Tham: „Polska ma mnóstwo talentów, które przyćmiewane są zagranicznymi bookingami” [wywiad]

O Berlinie, o Transformatorze, o polskiej publiczności i lokalnych talentach oraz o tym, co zostanie, gdy skończy się hype na hard techno - o tym wszystkim i nie tylko w szczerym wywiadzie opowiedział nam Tham, nowy rezydent wrocławskiego Transformatora.
Nie ma przesady, by określić Thama mianem artysty będącego w pewnym sensie esencją Berlina – zarówno jego przeszłości, jak i współczesności. Rozchwytywany producent i DJ łączy w sobie obie te odsłony – z jednej strony jest wierny klasycznemu brzmieniu i z wielkim oddaniem hołduje oldschoolowemu podejściu do selekcji i techniki, z drugiej pozostaje głodnym nowych wyzwań twórcą, który dzięki ogromnemu talentowi i otwartej głowie znakomicie odnajduje się w nowoczesnych okolicznościach. Tham szybko zdobył uznanie undergroundowej sceny, głównie za sprawą mistrzowskiego warsztatu i niekonwencjonalnemu podejściu do budowania narracji swoich setów, w których surowa energia idzie w parze ze stopniowaniem emocji. Nic dziwnego, że artysta rozchwytywany jest dziś na arenie międzynarodowej. Tym bardziej godnym docenienia faktem jest zaproszenie go do roli rezydenta jednego z najprężniej funkcjonujących klubów w Polsce – wrocławskiego Transformatora. Tham przyjął tę propozycję z otwartymi ramionami, od początku zapewniając o swoim zaangażowaniu w chęć rozwijania autorskiego cyklu, jak i całego Transformatora. Zagraniczne rezydentury nie są u nas codziennością, zwłaszcza gdy mowa o artystach będących na wznoszącej fali jak właśnie Tham.

Przy okazji objęcia rezydentury w Transformatorze i przed pierwszą imprezą w roli gospodarza, Tham odpowiedział nam na wiele istotnych pytań dotyczących nie tylko pomysłu na własny cykl. Zapraszamy do lektury.
Tham – wywiad
Po czterech występach w Transformatorze ogłoszono Cię rezydentem klubu. Jak się z tym czujesz? Międzynarodowe rezydentury wciąż są rzadkością, zwłaszcza w Polsce.
Tham: Jestem naprawdę zaszczycony! Transformator to dla mnie wyjątkowe miejsce od pierwszego występu. Świetna energia, świetna publiczność i niesamowita atmosfera – przypomina mi stare dobre klimaty Griessmuehle! Zostanie rezydentem tego klubu to dla mnie duża sprawa, bo oznacza bycie częścią sceny, która dynamicznie się rozwija. To nie tylko granie setów, ale także długofalowe kształtowanie czegoś i budowanie prawdziwego połączenia.
Tham: „Polscy rave’owicze mają w sobie niesamowitą intensywność”
Polska scena elektroniczna i rynek klubowy stoją na styku Berlina oraz zjawisk z ukraińskiej czy gruzińskiej sceny. Po licznych występach nad Wisłą i Odrą, dostrzegasz jakieś charakterystyczne cechy lub unikalne wartości polskiej sceny?
Polscy rave’owicze mają w sobie niesamowitą intensywność – są całkowicie zaangażowani, nie przychodzą do klubu tylko po to, by być obecnymi, ale naprawdę łączą się z muzyką. Jest w tym pewna surowość energii, coś, co przypomina mi wczesny Berlin i co szczególnie dostrzegalne jest w Europie Wschodniej oraz krajach postradzieckich. Fascynujące jest również to, jak w Polsce mieszają się różne wpływy – czuć berliński groove, ale także mroczniejsze, bardziej industrialne czy wręcz EBM-owe brzmienia popularne np. w Kijowie czy Tbilisi. To, jak ludzie chłoną mocniejsze dźwięki, ale jednocześnie są otwarci na eksperymenty i muzyczną podróż w trakcie seta, jest dla mnie wyjątkowe. Można wprowadzać różne gatunkowe zwroty, a publiczność w pełni to rozumie i czerpie z tego radość.
Griessmuehle – Tham / December 31 / 3pm-4pm
W jednym z wywiadów podczas poprzedniej wizyty w Transformatorze powiedziałeś, że nigdy nie opuścisz Berlina. Co skłoniło Cię do przyjęcia rezydentury w klubie tak daleko od domu i jak często będziesz odwiedzać Wrocław?
Berlin to bez wątpienia mój dom. Jednak przyjęcie rezydentury poza Berlinem nie oznacza opuszczenia go – to raczej rozszerzenie mojej działalności. Transformator dał mi przestrzeń, w której czuję, że mogę zrobić coś znaczącego, nie tylko zagrać set i wyjść. Widzę tę rezydenturę jako okazję do wniesienia czegoś wartościowego do sceny, którą podziwiam. Jeśli chodzi o moją obecność we Wrocławiu, chcę tam być regularnie. Plan zakłada nie tylko moje własne występy, ale także współtworzenie line-upów, kształtowanie brzmienia cyklu rezydentury i aktywne uczestnictwo w rozwoju klubu. To długoterminowa wizja.

Tham: „Co się stanie, gdy ten hype na hard techno zacznie wygasać, a już widać, że w wielu miastach to się dzieje”
Opowiedz nam o swoim cyklu rezydentury. W pierwszej edycji wystąpi Echoes of October, Twój przyjaciel.
Pomysł na cykl rezydentury polega na zapraszaniu artystów o surowym, energetycznym, ale dobrze dobranym brzmieniu, które pasuje do klimatu Transformatora. Chciałem rozpocząć ten cykl z kimś, kto nie tylko podziela moją wizję muzyczną, ale również wnosi coś od siebie i ma silny związek z polską sceną. Echoes of October był idealnym wyborem. Dzieliliśmy razem mnóstwo muzycznych i osobistych momentów, więc wiem, że dostarczy dokładnie taką energię, jakiej potrzeba, by nadać kierunek całemu cyklowi. Dla mnie ważne było, by na start zaprosić kogoś, komu ufam i kto potrafi stworzyć klimat, w którym sam chciałbym być na parkiecie. Każda edycja będzie prezentować artystów, którzy mnie inspirują, przesuwają granice w swój własny sposób i pomogą nadać tej rezydenturze unikalny charakter – zarówno dla klubu, jak i dla polskiej sceny.
THAM SECRET BERLIN ROOFTOP RAVE
Czy hard techno ma przyszłość poza nowymi mediami? W jakim kierunku, Twoim zdaniem, będą ewoluować gusta i trendy? Jakie są Twoje przewidywania na przyszłość tej fali popularności?
Hard techno jest teraz w fazie hype’u, a media społecznościowe odgrywają w tym ogromną rolę. Szybki wzrost popularności artystów za sprawą platform takich jak Instagram, TikTok czy YouTube zmienił sposób, w jaki ludzie odkrywają i konsumują muzykę. Ale pytanie brzmi: co się stanie, gdy ten hype zacznie wygasać, a już widać, że w wielu miastach to się dzieje.
Myślę, że hard techno zawsze będzie miało swoją oddaną publikę, ale jego mainstreamowa wersja – skupiona wyłącznie na tempie, intensywności i pustych dropach – może nie przetrwać na dłuższą metę.
To, co zostanie, to to, co ma prawdziwą wartość. Trendy się zmienią, a ja przewiduję większą różnorodność brzmień – może powrót do groove’owego, ciężkiego techno, więcej eksperymentów i odejście od tego, co dziś nazywamy hard techno. Najciekawsi artyści to ci, którzy pozostają wierni swojemu brzmieniu i wizji, a nie tylko podążają za największym trendem.

Tham: „DJ musi mieć głęboką wiedzę o muzyce i umiejętność zabrania ludzi w podróż”
Dziś łatwo zacząć DJ-owanie – sprzęt jest przystępny cenowo, a bibliotekę muzyczną można zbudować online. Twoim zdaniem, co sprawia, że ktoś jest DJ-em?
Dostępność sprzętu i muzyki to świetna sprawa – obniża bariery wejścia. Ale prawdziwy DJ to coś znacznie więcej niż tylko odtwarzanie utworów. Liczy się selekcja, umiejętność opowiadania historii i zrozumienie publiczności. DJ musi mieć głęboką wiedzę o muzyce i umiejętność zabrania ludzi w podróż. Ważna jest też technika. Miksowanie to nie tylko beatmatching – dziś każdy program może to zrobić za Ciebie. Liczy się layering, harmonia, selekcja utworów, kreatywne podejście do miksowania, umiejętność czytania tłumu i tworzenia czegoś unikalnego. Dobry DJ zaskakuje publiczność, ale jednocześnie utrzymuje ją w transie i wie, kiedy przycisnąć, a kiedy odpuścić.
THAM | Church of Techno 2022
Techno zawsze było muzyką przyszłości. Co sądzisz o starszych DJ-ach, którzy narzekają na dzisiejszą scenę? Czy ich krytyka – „kiedyś było lepiej”, „liczyła się muzyka, a nie Instagram” – jest uzasadniona, czy to tylko nostalgia?
To trochę jedno i drugie. Niektóre uwagi są trafne – rzeczywiście teraz bardziej niż kiedykolwiek liczy się branding, wizerunek i obecność w social mediach. To bywa frustrujące, bo odciąga uwagę od samej muzyki. Z drugiej strony każda generacja mówi, że „kiedyś było lepiej”. Scena zawsze ewoluowała i zawsze będzie to robić. Dla mnie kluczowe jest to, by techno zachowało swoją esencję. Jeśli będą ludzie, którzy są w tej kulturze dla muzyki, a nie tylko dla hype’u, to wszystko będzie w porządku – może nawet scena znów oddzieli się od mainstreamu i wróci do podziemia.
Tham: „Polska ma mnóstwo talentów, ale często międzynarodowe bookingi przyćmiewają scenę rodzimą”
Wracając do Transformatora – co Cię pozytywnie zaskoczyło w polskich klubach, a co wymaga jeszcze poprawy?
Imponuje mi pasja i zaangażowanie polskiej sceny. Kluby inwestują w dobre nagłośnienie, a poziom produkcji wydarzeń szybko rośnie. To, co mogłoby się poprawić, to większe docenienie lokalnych artystów – Polska ma mnóstwo talentów, ale często międzynarodowe bookingi przyćmiewają scenę rodzimą. Przydałoby się więcej platform do promowania polskich DJ-ów i producentów.
Tham – Nothing Last Forever
Jeśli mógłbyś zaprosić kogokolwiek ze sceny techno do swojego cyklu rezydentury w Transformatorze, bez ograniczeń budżetowych czy innych, kogo byś zaprosił?
To trudne pytanie! Jest tylu artystów, których chciałbym zaprosić. Gdybym mógł wybrać kogokolwiek, powiedziałbym, że ktoś taki jak Rikhter albo Dica – oboje mają niesamowitą energię, potrafią utrzymać tłum w napięciu od początku do końca, a przy tym posiadają bardzo unikalne brzmienie.
Chciałbym też zaprosić artystów, którzy na różne sposoby przesuwają granice i przywracają techno stary, klasyczny klimat, jak Tarkno lub GNRØ. Oczywiście, chciałbym również włączyć undergroundowych artystów, którzy może nie są tak znani, ale wnoszą coś świeżego do całości. Celem byłoby stworzenie unikalnych nocy – gdzie każdy set wnosi coś innego, a jednocześnie wpisuje się w ogólny klimat rezydentury.
THAM invites ECHOES OF OCTOBER – szczegóły i bilety
Pierwsza impreza Thama w roli gospodarza Transformatora odbędzie się już 28 marca. Zgodnie z tym, co mogliście przeczytać, gościem wydarzenia będzie Echoes Of October. Prócz wymienionych artystów usłyszymy także Adę Stawiarz. Wkrótce znana będzie pozostała część line-upu. Bilety na to wydarzenie znajdziecie na Biletomat.pl.