Mayday Poland 2012 – RELACJA MUNO.PL

Relacja

Emocje po tegorocznej edycji Mayday w Katowicach już opadły, czas zatem na podsumowanie tego niezwykłego wydarzenia. Zapraszamy do przeczytania naszej relacji!

Wizytę w Spodku każdego roku traktujemy bardzo serio, z różnych powodów. Imprezie można zarzucać protrancową formułę, nie zobaczymy tam najbardziej muzycznie świadomej publiki w Polsce, generalnie nie każdemu polska edycja Mayday musi się podobać. Nie można jednak pominąć kilku istotnych faktów, o których muszą pamiętać wszyscy hejtujący owy festiwal.
Przede wszystkim to pierwsza taka inicjatywa w naszym kraju, dzięki której muzyka Techno zaprezentowana została w skali masowej, docierając do rzeszy słuchaczy z całej Polski i nie tylko. To w Katowicach muzyka techniczna stawiała pierwsze kroki, to właśnie tutaj przyjeżdżały ikony całego gatunku, o których przed powstaniem Mayday można było u nas tylko pomarzyć.
Najważniejsze postaci pojawiały się w Kantach okazjonalnie, wycieczki do Niemiec także należały wtedy do rzadkości – Mayday pojawił się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie. Kto z nas nie przypomina sobie pierwszego odsłonięcia wielkiej czerwonej kotary, prowadzącej do głównej sali?
Surowy rave z takimi artystami jak Hell,Takyyu Ishino czy Chris Liebing wspominają dziś wszyscy bez wyjątku. I to właśnie jest powód, dla którego każdego roku w Spodku melduje się kilkanaście tysięcy ludzi z całej Polski. Tutaj większość z nas zaczynała swoją przygodę z tą muzyką, to tutaj wielu z nas się poznało – takich rzeczy się nie zapomina. Koniec wspominek starych, dobrych czasów – wiele się zmieniło. Na gorsze i lepsze.
Zeszłoroczna edycja w naszym odczuciu okazała się jedną z najlepszych w historii Mayday – stricte techniczny skład pękał od znakomitości, rozmach main flooru przewyższał niektóre zachodnie produkcje. Pomimo tego frekwencja nie należała do najlepszych, co dało organizatorom mocno do myślenia. Ciężko dzisiaj zapełnić Spodek grając wyłącznie muzykę Techno – sytuacja podobnie przedstawia się w Dortmundzie, gdzie wspomniany nurt wybrzmiewa tylko na jeden ze scen – na głównej już dawno o nim zapomniano.
Pojawienie się w tegorocznym line-upie artystów trancowych było zatem naturalnym krokiem – to ta odmiana muzyki tanecznej ma w naszym kraju najwięcej wielbicieli, to oni w końcu mieli być podstawą do frekwencyjnego sukcesu Mayday. Tak też się stało – Spodek pękał w szwach, „trancowy” zabieg przyniósł organizatorom zamierzony sukces. Nie o nim jednak traktujemy w naszej relacji – do Katowic przybyliśmy usłyszeć najlepsza muzykę techniczną na świecie w wykonaniu artystów, których nie usłyszymy prawdopodobnie nigdzie indziej w Polsce.
O walorach otoczenia, w którym odbywa się Mayday nie trzeba specjalnie przypominać – industrialny charakter Katowic w fuzji z kosmiczną architekturą Spodka daje niesamowity efekt. Surowy klimat całej otoczki w tym roku „popsuła” pogoda – po raz pierwszy jadąc na Mayday uświadczyliśmy pięknej pogody – widok niecodzienny, wypad na tą imprezę zawsze kojarzył się z szarą, zimną i mroczną aurą. Również Spodek prezentował się kompletnie inaczej niż w latach poprzednich – generalny remont nadał mu większego blasku, śmiało można uznać go za jedną z najnowocześniejszych hal w Polsce.
Muzycznie tegoroczna edycja Made in Germany mocno odbiegała jakością od tej zeszłorocznej, na szczęście udało nam się znaleźć kilka powodów, dla których wsiedliśmy w pociąg do Katowic. Jak umieszczenie w składzie trancowych artystów jest z punktu widzenia finansowego zrozumiałe, tak powielanie przez lata tych samych nazwisk już nie do końca. Rush, Pet Duo, Felix Kroecher czy BMG zaczynają w Katowicach tracić na wartości, do takich rozwiązań podchodzimy z dużym niesmakiem – jeżeli festiwal chce się rozwijać, pora rozejrzeć się za świeżymi, równie mocnymi markami. Pojawiło się w tym roku parę nowości, jednak na tle reszty to ciągle za mało. No ale do rzeczy.
Na pierwszy ogień człowiek-instytucja, prawdopodobnie najważniejsza persona na technicznej mapie Polski. Od zawsze związany z MPT, Spodkiem i Katowicami – właściciel prężnie działającej wytwórni Dirty Stuff, promotor, producent ale przede wszystkim twórca niezliczonej ilości niezapomnianych setów – Siasia. To właśnie dzięki nim Siasia podbił techniczne serca Polaków, stawiając go na szczycie najlepszych polskich djów. Niebezpieczne, hipnotyczne, szczere Techno podane ze szwajcarska precyzją – takiego Siasii Spodek oczekiwał i dostał z nawiązką.
Niereich zdobył rzesze fanów w naszym kraju podczas swojej pierwszej wizyty podczas lipcowego festiwalu Silesia In Love – godzinny live z mocnym Techno z Frankfurtu podkręcił temperaturę na lodowisku. Jeden z bardziej wyczekiwanych artystów tej nocy także mocno zamieszał w Polsce w tym roku – Tommy Four Seven na płockiej plaży udowodnił, że bez towarzystwa Liebinga radzi sobie równie dobrze – dla wielu jeden z najlepszych występów tegorocznej edycji Mayday – dla takich setów warto było w końcu się tam wybrać.
Adam Beyer owszem stawiany jest dzisiaj w jednym, wąskim koszyku z techno herosami, jednak jako jedyny definiuje tą muzykę w zupełnie inny sposób. Nadaje jej melodii, w połączeniu z piekielnym sound systemem na głównej sali dokonał rzeczy, jakie ściany Spodka jeszcze nie doświadczyły – ludzie rozpływali się pod falą ciepłych uderzeń Beyera, zaś mocarny bas wbijał wszystkich w ziemię. Nie mamy wątpliwości – to prawdopodobnie najlepszy set w historii Mayday. Ciężko było przebudzić się po podróży z Adamem, jego muzyka porwała wszystkich bez wyjątku – nic nie mogło tej nocy już zbliżyć się poziomem do tego, co zaprezentował prawdopodobnie najlepszy obecnie dj na planecie.
Mayday pożegnaliśmy z przytupem, czyli przejażdżką roller coasterem z Dj Rushem. Nie jesteśmy fanami hardtechno, nie widzimy w tej muzyce większych wartości, w związku z czym nowe techno-oblicze Rusha traktowaliśmy z dużym dystansem. Stary, poczciwy Rush szybko jednak wyprowadził nas z błędu – skoczne, pędzące techno dało nam nieźle popalić – szalone, lecz przemyślane  doprowadzało nas do szaleństwa, zaś etniczne wstawki nadały niesamowitego charakteru jego setowi.
Nie była to najlepsza edycja Mayday, jednak daleko nam do narzekania. Znaleźliśmy w składzie kilka pereł, dla których zwyczajnie trzeba było udać się do Katowic. Dla fanów Techno to pozycja obowiązkowa w ciągu roku – na próżno szukać w Polsce innej imprezy z tak licznymi reprezentantami muzyki technicznej. Muzyka ta ciągle u nas raczkuje, inne festiwale raczej omijają ten nurt zaś w klubach to prawdziwa rzadkość – właśnie dlatego na Mayday będziemy obecni każdego roku.
Tekst: Paweł 'Chałup’ Chałupa
Foto: Mayday.pl



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →