Vidno ciągle w biegu – własna wytwórnia i nowy festiwal w Płocku

Piotr Terebiński
News
Vidno

O nowym wyzwaniu, jakim jest własna wytwórnia, o tym, co sprawia, że po 25 latach na scenie "wciąż się chce" i o nadchodzącym Molo Festivalu. Jakub Sawicki aka Vidno podzielił się z nami najświeższymi doniesieniami ze swojego twórczego życia.

Z Jakubem Sawickim, znanym jako Vidno, mógłbym spotykać się co kwartał i zawsze miałbym pewność, że będzie mieć coś nowego do powiedzenia. Kurator płockiej sceny elektronicznej nie potrafi siedzieć bezczynnie. Choć z muzyką klubową związany jest już ponad 20 lat, to wciąż odnajduje w sobie nowe pokłady energii, które motywują go do kolejnych projektów.

Jakub Sawicki aka Vidno. W ciągłym ruchu

Niespełna pół roku po tym, jak mieliśmy okazję rozmawiać po raz ostatni, Vidno rozszerzył swoją działalność o dwa nowe przedsięwzięcia – wytwórnię i festiwal.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Zwłaszcza ten pierwszy wątek zdaje się być szczególnie atrakcyjny. Nasza poprzednia rozmowa była w dużej mierze poświęcona relacjom na linii artysta-wydawca. Vidno podzielił się swoim wieloletnim doświadczeniem – wszak Sawicki ma na swoim koncie dziesiątki udanych kooperacji z wytwórniami z Polski i zagranicy.

W dobie netlabeli i samodzielnego wydawania swojej muzyki, pojawia się sporo znaków zapytania. Wydać muzykę to jedno, a osiągnąć sukces to drugie. Czasem między tymi dwoma punktami odległość jest naprawdę spora. Jak wyjdzie w przypadku Vidno Airlines Records? Przekonamy się już niebawem – plany są naprawdę ambitne.

Jakub Sawicki aka VIDNO

Jakub Sawicki aka VIDNO – fot. Piotr Terebiński

Drugim tematem, dla którego postanowiliśmy spotkać się ponownie, jest Molo Festival. Kolejne eventowe przedsięwzięcie Sawickiego to odpowiedź nie tylko na potrzeby własne i lokalnej publiczności. To także próba wpasowania się w obecne realia i zaoferowanie nowego wydarzenia na klubowej mapie Polski – niewielkiego festiwalu o wielkich ambicjach.

Wszystko, co związane z Molo Festival, począwszy od nazwy, przez oprawę wizualną, a kończąc na najważniejszym, czyli line-upie, zdaje się być niesamowicie przemyślane i spójne. Czy takie okaże się w rzeczywistości? Trzymamy kciuki.

Jakub Sawicki aka VIDNO – wywiad

Hubert Grupa: Do swojego już i tak pokaźnego CV, dopisałeś właśnie kolejną pozycję – bycie wydawcą. Czy Vidno Airlines Records to w pewnym sposób spełnienie długoletnich marzeń czy może decyzja wywołana impulsem lub chwilową inspiracją?

Jakub Sawicki aka Vidno: Myślę, że każdy producent do takich decyzji musi dojrzeć. Każda rola jest na swój sposób ciekawa i poszerza horyzonty.

Prowadziłem audycję elektroniczną, jestem DJem, producentem, promotorem, bookerem, organizatorem, a teraz postanowiłem zostać wydawcą. Sam pomysł otwarcia swojej oficyny jest wynikiem kilku spraw. Z częścią materiału nie mogłem trafić na label, który by to wydał. Był też plan na odpalenie Audiobar Records z moim kumplem-producentem, Erdal Mauffem. Było blisko, ale się rozmyło. Może wrócimy do projektu. Uznałem, że skoro już jakąś pracę wykonałem w tym kierunku i zagłębiłem się w temat to zrobię coś totalnie swojego i niezależnego.

W komunikacie informującym o otwarciu własnego labetu, napisałeś, że po 25 latach zajmowania się muzyką, potrzebowałeś nowego wyzwania. Co było najtrudniejsze przy inauguracji wydawnictwa?

Tak, zawsze tak działam. Jeśli czuję, że się nie rozwijam albo jakaś forma się wyczerpała, to potrzebuję nowego wyzwania. Myślę, że mam duży przegląd muzyczny i wiedzę, którą nabyłem przez lata od innych czy przez mój digging. Uznałem, że warto to wykorzystać. Myślę, że nie miałem wielkich trudności, bo przygotowywałem się do tego projektu ponad rok. Błędów się nie uniknie, ale myśle, że udźwignąłem.

Vidno – Last bullet (Sascha Dive’s Deep N Dark Dub Mix)

Vidno o Vidno Airlines Records: Własna wizja przede wszystkim

Niedawno rozmawiałem z Vondą7, która także jest właścicielką wydawnictwa. Doszliśmy do wniosku, że własny label jest przede wszystkim wolnością dla kogoś, kto sam tworzy muzykę. Nie trzeba już wysyłać maili i drżeć w niepewności przed brakiem odpowiedzi, podczas gdy materiał kurzy się na dysku. Nagrywasz sam – wydajesz sam. Czy to również był jeden z argumentów przemawiających za założeniem Vidno Airlines Records?

Sylwia ma rację. Bez proszenia się i na własnych warunkach. Własna wizja przede wszystkim. Ja byłem już po mailingu z Sascha Dive, któremu się bardzo spodobał jeden numer i remix był sprawą oczywistą. Hajp na swoje konto. Uznałem, że dzięki takiej postaci na pierwszej EPce dotrę do szerszego grona odbiorców. Zresztą bardzo pasował do materiału, wręcz był must have. 🙂

Drugim remikserem miał być Agim, ale nie mogliśmy czasowo zgrać skończenia materiału, a bardzo chciałem wydać przed letnim sezonem klubowym (myślę, że wrócimy do sprawy przy następnych produkcjach, zresztą tak sobie obiecaliśmy) .Dobrałem bardzo obiecującego Szweda Miklo, który podobnie jak ja, wydaje w Crossfade Sounds. Zresztą wiąże się też z nim taka historia, że wygrał konkurs na remix Tima Engelhardta na Poker Flat, w którym… też startowałem, razem z Zeu5em, lecz nie wygraliśmy. 😉

Vidno – Cure (Miklo Remix)

Vidno Airlines Records. Konkretna wizja czy spontaniczność?

Czym zamierzasz kierować się budując katalog Vidno Airlines Records? Czy masz jakieś ramy gatunkowe, których chcesz się trzymać, czy może wybór będzie czysto subiektywny i w portfolio labelu będzie można znaleźć twórców z różnych dziedzin muzyki?

Długo nad tym myślałem czy wydawać też innych, bo doba jest za krótka, żeby jeszcze innych producentów promować. Dziś myślę, że odsłucham wszystko, co przyjdzie jako demo i żebym to wydał, musi to trafić w moje gusta muzyczne. Kiedyś ktoś powiedział, że często w moich setach słychać „loty”. Zresztą stąd pomysł na nazwę i całą promocję z tym związaną. Na pewno chętniej będę wydawał „deepowe loty” niezależnie od gatunku.

Gerd Janson założył legendarny już dziś label Running Back chcąc dać upust motywacji do bycia kuratorem – dawania szansy tym artystom, których on sam docenia, a których inni olewają, ale także by znajdować obiecujące projekty i pomagać im stawiać pierwsze kroki. Jakie jest Twoje podejście do tego? Czy również zamierzasz diggować i zapraszać artystów do wydawania muzyki u siebie, czy może jesteś otwarty na to, co się wydarzy – kto się do Ciebie zgłosi i co spośród tych zgłoszeń spodoba Ci się najbardziej?

Już kilka osób pisało do mnie z demówkami, ale to nie do końca był mój klimat. Natomiast jest kilka osób z naszego kraju i zagranicy, które chętnie bym wydał. Czas pokaże. Ten „klucz wydawniczy” cały czas się klaruje w mojej głowie.

Vidno o wskazówkach we współpracy z wytwórnią

W naszej poprzedniej rozmowie wspominaliśmy o dobrych praktykach związanych z wysyłaniem demówek do wydawnictw. Sam masz w tym ogromne doświadczenie. Czy jest coś, co może sprawić, że dane zgłoszenie przepadnie u Ciebie już na starcie? A może jest jakaś dziedzina muzyki elektronicznej, której nie widzisz w katalogu Vidno Airlines Records?

Śmiało, podsyłajcie demo. Odsłucham i odpiszę na pewno. Poznałem na własnej skórze jak to jest być olewanym przez labele. Często wynika to bezpośrednio z ilości nadsyłanego demo lub przesytu ich własnymi artystami. Ktoś się mnie ostatnio radził, kto zaczyna przygodę jako producent. Też te błędy popełniałem, więc pokierować mogę. Secret link z wyłączonymi statystykami to podstawa. Odsłucham każdą ilości, ale labele głównie chcą 3-4 tracki demo. Linki do social media i krótki opis to takie standardy. Mnie też ktoś o tym mówił i musiałem przyswoić 😉

Vidno – Last Bullet

Vidno o planach wydawniczych

Jakie są Twoje najbliższe plany wydawnicze? Czyje produkcje ukażą się pod skrzydłami Vidno Airlines Records?

Biorę pod uwagę trzy scenariusze kolejnego wydawnictwa. Jeden remikser czeka na mój odzew. To jedna z legend światowej elektroniki. Może na jesieni mógłbym wydać taką EPkę. Zobaczymy, nie pcham niczego na siłę. Wszystko musi być płynne i dobrze napowietrzone. 🙂 Ostatnio nawet w jednym zdaniu przyjacielowi to wyjaśniłem. Nie szukam ludzi do współpracy, oni się sami pojawiają i się krystalizują. Czas pokaże, czy idziemy tym samym torem. Co do terminu prac nad tym, to pewnie się to przeciągnie przez projekt, który mnie obecnie pochłania.

Nie tylko własny label, ale też własny… festiwal. Molo Festival zbliża się wielkimi krokami. Skąd wziął się pomysł na tę imprezę?

No właśnie, o tym projekcie mowa. 🙂 Molo Festival to pokłosie i finał pojedynczych eventów z tamtego roku o nazwie Techno Molo. Początkowo poproszono mnie o zorganizowanie tego typu wydarzenia na płockim Molo. Pomysł upadł, ale wydarzenie cieszyło się tak dużym zainteresowaniem, że postanowiłem poszukać nowej lokalizacji. To był strzał w dziesiątkę. Eventy były wielkim sukcesem. Po trzech edycjach uznałem, żeby trzeba pójść dalej. Festiwal jest naturalną konsekwencją tych imprez.

Vidno o Molo Festival: Wpisać się w klubową mapę kraju

Mam wrażenie, że w Polsce zapanowała moda na małe festiwale. Nie potrzeba nam już wielkich scen i głośnych nazwisk, co w obliczu obowiązujących regulacji i tak jest prawie niemożliwe do zrealizowania. Jakim festiwalem chce być Molo Festival? Czy tworząc pierwsze zarysy tego wydarzenia, miałeś w głowie jakieś konkretne inspiracje? Jakieś imprezy, na których szczególnie dobrze się bawiłeś i teraz chciałbyś to przełożyć na własny event?

Nasz festiwal wyrósł z potrzeby lokalnej społeczności i może regionu, ale mnóstwo nowych twarzy było widać, więc zasięg jest. Widzimy to obecnie po kupujących, że tym tym eventem możemy przeskoczyć z wydarzenia lokalnego na coś rozpoznawalnego na skalę ogólnopolską. Coś, co na trwałe wpisze w klubową mapę kraju.

W takim mieście jak Płock wszystko trochę wolniej się buduje. Mamy tego świadomość przy podejmowaniu decyzji. Znamy ten parkiet i klubowiczów, wiemy jak
działać. Co do inspiracji z innych festiwali raczej nie pokuszę się o tego typu zestawienie. Każdy przedsięwzięcie to inny organizm. Są podobieństwa, ale jednak czas, miejsca, ludzie, którzy tworzą klimat, różnią się.

Vidno o Molo Festival: Będą legendy, będą debiutanci

Patrzę na line-up i widzę tu pewny klucz dobierania artystów – to naprawdę jakościowi artyści, którzy nieczęsto grywają na innych imprezach. Czym sugerowałeś się zapraszając twórców do zagrania na Molo Festival? Czy jedynie własnym gustem, czy może było coś jeszcze?

Chcieliśmy zróżnicowanych artystów, bo i taka jest tu publika. Line-up układaliśmy z Autronomem – postawiliśmy na świetnych DJów oraz producentów. Sam jestem producentem i bardzo doceniam ciężką pracę w studiu. Są legendy, ale też artyści, którzy nigdy nie grali w Płocku poza festiwalem Audioriver. Chyba najbardziej must have był Bartek Kruczyński jako Pejzaż. Album Ostatni dzień lata to arcydzieło w naszej opinii.

Na pewno nie kierowaliśmy się kluczem kto, ile i gdzie gra. Strefa dzienna z downtempo będzie dla nas zagadką, bo jakby poza Sun-Day, czy samym Audioriver, ciężko o publikę za dnia w Płocku. Pewna eklektyczność line-upu to też chęć edukacji muzycznej nowej, młodej publiki.

Nowy festiwal to zawsze duża niewiadoma dla osób chcących na niego przyjechać, np. z dalszych części Polski. Na co mogą liczyć uczestnicy, prócz znakomitej muzyki polskich twórców?

Na pewno na entuzjastyczne reakcje publiki na parkiecie co jest najpiękniejsze w mniejszych ośrodkach muzycznych. Brakuje mi tego na większych eventach. Szykujemy dodatkowe atrakcje, ale raczej chcemy je podać na wydarzeniu bezpośrednio przed eventem, nie zdradzajmy.

Molo Festival odbędzie się w dniach 25-26 czerwca w Płocku.



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →