Muno.pl Podcast 71 – RSS B0YS

Podcast

W siedemdziesiątej pierwszej odsłonie Muno podcastów prezentujemy wam twórczość niezwykle intrygującego i tajemniczego duetu, RSS B0YS. Tradycyjnie, artyści zgodzili się nagrać dla nas ekskluzywny miks i odpowiedzieć na kilka naszych pytań.

RSS B0YS tworzy B0Y JEDEN oraz B0Y DWA. Nigdy nie poznaliśmy ich tożsamości i choć bardzo chętnie grają na żywo, to zawsze w maskach. Poznali się w Afryce, dokładnie w Beninie. Tworzą techno. Mroczne, surowe, intensywne, inspirowane elementami etnicznymi. Na co dzień związani z wytwórnią Mik.Music, wydali również album na kasecie, który ukazał się nakładem Sangoplasmo records. Acha, i są Polakami.
Zachęcamy was do przeczytania wywiadu z artystami oraz przesłuchania Muno podcast mixed by RSS B0YS.


Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

POBIERZ PODCAST RSS B0YS

POSŁUCHAJ:

WYWIAD: RSS B0YS

Muzyka elektroniczna wybrała Was, czy Wy wybraliście muzykę elektroniczną?
Elektronika, to tylko jeden ze sposobów, najprostszy, najbardziej dostępny. Lubimy każdą muzykę, niezależnie od narzędzi, która nas poruszy. I tak ciekawie się składa, że starodawna muzyka, dziwne, nieznane europejczykom rytuały, dusze innych lądów świetnie idą w parze z techno. Pewnie chodzi o podobne problemy zawarte, o specyficzny rodzaj energii. Transowa motoryka, kosmos i synestetyczne wizje, bez chemii, ale z fizyką, to nas kręci. Do elektroniki widać mamy jakąś szczególną smykałkę, ale to może dlatego, że więcej i szybciej można opowiedzieć i zrobić to w marszu, w drodze, na czymkolwiek tak naprawdę, telefonie, jednym efekcie. Żeby cały świat opowiedzieć dajmy na to na skrzypcach, to trzeba być jakimś absolutnym geniuszem. A my tylko obserwujemy i pracujemy.
Na jakim etapie rozwoju projektu RSS B0YS nawiązaliście współpracę z Mik Musik?
Na początkowym. Od razu. Nawet nazwa powstała dopiero po pierwszych pomysłach czym ta debiutancka płyta mogłaby być. Mik Musik to tak otwarty koncept, że bardzo do RSS pasuje. Label ten znany jest także z szczególnego traktowania i przetwarzania różnych wątków „egzotycznych“, jakkolwiek jest to zawsze ryzykowne, bo często ma znamiona neo-kolonialne, ale to właśnie jest coś co dla RSS B0YS jest podstawowym wyzwaniem – opowiadanie świata przez rytm, a że w Europie rytm jest traktowany bardzo jednowymiarowo i po macoszemu, to „egzotyka“ jest niezbędna, żeby tą kwestię poszerzyć, przybliżyć a nawet wytłumaczyć.
Okładka epki „00FLY”
Pracujecie nad kompozycjami wspólnie czy dzielicie się pomysłami korespondencyjnie?
To zależy. Czasem osobno, czasem razem, czasem korespondencyjnie, czasem w miejscu, w drodze. Nie ma odgórnej zasady. Niezbyt istotne są też proporcje, co kto ile włożył, czy B0Y jeden czy B0Y dwa, i tak w końcowym efekcie jest to odpowiednio wymieszane. Ale też z tego powodu najbardziej lubimy koncerty, bo wtedy wszystko dzieje się absolutnie równo i w tym samym momencie, jednocześnie, naraz, wszystko tworzymy wtedy wspólnie, dzielimy dokładnie tę samą energię.
Jakie miejsce w waszej działalności zajmują występy na żywo?
Najważniejsze.
Słuchając waszych produkcji na myśl przychodzą takie hasła, jak rytm i detal. Który z tych elementów jest dla was punktem wyjścia w budowaniu utworu?
Rytm, oczywiście i bez wątpienia. Są takie plany, żeby skończyć na samym bazowym rytmie, bez żadnych dodatków, chcemy dojść do sedna sprawy. A detal – tak, świat się składa z detali. Jednym drobiazgiem można utwór albo nawet całą płytę popchnąć w kompletnie inną stronę.
Używacie field recordingu? Pytam również w kontekście waszych podróży do Afryki…
Tak. Ale na razie naszych własnych nie używamy lub nie są one na wierzchu, albo są tylko naturalnym tłem dźwięków ze studio. Z fildów chcemy kiedyś zrobić zupełnie osobny projekt, przynajmniej osobną płytę. Ale takie sprawy są trudne logistycznie, więc czekamy na odpowiedni moment. Podróże takie zwyczajne nie zawsze muszą być jakkolwiek związane z muzyką. To są sytuacje, które się oczywiście przenikają i nawzajem inspirują, ale jeszcze nie nadszedł czas, żeby z tym zrobić coś na superpoważnie. Powiedzmy, że się dopiero uczymy różnych rzeczy, które wydają nam się niezbędne, żeby zrobić poważny skok do przodu. Te rzeczy których używamy, to raczej jest zabawa z popkulturą, czy może raczej z jej neo-kolonialnymi wątkami, wspomnianą wcześniej egzotyką, turyzmem. Szukamy jakiejś wspólnej wypadkowej i badamy teren na przyszłość. Ale tak naprawdę to interesuje nas cały świat. Afryka jest okiem w głowie i sercem wszystkiego, to oczywiste, ale często zawężanie naszych wątków jedynie do Afryki jest zbyt szybkim uogólnieniem.
Niedawno nakładem Sangoplasmo records na kasecie magnetofonowej ukazał się wasz album N00W. Czy pracując nad materiałem braliście pod uwagę również charakter i niedoskonałości technologiczne tego nośnika?
Tak, oczywiście. Przede wszystkim to, że są dwie strony dokładnie tej samej długości. Od razu pojawił się pomysł, żeby zrobić dwie strony medalu. Tytuł „N00W“ ma różne konotacje, od księżycowych kwestii (strona jasna i ciemna), poprzez słowo NOW, aż do nowości. Naszym celem było pokazanie się od nowej strony, głównie chodziło o pokazanie tego, czego się nauczyliśmy i dowiedzieliśmy o sobie koncertując. To diametralnie zmieniło nasze podejście do produkowania utworów.
Okładka albumu „N00W”
W marcu ukazała się również wasza epka „00FLY”. Czy możecie powiedzieć coś więcej o tym projekcie?
Tak się złożyło, że poproszono nas o kilka remiksów, my też mieliśmy ochotę, żeby remiksy zrobić. Trochę jako odpoczynek od normalnej pracy, trochę jako zabawa, analiza pracy innych, ale także jako rodzaj dialogu, dyskusji z innymi muzykami, niektórych znamy bardzo dobrze, niektórych nie spotkaliśmy jeszcze osobiście. I po kilku gotowych okazało się, że zaczynają te nasze przeróbki razem tworzyć jakąś zwartą opowieść. Więc pierwszą część tego serialu wypuściliśmy w takiej postaci. Na warsztacie mamy kilka kolejnych dla niezwykle ciekawych artystów. Na pewno nie spodziewacie się co to za nazwiska.
Jakiej muzyki słuchacie na co dzień? Jesteście typami klubowiczów?
Klubowiczów? Nie. Ale nie jesteśmy też jakimiś nerdami. Łatwo się dopasowujemy. Na co dzień? wszystkiego co jest ciekawe i inspirujące. Ale również świata dookoła. Nie podróżujemy ze słuchawkami na uszach, słuchamy tego co się dookoła dzieje. Ten szum świata potrafi być niesamowity, ma tyle warstw, tyle znaczeń. Ale uwielbiamy tańczyć. To jest niezwykle istotne. Tego uczy afrykańska muzyka, albo każda blisko z nią związana – bez tańca nie ma muzyki. Więc powiedzmy, że w operze albo na smutnej symfonii nas rzadko spotkacie, chociaż sama opera może być czymś bardzo ciekawym. Tak, chcielibyśmy kiedyś zrobić taką ostrą operę anty-neo-kolonialną! Ale wystawimy to w miejscu bez foteli oraz innych sof! (śmiech).
Rozmyślając o Waszej twórczości, nasunęło mi się pojęcie elitarności. Tajemnicza tożsamość ukryta pod maską, czy album wydany na kasecie w bardzo małym nakładzie. Takie zabiegi pociągają bardziej wymagającego słuchacza, który jest skłonny podjąć wysiłek…
No tak. Każda dobra rzecz wymaga wysiłku, inwestycji energetycznej. Ale z elitarnością to przesada, nie jest to naszym celem w ogóle, jeśli już, to dzieje się to niestety naturalnie, w tym sensie, że „taką“ muzyką interesuje się relatywnie niewiele osób. A to akurat nie jest nasza wina. Z drugiej strony totalnie nie interesuje nas robienie muzyki dla wszystkich. Zresztą, po prostu robimy to co robimy, czy się komuś podoba czy nie. A maski? No bo maski są dobre, pozwalają się skupić na przybranej w danym momencie roli, wyjść z siebie, obciąć ego. Gdy zakładasz maskę, ale mowa tutaj o takiej prawdziwej fizycznej, namacalnej, to naprawdę coś się dzieje ze świadomością, odrywasz się, zyskujesz odwagę i siłę. Taki drobny rytuał, który pomaga lepiej zagrać. Nie chcemy też, żeby nasze nazwiska czy powszednie zajęcia miały jakikolwiek wpływ na ogląd i ocenę naszej muzyki. Co by było, gdyby się okazało, że któryś z nas jest znanym aktorem, albo opowiada o pogodzie w telewizji, albo jeszcze gorzej – pracuje w sejmie? Albo zrobił kiedyś karierę w popularnym zespole, ale ten zespół upadł i w ogóle obciach? A nawet jakby nasza pozycja w społeczeństwie była jakoś tam zaznaczona, „uprzywilejowana“, to to też jest powód, żeby się ukryć, żeby tego nie wykorzystywać w żaden sposób. Wszyscy wykorzystują – my nie. Dodatkowo – walczymy z wszelką dyskryminacją. Poprzez maskę nas nie ma, nie ma znaczenia nasza płeć, kolor skóry, pochodzenie, wiek, status, poglądy. Tego wszystkiego nie ma. B0YS w nazwie – może tylko dla kolejnej zmyłki. Może jesteśmy syrenami. Yeti…
Myślicie o tym aby kiedyś zrzucić maski?
Nigdy nie mówimy nigdy. Może kiedyś będzie trzeba. Obawiamy się też trochę, że same kiedyś spadną.
Jakie macie plany na przyszłość?
Jeszcze więcej muzyki, podróży, jeszcze głośniej, dziwniej, bez końca. My się dopiero zaczynamy rozkręcać.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Magda Nowicka Chomsk


Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →