnym tworem i wciąż (a nawet coraz bardziej) idziemy w kierunku korzeni i w duchu DIY, jednocześnie organizacyjnie wyciągając wnioski z ruchów, z których nie byliśmy zadowoleni. Wszak wszyscy popełniamy jakieś błędy. Dziś staramy się pielęgnować tego ducha, ale być jeszcze lepiej zorganizowanym tworem. Zmiany niewidoczne gołym okiem, ale dziejące się w tle mają na wszystko ogromny wpływ, a nasza publiczność (co jest dostrzegane nie tylko przez nas, ale przede wszystkim przez artystów odwiedzających festiwal) jest jedyna w swoim rodzaju – i nie jest to kurtuazja, bo na dowód przytoczę przykładowe zdanie, jakie usłyszałem kilkukrotnie choćby w minionym roku – “Skąd Wy bierzecie tych ludzi? Poczucie community jest tu nierealne.”
Jędrzej: Po wielu latach kroczenia festiwalu taką drogą okazało się, że dziś jest to jedyna droga dla festiwali i generalnie sceny, która gwarantuje przetrwanie. Publiczność nabiera coraz większej świadomości, nie można już dziś działać w dużej skali będąc “tylko” imprezą. Festiwale to nośniki idei i społecznej zmiany, nawet jeśli w to nie celują. Brutalna rzeczywistość jest też taka, że przedsięwzięcia jak nasz festiwal, z tak holistycznym podejściem do kultury, są nie do utrzymania ze sprzedaży biletów. Nigdy nie byliśmy wielkim przedsięwzięciem pod kątem skali, skupiliśmy się bardziej na możliwie szerokim, pozytywnym wpływie na społeczeństwo i środowisko w ramach naszych projektów. Taka konstrukcja jest możliwa tylko przy wsparciu publicznym i prywatnym, czyli też sponsorów. Sponsorów mieliśmy zawsze, ale nigdy nie mieli oni wpływu na meritum naszych działań i to jest naszym sukcesem i źródłem satysfakcji – możemy cieszyć się współpracą z partnerami, którzy wspierają dokładnie to, co chcemy robić, bez narzucania nam swojej inwazyjnej agendy.
Electrum Up To Date: Ma swoich “ultrasów”, którzy nigdy nawet nie byli na festiwalu
Czy właśnie taka synergia – połączenie sił społeczności, podmiotów o podobnym systemie wartości oraz miejsca, w których odbywa się festiwal – to jedyne możliwe rozwiązanie, by uniknąć uwikłania się w komercyjne mezalianse kończące się często degradacją charakteru imprezy, a co za tym idzie, złapaniem jej na kapitalistyczną smycz w stylu „co zrobić, by sprzedać?”?
Jędrzej: Owszem. W naszym przypadku to działa i mamy to szczęście, że nie musimy odpowiadać na tego typu pytania. Electrum Up To Date Festival ma swoich “ultrasów”, na których zawsze można polegać, a poza tym ma wielu fanów, którzy (lol) nigdy na festiwalu nawet nie byli, ale wspierają naszą misję.
Tomek: …słynne już “stary, robicie najlepszy festiwal w Polsce, uwielbiam Was! Co prawda nigdy nie byłem, ale wymiatacie!” – wiem ile razy Jędrzej to słyszał.
Skupmy się na moment na line-upie. Jakie są Wasze osobiste highlighty? Którymi bookingami ekscytujecie się najmocniej? O które walka była najtrudniejsza?
Tomek: Działając w takim zespole – razem z Glasszem i Jędrzejem – nic nie jest nam straszne. Nie chcę aby zabrzmiało to trywialnie, ale niekoniecznie walczymy, raczej wkładamy w to całe serce i emocje, dzielimy wspólne pasje muzyczne oraz podejście do estetyk – choć każdy z nas ma swoje „koniki”. Uzupełniamy się doskonale, artyści i agenci to czują i rozumieją. Nie chciałbym wymieniać teraz całego lajnapu, byłoby to niesprawiedliwe. Jestem po prostu mega dumny z koncertów i imprezy otwarcia w Galerii Arsenał, koncertów zamknięcia, salonów ambientu i niezwykle przemyślanych dramaturgicznie nocy w lokalizacji outdoorowej. Jeśli miałbym wybrać jeden personal highlight, pod groźbami, to musi być to Rezzett. Warto też odnotować projekt specjalny z inicjatywy festiwalu – premiera wyjątkowego duetu Antoniny Car i Niczos.
Jędrzej: Myślę, że wszystkie osoby bookujące wydarzenia muzyczne tego typu zawsze angażują swoje osobiste preferencje w budowę programu i ja zdecydowanie do nich należę! Przede wszystkim cieszę się na powrót większej ilości electro, więc występ live Lake Haze to coś, na co się mocno jaram. Pochodzący z Białegostoku Edemski i MARMØ łączą siły we wspólnym live, w którym zderzają się dwie perspektywy muzyczne, z których każda już indywidualnie jest bardzo odmienna od tego, co na co dzień słyszymy w klubach. Z rejonów techno doczekać się nie mogę przede wszystkim Colina Bendersa. Natomiast cały program sceny FOMO_ to ucieczka w głębokie, zaangażowane rejony elektroniki, podane z odpowiednim namaszczeniem i cieszę się na to jako na całościową podróż. :)) Mógłbym dalej o tym mówić, ale wymieniłbym pewnie całość line-upu.
Electrum Up To Date wraca do przedpandemicznej formuły,
Przejdźmy do lokalizacji – UTDF jest mocno osadzony w Białymstoku, lecz znów w tym zakresie doszło do paru zmian. Gdzie w tym roku będziemy się bawić?
Jędrzej: Białostoczewo na zawsze w naszym sercu! Electrum Up To Date Festival wraca do przedpandemicznej czterodniowej formuły, z koncertem otwarcia i koncertem zamknięcia, ale rok 2024 oferuje znacznie więcej – czwartkowy rave w Galerii Arsenał Elektrownia, dwudniową konferencję Do We Really Care czy after pt. Dobra Noc jako miękkie lądowanie po całym weekendzie wrażeń. Kontynuujemy umiejscowienie głównej nocnej lokalizacji pod chmurką, ale już w innym miejscu – miejscu z historią i odpowiednim, poruszającym wyobraźnię ładunkiem. Bawić będziemy się pod opuszczoną elektrociepłownią na obrzeżach Białegostoku.
Tomek: …która wymaga od zespołu produkcyjnego wielu poświęceń, odkrywania niespodzianek w pocie czoła. Wielki ukłon w ich stronę, bo cała ekipa stoi przed nadludzkim wyzwaniem aby dostosować miejsce, które – że tak powiem – Jędrzej sobie wymyślił (śmiech) – ale tak jak dla nas przy programowaniu, odnoszę wrażenie, iż dla ekipy również nic nie jest już straszne. Z miejsc “mniej zakurzonych” to należy wspomnieć wyczekiwany powrót do Pałacu Branickich z Centralnym Salonem Ambientu (piątek i sobota) oraz mój ulubiony BTL, czyli Białostocki Teatr Lalek (w czwartek i niedzielę).
Electrum Up To Date. Jak tworzyć zrównoważony i odpowiedzialny festiwal?
Zwracacie uwagę na możliwe ograniczenie produkcji nowych rzeczy, w tym festiwalowego merchu, stąd pomysł na „odzieżowy recykling” ubrań. To tylko jeden z przykładów na to, w jaki sposób można redukować ślad węglowy – na świecie od lat mówią o tym choćby członkowie Massive Attack, którzy nawet instruują festiwale jak organizować imprezy w sposób bardziej zrównoważony. Wygląda na to, że w Polsce to Wy jesteście jednymi z głównych propagatorów tego typu podejścia. Jakie jeszcze rozwiązania związane z ekologią wdrożyliście przy okazji organizacji tegorocznej edycji?
Jędrzej: Od dwóch lat realizujemy starannie rozpisaną i pełną wyzwań strategię na zmniejszenie negatywnego wpływu Electrum Up To Date Festival na środowisko. Zaczęliśmy od oczywistych z dzisiejszego punktu widzenia ruchów, jak chociażby redukcja ilości lotów, jakimi docierają do nas artyści na rzecz przejazdów pociągiem. Stawiamy na przejazdy możliwie grupowe, odrzucamy przejazdy indywidualne. Badania dowodzą, że jednym z największych składników śladu węglowego festiwali jest ślad pozostawiony przez uczestników w trakcie podróży do i z wydarzenia. Namawiamy wszystkich na korzystanie z komunikacji zbiorowej, a to, co możemy sami zapewnić – zapewniamy, m.in. podstawienie autobusów z Centralnego Salonu Ambientu na główną lokalizację nocną przy ulicy Przędzalnianej czy stworzenie parkingu rowerowego. Największym echem natomiast, odbiła się rezygnacja z produkcji nowego merchu festiwalowego na rzecz tworzonego jedynie z odzieży używanej. Cieszymy się z jednoznacznie pozytywnego odbioru tej decyzji i czekamy już na uczestników z nową kolekcją. To tylko część ruchów jakie wykonujemy. Ostatnio bardzo ucieszyło mnie to, że udało się doprowadzić do sytuacji, w której nie musimy w ogóle korzystać z agregatów prądotwórczych.
Tomek: Od tego roku jesteśmy Electrum Up To Date Festival. Nasz partner eksploruje rozwiązania OZE, czyli m.in. budowę farm fotowoltaicznych i wiatrowych. Dodam, że transport kolejowy stanowi niespełna połowę naszej logistyki festiwalowej. Na samym terenie festiwalu Karolina przetwarza od lat te same materiały do budowy scenografii. Woda jest dostarczana w baniakach galonowych, a gazowana w szklanych butelkach zwrotnych. Wciąż myślimy co zrobić z jednorazowymi naczyniami – póki co, w dużej części będą to produkty z mączki kukurydzianej (tzw. PLA). Natomiast pomimo pełnej biodegradowalności wciąż, jak dla mnie, rozkłada się on trochę za długo. W przyszłości – tam, gdzie będziemy musieli – chcemy korzystać z non-oilenu, który w 100% biodegradowuje się, w odpowiednich warunkach w ciągu 12 tygodni.
Electrum Up To Date: Nie ma mowy byśmy mówili publicznie o kwestiach, w których nie mamy nic tak naprawdę do powiedzenia
Szalenie podobają mi się tematy Waszych paneli – znalazło się miejsce zarówno na zdrowie psychiczne, kwestie dotyczące zmian w otaczającym nas środowisku, jak i wątek business techno. Czy dlatego, że sami odrobiliście pracę domową w każdej z tych dziedzin, czujecie, że macie doświadczenie i kompetencje, by rozmawiać na te tematy? Chcecie dzielić się własnymi lekcjami w tym zakresie? Pytam o to dlatego, że w przypadku wielu podobnych paneli na innych imprezach, mam wrażenie, że podejmuje się te tematy tylko dlatego, że „tak wypada”, a niekoniecznie dlatego, że ma się w tym kontekście coś do powiedzenia, w dodatku na podstawie własnych doświadczeń.
Jędrzej: Tematyka paneli wynika wprost z tematów, w które angażuje się na co dzień festiwal, czyli też członkowie naszego zespołu. Są to kwestie, w które wierzymy. U podstaw naszego festynu leży autentyczność, a nasza publiczność jest wyczulona na tzw. “bullshit” – nie ma mowy byśmy mówili publicznie o kwestiach, w których nie mamy nic tak naprawdę do powiedzenia. Akcja Don’t Worry Be Yourself, będąca pewnego rodzaju leitmotivem tej edycji, odnosząca się do siły relacji międzyludzkich i wspólnotowości w kontekście zdrowia psychicznego, to konik Cezarego Chwicewskiego – naszego dyrektora kreatywnego. Po miesiącach (a może nawet i latach) researchu, Czarek osobiście poprowadzi panel na ten temat. Synergia perspektyw naszej i naszego partnera tytularnego – Electrum – przejawia się w panelu Więcej niż muzyka, więcej niż energia. Jak kreować zmianę?, który jest bezpośrednim przedłużeniem filozofii wpływu, który chcemy wywierać na otoczenie. Między innymi też pod kątem odpowiedzialności naszej branży, sceny, biznesu.
Tomek: Jeśli chodzi o panel powiązany z Business Techno The Game, czyli naszą grą planszową, to odrobiliśmy sporą lekcję priorytetyzowania tematów, które poruszane są żartobliwie w kontekście samej rozgrywki – jednocześnie są one bardzo poważne i dotykają całej sceny. Cieszę się, że udało nam się namówić Marię Jose z Source Artists do moderowania tego panelu, obecnie agentkę Arthura Roberta, która rozpoczynała swoją karierę jako tour managerka m.in. Jeffa Millsa, Kevina Saundersona, Bena Klocka czy Oscara Mulero. Myślę, że sama może mieć sporo do powiedzenia o wyzwaniach tourowania, przemęczeniu i nieprzespanych nocach, które odbijają się tak mocno na zdrowiu psychicznym muzyków. Nie możemy też przejść obojętnie obok tego, jakim zagrożeniem dla świata jest imperium rosyjskie. Wskazuję tu wspólnego agresora dla Gruzji, która obecnie dzielnie walczy przeciwko ustawie o zagranicznych agentach (która nazwana jest po prostu “rosyjską”) i oczywiście Ukrainy, która od ponad 10 lat jest w stanie wojny, a od lutego 2022 mierzy się z agresją na pełną skalę. Będziemy mówić o tym, jak radzi sobie szeroko pojęta kultura w tych czasach, jak funkcjonują twórcy i środowisko oraz niezmiennie podziwiać niezłomność i godność jaką ludzie w tych krajach reprezentują. Świat jest dziś pełen niepewności, a wspomniana „rusnia” to nie jedyny agresor, tak samo jak Ukraina nie jest jedyną ofiarą terroryzmu. To tylko pokazuje ile tematów w przyszłości mamy jeszcze do poruszenia w ramach konferencji.
Electrum Up To Date: Nie profilujemy się pod kątem gatunku muzycznego, a pod kątem podejścia
To, co jest warte docenienia, to oparcie się pokusie rośnięcia w zakresie skali – patrząc z boku, UTDF zamiast stawać się coraz większą imprezą pod kątem frekwencji i rozmachu produkcji, skupia się na uczestniku i na tym, by dostarczyć mu możliwie jak najwięcej wrażeń, ale i komfortu czy wiedzy. Czy minął już czas festiwalowych molochów i ludzie będą skupiać się na mniejszych, bardziej kameralnych imprezach?
Tomek: Ja napewno! Myślę, że z biegiem lat zaczynamy coraz lepiej rozumieć co jest dla nas ważne. Jednym wystarczy posiadówa ze znajomymi w zatłoczonym food courtcie festiwalowym (mam tu na myśli też letnie miejscówki, które są takim “festiwalem bez festiwalu” tzn. jest tam infrastruktura, strefa gastro i wszystko, co potrzebne, ale mało tam muzyki). a drugim potrzebne jest stymulowanie muzycznych kubków smakowych i wrażliwości.
Jędrzej: Oj, tak – dzieje się to już od jakiegoś czasu. Rośnie ilość mniejszych, czasami nawet hiper-sprofilowanych festiwali. My profilujemy się nie pod kątem gatunku muzycznego, a pod kątem podejścia. Pogłębiamy swoją perspektywę, staramy się poszerzać audytorium, budować szeroko zakrojoną świadomość, nie tylko w zakresie muzyki, co zresztą bardzo mocno już widać. Niesie to za sobą grube wyzwania, bo utrzymanie frekwencji przy takim programie jest trudne. Nakłada się na to komunikacja, która nie jest taka wprost “imprezowa”, a mocno społeczna. W czasach uzależniania od social mediów w kwestii promocji jest to dla nas wielkim utrudnieniem, otworzyło też myślenie o tym, co dalej w tej kwestii robić, zarówno pod kątem promocji naszych inicjatyw, jak i przyszłości sceny muzycznej.
Electrum Up To Date – slow food wśród festiwali
Wróćmy na moment do Waszego jubileuszu – wiem, że będzie tort i… ogórki kiszone. Skąd pomysł na takie „atrakcje” i czy osoby uczestniczące w UTDF mogą liczyć na jeszcze jakieś urodzinowe niespodzianki?
Jędrzej: Już 2011 roku padło słynne zdanie w naszym pierwszym viralu: “trochę biesiadnie, trochę breakcore”. Nie wiem czy jest dużo lepszych haseł opisujących nasz charakter tak trafnie. Electrum Up To Date to ciepła gościnność, ale też artystyczny sznyt, to odniesienia do nauki, ale też czerpanie z biesiady i bezpośredniego kontaktu między ludźmi, między pokoleniami. Cukiernia Sowa szykuje gigantyczny, rekordowy tort, a nasze rodziny dostarczą domowych kiszonek. Kolejny clash, ale w tym festynie to się zgadza. By w pełni to poczuć, trzeba tu przyjechać. :)) Haczykiem, na jaki złapaliśmy lata temu naszych wspomnianych “ultrasów”, nie był line-up czy wypasiona, wrażeniowa produkcja. To te niuanse, spisane między wierszami, które manifestują się dopiero na miejscu.
Tomek: No i zaspojlerował oczepiny na XV-lecie z tortem!!! To miała być niespodzianka! Dobrze, że nie powiedziałeś, w której lokalizacji i o której godzinie. (śmiech) Co do produkcji to nasza produkcja JEST wypasiona i wrażeniowa, ale w zupełnie innym stylu. To tak zjeść hummus albo sernik z marketu vs zrobić go samemu w domu. A skoro już skojarzenie ze znielubionym przeze mnie określeniem “slow food”, to można w sumie pokusić się o powiedzenie, że jesteśmy takim „slow foodem wśród festiwali”, o tak, o.
Czego chcielibyście sobie i polskiej scenie klubowej życzyć na kolejne (co najmniej!) 15 lat działalności UTDF?
Uwaga, boomer alert: Peace Love Unity Respect. Plus dużo świadomości i oderwania od galopujących i krzywdzących dla kultury tendencji. Do tego trzeba nam też dużo siły i wytrwałości, więc mocno ściskamy wszystkich działających na scenie i tych, którzy korzystają z owoców ich coraz cięższej pracy!
Electrum Up To Date – szczegóły
Electrum Up To Date Festival rozpocznie się jutro, 30 maja, i potrwa do niedzieli, 2 czerwca. Pełny program imprezy znajdziecie tutaj.