Krótki, piękny lot. 10 lat „Przelotu” Ptaków

Ptaki - oficjalne materiały prasowe
News

O wspomnieniach z okresu powstawania płyty, jej polskiej tożsamości i echach, które słychać do dziś. O Przelocie Ptaków z trzech perspektyw - naszej oraz autorów albumu: Bartosza Kruczyńskiego i Jaromira Kamińskiego.

10 lat temu, nakładem nieistniejącej już wytwórni Transatlantyk (sublabel The Very Polish Cut Outs), premierę miała płyta szczególna na szalenie wielu płaszczyznach. Z jednej strony, jest to pozycja, która uchwyca bardzo konkretny moment na rodzimej scenie – stylistyczny mariaż, bez dominacji jednego gatunku. Z drugiej, nawiązuje zarazem do przeszłości, jak i przyszłości. Do przeszłości w zakresie czerpania pełnymi garściami z dorobku polskiej (i nie tylko polskiej) muzyki w znaczeniu dosłownym poprzez sampling, jak poprzez muzyczną konstrukcję zarówno całego albumu, jak i utworów.

Ptaki – Gdy Nadchodzi Księżycowa Pora

W tym wypadku więcej tu pogłębionej duchologii niż powierzchownej retromanii (którą jednak ten krążek nieco napędzi). Co do przyszłości – kierunki, jakie w kolejnych latach obrali twórcy albumu, naznaczone były dorobkiem ich wspólnego spotkania, a zarówno sama wytwórnia, pod której szyldem do niego doszło, oraz związani z nią artyści, sprawili, że dziś, dekadę później, echa opisywanej premiery są wyraźnie słyszalne nawet jeśli wokół zrobiło się znacznie głośniej i intensywniej pod względem estetyki.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Ptaki – fot. Oliwia Szanajca-Kossakowska

Przelot. Wrażliwe filtry

Odkładając na bok obiektywne powody, dla których Przelot jest płytą ważną, to przechodząc do osobistego odbioru tego krążka ma on wymiar niemal transcendencyjny – lo-fi house, trip-hop, downtempo, midtempo, ambient, Balearic, a nawet deconstructed club music mieszają się ze sobą zostając uprzednio przefiltrowane przez słowiańsko-nostalgiczne sito Bartka Kruczyńskiego i Jaromira Kamińskiego. To, co później określane będzie jako polo house czy Baltic beat, na debiucie Ptaków przedstawione zostało w definiujących te terminy formach, jednocześnie zostając dopieszczonymi do poziomu, do którego przez mijającą od premiery dekadę byli w stanie nawiązać nieliczni, z samymi autorami na czele.

Ptaki – Nie Zabijaj

Choć Przelot otulony został przez ducha przeszłości, pod którego czułym uściskiem skrywa się pełna pasji praca producencka, jakkolwiek oparta na metodach DIY i ograniczonych możliwościach realizatorskich, to kreatywność Ptaków aż zawstydza – wyniesiona do rangi majstersztyku spójność narracji nieprawdopodobnie udanie koresponduje z mozaiką gatunków obecnych na albumie. Wszystko to ubrane zostało we wspomnianą już szlachetną duchologię, w której słodki smak nostalgii miesza się z goryczką dziwnie znajomego weltschmerzu – brzmienia jakby naznaczonego rodowodem kraju dominujących szarzyzn, czasem marazmu.

Ptaki

Zapytaj mnie o „ten jeden polski album…”

Na sam koniec, zanim oddam głos autorom (którym zadałem ten sam zestaw pytań, każdemu indywidualnie), Przelot jest płytą, którą wybieram zawsze jako pierwszą, gdy zostaję zapytany przez obywateli obcych krajów o „ten jeden polski album, jaki warto poznać”. Elektronika jest językiem uniwersalnym, lecz informacja o kraju pochodzenia, opisana subtelnie za pomocą samplingu niczym metka przy wewnętrznym szwie koszulki, pozwala określić tożsamość tego albumu bez konieczności okazywania paszportu.

O wspomnieniach z okresu powstawania płyty

Jaromir Kamiński: Wszystko zaczęło się wiosną 2012, gdy Bartek zagadał mnie pod sklepem Side One w Warszawie z pomysłem stworzenia „polskiego The Avalanches”. Znaliśmy się z muzycznych forów internetowych, Bartek jest oryginalnie z miasta Chełm, a ja z Gdańska, ale wtedy obaj mieszkaliśmy w Warszawie. Od lat marzyłem o samplowanej płycie i miałem już 2 tysiące winyli pozbieranych z bazarów, jarmarków, antykwariatów i rodzinnych kolekcji.

W czerwcu przyjechałem z Dolnego Mokotowa, gdzie wtedy pomieszkiwałem, do Rembertowa z plecakiem płyt. Od tamtej pory zaczęliśmy pracę. Początkowo projekt miał być czteroosobowy, ale ostatecznie działaliśmy we dwóch. Pomysł był prosty: samplowany album, inspirowany The Avalanches, DJ Shadowem, ale też polskimi produkcjami Noona i Skalpela. Edit Prońko powstał przypadkiem. Nazwę Ptaki przyjęliśmy dopiero jesienią, gdy The Very Polish Cut Outs zdecydowało się wydać Krystynę.

Cały materiał – w tym album Przelot – powstał w mieszkaniu Jagody, dziewczyny Bartka w Rembertowie. Zaczynaliśmy na zwykłym laptopie ze zintegrowaną kartą dźwiękową. Sample cięliśmy w Cool Edit Pro i AcidPro, kleiliśmy w FL Studio. Brzmienie było surowe i lo-fi – samplowaliśmy przez kostkę Serato, zanim odkryliśmy 24-bitowe nagrywanie. Spędziliśmy dziesiątki godzin na ripowaniu płyt – polskich i zagranicznych – i tworzeniu z tych urywków dłuższych szkiców, które potem wspólnie rozwijaliśmy lub odrzucaliśmy.

Bartosz Kruczyński (dziś tworzący m.in. jako Pejzaż i Earth Trax): Chyba najbardziej utkwił mi w głowie sam proces nagrywania i zgrywania sampli. To były godziny rejestrowania winyli, cięcia materiału, katalogowania go, a potem układania w utwory. Jakoś kojarzy mi się to z deszczem i śniegiem za oknem, ale dużo osób odebrało płytę jako idealną na lato. Pamiętam też godziny spędzone w sklepach płytowych (szczególnie intensywne na wyjazdach do Londynu, gdzie dzień zaczynaliśmy od budżetowych ararat bread na Dalston, a resztę pieniędzy wydawaliśmy na winyle), komisach (np. komis meblowy w Rembertowie, który kilka lat później spłonął) i antykwariatach (w Antykwariacie Grochowskim znaleźliśmy zdjęcia i pocztówki przerobione na okładce).

Ptaki – Krystyna

O polskiej tożsamości „Przelotu” i o innych płytach, które równie mocno ją podkreślają

Bartosz: W ostatnich 10 latach było kilka płyt związanych z The Very Polish Cut-Outs, ale wcześniej to byli np. Noon i Skalpel. Oni byli duża inspiracją. Nasza płyta różniła się tylko kontekstem djskim – szczególnie zainspirowanym balearic, slow mo house’m, editami.

Jaromir: Przelot powstawał przez ponad dwa i pół roku. Finalne 14 utworów wybraliśmy z około 40. Niektóre szkice trafiły później na solowe albumy Pejzaża. Chcieliśmy zrobić polskie Avalanches, a że Polska nie przypomina słonecznej Australii to wyszła psychodeliczna, depresyjna płyta, której utwory układają się w spójną dźwiękową historię, którą każdy może odczytać jak chce.

Choć płyta kojarzona jest z Polską, wiele sampli brzmień pochodziło z Włoch, Węgier, Wielkiej Brytanii czy USA. Nasz album jest oceniany jako polski z racji na sample śpiewane i mówione w języku polskim.

Ptaki – Już Tyle

O wspólnych inspiracjach i echach „Przelotu” na solowych wydawnictwach

Bartosz: Już wcześniej mieliśmy dużo wspólnych inspiracji, dlatego powstały Ptaki. Słuchaliśmy różnej muzyki bazującej na samplach – płyty z Ninja Tune, hip-hopowe instrumentale, Quiet Village, DJa Shadowa, The Avalanches, Thomasa Bangaltera. Ja wtedy interesowałem się bardziej m muzyką z Wielkiej Brytanii (słychać to trochę w Gdy Nadchodzi Pora Księżycowa, którego brzmienie ostatecznie było też zainspirowane płytami z Mood Hut). Jaromir dodatkowo słuchał dużo editów, deep house’u, miksów DJa Harveya i to on skierował projekt w stronę djską (ja na samym początku w ogóle nie byłem pewien grania setów jako Ptaki, nie miałem wtedy tylu płyt). Przesyłaliśmy sobie szkice (np. moje pierwsze loopy w Warsaw, Już Tyle, Słoneczny Pył, a Jaromira w Stacji Zagłuszania, Za Daleki Sen, Girlandy i Ostatni Kurs), a potem kończyliśmy je razem. Niektóre zaczynaliśmy wspólnie od zera, przesłuchując sample z naszej biblioteki – tak powstały Czuła Jest Noc, Gdy Nadchodzi Pora Księżycowa, Jelitkowo. Czasami numery zmieniały charakter np. Deszczem, który zmienił się po ułożeniu perkusji przez Jaromira, lub wcześniej Krystyna, gdzie moja pierwsza wersja była instrumentalnym loopem, bardziej podobnym do b-side’u – Marka. Obaj mieliśmy sporo pomysłów, ale chyba najbardziej rozbudzały je oryginalne sample.

Jaromir: Warto pamiętać, że nasz album nie powstałby bez wcześniejszej pracy setek artystów, których dźwięki przetwarzaliśmy. Przelot to muzyczny kolaż zbudowany na cudzej twórczości – wtórny, ale prosto z serca i dla zajawki. I choć nie wstydzę się efektu, to z dzisiejszej perspektywy widzę, że to była zabawa dźwiękiem a nie prawdziwe tworzenie od zera.

Ptaki – Przelot



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →