Nicholas dla Muno.pl – WYWIAD
Nicholas to bez wątpienia jedna z ciekawszych obecnie postaci na włoskiej scenie muzycznej. Z okazji ukazania się kompilacji "Back On Track", postanowiliśmy zadać artyście kilka pytań.
Nicholas Iammatteo to młody i niezwykle zdolny producent z Włoch. Na swoim koncie artysta ma kilka ciepło przyjętych singli dla takich wytwórni jak: Ourvision Recordings, Foul & Sunk, 4 Lux oraz Quintessentials. Nicholas z powodzeniem prowadzi również własny label No More Hits, ktory skupia się jedynie na wydawaniu muzyki na płytach winylowych.
Niedawno Nicholas nagrał kompilację zawierającą nowe muzyczne interpretacje utworów pochodzących z katalogu znanej nowojorskiej wytwórni Nu Groove. I to właśnie z okazji wydania „Back On Track” postanowiliśmy zadać Włochowi kilka pytań na temat jego początków z muzyką elektroniczną, scenie klubowej i pracy nad albumem.
WYWIAD: NICHOLAS (PERUGIA)
Jaka była pierwsza płyta, którą sobie kupiłeś?
Była to EP-ka „The Camacho” autorstwa DJ Camacho. Oczywiście wciąż ją mam i gorąco polecam to wydawnictwo każdemu, ponieważ znajdziecie tam parkietowego sztosa w postaci „Macho da Macho”.
W jaki sposób związałeś się ze sceną muzyki tanecznej?
Muzyką taneczną interesowałem się tak na prawdę od najmłodszych lat. Początkowo słuchałem jej bardziej komercyjnych odmian, które były wówczas bardzo popularne we Włoszech. Nieco później, moje zainteresowania poszły w kierunku house, techno i disco. Przyznam jednak, że czasem lubię sobie posłuchać tych bardziej komercyjnych utworów.
A kiedy już zadecydowałeś, że chcesz brać czynny udział w scenie elektronicznej, to od czego zacząłeś – od DJ-owania czy produkcji?
Zawsze byłem tylko i wyłącznie producentem. I nawet teraz raczej nie zdarza mi się grywać cudzych płyt, gram tylko swój materiał w postaci live’a.
Twoje najnowsze wydawnictwo, „Back On Track”, to kolekcja współczesnych interpretacji starych house’owych utworów rodem z Nowego Jorku. Wszystkie ukazały się na zamkniętej w 1992 roku wytwórni Nu Groove. W jaki sposób odkryłeś ten label, w końcu masz 26 lat?
W chwili, gdy zacząłem się interesować prawdziwą muzyką house’ową, nie miałem bladego pojęcia czym jest klasyczny house. Ale gdy zacząłem chodzić na imprezy do lokalnego klubu o nazwie Red Zone, odkryłem, że najlepszy house pochodzi z wczesnych lat dziewięćdziesiątych. No i od tego momentu zgłębiałem swoją wiedzę. I pewnego dnia wpadłem na trop Nu Groove, który mocno odstawał pod względem jakości od tego czego wówczas słuchałem. Uwielbiałem wręcz – i do dnia dzisiejszego uwielbiam – liczne dubowe elementy tych wydawnictw, tak samo jak lubię ich nieco mroczniejszy klimat. I w taki właśnie sposób zacząłem kupować dosłownie każde wydawnictwo Nu Groove, jakie tylko udało mi się dorwać.
Czy praca z katalogiem zawierającym ponad 100 wydawnictw była dla Ciebie olbrzymim wyzwaniem? Miałeś jakiś pomysł na to, co chcesz zawrzeć zanim zacząłeś, czy przeszukałeś cały katalog od początku do końca?
Nie dane niestety mi było pracować z całym katalogiem. Needwant miał podpisany kontrakt z braćmi Burrel, wobec czego mogłem użyć tylko tych numerów, które wyprodukowane zostały przez nich. Koniec końców, miałem do wyboru pomiędzy 25-30 płytami. A jeśli chodzi o samą selekcje, to jedyne, czym się kierowałem było to, czy dany numer dobrze nadawał się do reinterpretacji.
Czy katalog Nu Groove został przerobiony w format cyfrowy? Musiałeś w jakikolwiek sposób polegać na starych winylach?
Nie sądzę, aby był w jakikolwiek sposób zcyfrowany. No, może za wyjątkiem jakiś wydawnictw na płytach CD. Ale najczęściej były to mocno skrócone edity, nadające się do grania w radiu. Wobec tego, musiałem w stu procentach polegać tylko i wyłącznie na moich starych dwunastkach.
Ile czasu zajęła ci praca nad płytą?
Pracowałem nad nią codziennie przez przynajmniej trzy miesiące.
A jakie było największe wyzwanie podczas Twoich prac?
Problematyczne było uzyskać czysty dźwięk. Momentami nawet bardzo trudne, jeśli się weźmie pod uwagę surowość materiału, nad którym pracowałem. Oprócz tego, największych wyzwaniem było nie psucie oryginałów i uzyskanie produktu końcowego na równie wysokim poziomie.
Czasem współpracujesz też z innymi artystami w studiu. Jaki jest najlepszy aspekt kolaboracji z innymi artystami?
Tak na prawdę to pracowałem z kimś innym tylko kilka razy. Nie mniej jednak, lubię to robić, ponieważ zawsze jest to jakiś powiew świeżego powietrza. No i zawsze dobrze usłyszeć czyjąś opinie na dany temat.
A najgorszy aspekt?
Kłótnie na temat tytułów numerów!
Twoje rodzinne miasto – Perugia – chyba nie ma własnej sceny muzycznej? Jak tam jest?
Muszę powiedzieć, że mamy tu dobrą scenę. Jest wielu świetnych DJ-ów, a niektórzy to najlepsi jakich kiedykolwiek słyszałem. Może nie są znani i sławni jak inni, ale na pewno niczym nie odstają od największych nazwisk na świecie. Tak więc musze powiedzieć, że kultura muzyki tanecznej ma się tu bardzo dobrze, z tym że artyści z naszego podwórka nie mają wystarczająco dużo okazji pokazać światu co tak na prawdę potrafią.
A co możesz powiedzieć na temat włoskiej sceny muzycznej?
W niektórych miejscach dzieją się fajne rzeczy. Na przykład w Turynie i Bolonii. Ale tak ogólnie rzecz biorąc, to nie lubie włoskiej sceny, z małymi wyjątkami oczywiście. Mało kogo tu obchodzą włoscy DJ-e i producenci, a większość promotorów bookuje w kółko te same sławne nazwiska, które w kółko grają ten swój nudny minimal. No i każdy ze sobą konkuruje, zamiast próbować ze sobą współpracować.
Ostatnia płyta, którą sobie kupiłeś?
Jak byłem ostatnio w Berlinie, to kupiłem sobie sporo używanych płyt. Jedną z nich był stary numer disco pod tytułem „The Earons „Land Of Hunger”. Świetny kawałek!
Twój ulubiony numer Chicago house’owy wszech czasów?
Jungle Wonz „Time Marches On”.
Nicholas: Back On Track Sampler NuGr001 by Nicholas
Nicholas: Back On Track Sampler NuGr002 by Nicholas
Nicholas – secretsundaze Sonar 2011 by The Secret Agency
DBCS-022 Nicholas (05-03-2011 Live @ CockTail d’Amore – Berlin / Germany) by Degoba