MunoEuropa: Czechy
Na Muno.pl rozpoczynamy nowy cykl, w którym przedstawimy Wam sylwetki ciekawych elektronicznych projektów z państw Europy Centralnej i Wschodniej. Pierwsza część jest poświęcona artystom z Czech. Jak mówił popularny dziennikarz, prezenter telewizyjny oraz czechofil Mariusz Szczygieł: "Czechów wymyślono po to, aby poprawiać Polakom nastrój", zatem przygotujcie się na sporą ilość muzyki z humorkiem (hehe).
Ecstasy of Saint Theresa
Ecstasy of Saint Theresa w latach 90. należeli do ścisłej czołówki czeskiej sceny alternatywnej – warto nadmienić, że zespół jest jednym z pierwszych w Europie kontynentalnej (nie wspominając już o krajach byłego bloku wschodniego) reprezentantów sceny… shoegaze! Założycielem oraz mózgiem projektu jest Jan P. Muchow, który w niedługim okresie stał się również czołowym czeskim kompozytorem muzyki filmowej – polska publiczność może go kojarzyć z soundtracku do polsko-czeskiej produkcji Yuma.
Na początku lat 90. zespół wzbudził spore zainteresowanie w brytyjskich mediach – wystąpili w programie MTV 120 minutes, byli grani przez Johna Peela, a także supportowali Slowdive. Pod koniec lat 90. zespół obrał zupełnie inny kierunek tworząc trip-hop, a w skład formacji wchodzili jedynie Muchow i wokalistka Kateřina Winterova. Ich nowy styl został bardzo dobrze przyjęty i jeszcze lepiej utkwił w świadomości czeskich słuchaczy, choćby ze względu na to, że kawałki znalazły się w kultowym filmie Samotni.
Ecstasy of Saint Theresa ostatni album wydali w 2006 roku. Podobnie jak Portishead, w mijających latach studyjna działalność zespołu jest zawieszona, lecz sporadycznie można ich jeszcze zobaczyć na scenie.
Ecstasy of Saint Theresa – Neon
Ventolin
Przezabawny projekt Davida Doubka jest określany mianem Live PA – to performane z muzyką elektroniczną de facto będący hybrid setem, gdzie artysta bawi się różnymi instrumentami, sprzętami „tworząc we własnej osobie muzykę na żywo”. Ironiczne, zabawne występy często można było zobaczyć w Polsce, choćby w ramach festiwalu Tauron Nowa Muzyka czy WROsound, nie wspominając o licznych koncertach klubowych.
Ventolin – Disco Science
Midi lidi
Zespół Midi Lidi jest najpopularniejszym czeskim przedstawicielem elektropopu – to również kapela z dużym poczuciem humoru. Na przestrzeni lat skład grupy założonej w 2006 roku ulegał częstym zmianom, ale jego trzon tworzą Peter Mark, Prokop Holoubek, Marketa Lisa i Tomino Kelar. Midi Lidi (podobnie zresztą jak Ventolin) wyróżnia użycie rodzimego języka w tekstach piosenek.
Uwaga! Poniższy numer to earworm – kawałek, którego raczej nie zapomnicie nawet jeśli Wam nie przypadnie do gustu 😉
MIDI LIDI – RÁD VAŘIM
Ohm Square
Kolejni po Ecstasy of Saint Theresa przedstawiciele czeskiego trip-hopu z licznymi elementami drum’n’bassu oraz później, popowej elektroniki. Ohm Square zyskali szczególną popularność wśród czeskich słuchaczy po tym, gdy ich muzyka trafiła do udanych filmów z początku lat 00., w tym m.in. Samotnych.
Ohm Square – Wounds on a Cherry Tree
Forbidden Society
Definitywnie najpopularniejszy projekt drum’n’bassowy z Czech. Za aliasem Forbidden Society kryje się didżej i producent Jindřich Brejcha. Aktywny na scenie od 1998 – od zawsze był fanem ostrych i ciężkich brzmień gitarowych, a z elektroniki początkowo fascynował go digital hardcore od Atari Teenage Riot.
Gdy odkrył Eda Rusha & Optical postanowił wymieszać swoje gitarowe inspiracje z drum’n’bassem i w sumie było warto – obok takich artystów jak Current Value czy Donny, jego muzyka to światowa czołówka mrocznego drum’n’bassu.
Forbidden Society – Focus On Violence VIP
Monkey Buisness
Goło i wesoło – tak w skrócie można opisać twórczość, praskiego funkowego zespołu Mateja Rupertha, który jest definitywnie najpopularniejszym projektem wymienionym w zestawieniu, przynajmniej w kraju naszych południowych sąsiadów. Na przestrzeni 23 lat działalności Monkey Buisness wydali 10 albumów długogrających w największych wytwórniach, stając się jednocześnie czołowym czeskim zespołem w krajowym mainstreamie śpiewającym po angielsku. Dodatkowo na ich koncie znajdują się liczne teledyski, które w Polsce raczej by nie przeszły – z resztą zobaczcie poniżej.
Monkey Business – Blue Light Baggie Bingo
Z kolei na koncertach ubierają się w przeróżne kreacje – od kiczowatych strojów na karnawał, po rozmaite artykuły z sexshopu. W 2016 roku gdy wybrałem się na Colours of Ostrava po pierwszym odsłuchu Monkey Buisness nie nastawiałem się na zbyt wiele, jednak to co zobaczyliśmy na i pod sceną w ostrawskiej Hucie Vitkovice przerosło nasze najśmielsze oczekiwania. Kapitalne, przezabawne show – pod względem muzycznym jak i artystycznym – oraz tłumy porównywalne z występami naszych największych gwiazd sceny pokroju sanah – z perspektywy lat myślę, że Monkey Buisness to jeden z najlepszych koncertowych zespołów, jakie w życiu widziałem.