Zima, jak się okazało nie była taka zła. Przez kilka miesięcy konserwowaliśmy się w czterech ścianach klubów i było w czym wybierać. Rządziło techno, minimale i śpiewana elektronika, a największą bolączką było schowanie do szafy house’u. House bowiem to słońce, wibracje, letni wiatr i jak dla mnie nijak sprawdza się w klubie. Zdecydowanie lepiej słucha […]