Muno.pl Podcast 40 – Viadrina

Podcast

W kolejnej odsłonie Muno podcastów przesłuchujemy Viadrinę, polski duet producentów i djów, który ostatnimi czasy zdominował taneczne parkiety po obu stronach Odry.

Na początku zeszłego roku mówiło się o nich wyłącznie jako o debiutantach na polskiej scenie muzyki elektronicznej. W połowie roku wskazywało się już na ogromny potencjał duetu producentów i djów znad Odry. Rok 2011 zakończyli natomiast jako nasz niewykluczony towar eksportowy i artyści chętnie zestawiani z takimi tuzami sceny klubowej, jak Marcin Czubala, Catz’n Dogz czy Pol_On.
Mowa tu oczywiście o Viadrinie, projekcie tworzonym przez Mateusza aka Stadtkind i Konrada aka Harbour Horse. W ciągu swojej stosunkowo krótkiej wspólnej działalności zdołali oczarować klubowe parkiety wydawnictwami dla takich oficyn, jak Pets Recordings, Your Mama’s Friend, Discobelle czy Klasse Recordings. Swoje charakterystyczne brzmienie przemycają również w remiksach utworów innych artystów, chociażby The Phantom, Out of Tune i D4D. Uwielbiają szeroko rozumiany house, z ochotą sięgają do korzeni i mają niesamowite wyczucie współczesnych stylów.
Zachęcamy was do przeczytania wywiadu z artystami oraz przesłuchania Muno.pl Podcast 40 mixed by Viadrina!


POSŁUCHAJ:


Muno Podcast 40 – Viadrina by muno.fm

WYWIAD: VIADRINA (Wrocław/Szczecin)

Viadrina narobiła w zeszłym roku wiele dobrego na polskiej scenie. Macie poczucie, że ten rok należał do Was czy skromność nie pozwala Wam tego przyznać? 😉

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Może nawet nie chodzi tutaj o samą skromność, ale o to, że byłoby to stwierdzenie niesprawiedliwe i zwyczajnie krzywdzące dla reszty polskiej sceny. Zdaje się, że największym wydarzeniem czy fenomenem minionego roku w naszym kraju był ogromny sukces Pets Recordings. Ale to też przecież nie wszystko, bo można mówić o swego rodzaju erupcji talentów na polskiej scenie klubowej. Poza wciąż dobrą formą uznanych graczy jak Marcin Czubala, Catz 'n Dogz, Pol_On czy SLG, swoją pozycję wyraźniej zaznaczyli na przykład Kuba Sojka, z bardzo ciekawym albumem, czy The Phantom. Debiut Chmara Winter również odbił się bardzo dużym echem, Marcin Czubala wystartował z nową wytwórnią… nie chcielibyśmy poświęcić tego pytania na taki rejestr tych wszystkich wydarzeń związanych z polską sceną klubową, bo przykłady można przecież mnożyć. Jest dobrze i czujemy, że niebawem będzie jeszcze lepiej, zarazem też gorąco kibicujemy wszystkim, którzy mają w to swój wkład. Wracając do oceny naszego własnego dorobku, to rzeczywiście był to dla nas pracowity i przełomowy rok i możemy powiedzieć, że cieszymy się, że znaleźliśmy się w tej dobrze przyjętej fali polskich debiutów na światowych parkietach. Skoro ludzie w Berlinie na imprezie podchodzili do nas i prosili o konkretne kawałki czy remiksy z viadrinowego repertuaru, to znaczy że coś jest na rzeczy.
Zanim pojawiliście się, słowo Viadrina kojarzyło mi się głównie z Uniwersytetem we Frankfurcie nad Odrą… Czy możecie opowiedzieć nam historię nazwy waszego duetu?
Wymyślanie nazwy to zawsze trudne i w pewien sposób odpowiedzialne zadanie. O ile pomysł nie przychodzi automatycznie, na przykład za sprawą przypadku, to trzeba być ostrożnym, bo jest to w końcu pewien tytuł, rzecz jakby niezbywalna, trochę jak tatuaż.  Ewentualne późniejsze zmiany czy żonglerka, mnożenie aliasów może czasami zaszkodzić.. Długi czas głowiliśmy się jak nazwać nasz nowy projekt. Po bezskutecznym przeskakiwaniu po anglojęzycznych propozycjach, pomyśleliśmy o lokalnym wymiarze, czymś co łączyłoby nas osobiście czy może też związane z nami miejsca. Wrocław i Szczecin łączy Odra i to był dobry trop. Łacińska forma Viadrus (rzeczownik) brzmi jednak zbyt szorstko i surowo, trochę jak nazwa blackmetalowej kapeli, ale już Viadrina, co znaczy tyle co „nad Odrą”, od razu bardzo nam się spodobała. Pomyśleliśmy, że to dość cool, żeńska, ładnie brzmiąca nazwa dla dwóch kolesi, którzy grają house.
Foto: Patryk Paluszek & Tatiana Pancewicz
Mateusz, jesteś z Wrocławia. Ty, Konrad pochodzisz ze Szczecina. Czy życie w miastach oddalonych od siebie o setki kilometrów było dla was kłopotliwe w momencie kiedy postanowiliście wspólnie tworzyć muzykę? Jak wygląda to teraz?
Jakoś o tym wówczas nie myśleliśmy. Był zapał, były pomysły, ten dystans nam zupełnie nie przeszkadzał. Zresztą jesteśmy typowymi produktami naszych czasów i jak reszta tego pokolenia masę czasu spędzamy online. Przy dzisiejszych możliwościach przesyłania i obróbki informacji przez sieć wspólna produkcja na odległość nie stanowi żadnego problemu. A może chodzi tutaj nawet o coś więcej, o tą swoistą sieciową intertekstualność, błyskawiczne czerpanie inspiracji i pomysłów z internetowego śmietnika. Może skoro nasza współpraca idzie w dużej mierze „po kablach”, to ten cały internetowy schemat myślenia też się jakoś zawiera w sposobie formowania pomysłów na kolejne produkcje i remiksy.
Po jakim czasie zaczęliście być tak naprawdę zadowoleni ze swoich kawałków? Mieliście wokół siebie ludzi, którzy Was wspierali i doradzali?
Trudno powiedzieć… wciąż jest tak, że kolejne produkcje uważamy za lepsze i bardziej dopracowane niż te poprzednie, w końcu cały czas się uczymy, często też na błędach. Wiadomo, że nie do końca tyczy się to samych pomysłów, bo wena jest przecież dość kapryśną kochanką. Jeśli zaś chodzi o samo brzmienie czy warsztat, to rzeczywiście jesteśmy teraz w momencie, gdy potrafimy wydobyć ten dźwięk, który nam się podoba. Mamy sentyment do wszystkich swoich kawałków, bo kojarzą się nam z pewnymi imprezami czy momentami kiedy je tworzyliśmy. Owszem, mamy swój sztab doradczy, zasięgamy opinii pewnej grupy osób, do których mamy zaufanie i jest to towarzystwo mieszane, więc nie tylko didżeje i producenci, ale również zwykli odbiorcy. Jeśli zaś chodzi o wsparcie to czujemy je ze strony wszystkich osób, które przychodzą na nasze imprezy czy dają tego symbolicznego „lajka”.
Nie ukrywam, że bardzo interesują mnie autorzy waszych wokali. Wiem tylko o Kathy Brown…
Jeśli chodzi o Kathy Brown to jest to bootleg, właściwie jeden z pierwszych numerów jakie zrobiliśmy, typowy darmowy edit do sieci. Może jeszcze do niego wrócimy i odświeżymy jego brzmienie, bo bardzo lubimy tę acapellę. Rzeczywiście, wiele osób zwraca uwagę na rolę wokali w naszych produkcjach, jest to nasz znak rozpoznawczy, szczególnie „pitchowanie” w dół, ale to właściwie teraz taki globalny trend. Jeśli chodzi o źródła, to korzystamy na przykład z serwisów typu creative commons, gdzie ludzie dzielą się nagranymi przez siebie wokalami i tam wyszukujemy interesujące nas ścieżki. Reszta niech pozostanie tajemnicą.
Foto: Patryk Paluszek & Tatiana Pancewicz
Niedawno ukazała się Wasza epka „Its ok” dla Klasse Recordings. Czy możecie powiedzieć nam coś o tym wydawnictwie?
Przede wszystkim jesteśmy bardzo zadowoleni, że udało nam się nawiązać współpracę z Klasse Recordings. Jednocześnie dołączyliśmy do ich agencji KLS Bookings, czyli de facto młodszego rodzeństwa Jackmode. W ten sposób jakby „wyważyliśmy sobie drzwi do Berlina”. Jeśli chodzi o Klasse Recordings, to bardzo podoba nam się zarówno brzmienie jak i cała identyfikacja wizualna tej wytwórni. Bardzo odpowiada nam to podejście zakładające pielęgnowanie takiej rodzinnej atmosfery oraz nie wychylania się za bardzo z undergroundu. Materiał dla Klasse jest chyba najbardziej deepową propozycją od Viadriny. Choć wciąż w trochę piosenkowej konwencji, jest to jednak powrót do bardziej klubowego brzmienia, po poprzedniej, urzekającej lecz mniej parkietowej EP dla Your Mama’s Friend. Cieszy nas równy poziom tego wydawnictwa, gdyż jesteśmy równie zadowoleni z remiksów.
Wielu artystów muzyki elektronicznej decyduje się na projekty sceniczne z użyciem instrumentów. Czy myśleliście kiedyś o tym aby zacząć przychodzić do klubu z gitarą?
Na razie nie myśleliśmy jeszcze o używaniu instrumentów w czasie grania. Kilka razy dostawaliśmy już pytania o występy live, a więc owszem, myślimy o tym, trudno nam jednak powiedzieć kiedy można spodziewać się naszego debiutu na żywo. Chcielibyśmy by takie występy poza znanymi już utworami, zawierały też materiał specjalnie przygotowany pod live act.
Rozdzielacie się czasem, wracacie do swoich poprzednich projektów?
Tak, zdarza się to, lecz nie za często. Jeśli gramy osobno to Konrad występuje jako Harbour Horse lub Hose Harbores, Mateusz natomiast jako Kazüla. Głównie dotyczy to naszych rodzinnych miast – Wrocławia i Szczecina – gdzie nie chcielibyśmy zmęczyć publiczności zbyt częstą obecnością Viadriny. Bywa też tak, że jeden z nas po prostu nie może się pojawić, na przykład z powodu choroby. Po prostu skupiamy obecnie uwagę głównie na Viadrinie i angaż w inne projekty to raczej pojedyncze epizody.
Foto: Patryk Paluszek & Tatiana Pancewicz
Jakie macie plany na najbliższy czas?
Po EP dla Klasse Recordings kolejnym autorskim wydawnictwem będzie nasza druga płyta dla Your Mama’s Friend. Być może ukaże się jeszcze przed wakacjami, ale nie chcemy tak wcześnie wyrokować i zdradzać więcej szczegółów, bo pomimo, że część materiału jest już gotowa, to nie znamy jeszcze ostatecznego kształtu tego wydawnictwa. W marcu oraz kwietniu powinno ukazać się parę remiksów sygnowanych naszą nazwą. Jeden dla przyjaciela z Drezna – Klangware, drugi dla nowego projektu w który zaangażowany jest Martin Dawson, trzeci zaś dla bardzo obiecującego nowego labelu z Nowego Jorku – Stranjjur. Do tego czeka nas sporo imprez i to nie tylko w Polsce. Nie siadamy na laurach i nieustannie pracujemy nad nowymi rzeczami. Póki co, nie zwalniamy tempa, które sobie narzuciliśmy w zeszłym roku.
Czy możecie powiedzieć nam coś o nagranym przez was miksie?
Być może sama selekcja nikogo nie zaskoczy, ale też nie chodziło nam o robienie jakichś specjalnych muzycznych wykopalisk lub odkurzanie starych perełek, które teraz mało kto pamięta. Miks jest raczej takim przeglądem bardzo aktualnych brzmień i pomysłów na muzykę klubową, które nas w tym momencie najbardziej inspirują. Są i nasi polscy znajomi jak Marcin czy Pol_Oni, są wschodzące zagraniczne gwiazdy jak Danny Daze czy Eats Everything, właściwie pojawia się sporo znanych nazwisk, stąd może i brak jakiegoś zaskoczenia, ale jako taki smaczek umieściliśmy tam nasz nowy numer, który nie był jeszcze nigdzie wcześniej publikowany.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Magda Nowicka Chomsk


Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →