SZAIO: Płyta stworzona pomiędzy Warszawą, Toronto a Berlinem
Poznajcie dziś SZAIO, czyli Zosię Mackenzie - kanadyjsko-polską producentkę, która właśnie zadebiutowała pierwszą EP-ką w amsterdamskim labelu Bordello A Parigi. Płyta ma iście międzynarodowy rodowód i warto poznać historię jej powstania. W wywiadzie Zosia opowiada o swoich korzeniach, idei stojącej za EP-ką i ulubionych klubach w Warszawie.
SZAIO – Toronto, Warszawa, Amsterdam
Artur Wojtczak: SZAIO to anagram słowa Zosia – Twojego polskiego imienia. Mieszkasz w Kanadzie, wydajesz niebawem EP-kę w amsterdamskim Bordello A Parigi, który ma w swoim portfolio m.in. Davida Vunka. Jak tam trafiłaś ze swoim materiałem?
SZAIO: Otto Kraanenowi z Bordello A Parigi, przedstawili mnie moi przyjaciele Gary Abugan i Laura Schutte, którzy prowadzą wytwórnię reedycji i sklep płytowy Invisible City w Toronto. Gary i Laura wysłali link z piosenkami do Otto z pytaniem czy byłby zainteresowany pomocą w dystrybucji płyty w Europie. Byłam mile zaskoczona że Otto bardzo szybko odpisał i nie tylko zaoferował pomoc w dystrybucji, ale również zaproponował, że sam ją wyda. Wraz z moim partnerem Johnem planowaliśmy sami wydać ten album (nadal sami wydajemy album w Kanadzie i w Stanach z naszej wytwórni Joint Account), niemniej jednak, wsparcie Bordello A Parigi okazało się niebywale pomocne.
Babcia SZAIO inspiracją do Obraz EP
Przybliżmy najpierw historię stojącą za Obraz EP. Twoja urodzona w Łodzi mama wychowywała się w Warszawie, a w latach 80. wyemigrowała do Kanady. Ty odwiedzałaś Polskę dość często – m.in. ze względu na babcię – Zofię Śmiarowską, która mieszkała na Mokotowie. Czy obraz twojej babci przedstawiający ją jako nastolatkę w 1937 roku, który znalazł się na okładce winyla, ma być dla niej hołdem?
SZAIO: Gdy dorastałam, spędzałam dużo czasu z babcią. Latem zatrzymywałam się w jej domu w Warszawie lub spędzałam wakacje nad Bałtykiem w Dębkach, a kiedy nas nie było w Polsce, babcia często mieszkała z nami w Toronto. Dwa lata przed śmiercią, babcia bardzo chorowała i wtedy przyjechałam do niej w odwiedziny do Warszawy. To właśnie podczas tej podróży zaczęłam pisać piosenki i zadedykowałam album jej pamięci. Wydaje mi się, że była to moja ucieczka od ciężkich chwil które przeżywałam w tym czasie. Jeśli chodzi o okładkę albumu, początkowo chciałam, aby tata mojej przyjaciółki Kamili Pągowskiej – Filip, zaprojektował oprawę graficzną, ale jak można się domyślić, był bardzo zajęty. John zasugerował, żebym zamiast tego użyła portretu babci, który to moja mama właśnie przywiozła ze sobą z Polski. To powiedziawszy, wciąż mam nadzieję, że Filip może w przyszłości zaprojektuje okładkę kolejnego albumu!
Ulubione polskie kluby i festiwale
Czy spędzając wakacje w Warszawie miałaś jakikolwiek kontakt z tutejszą sceną: producentami i klubami?
SZAIO: Byłam na wielu niezapomnianych imprezach w Warszawie. Pierwsze co przychodzi mi do głowy to Moritz von Oswald na Jasnej 1, jak również Tiga, Miss Kittin, i Baba Stiltz na Smolnej. Jestem także fanką Unsound i miałam szczęście być w Toronto, kiedy zorganizowali festiwal w starej fabryce The Hearn nad jeziorem Ontario. To były prawdopodobnie jedne z najlepszych imprez, jakie Toronto widziało od dłuższego czasu. Kilka lat temu, wraz z Johnem kupiliśmy syntezator Formanta Polivoks od Maćka Polaka w Sopocie i używaliśmy go do prawie wszystkich piosenek na tym albumie.
Artyści, labele i gatunki muzyki tanecznej inspirowały Cię w pracy nad własną muzyką?
SZAIO: Album był bardzo spontaniczny i inspirowany głównie wydarzeniami, które miały miejsce wokół mnie w ciągu zaledwie kilku tygodni. Nie słuchałam wtedy muzyki, oprócz kilku płyt które były u Babci w domu – Chopin, Keith Jarrett and Edith Piaf – i może trochę radia.
EP-ka o międzynarodowym rodowodzie
EP-ka składająca się z pięciu utworów ma taki światowy wymiar: szkice powstawały w Warszawie, potem nagrań dokonał twój partner Diamond Rings w Waszym studio w Toronto, Miksu dokonali wasi sąsiedzi: Mark i Matt Thibideau (Joule, Yoyaku, Sushitech) – specjaliści od dub-techno, a finalny mastering zrobił Stefan Betke w Berlinie. A winyl wyda oficyna z Amsterdamu! Cóż za tygiel kulturowy!
SZAIO: To prawda – nabrało to wymiaru światowego! (śmiech) Zabawne jest to, że na początku w ogóle nie planowałam wydawać tych piosenek! Ale kiedy razem z Johnem zaaranżowaliśmy i zmontowaliśmy moje taśmy demo, stało się to bardzo sensowne, aby zabrać je do niesamowicie utalentowanych producentów: Marka i Matta w celu zmiksowania. Tak się również składa, że są oni naszymi sąsiadami! Zachęcili nas również do zwrócenia się do Stefana o mastering, a jak już wspomniałam, do Otto, którego poznałam dzięki naszym przyjaciołom w Toronto. Jesteśmy naprawdę szczęśliwi, że podczas tworzenia tego albumu spotkaliśmy tak wielu kreatywnych ludzi, oraz, że proces był tak organiczny.
Złoty winyl – 15.05.2021
Utwory, jakie prezentujesz na płycie (to będzie limitowany złoty winyl) to kompozycje oparte o fragmenty krótkich wokali, przypominających tzw. dub-mixes. Skąd pomysł, by wszystkie piosenki były po polsku?
SZAIO: To nie było zaplanowane – pisałam piosenki gdy akurat byłam w Warszawie i pomagałam opiekować się babcią, więc wszystkie teksty wyszły po polsku. Mam też materiał z innego albumu z polskim wokalem, który wciąż wymaga zmiksowania i masteringu, więc zobaczymy, co będzie dalej!
Miejsca godne polecenia w Toronto
Jakie muzyczne miejsca w Toronto poleciłabyś do odwiedzenia czytelnikom Muno.pl (DJ shopy, kawiarnie, kluby)?
SZAIO: W Toronto nie ma zbyt wielu klubów nocnych i większość imprez przeważnie odbywa się w miejscach typu „Pop-up” lub „DIY”. Powiedziawszy to, Bambi’s to zdecydowanie świetne nieduże miejsce, w którym można zobaczyć DJ-ów w mieście i w którym zawsze panuje spokojna i przyjazna atmosfera. Na zakupy płyt zdecydowanie polecam Invisible City w Chinatown. Mają duży wybór i zawsze jest to fajne miejsce do słuchania płyt i spędzania czasu z przyjaciółmi. Jeśli chodzi o restauracje, to poleciłabym The Little Jerry jeśli chodzi o jedzenie, wino i słuchanie świetnej muzyki. Mają stanowisko DJ-a z dwoma gramofonami Technics, wzmacniaczem lampowym i dwoma głośnikami Klipschorn, więc brzmienie jest tam naprawdę dobre. Imanishi to kolejna fajna restauracja, która oferuje japońską kuchnię i gra wyselekcjonowane kawałki lokalnych DJ-ów, takich jak np. Rob Squire.
Imieninowa premiera
Płyta ukazuje się w Twoje imieniny – 15 maja – czego Ci życzyć?
SZAIO: Mam bardzo miłe wspomnienia związane z moimi imieninami, ponieważ często dzieliłam ten dzień z babcią, co było dla mnie bardzo ważne. Prawdopodobnie w tym roku z powodu pandemii nie będę mogła urządzić imprezy, ale mam nadzieję, że ludziom moja płyta będzie się podoba i w jakiś sposób znajdą w niej coś dla siebie.
Nie widziałam jeszcze płyt, ponieważ są w drodze z Amsterdamu, i nie mogę się doczekać, aby w końcu trzymać album w dłoni – to będzie miły prezent!