Lata w piwnicy, miliony ludzi na ulicach. Maciek Sienkiewicz wspomina relację z Love Parade 1997

Fot. wwwrecognitionpl / Youtube
Wywiad
love parade, maciek sienkiewicz

Berlin, rok 1997. Dwudziestosiedmioletni Maciek Sienkiewicz jest pracownikiem telewizji Polsat 2. Wysoki, szczupły chłopak o dość mocnym głosie relacjonuje Paradę Miłości w ramach programu telewizyjnego TechNoLife. Zarejestrowany na kasetę VHS materiał niewiele później gubi się w piwnicy na blisko 20 lat. Jego autor nie ma pojęcia, że w 2022 roku blisko pięćdziesięciominutowe nagranie, będzie miało ogromną wartość sentymentalną. Jego publikacja, po wcześniejszym znalezieniu i zdigitalizowaniu, zbiegła się w czasie z powrotem Love Parade już jako Rave The Planet. Jak do tego doszło, że film zatytułowany Maciek Sienkiewicz @ Love Parade, Berlin 1997 w ogóle znalazł się w sieci? Dlaczego część ujęć z wypadu do stolicy Niemiec pominięto przy montażu? Jak Maciej trafił do telewizji dostając swój techno pogram? Zapraszamy.

Czytaj również: Rave The Planet – bardzo udane wskrzeszenie ducha Love Parade

Odnaleziona kaseta

Damian Badziąg: Twój materiał z Love Parade ’97 robi w ostatnich dniach prawdziwa furorę. Trudno bowiem natrafić w sieci na inną polską relację z berlińskiej Parady Miłości. Jak doszło do tego, że dopiero teraz ujrzał on światło dzienne?

Maciek Sienkiewicz: Mój najstarszy syn odnalazł roboczą kasetę VHS wśród innych kaset, które przeleży w piwnicy ponad 20 lat i ją zdigitalizował, a mój brat Jacek Sienkiewicz namówił mnie na udostępnienie. Usunęliśmy 10 minut mało ciekawego przepychania się przez tłum, reszta pozostała bez edycji.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Co dla nastoletniego chłopaka będącego pierwszy raz na Love Parade (tutaj ewentualnie zmienię zdanie, jeśli już wcześniej byłeś) i to w roli dziennikarza zrobiło największe wrażenie? Odnalazłeś się w tym „świecie”?

Maciek Sienkiewicz: No, nie takiego nastoletniego, może trochę chudego, ale miałem wtedy 27 lat. W świecie klubowym odnajdywałem się na luzie już od mniej więcej 1992 roku, więc nie czułem się nieswojo! Natomiast wrażenie rzeczywiście robiła ilość ludzi – grubo ponad milion, wedle różnych szacunków od miliona dwustu tysięcy, do półtora miliona. I bardzo miła, przyjazna atmosfera.

Film trwa 45 minut, natomiast wyemitowanych na antenie zostało zaledwie kilka. Miałeś wpływ na jego finalny kształt? Jak w zasadzie został on odebrany przez stację? 

Maciek Sienkiewicz: Odebrany został jak większość moich odcinków z tego czasu – czyli wyrozumiałe i z łagodnym pobłażaniem. Odcinki miały po 30 minut, a musiała się zmieścić jeszcze prezentacja nowości i teledyski, więc kilkuminutowa relacja była tu normalna. 

Czytaj również: Rave The Planet widziane od środka. Zobacz naszą fotorelację

Ciągłe „szycie”

Z czyjej inicjatywy wyszła chęć wyjazdu do Berlina i jak wyglądały przygotowania do niego? 

Maciek Sienkiewicz: To był oczywiście mój pomysł – jako zarówno prowadzącego, jak i scenarzysty programu. Przygotowań specjalnie nie było. Wydawca oddelegował kamerzystę, dostałem pewnie jakieś diety i fundusz na bilety. No i pojechaliśmy. Poza mną także Michał Ostapowicz (DJ Mic Ostap) i jego brat Kuba (od jakiegoś czasu Hewra).

Które wspomnienia z – jak ładnie to ująłeś – wycieczki najmilej wspominasz? I jakie inne, warte opowiedzenia momenty mógłbyś przytoczyć, a które finalnie nie znalazły się w filmie?

Maciek Sienkiewicz: Niestety nie dostaliśmy zgody na nakręcenie choćby paru migawek z imprezy, na której spędziliśmy większość nocy, czyli Metalheadz vs Basic Channel, w dwóch halach gdzieś nad którymś z kanałów. W jednej grali Porter Ricks (live), Helical Scan i DJ Pete, w drugiej Goldie, Grooverider i Doc Scott. Ale noc spędziliśmy miło. Nasz kamerzysta uciął sobie drzemkę, a my spotkaliśmy trochę znajomych z Warszawy, w tym Wojtka Żdanuka (obecnie Side One).

W swoim facebookowym wpisie wspominasz o przygodzie z Polsat 2 i programie TechNoLife, na poczet którego ukazała się omawiana przez nas relacja. W jaki sposób znalazłeś się w telewizji i jakie tematy poruszał program w trakcie Twojej przygody z nim?

Maciek Sienkiewicz: Już zupełnie nie pamiętam skąd dowiedziałem się o castingu na prowadzącego program o techno. Casting był w studio na Chomiczówce, ja mieszkałem nieopodal, bo na Bielanach, więc poszedłem, bez specjalnych oczekiwań. Może przypasowałem wizerunkowo, bo miałem czerwone włosy. Może też i trochę się znałem na temacie (już od kilku lat grywałem na różnych imprezach), może spodobał się mój głos. Tak czy siak dostałem tę robotę. Prowadziłem program z półtora roku. Było to półtora roku ciągłego „szycia”. Byłem nie tylko prowadzącym, ale i musiałem dostarczać content, czyli wypraszać teledyski po wytwórniach (np. Sonic Records zaopatrywał mnie w rzeczy z Warp czy Ninja Tune), zapraszać gości itd.

Dość często pojawiali się goście z mini-setami, jak Krisb, Mic Ostap, Sesiz, a gramofony oczywiście też pożyczał któryś z kolegów. No i oczywiście prezentowałem nowości płytowe – puszczałem po kilkadziesiąt sekund z płyty, mówiłem parę ciepłych słów o Surgeonie, Hoodzie czy innym Opticalu, i jakoś się wypełniało to pół godziny. A wszystko na „techno” tle wideo, które zrobił dla mnie Piotr Wyrzykowski. Było to koniec końców dość męczące, często musiałem też nadzorować montaż, ale z drugiej strony do dziś spotykam w całej Polsce ludzi, którzy nie tylko program oglądali, ale wręcz czekali nań i nagrywali na VHSy. To miło pomyśleć, że jednak były jakieś efekty mojej misji edukacyjnej!



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →