M83 – Oblivion

Po ponad roku od premiery „Hurry Up We’re Dreaming” na półki sklepowe trafia kolejny album M83. Tym razem francuzi podjęli się stworzenia ścieżki dźwiękowej będącej podparciem dla filmu „Oblivion”. Album o tej samej nazwie zawiera 17 utworów osadzonych w klimatach mrocznej elektroniki, która nawiązuje w dużym stopniu do muzyki klasycznej.

Bardzo szybko daje się odczuć, że „Oblivion” brzmi znajomo. Przy bliższej analizie słychać rażące podobieństwa do utworów Hansa Zimmera z trylogii o przygodach Batmana. W innym momencie wyjawiają się dźwięki, a nawet całe muzyczne partie znane z soundtracku do „TRON” autorstwa Daft Punk.

Należy podkreślić, że mowa tu o naprawdę ogromnych podobieństwach. Utwory M83 są dobrze wyprodukowane, rytmiczne i bogate instrumentalnie, ale niezrozumiałym i niedopuszczalnym jest dla mnie wspomniane podobieństwo. Istotną bolączką albumu jest również jego długość, wtórność i powtarzalność. Motywy pojawiające się na początku praktycznie w niezmienionej formie wracają do nas w połowie, a także przy końcu płyty. Cała ta sytuacje powoduje, że album staje się bardzo nudny i przewidywalny. Miłym akcentem jest udział pani Susanne Sundfor występującej przy okazji tytułowego utworu, jednak grupie Royksopp podobna kolaboracja wyszła o wiele lepiej.

M83 przynosi nam płytę zawierającą zlepek dokonań innych artystów, z której zespół próbował wycisnąć esencję tego, co najlepsze. Niestety, zabieg ten nie powiódł się.