Kerala Dust: „Nagrać swoje Cercle w europejskim hotelu z lat 70.”

Orhan Bey
News
Kerala Dust - Fot. Orhan Bey

Londyńczycy z Kerala Dust niebawem zawitają na koncert do Polski, lecz zanim to nastąpi, opowiedzieli nam o znaczeniu tempa w ich muzyce, o nowościach związanych z nadchodzącą trasą i płytą, o utworach, których coverowania nigdy by się nie podjęli i jak wyglądałaby idealna sesja w cyklu Cercle z ich udziałem. Zapraszamy do lektury wywiadu.

Raz na jakiś czas do obszernego świata kultury klubowej wpada twórca lub zespół, który równie dobrze mógłby odnaleźć się w zupełnie innej stylistyce. Przykładem tego typu zjawiska jest formacja Kerala Dust. Trzech chłopaków z Londynu spędziło wczesne lata na zasłuchiwaniu się w płyty Can czy The Velvet Underground. Jak sami przyznają, bliskie jest im brzmienie z okolic psychodelicznego rocka czy bluesa. Równolegle do tych upodobań, brytyjskie trio coraz mocniej fascynowało techno i inne gatunki muzyki elektronicznej. Efekt? Absolutnie nietuzinkowe brzmienie, lecz co chyba jeszcze ciekawsze, dość nieszablonowe podejście do tworzenia i myślenia o utworach.

Kerala Dust - Fot. Orhan Bey
Kerala Dust – Fot. Orhan Bey

Kerala Dust. Z miłości do gitar, z fascynacji do techno

Grupa uformowała się w 2016 roku i od tamtej pory zdążyła zagrać setki koncertów na całym świecie. Co ciekawe, ich publiczność stanowią zarówno bywalcy klubów, jak i fani koncertów zespołów quasi-rockowych. Ten przedziwny miks jest naturalną konsekwencją drogi obranej przez Kerala Dust. Na swoich dwóch wydanych dotąd albumach (z czego tylko jeden autorzy traktują jako pełnoprawny longplay), muzycy udowadniają, że łączenie ze sobą pozornie dalekich od siebie stylistyk nie musi być ani trudne, ani sprzeczne. Co więcej, może być absolutnie fascynujące i świeże, o czym przekonujemy się zarówno na Francesca’s Frames z 2018 roku, jak i na Light, West z roku 2020.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Kerala Dust. Gitary, loopy, basy

Gdyby stworzyć mapę skojarzeń, chłopakom z Kerala Dust najbliżej byłoby do Darkside czy Davida Augusta. Jednak w muzyce Brytyjczyków udział żywego instrumentarium jest znacznie większy niż w przypadku wspomnianych wcześniej artystów. Sporą różnicą jest również struktura komponowanych przez nich utworów. Z jednej strony Kerala Dust przyjmują niemal radiową formułę piosenek, z drugiej wspaniale bawią się konwencją, raz opierając dany fragment numeru wyłącznie na akustycznym brzmieniu, a raz obudowując partie gitarowe miarowym basem i samplingiem.

W muzyce Kerala Dust czuć ogromną swobodę. Panowie w niczym się nie ograniczają i robią to, na co mają ochotę. Trip-hopowy cover The Chain Fleetwood Mac? Proszę bardzo.

Kerala Dust – The Chain feat. Brooke Bentham

Kerala Dust przyjadą do Polski

Już niebawem o muzycznym kunszcie Brytyjczyków będziemy mogli przekonać się na żywo. Zespół odwiedzi Polskę 19 marca, by zagrać koncert w stołecznej Pradze Centrum. Zanim to nastąpi, postanowiliśmy porozmawiać z nimi o ich różnorodnych i nieoczywistych fascynacjach, najnowszych odkryciach i autorskim podejściu do łączenia wielu klasycznych wpływów pod płaszczem nowoczesnej muzyki elektronicznej. Zapraszamy do lektury wywiadu!

Kerala Dust - Fot. Orhan Bey
Kerala Dust – Fot. Orhan Bey

Kerala Dust – wywiad

Hubert Grupa: Słuchając Waszej muzyki jestem pod wrażeniem tego, jak perfekcyjnie dawkujecie emocje i jak śmiało bawicie się tempem. W jednej chwili budujecie napięcie, a w następnej uwalniacie ogromną energię, która urzeka publiczność. Czy tempo jest dla Was jakimkolwiek wyznacznikiem w czasie tworzenia? Czy narzucacie sobie jakieś ograniczenia lub celowo nim operujecie na różne sposoby?

Edmund Kenny (Kerala Dust): Dziękujemy Ci! W pewien sposób tempo potrafi być środkiem do tego, by bawić się emocjami w utworze. Nasze postrzeganie tempa jest bezpośrednio związane z ludzkim tętnem, dlatego najlepiej czujemy się w okolicach 120 BPM – możesz odczuwać, że muzyka poniżej 120 BPM jest wolna, a ta ciut powyżej 120 BPM – szybka. Jednak ta różnica jest iluzoryczna.

To naprawdę fascynujące, gdyż dane rzeczy mogą wydawać się szybkie lub wolne, choć mają to samo tempo – wszystko zależy od intensywności, np. ilości powtórzeń akordów granych na gitarze, czy liczby słów wyśpiewywanych w coraz wyższych tonacjach. Właśnie wtedy robi się naprawdę ciekawie, kiedy możesz pozostać w tym samym tempie, lecz jednocześnie wprowadzać elementy, które „popychają” lub „rozciągają” muzykę, tworząc określone napięcie.

Jednak dla nas nie ma żadnych ograniczeń w zakresie tempa, zwłaszcza w muzyce, którą tworzyliśmy przez ostatnie dwa lata. Jeśli dany utwór wydaje się być szybki lub wolny, to widocznie tak powinien być odbierany, i nie mamy z tym problemu.

Kerala Dust presents Live, West

Kerala Dust, Darkside i piorunochrony

Nie będzie zaskoczeniem, jeśli powiem, że Wasza twórczość przypomina mi Darkside. Kilka lat temu miałem okazję porozmawiać z Nicolasem Jaarem i Dave’em Harringtonem. Powiedzieli mi wtedy, że ich muzyka nie wynikała z kalkulacji tego, jak powinna brzmieć, lecz z „porozumienia dusz” – dokładnie takiego określenia użyli. Czy tak samo jest w Waszym przypadku? Czy tworząc w studiu lub grając na scenie, pozwalacie sobie na wolność, bo macie do siebie zaufanie, czy może jednak każdy jest odpowiedzialny za coś innego i musi robić to, co do niego należy?

Zarówno w studiu, jak i na scenie, postrzegamy siebie jako „piorunochrony” dla pomysłów unoszących się gdzieś w przestrzeni. Na początku nadajemy rzeczom na tyle małą strukturę, by mogły stać się zalążkiem dla nowych pomysłów. Być może właśnie to Nicolas i Dave mieli na myśli mówiąc o „porozumieniu dusz”?

Dla nas muzyka jest połączeniem z jakąś wielką próżnią, a kiedy poszczególne elementy są na właściwym miejscu, wówczas jest to niemal doświadczenie duchowe. Czasem po prostu musisz siedzieć w ciszy i w końcu odpowiednia muzyka przyjdzie do Ciebie.

Kerala Dust – Night Bell (Arizona)

Kerala Dust. Organista i indie rockersi

Nie ma zbyt wielu zespołów, które brzmią podobnie jak Wasz. Odważnie łączycie grę na instrumentach klasycznych ze zmysłową, niemal uduchowioną elektroniką. To połączenie może spodobać się zarówno bywalcom klubów, jak i fanom koncertów rockowych, alternatywnych, a nawet bluesowych. Czy przed Kerala Dust mieliście doświadczenie w tworzeniu innych projektów, w tym tworzących muzykę nieelektroniczną? Pytam o to, bo w Waszym brzmieniu słychać wiele form zaczerpniętych z gatunków dalekich od elektroniki.

Wspaniale to słyszeć! Harvey przez całe dzieciństwo grał jako organista kościelny i myślę, że typowe dla tego fachu rozumienie dźwięku jest u niego słyszalne. Laurie jako nastolatek występował w zespołach indie w Londynie, podobnie jak ja.

Jest trochę tak, jak w Twoim ostatnim pytaniu – naprawdę używamy sporo elementów elektronicznych i loopowania jako początkowych „piorunochronów” dla wszystkich innych elementów naszej muzyki, które pojawiają się i nie mają z elektroniką nic wspólnego. I tak powstaje… muzyka elektroniczna! Jesteśmy zatem bardzo szczęśliwi, gdy publiczność też tego doświadcza w ten sposób.

Kerala Dust – Maria

Często zadaję moim gościom to pytanie – do jakich albumów, które nie mają nic wspólnego z Waszą muzyką, lubicie wracać? Często otrzymuję zaskakujące odpowiedzi, które po jakimś czasie nabierają sensu, gdy uważniej wsłuchuję się w twórczość moich rozmówców.

Can – Ege Bamyasi
Gruppo di Improvvisazione Nuova Consonanza – The Feed-back
Kanye West – Yeezus
Jorge Ben Jr – Jorge Ben
Tom Waits – Rain Dogs

Kerala Dust. Filmy Cercle jak reklamy biur podróży

Na pewno znacie cykl Cercle. Słuchając Waszej muzyki miałem wrażenie, że świetnie brzmiałaby podczas tego typu występów. Zastanówmy się – otrzymujecie zaproszenie od Cercle i możecie wybrać, gdzie chcecie nagrać sesję z Waszym udział. Jakie byłoby to miejsce? I gdzie?

W europejskim hotelu z lat 70. gdzieś przy autostradzie obok przejeżdżających samochodów z lat 70. Nakręcilibyśmy to wszystko na taśmie 16 mm, z niesamowitym górskim tłem. Filmy Cercle mogą czasem wyglądać jak reklama biura podróży. Chcielibyśmy zrobić coś mniej „doskonałego”, lecz być może przez to piękniejszego.

Kerala Dust – Phoebe (Live)

Kerala Dust. Covery Fleetwood Mac po paru kolejkach wódki

Jak ważny jest dla Was zespół Fleetwood Mac? Przyznam, że mam problem z coverami czy remiksami ich piosenek, bo bardzo lubię ten zespół i myślę, że niewielu artystów jest w stanie poradzić sobie z interpretacją ich muzyki. Swoją drogą sądzę, żeby nie jest konieczne, szczerze mówiąc. Tymczasem Wasza wizja The Chain absolutnie mnie przekonała i pokazała zupełnie nowy potencjał tego klasyka. Ten utwór ma w sobie pewną dramaturgię, który udało się Was zmienić w romantyczną, niemal erotyczną atmosferę. Brzmi to niesamowicie. Gratuluję!

Ogromne dzięki! Brooke Bentham, moja przyjaciółka i wokalistka, była ze mną w pubie we wschodnim Londynie pewnej nocy w 2016 roku. Oboje mieliśmy złamane serca, a The Chain wybrzmiało wtedy w pubie. Wypiliśmy już kilka kolejek wódki i postanowiliśmy wrócić do domu, by zrobić cover tej piosenki. Prawie skończyliśmy, gdy wschodziło słońce. Nie mieliśmy wystarczająco dużo czasu, aby zastanowić się, czy powinniśmy zrobić cover piosenki, czy nie, po prostu wydawało się, że musimy to zrobić i już. Fleetwood Mac są niesamowici – jestem wielkim fanem Stevie Nicks.

Kerala Dust – Nevada

Kerala Dust. Kogo coverować, a kogo nie?

Czy macie zespoły, które bardzo lubicie, ale których piosenek nigdy nie próbowalibyście coverować? A z drugiej strony – jaką piosenkę bardzo chcielibyście nagrać po swojemu?

Głównie byliby to Beatlesi. Ich sposób pracy w studiu zmienił sposób nagrywania muzyki popularnej. Po prostu nie moglibyśmy nawet spróbować zbliżyć się do ich piosenek! Uwielbiam też kilka piosenek, które były już coverami – wersja Mama, You’ve Been on my Mind Jeffa Buckleya autorstwa Boba Dylana (którą również wykonał George Harrison) jest tak doskonała, że ​​nie da się tego przebić. Istota coveru polega na tym, że musisz znaleźć w nim coś, co czujesz, że mógłbyś zrobić inaczej, lub nadać muzyce nowy, emocjonalny przekaz lub tchnąć w nią nowe życia. Być może moglibyśmy zrobić niesamowity cover Sugar on My Tongue Talking Heads, by wprowadzić trochę dziwnej elektroniki i uczynić instrumentację bardziej psychodeliczną.

Kerala Dust – Closer

Kerala Dust i niespodzianki na nadchodzących koncertach

Przygotowujecie się do kolejnych koncertów. Czy zmieniliście coś w stosunku do zeszłego roku, np. to, jak wyglądacie na scenie lub co zabieracie na nią ze sobą?

Mamy całą masę nowych piosenek i nową projektantkę oświetlenia – Nathalie Heckl, która pracuje w Berghain/Panorama Bar i Dark Matter. Jest jak czwarta członkini zespołu przez sposób w jaki komunikuje to, co robimy z dźwiękiem i to, jak zmienia wizję w rzeczywistość.

Pracowaliśmy nad zupełnie nowym brzmieniem, czymś bardziej psychodelicznym, bardziej rock’n’rollowym, bardziej bezpośrednim. Nasz nowy album ukaże się jesienią tego roku i nie jest jeszcze do końca skończony, ale już podczas tej trasy zagramy kilka pochodzących z niego piosenek.

Kerala Dust – kiedy koncert w Polsce?

Przypominamy – Kerala Dust zagrają już 19 marca w Pradze Centrum w Warszawie. Szczegóły znajdziecie tutaj.



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →