To jest ich moment. Trójmiejscy gracze, którzy dają o sobie znać coraz głośniej

News
Trójmiasto, ALLG, Marcin Hofmann, Kuba Skowroński, HENRY/JAVIER, gosha savage, IGGY-M4RY JAN3

Tam, gdzie najbardziej rozpoznawalne nazwiska swobodnie rozsiadły się w swoich fotelach, swoje miejsca próbują znaleźć zupełnie nowe. Grają zaledwie od kilku-kilkunastu miesięcy. Góra rok-półtora. Mieszkają w Gdyni, Sopocie, Gdańsku. Jako baczny obserwator dostrzegam drzemiący w nich ogromny potencjał. Trójmiejska - ale i nie tylko - scena stoi przed nimi otworem. Tylko od nich zależy, czy wykorzystają swoją szansę.

Dosłownie chwilę przed pandemią główną siłą napędową sezonu klubowego w Trójmieście były tylko (albo aż) Sfinks700 i gdańska Ziemia. Po zmianie właściciela starą Protokulturę zastąpił Crackhouse, z kolei outdoorowa do niedawna Ulica Elektryków, rozbudowała się o nową przestrzeń W4 i częściej niż okazjonalnie działające B90. Mimo kolejnych lockdownów i „zakazów tańca”, tamtejsza scena ma się dobrze jak nigdy dotąd. O jej sile świadczą także lokalne inicjatywy i kolektywy cyklicznie organizujące swoje wydarzenia. W porównaniu z latami poprzednimi jest ich dość sporo. I chwała im za to.

Trójmiasto. Nie tylko kluby

Samo „być” nie wystarczy. Chcąc być interesującym z pozycji klubowicza miejscem trzeba spełniać kilka warunków. Zauważalnie większa świadomość wśród odbiorców kończy powoli schedę klubowego kultu. Już nie wystarczy sama nazwa i towarzysząca jej lista niezapomnianych historii. Jako stały uczestnik życia klubowego dostrzegam zmęczenie materiału wśród uczestników imprez. Powtarzające się w kółko te same nazwiska przestają robić na ludziach wrażenie, co sprowadza się do bardziej świadomego wyboru potencjalnych wydarzeń.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Fot. Olga Burczyk

Nie odkryję Ameryki mówiąc, że to ludzie budują klub, że artyści w nich występujący nadają mu charakter, obierają kierunek, którym klub podąża. Jeden bookuje zagraniczne gwiazdy, inny opiera swoje programy artystyczne na polskich nazwiskach. Jak nie trudno się domyślić, wśród nich nie brakuje nowych graczy, dla których afterowe granie dawno przestało być wystarczające. Niektórzy nie mają nawet facebookowego fanpage’a, a ich soundcloudowe kanały są z reguły skarbnicą udostępnionych wydawnictw innych artystów, aniżeli autorskich podcastów.

Trójmiasto. Pokazać reszcie

Gdynia, Sopot i Gdańsk nie od dziś skrywają nieoszlifowane diamenty pierwszej wody. Nieodkryte dla pozostałej części sceny coraz śmielej pukają do bram miejscowych klubów. Nie gościli (jeszcze) w Poznaniu, Wrocławiu, Katowicach, Białymstoku, choć pojedynczymi występami, poza samym Trójmiastem, mogą faktycznie się pochwalić. Wymienieni przez mnie artyści dają o siebie znać jednak coraz głośniej. Nie wszystkich będziecie kojarzyć. Ba, z pewnością znajdą się tacy, którzy pierwszy raz zaznajomią się z ich działalnością muzyczną.

Z tego też względu powstał niniejszy tekst. Aby pokazać to, co nie odkryte. Aby talenty, które skrywa trójmiejska scena, pokazać „światu zewnętrznemu”. Są piekielnie utalentowani, a przy tym skromni i pokorni. Grają bardzo różnie – od live actów, po vinyl only. Od oldschool techno, po muzykę eksperymentalną. Poznajcie siódemkę trójmiejskiej nadziei na przyszłe czasy. Bo jak nie oni, to kto? Kolejność alfabetyczna.

Fot. MARIE MAROU

#1 ALLG

Dla świeżo upieczonej rezydentki gdańskiej Ziemi to już druga obecność w naszych zestawieniach i druga w pełni zasłużona. Grająca zaledwie pół roku jako ALLG Olga, daje się poznać jako odważna w mieszaniu stylów wielbicielka electro, ghetto, uk garage czy break. Jeżeli nadal będzie rozwijać się w takim tempie, obecność w line-upie klubów z poza Trójmiasta będzie tylko kwestią czasu. We are all G’s!

#2 gosha savage

Przywołując na myśl goshę savage, naszym oczom ukazuje się solowy projekt Małgorzaty Sawicz. Członki gdańskiego projektu Korozja muzycznie związana jest z elektroniką inspirowaną snami, wróżkami oraz emocjami takimi jak smutek i nostalgia. Przesiąknięte syntezą fm w czasie rzeczywistym sety, w połączeniu agresywnymi dźwiękami industrialu i muzyki eksperymentalnej, dają nam obraz artystki, nad której twórczością trzeba się pochylić zdecydowanie bardziej. Zwłaszcza, że mówimy o występach w formule live, które wśród pań nie są zbyt często spotykane.

#3 HENRY/JAVIER

„An odyssey through the realm of consciousness”, czyli trójmiejscy Adriatique, Tale of Us czy Mathame. Nie ma przypadku w tym, że akurat tak pozwoliłem sobie ich nazwać. Zachowując wszelkie proporcje, duetowi HENRY/JAVIER bliżej do popularnych duetów wytwórni Afterlife aniżeli dalej. Wszystko za sprawą ich charakterystycznego, jak na trójmiejskie warunki stylu, głównie skoncentrowanego na melodic techno. Jedyna znana mi para grająca tego typu muzykę na Pomorzu, dlatego nie sposób było o nich nie wspomnieć.

#4 IGGY

„Your local groove dealer”, czyli Igor Semmerling. Trójmiejska scena za jego drobną pomocą zyskała zróżnicowanego pod kątem stylistyki zawodnika godnego najlepszych imprez w kraju. Związany mocno z gdańskim Crackhousem IGGY (już nie S M R), za wizytówkę swojego muzycznego „ja” serwuje sety pełne – mocno ostatnio popularnego – groove, ale także deep, raw czy trance.

#5 Kuba Skowroński

Pierwszy z winylowców w zestawieniu, którego skille w sprawnym operowaniu gramofonami nie tyle co mogą, co po prostu robią wrażenie. Kuba Skowroński swoją pasję do czarnych płyt zrodził wcale nie tak dawno. Decyzja „o wyjściu z szafy” zbiegła się z pierwszymi imprezami w piwnicach, które niedługo potem zamienił na ich klubowe odpowiedniki. Gdybym miał porównać Kubę i graną przez niego muzykę do innego trójmiejskiego gracza, z pewnością byłby to Rafique. Styl, wąs, szyk – wszystko się zgadza. Może niedługo obaj panowie staną wspólnie za deckami? Kto wie.

#6 M4RY JAN3

Najkrótsza stażem z wymienionej siódemki Marysia Haase, wpisuje się dość mocno w odczuwalny ostatnimi czasy trend na granie połamanych rzeczy w Trójmieście. Debiutowała… miesiąc temu na sfinksowej fontannie w trakcie imprezy Cranza, zgarniając za swój występ gromkie owacje. Znakiem rozpoznawczym M4RY JAN3 są sety pełne electro na przemian wzbogacane o break i techno. Kolejna świeża krew, której scena potrzebowała. Nie tylko ta znad morza.

#7 Marcin Høfmann

Podobnie, jak w przypadku Kuby Skowrońskiego, tak przy nazwisku Høfmann mamy do czynienia z dość późnym coming outem. Marcin swój klubowy występ dość długo odkładał w czasie, jednak gdy już się na niego zdecydował, nie pozostawił złudzeń, co do słuszności podjętej decyzji. Oldschool techno z lat 90. i wczesnych 00. działają na niego niczym narkotyk bez którego nie może się obejść. Operowany w trakcie setów suwak regulacji tonu na gramofonie co prawda zazwyczaj wskazuje „plus 8”, jednak w tym przypadku „technołupanka” broni się sama. Dzięki hurtowo kupowanym na Discogsie płytom z muzyką niedostępną w formacie digital, „mam to na winylu” nie brzmi jak wyświechtany, pozbawiony sensu frazes.



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →