Peter Fern: „Odradzam wpadanie w pułapkę toksycznego perfekcjonizmu jako producent”

fot. Maciej Pieloch
Wywiad

Peter Fern to postać, która jest kojarzona ze szczecińską sceną muzyki techno. Od wielu lat DJ, producent oraz realizator dźwięku. Jego przygoda ze sceną techniczną sięga jeszcze czasów legendarnego klubu Lokomotywa w Szczecinie. Jeden z nielicznych polskich artystów, którzy pojawili się jednocześnie na takich imprezach jak: Love Parade, Mayday, Global Gathering czy Soundtropolis. Autorskie utwory oraz remiksy sygnowane nazwiskiem Petera Ferna grane są w wielu zakątkach świata i supportowane przez najlepszych DJ-ów z gatunku techno. Jego płyta Underground Resistance, wydana nakładem wytwórni Techburst, zdobyła top 100 sprzedaży HardTechno Beatport, plasując się na pierwszym miejscu. Fern jest współwłaścicielem jednej z przodujących wytwórni techno w Polsce - Dual Force Records i właścicielem studia masteringowego R2R (Ready To Release) - Mastering Studio. Miksy i masteringi wychodzące z jego studia zostały wydane w takich wytwórniach jak: Stil Vor Talent, Persuit Recordings, Naked Lunch czy Planet Rhythm.

W wywiadzie Peter Fern opowiada nam o zwycięstwie w berlińskim konkursie muzycznym, ghost producingu, pułapkach perfekcyjnego produkowania i swoim stosunku do streamingu.

Zwycięstwo w konkursie Berlin Dance Music Event i labelu Codex

Artur Wojtczak: Wywiad zaczynamy z wysokiego C, czyli od informacji o zwycięstwie w konkursie. Twój track (nagrany wspólnie z Siasią) wygrał bowiem konkurs organizowany przez Berlin Dance Music i wytwórnię Codex, należącą do Spartaqa. Wiem, że wysłałeś tam kilka tracków. Jak dowiedziałeś się o wygranej?

Peter Fern: Tak, to prawda. Wspólnie z Siasią zajęliśmy pierwsze miejsce w konkursie organizowanym przez Codex oraz Berlin Dance Music Event. Było to dla nas duże zaskoczenie, a zwłaszcza dla mnie z tego powodu, że wiem, co stylistycznie Codex wydaje i wysyłając tam 7 tracków wyprodukowanych wspólnie z innymi artystami z Polski oraz swoje solowe produkcje, ich wybór padł akurat na dwa utwory, których sam nigdy bym nie wysłał, sądząc, że to nie ten styl! (śmiech)

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Jaka jest nagroda za tę wygraną oprócz publikacji utworu w Codexie?

Peter Fern: Tzw. 1:1 ze Spartaqiem oraz wsparcie promocyjne przez Codex group przy promocji wydawnictwa.

Jesteś na scenie dość długo, choć polskie media nie piszą o Tobie zbyt wiele. Poza tym produkujesz więcej, aniżeli grywasz w klubach. Czy to świadoma decyzja, jaką podjąłeś kilka lat temu?

Peter Fern: Wszystko zaczęło się przez przypadek – pod koniec 1999 roku, gdzie wraz z przyjacielem zdecydowaliśmy się zostać DJ-ami. Po 2 latach składania tracków w Cooledit Pro stwierdziliśmy, że jesteśmy gotowi, żeby iść grać na „żywo” i wtedy właśnie poznaliśmy właściciela największego klubu w Szczecinie, legendarnej już Lokomotywy. Wtedy powstał duet Sound Project i przez około 4 lata szlifowałem swego skilla w didżejowaniu oraz kształtowaniu gustu muzycznego. Były to i undergroundowe techno i kawałki, przy których dostawaliśmy gęsiej skórki, np. The Crystal Method Keep Hope Alive.

Produkcje solo i pułapka toksycznego perfekcjonizmu

Peter Fern: Od 2003 roku zaczęliśmy grać i tworzyć solowo: Peter Fern & Cute Bug (Sound Project). Później zaczęła się zabawa w organizowanie swoich eventów w naszym rodzimym mieście pod nazwą Underground Techno Session pod miejscowym Amfiteatrem oraz miniopenerze Music Grill Party nad jeziorem Miedwie w Zieleniewie.

Peter Fern: Rok 2006 to już wielkie eventy typu Mayday Polska, Love Parade Berlin. W 2007 roku otwierałem imprezę Soundtropolis, organizowaną przez Mayday Polska na Zamku w Ogrodzieńcu – zagrałem to, co uwielbiałem w tamtym czasie, czyli tribal techno mieszane z hard techno, czyli w tempie 145 BpM, by dokręcić do 150 BpM. Po moim występie cała impreza zamieniła się w electro minimal techno na 125 BpM. Wtedy to postanowiłem zabrać się za produkcję swojej muzyki, myśląc: „Jak wszyscy przejdą na nowe trendy, to kto będzie produkował muzykę, którą aktualnie lubię grać?”. Nie wiedziałem wtedy jeszcze nic na temat pułapki mojego producenckiego perfekcjonizmu…

Zmiana sposobu myślenia o produkcji muzyki

Produkowanie muzyki elektronicznej to dość skomplikowany proces – w zależności od umiejętności i nastawienia. Flylight, który wydał singiel Dreamer w labelu Roberta Babicza, pracował nad tym utworem około roku. Ty również wpadałeś we wspomniane pułapki tzw. toksycznego perfekcjonizmu i dopieszczałeś swoje utwory długo, będąc niezadowolonym z aktualnego stanu. Co spowodowało, że zmieniłeś sposób myślenia i poszedłeś do przodu?

Peter Fern: Nie życzę nikomu tej drogi, z którą ja się zmagałem. W 2005 roku YouTube raczkował, a kontent tam zawarty w tej tematyce po prostu nie istniał, gdzie nawet dzisiaj śmiem stwierdzić ze 70% „tutoriali” mix/mastering po prostu nie działa i jest tylko powtarzaną teorią, którą czas i technologia zdewaluowały. Do 2016 roku nie byłem nawet świadomy, że wpadłem w pułapkę rzeczonego „toksycznego perfekcjonizmu”, gdzie dosłownie uczucie radości z posiedzeń w ówczesnym pomieszczeniu, w którym produkowałem muzykę, oscylowało na przemian z uczuciem frustracji, niemocy, aż do samej złości na siebie i świat. Zmiana nastąpiła w 2017 roku – byłem już całkowicie zrezygnowany i się poddałem (ze wstępnymi objawami depresji umysłu pojawiły się zmagania ciała) i pamiętam, jak już miałem wszystko zostawić, ale oto przyszedł swoisty przebłysk: „na sam koniec po prostu zrób ten utwór tak, jak zawsze chciałeś go zrobić – w lekkości, radości. Nie myśl – tylko go zrób!” W końcu wysłałem swoje demo do 10 największych labeli, które znałem. Po jakichś 2 tygodniach odpisał akurat label, którego nie znałem, czyli Techburst Records – gdzie dopiero znajomi mnie uświadomili, że rozmawiam z Markiem Sherrym – czyli byłym klawiszowcem zespołu Public Domain.

Zmiany gatunkowe w elektronice

Wydawałeś swoje utwory w wielu labelach, obserwując zmieniające się trendy na scenie muzyki klubowej. Który moment uważasz za najbardziej istotny, jeśli chodzi o zmianę gatunkową w szeroko rozumianej elektronice?

Peter Fern: Dla mnie oczywiście to był 2007 rok, gdzie dosłownie na moich oczach z imprezy na imprezę DJ-e przeskakiwali z techno 140 BpM na 123 BpM. Ciężko było mi to wtedy zaakceptować.

Przygoda z Mayday

Grałeś 2 razy na Mayday. Czy ta ostatnia edycja jakoś cię zainspirowała? Czyj występ zrobił na Tobie wrażenie?

Peter Fern: W 2006 roku miałem okazję zagrać między dwoma największymi wówczas „zarzynaczami parkietów” i tańczącego tłumu (śmiech) – mowa oczywiście o Felixie Krocherze oraz Tomashu Gee. To było bardzo ciekawe doświadczenie, a zarazem niemałe wyzwanie. W 2021 roku otwierałem Mayday, gdzie przetestowałem większość moich nowych numerów, które będzie można usłyszeć w tym i przyszłym roku. Później udałem się na tournée po scenach – zawsze chciałem usłyszeć na żywo Septa, bo dużo dobrego o nim słyszałem, tak więc po zaliczeniu seta Karoliny (Carla Roca) gdzie grała najnowszy track Maxa Treshera, do którego też zrobiła remix, poleciałem na Lodowisko. Po secie Błażeja Malinowskiego trafiłem na występ Jorisa Voorna i ten właśnie występ mnie rozłożył na łopatki!

Sens streamingów

Wiem, że okres pandemii i nawał streamingowanych setów DJ-skich w pokojach bez publiczności nie uważasz za szczególnie udany pomysł. Czy muzyka techniczna poprawnie funkcjonuje tylko w przestrzeni klubu?

Peter Fern: Kiedyś (przed pandemią) nawet chyba nikt się nad tym nie zastanawiał. Aczkolwiek to pandemia pokazała za sprawą takiego narzędzia jak Spotify, że drastycznie spadło odsłuchiwanie „muzyki technicznej”, nastawionej na tzw. impact, który można doświadczyć tylko tak naprawdę na dużym nagłośnieniu, czy to w klubie, ale nie w domu na telewizorze, laptopie, czy nawet domowym hi-fi. To po prostu nie działa.

Nauka mixmasteringu

Kiedyś zajmowałeś się ghost producingiem. Teraz podążasz inną ścieżką – w swoim R2R Mastering Studio pomagasz młodym adeptom elektroniki nauczyć się produkowania techno czy house’u. Czy jesteś dla nich ogniwem łączącym pomysł na tracka z wiedzą obsługiwania muzycznego software’u?

Peter Fern: Jak już doświadczyłem tego, jak to jest wydać swój „najlepiej” brzmiący track (na daną chwilę) i co za tym idzie zauważyłem, że większość producentów w Polsce zmaga się dopiero co na wyprodukowaniu tego najlepszego tracka i nie mają świadomości, co ich czeka dalej. Dlatego też stwierdziłem, że swoim przykładem będę uświadamiał ludzi, jak to wygląda w praktyce oraz świadczył takie usługi jak: mix/mastering oraz nauka produkcji muzyki elektronicznej. Powtarzam w kółko: „Jeśli ty nie wierzysz w swoją muzykę to, czemu oczekujesz, że ktoś inny w nią uwierzy”? ”. Ja nie zrobię za ciebie tej roboty (ghost producingu), ale u mnie i wraz z moimi umiejętnościami wyprodukujemy wspólnie twoje utwory. I według takich zasad nauczam i edukuję młodych adeptów elektroniki.

Peter Fern

Tajemnice ghost producingu

Jaką masz dziś opinię dotyczącą ghost producingu? Jak powszechne jest to zjawisko w Polsce i na świecie?

Peter Fern: „Nie potrafisz produkować muzyki, a chcesz odnosić w tej branży sukcesy? To dobrze trafiłeś… zapraszam!” (śmiech). A tak poważnie, branża muzyczna jest jak każda inna branża, czyli żeby odnosić sukcesy, używasz swoich najlepszych atutów, a słabe delegujesz innym – a wtedy może nie odniesiesz od razu sukcesu, ale bankowo zrealizujesz wszystkie swoje cele. A empirycznie wiemy, że każdy odnoszący „sukcesy” DJ musi wydawać EP-kę podpisaną swoim pseudo raz na kwartał. Sam już nie świadczę takich usług jak ghost producing, ale za to pracuję sam na sam z klientem u mnie w studiu i jestem do jego dyspozycji. Wtedy to są jego decyzje i konsekwencje tych decyzji w postaci aranżu, doboru dźwięku, kompozycji, które odróżniają jego utwór od innych utworów. Moja rola wtedy jest jak typowego inżyniera dźwięku, który obsługuje soft/hardware oraz dbam, aby ostateczny produkt i jego brzmienie były na światowym poziomie.

Budowanie marki artysty elektronicznego

Jak wygląda wg Ciebie ścieżka budowania marki artysty muzyki elektronicznej: od nagrywania poprzez prowadzenie mediów społecznościowych?

Peter Fern: W tych czasach trzeba posiadać cały pakiet umiejętności. Pamiętam program X-Factor, kiedy to Antonio Reid powiedział: „My jako jurorzy nie szukamy ludzi, którzy potrafią tylko śpiewać… tylko takich, którzy mają w sobie cały pakiet – od wyglądu, charyzmy aż po tzw. self-management, czyli świadomość swoich silnych stron i używanie ich”. Tak więc jeszcze większe labele sprawdzają, co ty robisz dalej z tą wyprodukowaną przez siebie muzyką robisz i jak tym potrafisz marketingowo zarządzać.

Plany muzyczne Petera Ferna

Jakie plany masz na najbliższe tygodnie?

Peter Fern: Ostatnie szlify mojej solowej EP-ki – wkrótce podam więcej szczegółów. Dosłownie na dniach wychodzi u nas w Dual Force Records EP-ka Maxa Treshera ze znakomitymi remixami od producentów takich jak IamBam, Drumcomplex, Carla Roca i moim. Zaraz po nim wychodzi nasz wspólny release, którym wygraliśmy z Siasią dla labelu Codex. Zwieńczeniem będą występy w takich miejscach jak klub Centroom, Sfinks700, Sixa oraz Helene Beach Festiwal pod Frankfurtem!




Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →