Global Underground – Rio
Info
Wehikuł czasu
Październik oprócz niespodzianek przyniósł serię zapowiadanych już wcześniej premier. Wśród nich – kolejnej składanki pod szyldem GU – zabierającej nas w podróż do Rio (ciekawe dlaczego nie w karnawale?) na gorące plaże, które stanowiły inspirację dla artystów odpowiedzialnych za tę odsłonę serii – Layo & Bushwacka.
Dwupłytowy miks ma w pewnym stopniu odzwierciedlać dwa muzyczne światy w jakich porusza się brytyjski duet. Pierwsza płyta stanowi mieszankę mniej lub bardziej klasycznych utworów, które wybrano i zestawiono raczej pod kątem brzmienia niż popularności czy gatunku. Zabieg udany i dośc interesujący pod względem poznawczym.
Historyczna wycieczka ratuje przed zapomnieniem mniej popowe oblicze Kym Mazelle, Marshalla Jeffersona, czy housowe wcielenie Green Velveta – Cajmere (zawsze genialne „Brighter days”). Dzięki obecności takich legend jak Eddie Fowlkes i Kenny Larkin – mamy możliwośc usłyszec w tej cześci GU 33 prawdziwe brzmienie Detroit z przełomu lat 80- i 90-tych. Stylistyczny miszmasz house i oldschoolowego techno brzmi wprost znakomicie przywodząc na myśl początki masowej popularności nowoczesnej elektroniki, kiedy to te dwa gatunki wzajemnie się inspirowały, wspierały i doskonale uzupełniały.
Druga płyta to świat zdecydowanie współczesny. Wizerunek dzisiejszego tech-house duet Layo i Bushwacka maluje korzystając z mniej wyrafinowanych środków artystycznego przekazu. Jest przebojowo – w moim mniemaniu – aż do przesady. Po raz kolejny z przykrością stwierdzam, że sporządzając kompilacje – DJ’e dużego formatu (bo za takich uważam duet L&B) sięgają często po łatwe i zbyt oczywiste nagrania. Całkowicie zrozumiałe jest, że chodzi o planowane wyniki handlowe, ale na boga – ile razy można słuchac tego samego „programu obowiązkowego” serwowanego w zmieniającej się jedynie kolejności.
Gdyby dało się rozdzielic GU33 na dwa dostępne niezależnie krążki – z przyjemnością kupiłbym tylko pierwszy – z konieczności mam dwa. Płakać nie ma co – obydwie części posiadają stosowny ładunek emocji i absolutnie nie ma się czego czepiać – są zawodowo zmiksowane i zmasterowane. Od was zależy, do której częściej będziecie wracać – ja wybieram… no wiadomo!