Restless

Recenzje

Info

Data wydania:
2008/02/22
Ocena:
Wytwórnia:
Artysta:

Jeżeli spytalibyście mnie o to, co sądzę na temat Matthiasa Tanzmanna i jego twórczości – odpowiem zgodnie z prawdą, że nie należę do grona jego wielbicieli. Mimo, iż stylistyka w której się porusza jest mi stosunkowo bliska, dotychczasowe jego produkcje uznaję za raczej przeciętne i nie wyróżniające się szczególnie na tle bardziej przebojowych dzieł jego kolegów z branży. Może dzięki temu sięgnąłem po jego „debiutancki” album wolny od bagażu oczekiwań i wymagań, jak to często bywa, kiedy słucham płyt artystów, których bardziej sobie cenię.

„Restless” anonsowana jest jako oficjalny debiutancki album Matthiasa, co z grubsza jest zgodne z prawdą, chociaż co bardziej zorientowani pamiętają pewnie projekt Gamat 3000, który Tanzmann współtworzył z Danielem Scholzem, i ich album „All Seasons” wydany przed siedmiu laty w Dessous. Tym razem mamy jednak do czynienia z solową twórczością Matthiasa, a do tego płyta ukazuje się nakładem jego własnego labelu Moon Harbour Recordings – stąd możemy zgodzić się, że jest to jego debiut. Materiał wyszedł równolegle w postaci podwójnego LP zawierającego osiem pozycji i bogatszego o pięć kawałków miksowanego CD.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Na „Restless” usłyszymy wszystko to, z czym Tanzmann zazwyczaj się kojarzy – materiał utrzymany jest w deep-house’owej stylistyce, ale mimo wszystko może zaskoczyć słuchaczy tak sceptycznie nastawionych jak ja. Przede wszystkim nie sposób nie zauważyć jak bardzo zmieniło się podejście autora do rytmu, który bezwzględnie pełni rolę kręgosłupa muzyki. Myślę, że Matthias wyciągnął odpowiednie wnioski ze swoich bogatych międzynarodowych dj-skich doświadczeń koncentrując się, jak nigdy wcześniej, na perkusyjnej warstwie produkcji.

Nowe utwory są zdecydowanie groovy, co wyraźnie słychać chociażby w niezwykle wdzięcznym „Crazy Circus” (cóż za piękna dedykacja dla szalonych nocy Circoloco w DC10 na których Tanzmann rezydował w poprzednim sezonie). Nie ustępują mu inne elementy „Restless” – z singlowym „Rugby” na czele, który spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem wśród czołowych gwiazd gramofonów, trafiając między innymi na miks Steve’a Buga dla Fabric (chociaż dla niektórych to wcale nie musi być nobilitujący przykład).

Wśród premierowych produkcji prezentowanych w pełnej krasie na vinylowej edycji „Restless” znajdziemy też wcześniejsze „Bulldozer”, „Procon” czy „Still Like It Like That” uzupełniające miks na CD do ponad 76-ciu minut. Mimo upływu czasu nie ustępują nowszym kompozycjom – co należy zaliczyć na plus kompaktowej edycji albumu, która kusi nie tylko nowościami, ale również nienajgorzej wybraną formułą seta dobrze sprawdzającego się w rozmaitych okolicznościach.

Album „Restless” brzmi zadziwiająco dynamicznie, jak na to, z czym kojarzy mi się Matthias Tanzmann, chociaż nie nazwałbym go przełomowym ani wybitnym; jest bardzo równy, wyważony i przewidywalny, w takim samym stopniu co wpadek, brakuje mu też odrobiny szaleństwa i tego nieuchwytnego „błysku”. Jak stary, poczciwy fotel i przydepnięte bambosze daje nam swojskie poczucie bezpieczeństwa w domowych pieleszach – kto wie, czy w tych niespokojnych czasach nie jest to rzecz, której najbardziej nam brakuje…

Tracklista:
1. Swim (6:39)
2. Flight Mode (6:09)
3. Kutaisi (6:01)
4. Redirected (6:55)
5. Keep On (7:10)
6. Procon (5:38)
7. Crazy Circus (5:07)
8. Bulldozer (5:53)
9. Nip Slip (5:38)
10. Rugby (5:38)
11. Hotel Sapporo (4:52)
12. Love-Shaped Feeling (4:21)
13. Still Like It Like That (6:29)



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →