Riley Reinhold: „Pozwalałem, by wytwórnia TRAPEZ rozwijała się samodzielnie”

Wywiad
Riley Reinhold: Pozwalałem, by wytwórnia TRAPEZ rozwijała się samodzielnie

Kolońska wytwórnia TRAPEZ, będąca częścią równie słynnego Traum Schallplatten to label-legenda. Istnieją na rynku ponad 20 lat, a w ich katalogu są płyty takich tuzów elektroniki jak Mijk Van Dijk , Reinier Zonneveld, Patrice Baeumel. Przy okazji dzisiejszej premiery - nowej EP-ki Jurka Przeździeckiego aka EpiCentrum, postanowiliśmy porozmawiać z szefem Traum - Riley'em Reinholdem: o koneksjach z Polską, promowaniu muzyki w czasach bez social-mediów, czasach świetności magazynu De:Bug oraz scenie muzycznej i alternatywnej w Kolonii.

Koloński Trapez Rec. – 20 lat na rynku muzycznym

Artur Wojtczak: Trapez jest sublabelem Traum Schallplatten, kolońskiej wytwórni prowadzonej przez Ciebie Riley i Twoją żonę Jacqueline. Ponad dwie dekady na rynku to naprawdę duże osiągnięcie! Jak wspominasz początki istnienia wytwórni?

Riley Reinhold: W przypadku TRAPEZU jest tak, że prowadziłem wytwórnię ” na długiej smyczy”, pozwalając jej rozwijać się samodzielnie. Chciałem wiedzieć, dokąd mnie to zaprowadzi. Do tej pory uważam to za bardzo ekscytujący i trafiony pomysł. Wczesne czasy techno były naznaczone eksperymentowaniem i próbowaniem różnych rzeczy. Było mało kategoryzacji i do dziś trudno mi uznać muzykę, którą wydajemy za coś innego niż techno, jasne, kategorie takie jak: minimal, melodic rozumiem, ale cyfrowy świat pokroił tort na kilka zgrabnych kawałków dla każdego konsumenta, tak by był w odpowiednim rozmiarze i smaku. Algorytm przejął proces samodzielnego odnajdywania się. Z pewnością było inaczej w czasach wczesnego Trapeza. Mieliśmy szczęście być częścią tej specjalnej dekady, a ponieważ byłem dziennikarzem, który otrzymywał wynagrodzenie w postaci płyt z magazynu Frontpage, zaglądałem więc do świata techno każdego dnia. Mogę sobie wyobrazić, że w pewnym momencie tego okresu mogłem być najlepiej poinformowanym dziennikarzem techno. Dlaczego tak było? Ponieważ chciałem się kontaktować z każdym, kogo lubię, więc odkryłem wczesnego Luke’a Slatera i przeprowadziłem z nim wywiad, to samo stało się z Dave’em Clarkiem i innymi. Wczesne czasy Trapezu były pod silnym wpływem Detroit- techno, byliśmy wielkimi fanami amerykańskiej sceny i muzyki, co oznaczało dla nas ucieczkę od niemieckiej jednomyślności. Detroit techno od Underground Resistance i Roberta Hooda było jednym z naszych ulubionych – lubiliśmy ten surowy sound.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Mówiłeś kiedyś, że „Trapez to życie klubowe, pot i bity”. Dziś mamy do czynienia ze światem, w którym intensywny, a nawet agresywny PR i media społecznościowe wydają się być ważniejsze na scenie niż.… sama muzyka. Czy trudno jest utrzymać prawdziwość w kulturze tanecznej?

Riley Reinhold: Media społecznościowe są niezbędne, aby dotrzeć do ludzi, ponieważ czasy świetności sklepów płytowych już dawno minęły. Jestem pewien, że są ludzie, którzy twierdzą, że to nieprawda, ale wg mnie osobiście tak właśnie jest. Niezależność, prawo do samodzielnego wyboru muzyki, którą lubisz, może być osiągnięta tylko cyfrowo, chociaż brakuje mi bardzo dobrej, prezentującej muzykę platformy.

Polscy artyści w historii release’ów Trapezu i premiera EP-ki „Divine Intervention”  EPI CENTRUM

Polska faktycznie wydaje się być dość istotnym krajem w historii Waszej wytwórni – wydaliście płyty SLG, Jacka Sienkiewicza, 3 Channels i Jurka Przeździeckiego. Jesteśmy tuż przed kolejną premierą – drugą EP-ką Jurka aka EPI CENTRUM, która się właśnie dziś się ukazuje. Opowiedz nam o niej więcej!

Riley Reinhold: Tak, publikowaliśmy i muzykę 3 Channels i Jurka jako Epi Centrum i Jacka Sienkiewicza. Mnie podoba mi się tak na marginesie absurdalność polskiej sztuki, szczególnie w książkach, które czytałem: Stanisława Lema i Witolda Gombrowicza. Może nie wspomniałem, ale jestem w połowie Amerykaninem i potrafię docenić także inne perspektywy, niż ta czysto niemiecka. Myślę, że ludzie mogą to dostrzec również przy okazji muzycznych wydawnictw, mam taką nadzieję. Dla mnie jest to bardzo ważne, by nie dać się zaszufladkować. Tak, Jurek nagrał dla nas „Divine Intervention”  pod swoim szyldem Epi Centrum i jest to znowu bardzo koncepcyjna płyta. Z Jurkiem jest tak, że to co czuję, kiedy słyszę tę jego muzykę, to mnóstwo energii przemieszczającej się z jednego miejsca w drugie – tak bym to określił. Lubię ten transfer i mogę w nim emocjonalnie uczestniczyć. Podoba mi się indywidualny charakter jego muzyki. Bezkompromisowość i bycie w 100% sobą… nie zadowalając nikogo poza ludźmi, którzy to rozumieją.


O EP-ce Divine Intervention mówi nam również sam autor: EpiCentrum / Jurek Przeździecki:

Wytwórnię Trapez  wybrałem ze względu na idealne dopasowanie mojej muzycznej filozofii, do perspektywy z jakiej patrzy na muzykę Riley Reinhold. Moja filozofia jest bardo prosta – tworzę muzykę zaspokajając swoje egoistyczne ambicje, robię tylko to, co mi się podoba i nie interesuje mnie koniunktura. Dogaduję się tylko z tymi, którzy w takim podejściu widzą wartość. Myślę, że Riley Reinhold ma podobnie bezkompromisowy stosunek do muzyki, o czym przekonałem się w rozmowie z nim, a otwartość Trapeza na mój, osobisty punkt widzenia muzyki – zaowocował kolejną EPKą. Tworząc materiał na „Divine Intervention” kierowałem się zasadą uchwycenia organiczności i energii twórczej w procesie improwizacji. Jednym słowem, poszczególne partie materiału nagrywane były długimi, modulowanymi fragmentami, z których na koniec wyłoniłem najciekawsze fragmenty budujące dramaturgię i zbudowałem aranżację. W utworze Re-Enactment, całość budowana jest na nieoczywistych, dysonujących harmoniach oraz sprzęganym pogłosie. Decameron zaś, narasta perkusyjnie, aż do momentu, w którym pojawia się fragment mocno zniekształconego głosu amerykańskiego poety – E.E. Cummingsa – na marginesie, to już 3 cytat poezji amerykańskiej w mojej muzyce.


 

Czy czujesz jakiś szczególny klimat, który odróżnia polskie utwory od innych wydawnictw?

Riley Reinhold: Widzę, że w kulturze, która nie jest przesiąknięta techno i clubbingiem, a tak chyba jest w przypadku Polski, jest inny punkt wyjścia i polska droga jest być może rozwijana w tej zacisznej przestrzeni w autentyczny sposób. Nie jest też tak pragmatyczna jak niemiecka muzyka taneczna, gdzie część muzyki rodzi się w klubie…czy to dobrze czy źle, nie jest w 100% jasne…. Mówię tu bardziej o niemieckiej muzyce tanecznej, niż o zwykłym techno, ponieważ uważam, że techno jest często zbyt undergroundowe, by łatwo się sprzedać.

Promowanie muzyki bez social-mediów

Skoro już mowa o przeszłości, w grudniu 2020 roku wydaliśmy dużą antologię – książkę „30 Lat Polskiej Sceny Techno” – na ponad 850 stronach polscy DJ’e, promotorzy i producenci opowiadają swoje historie bycia częścią kultury klubowej. Catz 'N Dogz aka 3 Channels powiedzieli mi w wywiadzie, jak bardzo byli szczęśliwi po otrzymaniu pozytywnego odzewu na ich taśmę demo od Trapeza! Ile taśm miesięcznie otrzymywałeś od artystów z całego świata?

Riley Reinhold: W tamtym wczesnym okresie stale otrzymywałem dema poprzez CD, czasami również taśmy typu DAT. Muszę przyznać, że zgromadziłem wiele źródeł muzyki zanim zacząłem zakładać wytwórnię. Myślę, że upodobanie do sztuki i bycie niezbyt wydajnym na parkiecie pasowało do mnie i to było to czego szukałem i nadal szukam. Obecnie otrzymałem nawet więcej płyt demo, niż kiedykolwiek wcześniej. Uwielbiam pracować z młodymi ludźmi, którzy przysyłają mi muzykę i pracuję razem z nimi nad postprodukcją. Spędzam dużo czasu na motywowaniu ludzi – wiele person w świecie cyfrowym jest fałszywych i sprzedaje nadzieje i marzenia, ale w końcu w pewnym momencie musisz wiedzieć, co jest prawdą. Dlatego ja stawiam na prawdę.

Kryzys prasy muzycznej i dziennikarstwa

Riley, byłeś również współwydawcą świetnego niemieckiego magazynu De:Bug. Czasopisma takie jak Raveline, Groove również nie istnieją już w wersji drukowanej. Jakie jest Twoje zdanie na temat tego kryzysu prasy muzycznej?

Riley Reinhold: Ha! Przede wszystkim polecam wam nową stronę De:Bug, by zobaczyć, że wiele artykułów zostało zdigitalizowanych! Myślę, że fanziny robią teraz dobrą robotę, bo są niezależne. A publikacje są wtedy najlepsze, kiedy mogą coś luźno recenzować, włączając w to sarkazm, polityczną niepoprawność, fantazję i swobodę piszącego. Ta naiwność, jak sądzę, jest kluczem do sukcesu. Nie sądzę, by zbyt wielu ludzi było na dłuższą metę zainteresowanych prawdą i faktami, gdy tematem jest muzyka. Zawsze byłem fanem NME i Melody makers, czytając najbardziej dziwaczne recenzje np. koncertów heavy metalowych Van Halen. I te ich recenzje płyt, które rozdzierały artystów na strzępy… Współcześnie było (i jest) tak, że magazyny muzyczne straciły twarz, bo można było odnieść wrażenie, że wywiady były poprawiane i sterowane przez samych artystów. Jeśli magazyn staje się narzędziem promocji, to jego czas się skończył.

Kolonia – co zobaczyć?

Jeśli chodzi o scenę klubową w Niemczech, Kolonia zawsze była traktowana ciut lekceważąco. Wszyscy mówią w kółko o Berlinie… Co jest takiego wyjątkowego w Waszym mieście? Jakie miejsca trzeba odwiedzić będąc w Kolonii; kluby, DJ-shopy, kawiarnie?

Riley Reinhold: Cóż, co mogę powiedzieć, jest w tym dużo prawdy. Scena kolońska nigdy nie była w stanie wypromować i wykreować się na miarę Berlina, ponieważ jej możliwości finansowe były ograniczone, a przestrzeń nie istniała. Nigdy nie miała tylu turystów, co Berlin. Mimo to, mieliśmy wiele nielegalnych miejsc, w których działo się coś niesamowitego. Musicie zrozumieć, że Kolonia preferuje bardziej intymne środowisko, ponieważ w latach 60-tych miasto słynęło z podziemnych barów jazzowych i mieszało się z elektronicznymi bohaterami, takimi jak CAN / Holger Czukay. Było studio WDR ze Stockhausenem i elektronika puszczana w radiu… To wszystko było prawdopodobnie wynikiem tej kumulacji różnorodności intelektualnej w naszym mieście. Kolonia była pod względem sztuki (do lat 90-tych) stolicą galerii na świecie przed Paryżem i Berlinem. Kluby i miejsca, które są interesujące przechodzą teraz zmiany lub zniknęły. Słynny Ehrenfeld jest teraz placem budowy. Wiele miejsc zostało zrównanych z ziemią, by ziemia została oddana deweloperom. Z miejsc godnych polecenia wymieniłbym ArtTheatre, Odonien i Westpool, który znajduje się przy dworcu kolejowym.

Jakie są Twoje trzy ulubione klasyki klubowe, które wciąż działają na parkiecie?

Basic Channel – Domina

Mescalinum United – We Have Arrived

Caustic Window – On The Romance Tip



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →