Yanch: Mój styl muzyczny cały czas się dopiero krystalizuje – wywiad

Fot. Materiały prasowe
Wywiad
Yanch i czucie muzyki 

W lutym zadebiutował utworem JOY, w kwietniu zaprezentował trzy remiksy i zapowiedział kolejne single. Poznańskie środowisko klubowe zna go już dobrze, teraz przyszedł czas, aby o Yanchu usłyszała reszta Polski.

Yanch jest debiutantem. Na co dzień to wzięty fryzjer, a wieczorem postać dobrze znana w poznańskim środowisku klubowym. Tancerz pasjonat, euforycznie przeżywający muzykę na parkiecie. Teraz też producent, który swoje emocje przekłada na język dźwięków elektronicznych. Nieudane doświadczenia z formalną edukacją muzyczną, zamienił na godziny spędzone przed Abletonem. Punktem wyjścia artystycznych poszukiwań jest techno i tkwiąca w tym gatunku energia. Przy okazji wypuszczenia remiksów pierwszego w karierze Yancha oficjalnego kawałka JOY udało nam się porozmawiać z tym niezwykle barwnym, pozytywnym i obiecującym artystą.

Yanch i czucie muzyki

No to debiut masz już za sobą. Był stres?

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Yanch: Tak naprawdę prawdziwy stres przeżyłem 2 miesiące wcześniej, kiedy mentalnie przygotowywałem się do wypuszczenia singla. To był stres połączony z ekscytacją, wewnętrznym podnieceniem, że oto dzieje się coś fajnego i nowego w moim życiu.

Jesteś zadowolony z odbioru JOY?

Yanch: Jak najbardziej! Szczerze powiedziawszy nie spodziewałem się, że odbiór będzie tak pozytywny. I nie chodzi o to, że chwalili mnie jedynie znajomi ale często też zupełnie obce mi osoby.  Do tego teledysk na YouTube obejrzało naprawdę sporo ludzi, co mnie ogromnie cieszy i daje powera do działania. Joy oznacza w końcu zabawę, i tak, mam radochę z tego, co robię.

Produkcyjnie wspomagał cię w tym utworze Bartek Szczęsny z zespołu Rebeka. Jak doszło do Waszej współpracy?

Yanch: Poszukiwałem osoby, która pomógłby mi zamknąć mój projekt muzyczny w technicznie dobrze brzmiący utwór. Miałem dwie nieudane próby nawiązania tego typu współpracy i w końcu któregoś dnia jeden z moich klientów – na co dzień jestem fryzjerem – podpowiedział mi, żebym odezwał się właśnie do Bartka Szczęsnego. Było to w momencie, kiedy z odtwarzacza w salonie leciał akurat jeden z kawałków Rebeki. Jako, że jestem fanem poczynań duetu z miejsca spodobał mi się ten pomysł. Napisałem do Bartka, przedstawiłem mu siebie i swój zamysł. Zaprosił mnie do siebie i tak to wszystko się zaczęło. Jestem mega zadowolony z naszych wspólnych działań. Mam wrażenie, że Bartek czuje doskonale mój flow i wie dokładnie, o co mi chodzi w muzyce.

Yanch – JOY

Chwilę temu premierę miały remixy JOY. Są ich aż trzy.

Yanch: Jest to moja pierwsza przygoda z remiksami i to na dodatek są to remiksy mojego własnego utworu. Tak naprawdę̨ byłem przeciekawy tego, jak inaczej może zostać zinterpretowana koncepcja dźwięków z JOY. Wybór nie jest przypadkowy, dlatego że wykonali go moi kumple z poznańskich przestrzeni klubowych. Każdy z nich ma inną estetykę̨ oraz pojmowanie elektroniki. Ekscytowało mnie to bardzo. W mojej opinii Naked relaxing, Keytov i Boarding Pass stworzyli 3 różne wersje  na 3 różne formy zabawy. Już̇ nie mogę̨ się̨ doczekać́ jak te formy zabrzmią w klubie.

A miałeś już okazję występować na żywo? DJowałeś, grałeś gdzieś własną muzykę?

Yanch: Wszystko to jest dopiero przede mną. W czasie pandemii cierpliwie przygotowuje się po kątach i piwnicach do dawania koncertów. Swoją przygodę z muzyką rozpocząłem w nieco nietypowy sposób, to znaczy najpierw zająłem się produkcją. Dopiero teraz uczę się, jak zagrać to na żywo – w odpowiedniej formie i z odpowiednim przekazem energii.

Zapowiedziałeś już wydanie kolejnych singli. Kiedy możemy się ich spodziewać?

Yanch: Cały czas nad tym pracuję. Dla mnie osobiście wydawanie muzyki jest ściśle sprężone z produkcją obrazu, który muzykę uzupełnia. Jestem na etapie przygotowania nowego materiału wizualnego, chcę też wejść we współpracę z jednym artystą…na razie nie chcę zdradzać jego imienia, żeby nie zapeszyć. Tak naprawdę nowe rzeczy ode mnie powinieneś usłyszeć już bardzo niedługo.

Czy będą to produkcje zbliżone brzmieniowo do JOY?

Yanch: Absolutnie nie. Przysłuchując się swoim utworom, stwierdziłem, że posiadam 2 mocno różniące się od siebie oblicza. Jedno z nich osadzone jest na robieniu „wesołego techna” – i to właśnie jest „gatunek”, który reprezentuje JOY. Drzemie natomiast też we mnie spory ładunek ciemnej strony mocy, dzięki czemu tworzę dźwięki pasujące bardziej do undergroundu. Inspiruje się bardzo berlińską sceną, która często bywa mroczna i niepokojąca. Nowy singiel będzie właśnie pochodził z takich rejonów brzmieniowych.

Yanch i muzyczne środowisko LGBT

Myślisz już o wydaniu płyty studyjnej?

Yanch: Chyba jeszcze nie czas na takie plany. Wiesz, mój styl muzyczny cały czas się dopiero krystalizuje, dynamizm, z jakim tworzę nowe kawałki jest dość spory. Myślę, że zamknięcie mojej twórczości w formie albumu, kilku lub kilkunastu nagrań, mogłoby mnie trochę zahamować. A tego z całą pewnością nie chcę. Dlatego zdecydowałem, że najlepszym i najciekawszym sposobem publikowania przeze mnie utworów będą single i może jakaś krótka EPka.

Masz swoją wymarzoną wytwórnię płytową, w której chciałbyś wydać swój debiutancki album?

Yanch: Jak najbardziej.  Jest to niemiecki label BPtich Control, który wydaje Ellen Allien – moja wielka i jedyna wyrocznia muzyczna w sferze techno, do którego kocham tańczyć. Ellen występowała 2 razy w Poznaniu – czyli w mieście, gdzie obecnie mieszkam – i miałem okazję porozmawiać z nią na żywo. Wspaniała, ciepła osoba. Urzekła mnie tym, że co prawda grała techno,  to było to tak ciekawe i różnorodne, że po prostu stałem z rozdziawioną buzią.

W teledysku do JOY mocno wybrzmiewa motyw tęczy, tolerancji różnorodności. Nie boisz się tego, że z miejsca będziesz zakwalifikowany, jako artysta sceny LGBT? Czy może o to właśnie ci chodzi?

Yanch: Scena elektroniczna zrzeszająca osoby LGBT jest w Polsce jeszcze dość uboga. Na pewno chciałbym ją wzmocnić i nadać jej mocniejszego wyrazu. Z drugiej strony wiesz, tu nie chodzi o mnie. Chcę pokazać po prostu ludziom, szczególnie tym młodym z małych miasteczek, różniącym się od swoich rówieśników orientacją, że nie są dziwne, tylko wspaniałe i niepowtarzalne. Miałem w swoim życiu dużo szczęścia, bo trafiałem na osoby, które nauczyły mnie, że bycie innym nie jest niczym złym i na pewno nie jest powodem do wstydu. Zrozumiałem, że mogę  pokazywać swoje uczucia na zewnątrz i emanować nimi  w rozsądny sposób. Jet we mnie dużo wdzięczności za te cenne życiowe lekcje, dlatego chcę też wspomóc innych w tym aspekcie. Bycie freakiem jest ok, naprawdę. Wszyscy powinniśmy być przede wszystkim sobą  i powinniśmy akceptować to, co drzemie w naszym wnętrzu.

Czyli twoja twórczość może być traktowana jako próba stosowania muzykoterapii?

Yanch: Zdecydowanie tak. Ja sam, kiedy jest mi źle, sięgam po słuchawki i puszczam sobie muzykę, która pozwala mi zapomnieć o całym świecie i problemach. Osoby LGBT w Polsce mają tego pecha, że niestety ich rozwój mentalny jest z założenia  zaburzony. Wynika to z tego, że najczęściej muszą one ukrywać swoje emocje, tłumić je. Jak w takich warunkach umysł ma się rozwijać właściwie? Chce, żeby dźwięki, które produkuję, stanowiły swoiste antidotum na taki stan rzeczy, łagodziły skutki działania nietolerancyjnego otoczenia.

A jak twoim zdaniem sytuacja środowisk LGBT wygląda w Poznaniu? Czujesz się bezpieczny w tym mieście, na ulicach, w klubach?

Na pewno nie tak bardzo, jak jeszcze kilka lat temu. Myślę, że ten najprzyjemniejszy moment do mieszkania w Poznaniu już minął. Nie jest to niestety problem tylko i wyłącznie tego miasta zrobiliśmy, jako społeczeństwo, dość duży krok w tył w kwestii tolerancji. Jednocześnie zdaje sobie doskonale sprawę, że i tak mam w miarę łatwo, bo żyję w swojej własnej bańce, wśród znajomych i przyjaciół, którzy mnie w pełni akceptują. W Polsce to jest jednak przywilej. Przykra sprawa.

Yanch i czucie muzyki 

Yanch i włosy

Wcześniej wspomniałeś, że zawodowo zajmujesz się fryzjerstwem. Czy traktujesz ten zawód również jako formę uprawiania sztuki?

Yanch: Jak najbardziej tak! Aczkolwiek fryzjerstwo jest częścią mojego sekretnego planu bycia muzykiem. Wcześniej szukałem zawodu, który mnie interesował, ale i pozwalał rozwijać kreatywność – i bycie fryzjerem w 100% zaspokajało moje potrzeby. W swojej pracy spotkałem wielu fascynujących ludzi, którzy poszerzyli moje horyzonty poprzez liczne rozmowy, jakie z nimi odbywałem.

Puszczasz w swoim salonie muzykę?

Yanch: Muzyka leci u nas na okrągło. Tworzę playlisty, które później odtwarzam w salonie, czasem aż do znudzenia. Dlatego z przyjemnością pytam klientów, co mam im puścić i proszę o ciekawe inspiracje. Dzięki temu poznałem całą gamę super artystów i zespołów pochodzących z bardzo różnych muzycznych rejonów.

Yanch i moda

Wszystkie kostiumy, w których występują bohaterowie teledysku JOY, zostały zaprojektowane przez polskich projektantów. Środowisko mody jest ci bliskie?

Yanch: Temat ten rzeczywiście jest mi z roku na rok coraz bliższy. Jako fryzjer biorę oczywiście udział licznych projektach i kampaniach reklamowych. Dzięki temu zdołałem poznać dość dokładnie język mody, który bardzo do mnie przemawia i podoba mi się. Moda, jeśli tylko potrafisz się nią dobrze posługiwać, potrafi cudownie oddać twoje wnętrze i pokazać, jakim jesteś naprawdę człowiekiem. Moda też jest odzwierciedleniem stanu danego społeczeństwa.  Uwielbiam polskich projektantów, uważam, że robią bardzo ciekawe rzeczy, na najwyższym światowym poziomie. W miarę swoich możliwości będą promować polską modę, bo uważam, że jest po prostu kapitalna i godna szerszej uwagi.

Mam wrażenie, że jeśli chodzi o image sceniczny, to jest on dość mocno dopracowany i konkretny.

Yanch: Tak, ale to efekt końcowy dość długiego procesu. Kiedyś brakowało mi pewności siebie, zaszczepił ją we mnie na dobre dopiero mój obecny partner,  który facto sam jest projektantem modowym i stworzył kilka strojów na potrzeby klipu JOY. Dzięki niemu zrozumiałem, że wyróżnianie się z tłumu może być fajne, a nie krępujące czy nawet niebezpieczne. Dlatego postawiłem na wyrazisty image, ale nie robiony na siłę i tylko na pokaz. Chcę pokazać ludziom, jaki jestem naprawdę, chcę żeby ufali mi, jako artyście.

Co oprócz mody inspiruje cię jeszcze do działania?

Yanch: Na końcu teledysku do kawałka JOY znajdziesz napis „Thanks for inspiring me” i listę artystów, którzy wpłynęli na mnie w przeciągu całego życia. Kocham Grimes, która jest moją wielką inspiracją estetyczną, uwielbiam też choćby Ramonę Rey, która jest moim zdaniem postacią bardzo niedocenioną w naszym kraju. A tworzy naprawdę dobrą i porywającą muzykę elektroniczną.

Może kiedyś stworzysz z nią duet?

Yanch: Kto wie, co przyniesie przyszłość.

Yanch i czucie muzyki 



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →