Gravity. Szansa na nowe rozdanie na scenie klubowej w Polsce i nie tylko?

News
Kovvalsky - Gravity - 2

Gravity to projekt dający nadzieję na to, że powrót rodzimej kultury klubowej przyniesie ze sobą potrzebne zmiany dotyczące kształtu samej sceny, środowiska wokół niej i świadomości ludzi w niej uczestniczących. Szczegóły tego międzynarodowego przedsięwzięcia przedstawił nam Kovvalsky.

Nie oszukujmy się – pandemiczna rzeczywistość sprawiła, że przez rodzimą kulturę klubową przetoczyło się zdecydowanie więcej negatywnych zjawisk, niż tych pozytywnych. Częściej niż o integracji i pomysłach na odbudowę sceny, można było zderzyć się z rozmaitej maści konfliktami. Na szczęście przez burzowe chmury zgromadzone nad krajowym clubbingiem, przebijają się także stropy jasnego światła. Takim z całą pewnością jest Gravity.

Gravity – ponad podziałami i granicami

Projekt zainicjowany przez włodarzy warszawskiego klubu Jasna 1, to przykład wyjścia daleko poza znane już schematy. Gravity to złożone, interdyscyplinarne przedsięwzięcie stawiające na międzynarodową współpracę w celu rozwoju krajowych scen muzyki elektronicznej, edukację środowisk je tworzących, wymianę doświadczeń oraz tworzenie możliwości do promocji i integracji. Zaangażowanie w projekt trzech klubów – Jasnej 1 z Warszawy, Ankali z Pragi oraz Revier Südost (dawnego Griessmuehle) z Berlina – to przykład na to, że w różnych miejscach Europy funkcjonują ludzie myślący podobnie i wyznający zbliżone wartości. Mowa o wartościach, które mogą stać się podstawą nowego rozdania w procesie powrotu kultury klubowej i być zarazem przeciwwagą do zjawisk, które zdominowały – by nie napisać „popsuły” – scenę przed pandemią.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Gravity – integracja i własna osobowość

Z jednej strony integracja, z drugiej podkreślanie – bardziej niż kiedykolwiek – własnej osobowości, poprzez budowanie potencjału każdej ze scen w oparciu o lokalnych artystów i artystki. Gravity ma na celu wpływać na kształt kultury klubowej zarówno wewnętrznie, poprzez współpracę między osobami tworzącymi lokalne środowiska, w tym między bookerami, promotorami i artystami, jak i zewnętrznie edukując ludzi uczestniczących w imprezach i życiu miejsc związanych z muzyką elektroniczną.

Gravity

Gravity

Założenia projektu spotkały się z aprobatą wśród osób spoza branży i instytucji publicznych. Gravity otrzymało wsparcie z funduszu Creative Europe, dzięki czemu możliwa jest realizacja założeń programu, zwłaszcza tych związanych z mobilnością zaproszonych do niego artystów i artystek.

Gravity – szansa na zmiany?

Czy Gravity ma szansę zmienić kształt polskiej kultury klubowej i osób w niej uczestniczących? Czy projekt stanie się siłą napędową, dzięki której w lineupach imprez coraz częściej zaczną pojawiać rodzimi didżeje i didżejki, zamiast oklepanych do bólu nazwisk z zagranicy? Czy nacisk położony na edukację uczestników i uczestniczek imprez klubowych, podniesie poziom świadomości, bezpieczeństwa i szacunku? W końcu – czy Gravity jest odtrutką na trawiące rodzimą scenę wojenki i afery?

Kovvalsky o Gravity – wywiad

O to i o wiele więcej zapytałem Jędrzeja Kowalczyka aka Kovvalsky’ego, jednego ze współtwórców projektu, a ponadto doświadczonego didżeja i dyrektora artystycznego klubu Jasna 1.

Kovvalsky

Kovvalsky

Hubert Grupa: Gravity to złożony projekt, w który zaangażowanych jest wiele podmiotów i postaci związanych z europejską sceną klubową. O tym, co dokładnie składa się na to przedsięwzięcie, porozmawiamy za chwilę. Z kolei na początek chcę zapytać skąd wziął się sam pomysł na ten projekt i w jaki sposób znaleźli się w nim Polacy i Polki? Mówię tu zarówno o artystach i artystkach, jak i klubie Jasna 1, za który jesteś odpowiedzialny.

Jędrzej Kowalczyk – Kovvalsky: Inicjatorem całego projektu jest mój przyjaciel i współwłaściciel JasnejRobert Serek. Od dłuższego czasu mocno śledził programy unijne w kontekście klubu, który wspólnie tworzymy.

Robert pewnego dnia przyszedł do mnie z pomysłem stworzenia sieci współpracy pomiędzy kilkoma europejskimi klubami, która przede wszystkim pomoże w mobilności naszych lokalnych artystów, co doskonale wpisywało się w program Creative Europe (program unijny oferujący finansowe wsparcie dla sektorów kultury, audiowizualnego i kreatywnych). Pomysł na projekt narodził się w Polsce, więc nie mogło w nim zabraknąć naszych rodowitych artystów/artystek. W dużym skrócie właśnie tak rozpoczęła się nasza przygoda z Gravity.

Przejdźmy zatem do szczegółów. Głównym założeniem projektu Gravity jest udział 30 didżejek i didżejów związanych w mniejszym lub większym stopniu z 3 klubami tworzącymi projekt, w swego rodzaju „programie wymiany”. W ciągu dwóch lat odbędzie się siedem imprez w czterech miastach – Berlinie, Pradze, Warszawie i Amsterdamie, m.in. w ramach Amsterdam Dance Event. Skąd te reguły i w jaki sposób wyłoniono skład artystów i artystek zaproszonych do projektu?

Kovvalsky: Podstawowe reguły projektu rodziły się przez prawie dwa lata przed złożeniem oficjalnych dokumentów kiedy spotykaliśmy się z osobami stojącymi za Ankali i Revier Südost (dawne Griessmuehle). Były to zarówno spotkania fizyczne w Warszawie, Berlinie i Pradze (jeszcze przed pandemią), jak i te cyfrowe za pośrednictwem internetu. Prawdę mówiąc, ten projekt jest zupełnie nowym tworem i jego reguły ewoluują po dziś dzień.

Proces selekcji artystów był dla mnie jednym z trudniejszych i bardziej złożonych. Wszyscy didżeje byli wybierani przez bookerów trzech klubów tworzących Gravity, to była nasza wspólna decyzja. Na pewno punktem wyjścia było nasze najbliższe środowisko, czyli artyści związani z naszymi klubami, część z nich jest oficjalnymi rezydentami, inni mają swoje stałe cykle imprez, a jeszcze inni po prostu regularnie u nas grają. Kluczowym aspektem jest dla nas różnorodność rozumiana na wielu płaszczyznach: muzycznych gatunków, sposobu występowania (dj set/live act), rasy, tożsamości płciowej, seksualnej, czy pochodzenia. Ważne dla nas było również, aby wybrane osoby były stosunkowo młode, mające przed sobą w naszych oczach dużą szansę na międzynarodowy rozwój.

Chcieliśmy, żeby każdy artysta, oprócz walorów muzycznych, miał też coś do powiedzenia w jakieś dziedzinie około muzycznej, co będzie bardzo ważne przy naszych panelach dyskusyjnych poprzedzających imprezy. Dla przykładu Jędrzej Dondziłło aka dtekk będzie mógł się podzielić swoim know-how na temat festiwalu Up To Date, który tworzy od ponad jedenastu lat, czy prowadzenia białostockiego klubu FOMO.

Dtekk - Gravity

Dtekk – Gravity

Gravity. Zrozumieć środowisko klubowe

Projekt Gravity jest współfinansowany ze środków UE, a dokładniej z budżetu Programu Kreatywna Europa. Przyznam, że zrobiło to na mnie wrażenie. Czy to oznacza, że kultura klubowa oraz osoby i podmioty ją tworzące powinny z większą ufnością i nadzieją patrzeć w stronę instytucji europejskich, bo te – jak pokazuje przykład Gravity – są skore do udzielania wsparcia?

Kovvalsky: Na pewno większość osób w naszym kraju patrzy na wszelkie instytucje przez pryzmat nastrojów społecznych wokół środowisk klubowych jakie możemy zaobserwować w naszych miastach, czyli: totalny brak zrozumienia, wieczne dyskredytowanie wartości artystycznej, spłycanie naszej całej działalności do zwierzęcej zabawy, który ciągnie za sobą samo zło, ciągłe problemy z hałasowaniem (tj. brak regulacji ciszy nocnej, czyli strefowania pod tym względem dużych miast), a nawet brak dostrzegania wartości ekonomicznej odbijającej się pozytywnie na całych metropoliach.

Otóż w innych europejskich miastach podejście jest zgoła inne. Oczywiście najjaśniejszym przykładem jest Berlin, gdzie kultura klubowa została uznana za kulturę wyższą, a nad wszystkim czuwa Club Commission, czyli organ reprezentujący całą klubową społeczność zarówno na łamach szeroko pojętej prasy, jak i wymiarze polityczno-ekonomicznym.

Unii Europejskiej raczej nie można zestawić na równi z Berlinem, ale jej rozumienie naszego środowiska na pewno jest lata świetlne przed Polską. Dlatego bardzo zachęcam naszą całą klubową społeczność do patrzenia na instytucje europejskie z pełną ufnością i nadzieją. Dobra, artystyczna koncepcja ma naprawdę dużą szansę się obronić, a najlepszym przykładem na to jest właśnie nasz projekt Gravity, który nawet przez chwilę nie skorzystał z żadnej pomocy profesjonalnych firm pomagających przy składaniu wniosku o dotację.

Kovvalsky

Kovvalsky

Gravity. Nadrzędna idea: wymiana doświadczeń

W jaki sposób wygląda koordynacja tego projektu? Czy każdy klub, w domyśle kraj, odpowiedzialny jest za swoją działkę, czy jednak powstał kompleksowy plan regulujący działania każdej grupy i podmiotu zaangażowanego w projekt?

Kovvalsky: W sumie trochę już o tym wspomniałem wcześniej. Zdecydowanie do projektu podchodzimy bardzo kolektywnie. Wszystkie ważne decyzje podejmujemy wspólnie, jesteśmy ze sobą w stałym kontakcie, mamy przynajmniej jedną telekonferencję w tygodniu. To jest właśnie jedna z nadrzędnych idei Gravity: wymiana wspólnych doświadczeń zarówno na poziomie artystów zaangażowanych w projekt, jak i naszego teamu, który go tworzy.

Oczywiście jak w każdym projekcie bardzo ważny jest podział obowiązków, mamy swój wewnętrzny plan regulujący wszystkie działania, nie da się wszystkiego tworzyć wspólnie, ale staramy się możliwie zacierać granice pomiędzy naszymi klubami, miastami i krajami.

Gravity. Clubbing i edukacja

Gravity to nie tylko imprezy, to także networking i praca merytoryczna. Ta część będzie dedykowana zarówno artystom, artystkom oraz podmiotom zaangażowanym w projekt, jak i publiczności. Na czym dokładnie ma polegać, nazwijmy to, edukacyjna odsłona Gravity? Czego będą dotyczyć spotkania, panele dyskusyjne czy warsztaty? Nad jakimi wartościami lub problemami będziecie pracować?

Kovvalsky: Edukacyjna część to przede wszystkim panele dyskusyjne, które będą towarzyszyć naszym oficjalnym eventom w Warszawie, Berlinie i Pradze, na które będziemy zapraszać wcześniej wybranych ekspertów. Będą tam poruszane liczne tematy, które od dawana niepokoją scenę muzyki elektronicznej, takie jak: niezależność miejsc kultury, gentryfikacja, pozycja kultury klubowej w obrębie kultury mainstreamowej, reprezentacja wszelkich mniejszości, problem molestowania w klubach, ale również praktyczne tematy, takie jak: produkcja muzyczna, djing, czy sztuki wizualne.

 

Dzuma - Gravity

Dzuma – Gravity

Gravity. Zaszczepić lokalny patriotyzm

Skoro omówiliśmy już sprawy najważniejsze, to pora przejść do oczekiwań i marzeń. Gravity wydaje mi się być świetną przeciwwagą dla postępującej komercjalizacji sceny klubowej i dominacji na niej wielkich podmiotów. Projekt stawia na pracę u podstaw, opiera się na współdziałaniu niezależnych miejsc i ludzi, oraz daje szanse młodym artystom i artystkom. Czy Twoim zdaniem Gravity ma szansę stać się znaczącą alternatywą i zapoczątkować nowy trend, np. bookowania lokalnych artystów/artystek lub zagranicznych, lecz dotąd nieodkrytych, zamiast oklepanych, wszystkim znanych nazwisk, grających co roku w tych samych miejscach?

Kovvalsky: Na pewno bardzo bym chciał, żeby tak się wydarzyło. Staram się o taki przekaz od ponad trzech lat, pracując jako dyrektor artystyczny i booker Jasnej 1. Ten projekt ma w przejrzysty sposób pokazać nasze stanowisko w stosunku do tego, co się dzieję na rynku muzyki elektronicznej. Ciągle powtarzające się, oklepane lineupy za dziesiątki tysięcy euro moim subiektywnym zdaniem niszczą tę scenę. Publiczność trzeba uczyć chęci poznawania nowej muzyki, a nie przyzwyczajać do utartych ścieżek.

Tak jak wspomniałeś, zależy nam na zaszczepieniu lokalnego patriotyzmu, zwróceniu uwagi na naszych lokalnych artystów, którzy zwykle swoim muzycznym poziomem nie odbiegają od największych gwiazd, a dla mnie osobiście często są dużo bardziej interesujący. Mam wrażenie, że obecna sytuacja pandemiczna może bardzo pozytywnie na to wpłynąć i zapoczątkować nowy, duży i dobry trend. Wierzę, że Gravity dołoży tu też swoją cegiełkę.

Gravity. Wyzwania i zaufanie

Projekt ma ruszyć po pandemii. Co Twoim zdaniem będzie największym wyzwaniem i czynnikiem warunkującym powodzenie Gravity? Czy po tak długiej przerwie, ludzie naprawdę postawią na nieznane sobie nazwiska, czy jednak chcąc nadrobić to, co stracone, postawią na sprawdzone marki, które zapewne chętnie ruszą w trasy po klubach całej Europy?

Kovvalsky: Tak jak już wspominałem, Gravity to zupełnie nowy projekt, nowa koncepcja. Ciężko będzie mi ocenić największe wyzwanie. Na pewno jest ich przed nami bardzo wiele i ciągle będą rodzić się nowe. Mam nadzieję, że wypracowana przez lata pozycja i publiczność Revier Südost, Ankali i Jasnej pozwolą zaufać naszym nie do końca oczywistym muzycznym wyborom, nawet wśród ludzi, którzy są bardziej przyzwyczajeni do tych „utartych ścieżek”.

Nasza rozmowa zeszła na płaszczyznę swego rodzaju wartości wyznawanych przez osoby partycypujące w kulturze klubowej. Tym wartościom poświecono mnóstwo dyskusji w czasie pandemii, w tym także w polskim środowisku. Mowa tu m.in. o dyskryminacji płciowej i nie tylko, czy o bezpieczeństwie. Warto dodać, że projekt Gravity już w swoich założeniach stara się budować pewną postawę, a przykładem tego niech będzie parytet w gronie artystów i artystek. Co Twoim zdaniem powinno być priorytetowymi tematem do wspólnych rozmów i działań w ramach Gravity, co zarazem jest też kwestią, nad którą także należy popracować na polskiej scenie?

Kovvalsky: Tematy, które chcemy poruszać w projekcie, zawarłem już nieco we wcześniejszej odpowiedzi. Natomiast chętnie napiszę nad czym moim zdaniem trzeba najbardziej popracować na polskiej scenie.

Jest to szeroko rozumiany szacunek do drugiego człowieka, zaszczepianie w środowisku chęci łączenia, a nie dzielenia oraz dystans do samego siebie. Z wielką przykrością patrzę na to, jak pandemia dzieli polski rynek muzyki elektronicznej, który wydawało mi się, że już bardziej podzielony być nie może… Bardzo nie lubię też apriorycznie złego podejścia artystów do innych artystów tylko z powodu różnic w guście muzycznym. Powinniśmy się cieszyć tymi różnicami i szanować nawzajem, tak wszystkim będzie żyło się lżej i milej, a scena będzie miała szansę na dużo szybszy rozwój.

Kovvalsky: Na przestrzeni ostatniej dekady poczyniliśmy niesamowity rozwój

Masz ogromne doświadczenie jako didżej i promotor, który miał okazję widzieć z najbliższej perspektywy to, w jaki sposób pracują zagraniczni artyści i artystki, ale i jak wyglądają kulisy zagranicznych eventów czy klubów. Czego – Twoim zdaniem – polski didżej lub didżejka może nauczyć się najwięcej w ramach takiego projektu jak Gravity? A może jest coś, czego może nauczyć się w ogóle, bo np. w Polsce nie ma ku temu okazji?

Kovvalsky: Nie uważam, żebyśmy w tym momencie jakoś specjalnie odstawali od Europy. Oczywiście, są miasta, w których klubowa świadomość jest nieporównywalnie większa w stosunku do każdego polskiego miasta. Natomiast na przestrzeni ostatniej dekady poczyniliśmy niesamowity rozwój. Dla przykładu w Warszawie mamy w tej chwili 3-4 profesjonalne kluby z muzyką elektroniczną. W ogóle bardzo nie lubię porównywać ze sobą miast. Każde ma swoją niepowtarzalną dynamikę i styl. Trzeba oczywiście pracować nad ciągłym rozwojem i czerpać wiele inspiracji z odwiedzanych miejsc, ale przykładowe porównywanie Warszawy do Berlina niczego dobrego nie wniesie, a na mnie osobiście działa jak płachta na byka. 🙂 Warszawa nigdy nie będzie Berlinem, a Berlin nigdy nie będzie Warszawą.

Mam nadzieję, że Gravity swoim artystom pozwoli zobaczyć właśnie ten niepowtarzalny styl i dynamikę innych miast, zróżnicowaną publiczność, innych promotorów, kulturę, co na pewno szybko może się przełożyć na większy profesjonalizm podczas ich występów. Ciężko mi wybrać konkrety, których mogą się nauczyć. Co do zasady podróże i stały kontakt ze środowiskiem klubowym z innych krajów bardzo kształcą i składa się na to nieskończenie wiele małych i dużych faktorów.

Charlie - Gravity

Charlie – Gravity

Postanowiłem sprawdzić twórczość wszystkich artystów i artystek, które znalazły się w składzie projektu Gravity. Wielokrotnie zachwycałem się brzmieniem nieznanej mi wcześniej postaci. Nie ukrywam, że największe wrażenie zrobiła na mnie czeska didżejka Marie Pravda. A Ty masz jakichś swoich faworytów spośród grona zagranicznych artystów i artystek?

Kovvalsky: Szczerze mówiąc, jako jedna z osób, które tworzą ten projekt, nie chciałbym nikogo faworyzować, ale jestem bardzo zadowolony z naszego finalnego rosteru. Moim zdaniem jest mocno zróżnicowany, a jednocześnie widzę wszystkich artystów grających spójnie na jednej wielkiej imprezie.

Gravity. Śledząc młodą scenę

Polska reprezentacja prezentuje się naprawdę solidnie. Przypomnę – Ty, Charlie, Dtekk, Dzuma, Lokier, MKO, Monster, Olivia i Radiation 30376. Taki skład robi potężne wrażenie. Załóżmy, że projekt Gravity będzie kontynuowany i w kolejnych latach będą mogli uczestniczyć w nim nowi artyści i artystki. Kogo widziałbyś wśród młodych polskich twórców i twórczyń, którzy zasługiwaliby na danie im szansy?

Kovvalsky: Haha, znowu nie chciałbym odpowiedzieć tutaj wprost, bo wiązałoby się to ze swojego rodzaju obietnicą. Co do zasady, staram się skrupulatnie śledzić młodą scenę w Polsce i możliwie dawać jej szansę w występach na Jasnej. Mam nadzieję, że za dwa lata będziemy mogli kontynuować nasz projekt poszerzony o kilka młodych talentów z naszego kraju.

Gravity - roster

Gravity – roster

Gravity. Z kim komu jest bardziej po drodze?

Korzystając z okazji i rozwijając wątek polskiej sceny, muszę zahaczyć o kilka tematów, w tym też tych nie najprostszych. Odnoszę wrażenie, że łatwiej było ten projekt przeprowadzić w międzynarodowym gronie, współpracując z zagranicznymi klubami, niż próbując stworzyć coś podobnego jedynie w obrębie polskiej sceny. Co o tym myślisz?

Kovvalsky: Faktycznie, pytanie nie jest najwygodniejsze, ale postaram się odpowiedź możliwie szczerze. Zgadzam się z Twoim wrażeniem, zdecydowanie prościej znaleźć mi kluby do współpracy, które charakteryzuje podobne podejście i muzyczny program poza granicami naszego kraju. Nie chcę w ten sposób dyskredytować pracy innych polskich lokali. Tutaj się głównie rozchodzi o gust, o którym się po prostu nie dyskutuje.

Kovvalsky: Łączyć wrogie środowiska

Zamiast próby tworzenia płaszczyzn do dialogu, zaczęły wybuchać mniejsze i większe afery, i ostatecznie każdy postanowił grać do własnej bramki – kluby, kolektywy, didżeje czy promotorzy starali się odnaleźć w pandemicznej rzeczywistości w pojedynkę, jedni w mniej, drudzy w bardziej legalnej formie. Obawiam się, że po pandemii rozłamy będą widoczne jeszcze bardziej. A może powinniśmy przestać usilnie szukać wspólnego mianownika, a zamiast tego skupić się na tym, by odnaleźć sobie dedykowane miejsce i wokół niego budować świadomą społeczność?

Kovvalsky: Osobiście staram się od lat robić swoje i nie rozglądać się za bardzo na innych wokół, otaczam się wieloma ludźmi, którzy bardzo mnie inspirują i życzą mi zawsze jak najlepiej, to mi wystarcza. Zupełnie nie mam potrzeby uczestniczenia w internetowych burzach w szklankach wody, które co sekundę wybuchają. Gdybym był na to podatny, po prostu nie mógłbym robić tego, czym się zajmuję. Co nie zmienia faktu, że zawsze staram się mocno łączyć środowiska klubowe, które przy pierwszym kontakcie reagują na siebie bezpodstawnie wrogo.

Kovvalsky: Gwiazdy za tysiące euro nie są potrzebne

Powyższe wnioski oraz brak jakiekolwiek systemowej i równej formy wsparcia dla wszystkich podmiotów w obrębie sceny klubowej sprawiły, że mam wrażenie, iż w dużej mierze walka o przetrwanie stała się walką o przetrwanie biznesów, a nie wartości i dorobku, który budowano od 30 lat. Czy Twoim zdaniem po pandemii nastąpi jakiś reset, który może mieć także dobre skutki, czy jednak pewne postawy i trendy, w tym też te nie do końca pozytywne, zostaną zachowane?

Kovvalsky: Tak jak już wspominałem, mam nadzieję, że obudzi się w nas lokalny patriotyzm. Cała społeczność klubowa jest tak wygłodniała zabawy, że może prościej jej będzie zrozumieć, że do niezapomnianego klubowego wyjścia zupełnie nie są potrzebne gwiazdy za ciężkie tysiące euro. Chodząc i interesując się lokalnymi artystami, będę się prężnie przyczyniać do rozwoju swojej sceny, a finalnie będą się czuły jej częścią.



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →