Naphta z nową EPką, czyli jak osiągnąć kompromis między elektroniką i muzyką ludową

News Wywiad
Naphta

Paweł Klimczak, jeden z najbardziej znanych dziennikarzy muzycznych w kraju, odkłada na bok pióro i jako Naphta powraca z najnowszym wydawnictwem. EPka Dom Strawiło to dowód na to, że kompromis między współczesną elektroniką, a muzyką ludową, jest możliwy, a na dodatek może brzmieć naturalnie i spójnie. Sprawdźcie, co oferuje zaprezentowany dziś materiał Naphty i co on sam ma do powiedzenia na jego temat.

Mam problem z wkomponowywaniem elementów polskiej muzyki ludowej w ramy współczesnej elektroniki. Ot co, nie moja bajka. Większość tego typu eksperymentów odbieram jako karykaturalne – na siłę wrzucane sample mające się nijak do reszty dźwięków i częściej gryzące się z nimi niż dodające charakteru.

Tańce przy muzyce ludowej

Na szczęście to jedynie moje zdanie i pewne uogólnienie, bo tu i ówdzie pojawiają się projekty godne uwagi i spotykające się ze świetnym odbiorem. Kilka z tych bardziej udanych, wchodzi w skład katalogu wytwórni Tańce, założonej przez Łukasza Warnę-Wiesławskiego, znanego jako Rusałka. Jednym z nich jest Naphta, a dokładniej jego zaprezentowana dziś EPka zatytułowana Dom Strawiło.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Gdy Paweł Klimczak podesłał mi odsłuch swojego najnowszego materiału, czytając notę prasową znów czułem pewne obawy. Zupełnie niepotrzebnie. Dom Strawiło to jedno z lepszych polskich wydawnictw z dziedziny szeroko pojętej elektroniki, na którym autor nie bał się eksperymentów, lecz zachował w tym wszystkim zdrowy umiar, a przede wszystkim zadbał o spójność.

Naphta

Naphta

Pawła Klimczaka przedstawiać nie trzeba – to słynący z ciętego języka dziennikarz i aktywista zaangażowany w rodzimą scenę klubową i nie tylko. To także muzyk obecnie odpowiadający za dwa projekty: współtworzony z Michałem Szczepańcem Gajin Blues i solowy – Naphta. O ile w tym pierwszym fascynacja kulturą Japonii prowadzi artystów przez rozmaite gatunki, od jazzu, przez rocka, aż po muzykę bitową rodem z gier, o tyle jednoosobowy twór Klimczaka jest przedsięwzięciem mocno autorskim, o wyraźnie zarysowanej osobowości.

Naphta prezentuje Dom Strawiło

Na EPce Dom Strawiło Klimczakowi udało się osiągnąć niezwykle rzadki kompromis między połamaną, nieoczywistą, ale i nienachalną elektroniką, a odpowiednio spreparowanymi elementami muzyki ludowej. Żadna z tych składowych nie próbuje dominować. Na Dom Strawiło elektronika i muzyka ludowa nie przytłaczają, nie kłócą się ze sobą, nie grają na swoją korzyść byleby skraść uwagę słuchacza i zrobić na nim większe wrażenie.

Naphta – Dom Strawiło

Wachlarz środków, którymi operuje Naphta, zdaje się być wielce wyważony, wysmakowany i odpowiednio przygotowany, by po złożeniu poszczególnych elementów w całość, kompozycje brzmiały naturalnie. Choć na Dom Strawiło nie brakuje stylistycznej żonglerki, to niezależnie od anturażu, tempa i ogólnego charakteru utworów, każdy z nich prezentuje ten sam wysoki poziom spójności.

Jednak czysto muzyczne oblicze Dom Strawiło to jedno. Drugie kryje się pod warstwą dźwięków, czyli nastroje i przemyślenia towarzyszące autorowi. Choć nie można odmówić EPce taneczności, to inspiracje, jakimi kierował się Naphta, nie należą do wesołych, o czym zresztą sam opowiedział w poniższym wywiadzie.

Naphta – wywiad

Przy okazji premiery wydawnictwa, zamieniłem z Pawłem kilka zdań na temat samej EPki, muzyki ludowej i duchologii w polskiej elektronice – zarówno tej czerpiącej z poprzednich dekad, jak i sięgającej o wiele dalej.

Naphta. Rzeczywistość jak płonąca wioska

Przyznaję się, że mam duży problem z eksperymentami polegającymi na wkomponowywaniu w ramy elektronicznego brzmienia elementów rodzimej muzyki ludowej. Uważam, że w większości przypadków wypada to kiepsko, mocno na siłę i ogółem gryzie się ze sobą. Po otrzymaniu od Ciebie odsłuchu najnowszej EPki i zapowiedzi tego, co mogę na niej znaleźć, także miałem pewne obawy. A tu proszę.

Mamy do czynienia z materiałem, gdzie mam wrażenie, że nie próbowałeś na siłę wyeksponować inspiracji rodzimą muzyką ludową i zbudować na nich całych utworów, a potraktowałeś ją tak samo jak inne elementy utworów. Wyszło niesamowicie naturalnie i… powiedziałbym, że „przystępnie” w jakiś szalony sposób. Czy rzeczywiście taki był zamysł?

Zgadzam się, że często takie kombinowanie wychodzi przaśnie, albo nawet koszmarnie. Wydaje mi się, że wynika to z mocno wsobnego charakteru naszej muzyki ludowej – ona działa najlepiej samodzielnie i bardzo kiepsko poddaje się przeróbkom innym, niż np. wyciąganie konkretnych motywów i granie ich w innym kontekście (np. jazzowym). Kiedy rozmawiałem z Rusałką, który prowadzi Tańce, wydawało mi się, że taki jest zamysł labelu – żeby z tej muzyki ludowej zrobić muzykę klubową. Szczęśliwie poprzednie wydawnictwa w zasadzie tylko sugerowały się ludowym vibem i w Tańcach wyszły świetne, ciekawe epki.

Ja poszedłem trochę bardziej bezpośrednio, ale jak słusznie zauważyłeś, potraktowałem te sample oszczędnie. Próbowałem różnych metod, typu odtworzenie czy zsamplowanie rytmu oberka (zresztą za sugestią Rusałki), ale to po prostu nie działało. I to podwójnie – zarówno jako współczesne utwory taneczne, jak i jakaś masakra odbyta na materiale źródłowym. Natomiast jest coś niesamowitego w tych nagraniach etnograficznych, zarówno pod względem brzmienia, jak i czucia dźwięku. W naszym rejonie geograficznym obowiązuje pewnego rodzaju melancholia, podyktowana w równym stopniu piękną naturą, co historią niesprawiedliwych stosunków społecznych w postaci pańszczyzny, czy współcześnie kapitalistycznego wyzysku pracowniczego. Na naszą rzeczywistość patrzę jak na płonącą wioskę – część chat już strawił ogień, a nam zostaje tylko taniec na zgliszczach i eskapizm, bo sprawczości społecznej i politycznej nie mamy żadnej, albo jest ona bardzo ograniczona. W tych dźwiękach skrzypiec czy okaryny, po które sięgnąłem, odbija się jakieś pogodzenie z tym stanem rzeczy, ale też melancholia, tęsknota za naturą, którą niszczymy codziennie, czy to przy pomocy technologii i obsesji ciągłego wzrostu ekonomicznego, czy rękami instytucjonalnych morderców w rodzaju Lasów Państwowych i samorządów, oddających tereny zielone pod patodeweloperkę.

Naphta – Rejwach na kurhanach

Naphta. Oberek, złóbcok i bas

Twoje podejście, o którym wspomniałem wcześniej, sprawiło, że dwa światy – ten elektroniczny i ten ludowy – skorzystały na połączeniu ze sobą nie próbując przeważyć szali na swoją korzyść. Spreparowane zaśpiewy kapitalnie współgrają z breakbeatową stylistyką Rejwach na kurhanach, a sample wokalne w Dom Strawiło idealnie odnajdują się w anturażu zdominowanym przez perkusjonalia.

Gdzie szukałeś „surówki” do wykorzystania w swoich nagraniach? Czy przeszukiwałeś jakieś archiwalne bazy czy może przypadkiem wpadłeś na nagrania, które po prostu przypadły Ci do gustu?

Jest trochę miejsc w internecie, takich baz z nagraniami czy to pojedynczych dźwięków instrumentów, czy całych utworów, od dawna słucham też rzeczy w rodzaju Kapeli Maliszów, ciągle szukając muzyki, która tę ludowość umieści we współczesnym kontekście w ciekawy sposób. Lubię też czytać o instrumentach ludowych i z książek biorę klucz do dalszych poszukiwań: czasem to jest opis brzmienia, czasem nazwa instrumentu, która brzmi rewelacyjnie, jak np. złóbcok. Z racji mojego sposobu pracy, zależało mi na pojedynczych dźwiękach, które potem mutuję i aranżuję w nowe melodie. Korzystanie z całych loopów jest nie tylko trudne ze względu na to, co mówiłem wcześniej o wsobności muzyki ludowej, ale też mało inspirujące dla mnie jako producenta. Przynajmniej na tym etapie, bo kiedyś robiłem to bardzo często i bardzo chętnie – i to nie jest tak, że uważam jakiś sposób za lepszy, po prostu przy tym projekcie postawiłem na pojedyncze dźwięki. Co do wokalnego sampla w „Dom strawiło” – to był jakiś bonusowy dźwięk w nagraniu innego instrumentu, skończyła się jego partia i ten pan mówi, że strawiło dom. Nie jest to krzyk rozpaczy, bardziej jakieś takie trzeźwe i faktyczne postawienie sprawy. Pasowało mi to idealnie do koncepcji epki, jej warstwy ideologicznej, że tak powiem.

Naphta – Czorta Pląsy

Naphta. Agresja, bezsilność i muzyka taneczna

Choć cały materiał jest szalenie zróżnicowany, to zachowuje pewną spójność. Wyjątkiem zdaje się być jedynie numer „Pokrzyk”. Przy tym utworze pojawiła się ciekawa adnotacja, że „tak mogłaby brzmieć muzyka klubowa nagrana przez polskich imigrantów z Newark”. Skąd to skojarzenie? Brzmienie utworu jest potężne, szalone, momentami nawet industrialnie agresywne.

To już musisz pytać Rusałkę o to Newark, bo on taki piękny opis prasowy wysmażył! Co do brzmienia, to nie chciałem się przy tej epce ograniczać, tamować, robić np. house’u, od którego zaczynałem swoją przygodę z muzyką klubową, a dzisiaj ani nie gram go za bardzo na imprezach, ani nie mam ochoty go tworzyć. Chciałem zrobić utwory szybkie, bezkompromisowe, ale wciąż w swoim stylu. Agresja wynika z jakiejś bezsilności wobec rzeczywistości. Materiał powstawał w pandemii, łatwo było o gniew, frustrację, czy smutek. Przelałem te uczucia w muzykę, będąc odciętym od klubów paradoksalnie nagrałem bodaj najbardziej taneczną muzykę w karierze. A przynajmniej chciałbym tak myśleć! haha

Natomiast co do surowego brzmienia, to jest zamierzony efekt, bo pod własnym szyldem wydałem jako ostatnie Naphta and the Shamans, album ambitny, może nawet zbyt ambitny, mocno zespołowy, z piętrami aranżacji. Działam też w Gaijin Blues, gdzie stawiamy na epickie, niemal barokowe aranżacje i oddajemy się muzycznemu ekscesowi bez wstydu i bez umiaru. Przy „Dom strawiło” byłem tylko ja, mój laptop i sample, żadnych żywych instrumentów, żadnych solówek i 80 ścieżek w projekcie. Chciałem odświeżyć swój proces twórczy i postawić go na głowie. Ale też ukłonić się scenie klubowej, od której zdystansowałem się zarówno mentalnie, jak i muzycznie. To mój powrót na parkiet, ale rzeczywistość jest teraz o wiele mniej niewinna niż w dawnych, house’owych czasach.

Naphta – Pokrzyk

Naphta: Wyszliśmy z dziecięcej choroby patrzenia zagranicę

Jesteś dziennikarzem, który bacznie obserwuje to, co dzieje się na rodzimej scenie elektronicznej. Nie masz przypadkiem wrażenia, że sportem narodowym wśród producentów i producentek staje się eksplorowanie dorobku polskiej muzyki i wkomponowywanie jej w stylistyczne ramy współczesnej elektroniki? Takie wytwórnie jak The Very Polish Cut Outs, GAD Records czy Superkasety konsekwentnie reinterpretują polskie piosenki z lat – dajmy na to – 60. do 90., a nawet 00. Z kolei artyści i artystki związane z labelem Tańce, czyli m.in. Ty, idą o krok dalej i odważnie zahaczają o rodzimą muzykę ludową.

Czy widzisz w tym jakiś większy, głębszy trend mający na celu, np. podjęcie próby zdefiniowania czym jest „współczesna polska elektronika” i postawienia na niej stempla, który wyraźnie odróżni ją od tego, co dziś tworzy się na całym świecie? Za taki stempel uważam właśnie te liczne nawiązania do dorobku rodzimej muzyki.

Być może. TVPCO działa już ponad dekadę, odnoszę zresztą wrażenie, że szczyt manii editowej – czy w postaci rodzimej, czy afrykańskiej, czy innych rare grooves – mamy już za sobą. TVPCO skupia się ostatnio na działalności archiwizującej, historycznej, co jest według mnie dobrym korkiem. Label DJ-a Ducha idzie w stronę duchologiczną, co też chyba jest odległe od definiowania jakiejś współczesności, ale na pewno jest bardzo interesujące.

Myślę, że nie mamy do czynienia z jakimś jednym trendem definiowania, a raczej wyszliśmy z dziecięcej choroby patrzenia zagranicę. Odczuwamy mniej artystycznych kompleksów, zobaczyliśmy, że ten mityczny Zachód ma sporo do zaoferowania, ale zamiast gonić tam za wiatrem w polu, możemy robić coś naprawdę swojego tutaj, bez oglądania się na mody sezonu. Co prawda te mody obowiązują w takiej optyce mainstreamu klubowego (z braku laku tak bym to określił, ale chodzi mi o te wszystkie big room techno rzeczy, tech-house itp.) i na poziomie festiwalowych i populistycznych bookingów, ale underground wyrobił sobie naprawdę fajne głosy, unikalne i rzeczywiście swojskie. Zasięg tej twórczości to już inny temat, bo poza TVPCO mało kogo to obchodzi. haha

Ale zgodzę się, że mamy obecnie więcej „naszych” rzeczy, niż jeszcze dekadę temu, kiedy TVPCO zaczynało, a my próbowaliśmy odpowiadać na UK funky tworem zwanym PL funky. Który kocham do dzisiaj, żeby nie było – team Zeppy Zep, Supra1 i The Phantom na zawsze!

Naphta – Dom Strawiło. Premiera

Przypomnijmy – najnowszy album Pawła Klimczaka swoją premierę ma właśnie dziś. EPka ukazała się nakładem oficyny Tańce. Projekt okładki wykonała Anna Kaźmierak.

Wydawnictwo można nabyć za pośrednictwem konta labelu w serwisie Bandcamp.



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →