Marc Houle opowiada o La Folie – WYWIAD DLA MUNO.PL
Wywiad
Kilka tygodni temu miała miejsce światowa premiera teledysku do utworu „Her New Dress” zespołu La Folie. Dziś specjalnie dla Muno.pl jeden z jego twórców, Marc Houle, odsłania kulisy powstania projektu, opowiada o swoich ulubionych syntezatorach i o tym, dlaczego czasem nie warto się spieszyć...
Znany producent techno przez lata związany z wytwórnią Minus, współzałożyciel labela Items & Things oraz ogromny pasjonata sprzętu analogowego – Marc Houle wraz z przyjacielem Joaquimem dos Santos założył dziesięć lat temu synth-popowy zespół, La Folie. Prace nad projektem rozwinęły się wraz z przeprowadzką obojga muzyków do Berlina oraz zaproszeniem do współpracy Clelii Cantoro. Przez lata jednak pozostawał sekretnym przedsięwzięciem artystów rozkochanych w syntezatorach, którzy dobrze się bawili w studiu testując ich możliwości. Muzycy w końcu postanowili wyjść z ukrycia i kilka tygodni temu zaprezentowali teledysk do utworu „Her New Dress” tym samym oficjalne ogłaszając powstanie zespołu La Folie.
Zobaczcie sami, co o samym projekcie mówi jeden z jego współzałożycieli- Marc Houle.
WYWIAD: MARC HOULE (La Folie)
Jaki jest twój ulubiony kawałek z Juno-60 w roli głównej?
Myślę, że w utworze The Cure „A Forest” Juno buduje świetny nastrój. Ogólnie, jest to jeden z moich ulubionych kawałków. To zabawne, ale prawie w każdym moim utworze jest trochę elementów Juno. Jest to syntezator, który naprawdę do mnie przemawia i oddaje moje idealne brzmienie. Jest najlepszy.
Dorastałeś eksperymentując z kilkoma keyboardami i próbując robić synth-pop. Czy masz nadal utwory, które nagrałeś w tamtym okresie? Wracasz do nich czasem?
Kilka lat temu kupiłem sobie fajny kaseciak, więc mogłem przelecieć przez wszystkie moje kasety, ale zrobiłem to wyłącznie dla zabawy. Generalnie, nie wracam do nich, ponieważ wszystkie były nagrywane na żywo przy pierwszej próbie, zajęło mi trochę ich odtworzenie. Wolę jednak robić nową muzykę… Jest to jeszcze większa zabawa.
Czy uważasz, że jest to dobry czas dla zespołów new wave?
Dla mnie to brzmienie jest ponadczasowe, ale myślę też, że w związku z tym iż od niedawna wzrosło zainteresowanie analogowym sprzętem, to w muzyce tej doskonale słyszy się te wszystkie maszyny. Lubię równowagę, którą La Folie nadaje moim projektom techno/house. Uwielbiam grać na syntezatorach i projekt ten daje mi wolność, której nie mam przy techno czy house.
Pamiętasz wasze pierwsze wspólne chwile w studiu z Joaquimem i Clelią? Czy od początku mieliście jasną wizję La Folie?
Clelia jest nowa w tym projekcie. Chociaż znamy ją jeszcze z czasów, gdy sprowadziliśmy się do Berlina, to zrekrutowaliśmy ją tuż po tym, jak zdecydowaliśmy się ujawnić z naszym sekretnym projektem. Mam bardzo mgliste wspomnienia Joaquima w studio w Winsdor sprzed dziesięciu lat, ale przez ten czas też bardzo dużo się wydarzyło. Pamiętam też, że zawsze zapraszał różne dziewczyny do nagrywania bardziej melodyjnych partii.
Kiedy pracujesz z innymi artystami, wymieniacie się plikami przez Internet, czy staracie się spotkać w studiu? Pytam również dlatego, że jestem ciekawa jak przebiegała twoja ostatnia współpraca z Miss Kittin…
Jest o wiele zabawniej gdy wszyscy są razem w studiu. Przez Internet możesz dodawać swoje partie i robić wspólnie utwory, ale w studiu możesz bezpośrednio wpływać na ich brzmienie. Mogę usiąść ze swoimi syntezatorami i zagrać dwadzieścia różnych linii melodycznych, a Joaquim powie- stop, to jest to, ale nieco zbyt żywo i tak dalej. O wiele przyjemniejsze jest spędzanie czasu z przyjaciółmi w studiu niż dzielenie się folderami na dropboxie. Jeśli chodzi o Kittin, to przyszła do studia i mieliśmy okazję wspólnie przesłuchać materiał, przedyskutować go i dobrze się przy tym bawić. Mniej czasu zajmuje przyjazd do studia i nagrywanie, niż te ciągłe up i downloadowanie.
Powróćmy do La Folie. Według jakich kryteriów wybieraliście materiał do waszych pierwszych wydawnictw?
Po prostu wybraliśmy nasze i naszych przyjaciół ulubione utwory. Joaquim naprawdę miał pomysł na selekcje i kolejność utworów. Jeśli chodzi o tę kwestię, to ufam jemu bardziej niż sobie.
Nakładem jakiego labela ukaże się wasz debiutancki album?
Postanowiliśmy się nie spieszyć i nie wiązać się z nikim od razu. Postanowiliśmy skupić się na graniu koncertów i nagrywaniu aby zobaczyć co różne labele mogą nam zaoferować, także w kwsetii promocji i dystrybucji. Tak więc na obecną chwilę naszym jedynym planem jest rozwój i granie. Zmiksowaliśmy cały materiał w świetnym studiu oraz zmasterowaliśmy go samodzielnie tak aby brzmiał najlepiej jak to tylko możliwe. Tak więc mamy gotowy album, ale nie spieszymy się, ponieważ o wiele przyjemniejsze jest działanie w ten sposób niż w pośpiechu. Wiesz, czekaliśmy 12 lat żeby zagrać swój pierwszy koncert.
Pierwszy koncert La Folie już w środę w Berghain. Planujecie więcej występów? W jaki sposób chcecie rozwijać swój sceniczny projekt?
Tak naprawdę skupiamy się na tym jednym występie. Jeśli sprawi nam to tyle przyjemności, co sądzimy, to będziemy myśleć o graniu kolejnych koncertów. Byłoby wspaniale pójść dalej z naszą muzyką, ponieważ bardzo ją kochamy, ale nie chcemy stracić tej radości, którą czerpaliśmy z siedzenia w studiu. Byłoby świetnie, gdyby to chwyciło i moglibyśmy podróżować, grać specjalne koncerty, a nawet wystąpić na kilku festiwalach, ale z drugiej strony podchodzimy do tego wszystkiego z pozycji: „najważniejsza jest miłości do muzyki”.
Jakie macie plany na przyszłość?
Mamy dla tego projektu napisanych około 120 utworów i teraz czekam aby znowu ktoś złamał serce Joaquimowi, a on tym samym zapełnił utwory swoimi tekstami.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Magda Nowicka Chomsk