Indie elektronika wraca do łask. VONDA7 z premierą debiutanckiego albumu

Na swoim pełnoprawnym debiutanckim longplayu VONDA7 dokonała rzeczy niezwykłej - zrezygnowała z niemal wszystkiego, za sprawą czego konsekwentnie budowała renomę utalentowanej didżejki i producentki muzyki - uwaga, tu podkreślenie - klubowej. Sformułowanie “klubowej” jest tu kluczowe dlatego, że zamiast miksu współczesnych bangerów, Sylwia Kubicka nagrała płytę złożoną z utworów przypominających o tym, co najlepszego miało do zaproponowania brzmienie z okolic indie elektroniki pierwszej dekady XXI wieku. To, że przy okazji są to bangery, które nie gorzej poradzą sobie na parkiecie niż produkcje techno czy house, to już osobna kwestia. Let Go to jedna z najciekawszych pozycji, jakie pojawiły się w tym roku w rodzimej i europejskiej elektronice.

Na wspomnianą renomę w klubowym światku, VONDA7 zapracowała wyjątkową łatwością odnajdowania się w coraz to nowych stylistykach, wnoszeniem do nich własnego pierwiastka i osiąganiem wysokiego poziomu. Bez trudu radziła sobie z house’owymi schematami dekonstruując je, składając na nowo i dodając przy tym mnóstwo autorskiej inwencji. To samo z techno, do którego wpuszczała sporo świeżego powietrza, ale i lekkości. Niezależnie od obranego kierunku, Sylwia Kubicka robiła swoje – stylistyczne ramy istniały jedynie po to, by wypełnić je własną wizją, a ta od początku nacechowana była nieograniczonym niczym podejściem do tworzenia i znakomitym warsztatem producenckim.

VONDA7. Notoryczna debiutantka

Niemal od chwili debiutu, wokół VONDY7 powstała otoczka artystki niebywale utalentowanej, kroczącej własną ścieżką, czasem ciut niezrozumiałej dla innych i… dla części fanów. Jak sama przyznaje – szybko się nudzi, a stylistyczne zwroty na stałe wpisały się w jej twórczość. VONDA7 wielokrotnie zaskakiwała zarówno słuchaczy, jak i samą scenę – stała się artystką trudną do zakwalifikowania, a przez to unikalną i wyrazistą. Notoryczna debiutantka – zamiast wpisywać się w modne trendy, kreuje je.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Vonda7

Vonda7

Zapowiedź debiutanckiego longplaya w dorobku polskiej twórczyni było zaskoczeniem, ale i zagadką. No bo czego tu spodziewać się po artystce, która co rusz zmienia się niczym kameleon? Let Go, zaprezentowana dziś płyta wydana pod szyldem należącej do Kubickiej wytwórni art I werk, stanowi najlepszą odpowiedź na powstałe pytania, jaką ktokolwiek mógłby wysnuć. Dlaczego? Dlatego, że VONDA7 kolejny raz porzuca to, z czym ostatnimi czasy była kojarzona i wchodzi w odmienną – choć bliską sobie, jak sama przyznaje – stylistykę. Let Go to znakomita, współczesna interpretacja tego, jak mogłaby rozwinąć się scena indie electronic sprzed ponad dekady. Mogłaby, gdyby praktycznie nie zniknęła z klubowych parkietów. Być może za sprawą Let Go to się zmieni.

Vonda7

VONDA7

VONDA7. Let’s go back to the 00s

Cofnijmy się na moment o te ponad 10-15 lat wstecz. Na parkietach hulają numery Caribou, Friendly Fires, Junior Boys, Hot Chip, Thieves Like Us, Justice, Cut Copy, Crystal Castles, Simian Mobile Disco, !!!, Soulwax czy Digitalism. Britpop umarł, a dzieciaki, które jeszcze chwilę temu zasłuchiwały się w The Smiths, Blur, Pulp czy Oasis, postanowiły wziąć sprawy w swoje ręce.

Junior Boys – Banana Ripple

Z jednej strony wciąż prężnie rozwijała się scena (brit) indie rockowa, na której prym wiodły takie zespoły jak Bloc Party, Franz Ferdinand, Arctic Monkeys, The Fratellis, The Kooks czy Amerykanie z The Strokes. Z drugiej, rozpędu i skali nabierał trend, w którym zamiast gitar i perkusji, partiom wokalnym towarzyszyły pełne tanecznej energii kanonady bitów i synthów, podbite prostym basem. Zjawisko, które roboczo określano jako „indie electronic” – lub dość karkołomnie „indietronica” – eksplodowało z całą mocą i szybko rozlało się po klubowych parkietach po obu stronach oceanu, i dotarło – choć w mniejszym stopniu – do Polski, gdzie reprezentowali je m.in. stawiający swoje pierwsze kroki Kamp!, Rebeka czy Fair Weather Friends.

Kamp! – Breaking A Ghost’s Heart

Elementy wspomnianego indie rocka, elektropopu, nu-disco czy French house’u zostały wymieszane ze sobą, doprawione basem i podane w chwytliwych, piosenkowych formach. I choć popularność indie elektroniki trwała krótko, to wydała ona na świat wielu artystów odnoszących sukcesy do dziś. Z biegiem czasu przeszli oni stylistyczną przemianę, jednak w ich muzyce wciąż pobrzmiewają echa przeszłości. Wystarczy wymienić tu choćby Whomadewho, SG Lewisa czy wspomnianych już Kamp!.

VONDA7. Indie electronic – retrospekcja, reinterpretacja, reinkarnacja?

Na Let Go VONDA7 przeprowadza retrospekcję przywołanej indie elektroniki, lecz – jak to ma w zwyczaju – dokonuje tego na własnych zasadach. Z jednej strony z pozoru łagodne dźwięki i proste formy utworów budują nastrój płyty przyjemnej, by nie napisać przystępnej. Jednak po spokojnym openerze w postaci tytułowego Let Go, już drugi na trackliście płyty kawałek Friend, Anyone? porywa nas na parkiet za sprawą 2stepowo/UK garage’owej linii basu.

VONDA7 – Change Of Heart

Subtelnie wkomponowywane w ten i pozostałe utwory partie wokalne VONDY7 nadają im lekkości i sznytu przywodzącego na myśl takie postacie jak Little Jinder czy Niki & The Dove. Let Go wypełniona jest po brzegi chwytliwymi motywami i sekwencjami, jak choćby pocięty wokal i połamany bas w singlowym Change Of Heart. Przełom lat 00./10. przypomina o sobie w pełnej krasie w Peace Transition, by po chwili zderzyć się czołowo z kapitalnym, breakbeatowym Move It.

Vonda7 – Move It

At The Right Pace to murowany kandydat na kolejny singiel. Parkietowy potencjał ukryty został w prostym schemacie i – kolejny raz – chwytliwych motywach, które na długo zostają w głowie. W Born Again VONDA7 puszcza oko do samej siebie i fanów jej bardziej klubowego oblicza – jeden z najmocniejszych kawałków na płycie krąży wokół acidowego techno i stanowi doskonałą rozgrzewkę przed Werk It, kolejną mocną pozycją w arsenale znajdujących się na krążku bangerów.

VONDA7 – Born Again

Album zamykają dwie nieco spokojniejsze, choć równie charakterne kompozycje. Fair Play i i Start Over zwalniają tempo i pozwalają na oddech przed kolejnym odsłuchem całego krążka.

VONDA7. Po swoje płynie się pod prąd

Let Go to album, który dziesięć-dwanaście lat temu, na fali popularności indie elektroniki, wyniósłby VONDĘ7 na piedestał. Dziś także może to zrobić, ale przy okazji może ugrać coś więcej – wpuścić nieco powietrza do ciut zatęchłego światka klubowych brzmień, oscylujących coraz częściej wokół tych samych gatunków.

VONDA7 – Friend, Anyone?

VONDA7 zamiast płynąć z prądem, robi zwrot – cofa się do brzmienia sobie najbliższego i znajduje w nim masę inspiracji, mogących dziś – dzięki nieszablonowemu spojrzeniu i wspaniałym umiejętnościom – brzmieć świeżo i oryginalnie. I choć kolejny raz Sylwia Kubicka zmienia kierunek twórczej wędrówki, to zachowuje konsekwencję w jednym, najważniejszym aspekcie – w byciu artystką o własnej wizji, mającej w poważaniu dominujące trendy i kroczącej zawsze własną drogą, którą kto wie, być może zdecydują się pójść inni.

VONDA7 – Let Go



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →