„Tureckie Kolanko”, czyli nowy release Pysha & Sincza w Einmusika

W czasie pandemii polscy artyści nie próżnują. Przeciwnie - robią to, do czego obecny czas jest, można by rzec, stworzony - wydają nową muzykę. Dwójka z nich, Pysh i Sincz, zanotowała w ostatnich tygodniach parę naprawdę solidnych releasów! Dziś rozmawiamy (nie tylko) o tym najgłośniejszym - Tureckie Kolanko, wydanym w niemieckim EIN2 (Einmusika Recordings).

Pysh & Sincz – duet z solidnym doświadczeniem

Tej dwójki nie trzeba nikomu szczególnie przedstawiać. Pysh (Filip) to człowiek orkiestra – DJ, producent, inżynier dźwięku i nauczyciel. Na co dzień przebywa w Berlinie, gdzie chętnie dzieli się wiedzą w formie korepetycji i tutoriali, a nawet własnego Airbnb Experience!

Sincz (Andrzej) to DJ i producent z kilkunastoletnim stażem. Finalista konkursu Burn Residency, spotkać go można w czołowych polskich klubach i na festiwalach. Przede wszystkim, to rezydent stołecznej Smolnej, gdzie tylko w zeszłym roku występował u boku Tigi, ARTBATa, Bicepa i wielu innych.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Panowie pracują razem już 3 lata i wydawali w takich wytwórniach jak: Steyoyoke, Highway Records czy ZEHN Records. To właśnie na łamach tej ostatniej ukazał się w zeszłym roku Butt. Utwór przez znaczący okres figurował wysoko w Beatport chartach gatunku Melodic House & Techno.

Pysh & Sincz – Tureckie Kolanko

Bezsprzecznie dużym sukcesem duetu jest ostatni release o wdzięcznej nazwie Tureckie Kolanko w EIN2 (Einmusika Recordings). Na EP składają się także Hybrid oraz – nie mniej przykuwający uwagę – Ogonek u Piesek. Wszystkie trzy są dopracowane na najwyższym poziomie – pełne wysublimowanych efektów, z mocną linią basową, a nawet tajemniczym wokalem. Czyli właściwie wszystko to, czego można oczekiwać od tego gatunku elektroniki!

Jednym z największych wyróżnień, jakie może spotkać producenta, to wsparcie swojej muzyki przez gwiazdy ze światowego topu. Tureckie Kolanko zyskało świetny feedback od takich artystów jak Tale Of Us oraz Dubfire. Wielka szkoda, że tak dobra muzyka nie może być przez nich wykorzystana na żywo…

Z drugiej strony, pozostaje liczyć, że w dobie wszechobecnych streamów usłyszymy jeden utworów w sieci. A o releasie, genezie jego nazwy i innych tematach rozmawiam z samymi zainteresowanymi.

Pysh & Sincz – najważniejsza jest najlepsza muzyka i zabawa

Wiktor Zdzienicki: Panowie, gratuluję kolejnego release’u, zebrało się ich ostatnio całkiem sporo. Trudno mi nie rozpocząć rozmowy od oczywistego pytania – jak radzicie sobie z obecną sytuacją? Widać, że studio Andrzeja prężnie rośnie, z kolei Filip rozpoczął serię filmów ze wskazówkami dla producentów. Czy faktycznie właśnie wokół produkowania obraca się w tym momencie Wasze muzyczne życie?

Pysh & Sincz: Dziękujemy serdecznie! Ostatnie release’y to efekt naszej wspólnej pracy w studiu i oczywiście poszukiwań odpowiednich wydawców. Jesteśmy zadowoleni, bo udało nam się dotrzeć do EIN2, Highway Records, Harabe czy Zehn Records (Tube & Berger).

Do tej pory mogliśmy pracować w jednym miejscu, ale przez kwarantannę pracujemy zdalnie i też dajemy radę! Filip stacjonuje w swoim berlińskim studiu. Poza komponowaniem elektroniki, muzyki filmowej i sound design’em prowadzi lekcje z produkcji, tworzy tutoriale i pracuje nad swoim label’em. Z kolei ja rozwijam swoje studio w Warszawie, gdzie spędzam wiele godzin szykując kolejne utwory. Zajmuję się także oprawą muzyczną pokazów mody – między innymi Macieja Zienia.

Pysh

Pysh

Jak wspomniałem – zostawiliście już po sobie niezły ślad muzyczny. W jaki sposób doszło do Waszej współpracy? Wydaje mi się, że nie jesteście  typowym duetem – produkujecie i czasem występujecie wspólnie. Z drugiej strony, zdarza Wam się występować osobno, a nie pod jednym pseudonimem artystycznym. Czy w związku z tym Wasza kolaboracja jest swego rodzaju pobocznym projektem?

P&S:Nasza współpraca wystartowała naturalnie. Poznaliśmy się, polubiliśmy, graliśmy na tych samych imprezach i obracaliśmy się we wspólnym towarzystwie. Za tym przyszło produkowanie muzyki i wspólne sety.

Jesteśmy nietypowym duetem – każdy z nas ma solowe projekty, ale kiedy przychodzi odpowiedni czas, ruszamy do studia i działamy. Najważniejsza jest jak najlepsza muzyka i zabawa w trakcie jej tworzenia, co też przekłada się na życie codzienne. Nie dzielimy projektów na te ważne i ważniejsze.

Pysh & Sincz – dość anglojęzycznych tytułów utworów!

Kolejne pytanie, które z reguły zadaję – w jaki sposób współpracujecie? Pysh mieszka na co dzień w Berlinie, zatem zakładam, że jest to głównie wymiana części utworów. Z drugiej strony spotykacie się na tyle często, aby móc uskutecznić wspólną sesję. Jaki sposób sprawdza się u Was najlepiej?

P&S: Przed wyprowadzką Filipa do Berlina pracowaliśmy u niego i to rozwiązanie sprawdzało się bardzo dobrze. W obecnym momencie pracujemy zdalnie lub przyjeżdżamy do siebie (w ramach możliwości). Z reguły jest tak, że Andrzej tworzy pętle z pomysłami, a później je wspólnie rozwijamy.

Ostatnie wydawnictwo dla EIN2 (Einmusika) stworzyliśmy w Berlinie i cała EP powstała w trzy dni. Jesteśmy z niej bardzo zadowoleni, otrzymała już feedback od takich artystów jak: Tale of Us, Dubfire, Animal Trainer, Marcus Meinhardt, Marco Carola czy Leon, który premierowo zagrał jeden z kawałków w poznańskiej Tamie.

Sincz

Sincz

Z pewnością wątkiem godnym poruszenia jest nazewnictwo Waszych tracków. Wedka Wujasa, Jeziorak czy Tureckie Kolanko to zdecydowanie osobliwe tytuły. Czy stoją za nimi jakaś konkretne historie? Wiem, że takowa jest związana z utworem Slav, który pierwotnie zatytułowany byłBukakeszt.

P&S: Podczas każdej sesji powstaje szereg tytułów, które mają swoje ciekawe, śmieszne historie. Mamy podobne poczucie humoru i bawimy się w słowotwórstwo. Dla przykładu – Tureckie Kolanko to efekt zapchanego kawą kolanka w zlewie i teorii o torturach w tajnych więzieniach CIA… Nie pytajcie o szczegóły.

Chcieliśmy wprowadzić pewną innowację, bo mieliśmy już dość anglojęzycznych tytułów. W przypadku utworu Slav zostaliśmy poproszeni o zmianę. Chłopaki z Rosji od razu wyczuli śmieszny temat, ale aspekt marketingowy wziął górę.

Pysh & Sincz – nowy remix na horyzoncie

Macie za sobą wydawnictwa dla wielu wytwórni, w tym wspomniany Butt, który trafił do top 15 Beatport chart w kategorii Melodic House and Techno. Z którego releasu, a może jeszcze innego osiągnięcia, jesteście najbardziej dumni?

P&S: Każdy materiał jest dla nas tak samo ważny i  nie sugerujemy się słupkami w sklepach. Pracujemy razem już 3 lata i staramy się wydawać w coraz lepszych wytwórniach. W tym momencie jesteśmy zadowoleni i ogromnie wdzięczni każdemu, kto wspiera naszą twórczość.

Wiem, że pracujecie nad remiksem dla Natalii Przybysz, który pojawi się w następnych tygodniach. Czy możemy spodziewać się jeszcze więcej innego materiału? No chyba, że macie już siebie dość i jedyne, o czym marzycie, to powrót za decki…

P&S: Zgadza się! Pracujemy nad remiksem (a nawet dwoma!) utworu Ciepły Wiatr Natalii Przybysz. To dla nas ogromna szansa i zaszczyt, że możemy pracować z Natalią i wytwórnią, jaką jest Kayax. Serdeczne dzięki!

Cały czas pracujemy wspólnie oraz solo, więc możecie być przygotowani na nowości w drugiej połowie roku. Na ten moment niech wystarczą wydawnictwa wspomniane wyżej. Chyba wszystkim nam (społeczności klubowej) doskwiera brak klubów, zarówno od strony zawodowej – didżejskiej, jak i czystej zabawy. Ale niebawem wszystko wróci do normy – trzymamy za to mocno kciuki!



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →