Rave The Planet – powrót do korzeni kultury klubowej

fot. Ben de Biel
Artykuł
Rave The Planet

Największy fenomen w historii muzyki tanecznej odżyje na berlińskich ulicach już w najbliższą sobotę 9 lipca. Data ta przejdzie do historii jako powrót do najlepszych wartości, jakie niesie ze sobą clubbing. Na kilka dni przed Rave The Planet raz jeszcze przyglądamy się idei największego ruchu polityczno-kulturowego w Berlinie, a może i na całym świecie.

Rave The Planet – wolność, równość, różnorodność

Zanim wybierzemy się do Berlina na Rave The Planet, warto przypomnieć sobie nieco historii związanej z początkami tej „imprezy”. Love Parade powstał z wyrazu solidarności i wolności po upadku muru berlińskiego, przeradzając się w gigantyczny fenomen muzyki tanecznej. „Lovka” była niczym innym jak eliksirem wczesnej epoki postkomunistycznej. Ciężko było wówczas mówić o jakieś sztywnej, konkretnej organizacji tego wydarzenia, patrząc na rozmiar samej parady. Kiedy ta ruszyła, była siłą nie do zatrzymania, przemierzając miasto w blisko milionowym tłumie, aby finalnie przenieść się na niezliczoną ilość afterów w całym mieście.

Rave The Planet
Rave The Planet / fot. materiały prasowe

Przeczytaj także: Rave The Planet: sobotnia parada i niedzielne sprzątanie

Love Parade od zawsze faworyzował wartości, a nie korzyści. Wolność, równość, różnorodność – tutaj nikt nigdy nie był lepszy ani gorszy. Ulice Berlina w każde lipcowe południe stały otwarte dla każdego. W końcu kultura klubowa powinna być zjawiskiem inkluzywnym, a nie rozrywką dla wybrańców z grubym portfelem. Zwłaszcza dla tych, którzy nie mają pojęcia o genezie muzyki, przy której się bawią.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Przyjazd na Rave The Planet będzie swoistym powrotem do korzeni clubbingu. Na miejscu spodziewamy się całej rzeszy „starej gwardii”, dla której Love Parade był najważniejszym wydarzeniem w ciągu roku. Dlaczego? To miejsce było ich oazą, miejscem kultu hedonistycznej, niczym nieskrępowanej zabawy. Możliwie najczystszą formą spędzenia czasu w ich utopijnym, własnym świecie, dyktowanym tańcem, jakby jutra nie było.

Rave The Planet
Love Parade / fot via electro-news.eu

Rave The Planet – pamięć o historii

Na Rave The Planet z pewnością pojawią się młodzi ludzie, którzy nigdy nie mieli okazji doświadczyć ducha Love Parade. Nie generalizujemy, ale część z nich wiąże kulturę klubową z tym, aby pochwalić się imprezą na social media, wyszykować stylówkę czy najchętniej pojawić się od razu na afterze. Westbam, zapytany przez Artura Wojtczaka o obecność mnóstwa festiwali, które nie mają nawet podejścia do kultowości Love Parade, tak odpowiada:

Tak, tymczasem w Niemczech nastolatki znają np. Tomorrowland, a nie mają pojęcia o Love Parade i nic więcej ich nie interesuje, bo Tomorrowland jest t e r a z. Kontekst historyczny jest dla nich nieistotny. Ja też nie chcę absolutnie potępiać czy narzekać na Tomorrowland, tak jak kiedyś narzekano na naszą paradę: rzekome siedlisko zepsucia, zaśmiecania środowiska, upijania się itd. Tymczasem Parada Miłości była niczym Woodstock – imprezą, która zmieniła cały świat. Więcej dobrego z muzyką, niż zrobiła to Love Parade, już się chyba nie da zrobić

– Westbam.

Nakadia – Around The Clock

Berlin. Mekka europejskiej kultury klubowej

Jakie korzyści mogą płynąć dla samego miasta z okazji reaktywowania największej klubowej parady na świecie? Rave The Planet jest szansą na przywrócenie miastu miana stolicy clubbingu wolnego od biznesowej kalkulacji, tych samych nazwisk w line-upach czy klubów dla wybranych. Jesteśmy bardzo ciekawi, jaki pogląd na niektóre z berlińskich klubów ma Dr. Motte, założyciel Love Parade, w którym odbija się potencjalnych klubowiczów z całego świata ze względu na niepasujący ubiór do polityki danego miejsca. Markowanie nazwisk w line-upach, często niesprawiedliwa selekcja na bramce – to na pewno nie założenia, które stanowiły o wartości i idei Love Parade.

Tiefschwarz – Love Parade 2006

Co jeszcze widzimy w sile nadchodzącego Rave The Planet? Sobotni dzień w Berlinie ma szansę na przywrócenie kulturze klubowej wymiaru zjawiska o charakterze społecznym, które ma za główny cel integrację. Takiego, które pomaga znaleźć miejsce i ludzi, z którymi można się utożsamić. Manifest pokazujący, że kultura jest dobrem wspólnym, a nie towarem. Za kilka dni będziemy częścią przepięknej historii, której początki przypadają na 1 lipca 1989 roku. Zanim będziemy wspominać weekendowe wydarzenia, niech najlepszą wizytówką będzie przywołanie ulubionych momentów z pierwszych edycji Love Parade według Dr. Motte:

Wspomnienie radości, którą czuliśmy i muzyka z platform na Kurfuerstendamm. W 1991 Loveparade zaprosiło reprezentantów scen m.in. z Frankfurtu, Hamburga, Kolonii i Monachium. To było wielkie „cześć” dla całych Niemiec. Tworzyliśmy historię, tworzyliśmy przyszłość. Tańczyliśmy na głównej ulicy handlowej i w d**** mieliśmy mainstream czy okoliczny handel. To było coś, czego nikt sobie wcześniej nawet nie wyobrażał.



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →